piątek, 5 stycznia 2018

63.

Cześć! :) Po długiej nieobecności postanowiłam wrócić do pisania. Zmieni się też charakter bloga. Włącznie z poprzednim wpisem, opowiadania będą dają możliwość wstawienia dowolnego imienia Waszego wybranka :) Może to być szkolna miłość, ukochany wykonawca, aktor. Mam sporo nowych pomysłów, więc będę starać się Was zaskoczyć i umożliwić lepsze wczucie się w rolę, przeżycie razem z bohaterami różnych emocji i przygód. Bardzo ucieszą mnie wszystko komentarze i sugestie :) Biorę też pod uwagę dodanie innych autorów więc jeśli jesteś chetny/a to łapka w górę! Do napisania ♥

czwartek, 4 stycznia 2018

62.

Rzuciłam się na łóżko i zakryłam twarz poduszką.
[T.I]: Dłużej tak nie wytrzymam. Daj mi wreszcie spokój! myśli w mojej głowie kumulowały się z każdą chwilą Obiecywał, że będzie ze mną mimo wszystko. Nadal pamiętam moment, kiedy wsunął dłoń w moje włosy i delikatnie zaczął przeczesywać je palcami.. a później złożył czuły pocałunek na moich ustach. Powiedział, że jestem idealna.. że nigdy nikogo nie kochał tak mocno i chce być obok już na zawsze... Puste słowa! Jak mogłam w to wszystko wierzyć... Był spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Przystojny, inteligentny, zabawny, romantyczny... odważny.. Stop! Jeszcze przed chwilą się na niego wściekałaś! Konflikt pomiędzy sercem, a świadomością tego, co się stało przerwała cicha wibracja telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Widniała na nim twarz Patricka. To wesołe spojrzenie.. pełne.. miłości? Kiedy je robiłam przyglądał mi się uważnie, a po chwili zaśmiał się lekko i szybko zasłonił dłonią usta, żeby stłumić śmiech...
[T.I]: Z czego się śmiejesz? 
[P]: Z Ciebie
[T.I]: Co? Dlaczego? posmutniałam
[P]: Bo jesteś słodka z tą skupioną miną - oboje wybuchnęliśmy śmiechem
Podszedł do mnie, przyciągnął do siebie a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. To, że byłam od niego niższa w tym momencie stało się atutem.
Aaa! Wróćmy do telefonu. Kiedy zobaczyłam go takiego, schowałam głowę w poduszkę. Chciałam odciąć się od wszystkiego.. od wszystkich. Gdy dźwięk ustał wyłączyłam telefon. Przez kolejne kilka dni prawie nie wychodziłam z łóżka. Płakałam. Tak bardzo go kocham.. dlaczego znów mnie to spotkało? Tym razem miało być inaczej. Wiedział jak bardzo skrzywdził mnie były chłopak, mówił, że kocha mnie zbyt mocno, żeby też zrobić coś takiego. Kłamca! Tak było każdego dnia. Od miesiąca.
Kiedy któregoś dnia gniłam pod kocem usłyszałam, że ktoś wszedł do mojego pokoju. Wystraszyłam się. Przecież [Imię Twojej Przyjaciółki], moja jedyna współlokatorka wyjechała na miesiąc do swojej siostry. Przerażona leżałam pod ciężką kołdrą. Zaczęło robić mi się duszno. Tajemniczy osobnik zorientował się gdzie jestem. Jak sądzę, po trzęsącej się pościeli.
Moje przerażenie wzrosło, kiedy jednym ruchem zerwano ze mnie osłonę. Już miałam zacząć krzyczeć, ale poznałam te bijące radością oczy. Czy to.. niemożliwe!
[T.I]: Co ty tutaj robisz?! serce powoli uspokajało swój rytm Wystraszyłaś mnie!
[Imię Twojej Przyjaciółki]: Haha! No przepraszam.. Poza tym myślałam, że chociaż trochę się ucieszysz! zaśmiała się 
[T.I]: Głupku! Myślałam, że to włamywacz. Bardzo się cieszę! Nie rozumiem tylko czemu nie jesteś u siostry
[I.T.P]: Musiała wyjechać z narzeczonym. Zrobił jej niespodziankę a ja nie pozwoliłam jej z tego zrezygnować. Tęskniłam za Tobą!
[T.I]: Ja też strasznie tęskniłam. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tu jesteś...po moim policzku spłynęła łza. szybko otarłam ją z nadzieją, że [I.T.P] niczego nie zauważyła. Niestety nie udało się.
[I.T.P]: Maluszku, co z Tobą! Czemu płaczesz?! Nie ma mnie kilka dni, a Ty.. co tu się stało?
[T.I]: Proszę, nie rozmawiajmy o tym.. Bardzo proszę. To nic takiego.
[I.T.P]: Jeśli w grę w chodzą łzy.. to chyba jednak coś ważnego.
[T.I]: Nie mam siły znów do tego wracać.
[I.T.P]: Hmm... wiesz co? Dobrze, nie musisz mówić. Ale nie pozwolę ci zalegać w łóżku. Masz 15 minut na ogarnięcie się. Zabieram cię na plażę.
Uniosłam brwi ze zdziwienia.
[I.T.P]: Nie patrz tak na mnie. Hmm co my tu mamy (dziewczyna weszła do mojej garderoby. po chwili była już z powrotem. Wsunęła mi w dłonie kostium kąpielowy uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Za drzwiami krzyknęła jeszcze ''Pamiętaj! 15 minut!''
I rzeczywiście. Po 15 minutach byłyśmy przy drzwiach. Wsiadłyśmy do samochodu. Przyjaciółka nie pozwalała mi się zamartwiać. Wiedziałam, że martwi się o mnie i muszę się w przyszłości móc wpierać ją. Czasem miałam ochotę się poddać. Zniknąć z tego świata. Kochałam go... a on... tak po prostu... Dość. Jedźmy..
Po 20 minutach dojechałyśmy do celu. Pogoda była niesamowita. Bezchmurne, lazurowe niebo, Słońce, nie mówię już o prawie białym, gorącym piasku i spokojnym, przejrzystym morzu. Zsunęłyśmy z siebie przewiewne sukienki i ułożyłyśmy się na kocu. Postanowiłyśmy schłodzić się napojami, które ze sobą zabrałyśmy. Dziękowałam podświadomie przyjaciółce, że wyciągnęła mnie z łóżka. Potrzebowałam tego. [I.T.P] przywiozła mi książkę. Nie pamiętam kiedy ostatnio robiłam coś tylko dla siebie, a przecież tak kocham czytać! Jak mogłam zrobić sobie taką przerwę? Rozkoszowałam się połączeniem promieni słonecznych i bryzy morskiej muskających moje ciało. Czytając książkę, poczułam, jakbym przeniosła się do innego świata, podobało mi się to uczucie. Jednak kiedy mój organizm odczuł odpoczynek po ostatnich przepłakanych dniach, mimowolnie zamknęłam oczy i szybko zasnęłam. Z drzemki wyrwał mnie ból. Ktoś uderzył mnie piłką w głowę. Szybko zerwałam się i wściekła rozglądałam się szukając złodzieja mojego snu. Widziałam posturę mężczyzny, który biegł w moją stronę. Już miałam zacząć na niego krzyczeć, ale wszystko stało się zbyt szybko. Nieznajomy objął mnie, położył z łatwością na ziemi, przyłożył sporą dłoń do mojego czoła i z przejęciem zapytał
[Jego Imię]: Wszystko w porządku?! Bardzo Cię przepraszam, zerwałaś się szybko i wyglądałaś na zdezorientowaną. Nie kręci Ci się w głowie?
Okej, zrobił na mnie wrażenie. Był przystojny, jego ciało dobrze prezentowało się w trakcie tego krótkiego biegu...mówił łagodnie, chyba naprawdę się przejął. O nie, nie. Przed oczami stanął mi Patrick. Wszyscy są tacy sami. W odpowiedzi wycedziłam przez zęby 
[T.I]: Naprawdę pomyliłeś zdezorientowanie z wk*rwieniem? Oprócz tego, że przerwałeś mi wyczekiwany sen, nic mi nie jest. Zresztą to i tak nie twój problem. Weź tą piłkę i idź wreszcie.
[J.I]: Nie pasują do ciebie przekleństwa. Chyba nieczęsto ich używasz. Nie musisz udawać groźnej.
Roześmiał się, czym bardzo mnie zirytował. Później schował te swoje równe białe zęby, zakrył je przyjazny uśmiech. Ukazał dołek w policzku, a ja? Wściekła, że zwracam na to uwagę zbierałam w sobie wszystkie siły do ataku. Najbardziej dotknęło mnie, że miał rację. Naprawdę nie przeklinam, musiało to zabrzmieć śmiesznie. Musiałam jednak zostać przy swojej pozycji obronnej i byłam gotowa przekonać go do mojej wściekłości i grozy. Po znalezieniu w głowie najbrzydszego słowa jakie znam, nabrałam powietrza i...
[I.T.P]: Zostawiam cię na chwilę, a ty organizujesz nam tak miłe towarzystwo?
Dopiero teraz zorientowałam się, że do mojego przystojnego wroga dołączyła grupka jego znajomych. 
[Andrew]: Cześć! Miło mi Was poznać. Ja jestem Andrew, a to jest [J.I], Camille, Matthew i Jake.
Yhy, iskry aż poleciały. [I.T.P] błagam, nie daj się nabrać na ten czarujący uśmieszek...
[I.T.P]: Nam również miło, prawda [T.I]? uszczypnęła mnie, a ja zrozumiałam, że łatwo się z tego nie wykręcę. Uśmiechnęłam sie wbrew mojej woli i przedstawiłam się wszystkim. Po chwili przynieśli swoje ręczniki i dosiedli się do nas. Andrew smarował plecy mojej przyjaciółki, a ja starałam się na to nie patrzeć. Po chwili jednak atmosfera stała się lepsza, okazali się dość sympatyczni, zdarzyło mi się nawet kilka razy roześmiać.
[Camille]: Macie ochotę na przejażdżkę? Niedaleko stanęliśmy samochodem
[T.I]: Zmieścimy się? mimowolnie się zaśmiałam
[Camille]: No pewnie, wypożyczyliśmy vana na tydzień. Zdarzyło nam się nawet w nim imprezować!
[Matthew]: Haha, to prawda! Kto ma kluczyki?
[J.I]: Najlepszy kierowca w grupie, zapraszam.
Oczywiście, bo kto inny. Klękajcie narody. Ratownik, kierowca rajdowy, model. Czy w czymś jest kiepski? pomyślałam z przekąsem i powłóczyłam nogami za grupą. Przyjaciółka siedziała na kolanach Andrew, chociaż miejsca w samochodzie było aż nadto. Pozostali porozkładali się na fotelach tak, że mi zostało miejsce przy kierowcy. A może zrobili to specjalnie?
[J.I]: Prowadziłaś kiedyś samochód?
[T.I]: Tak
[J.I]: Chcesz się zamienić? posłał mi łagodny uśmiech i znów uwydatnił dołeczek
[T.I]: Nie
[J.I]: Nadal gniewasz się o tą piłkę?
[T.I]: Nie
Westchnął, a w radiu poleciała piosenka, której nie lubię. Chciałam przełączyć stację, ale on zrobił to pierwszy. Uśmiechnęłam się. 
[J.I]: Tak wyglądasz jeszcze lepiej
Jak spłoszone zwierzę wyciągnęłam dłoń, żeby zgasić radio. Niestety znów pomyśleliśmy o tym samym i położył swoją ciepłą dłoń na mojej. Niestety, bo było to przyjemne uczucie. Nie zamierzał jej puścić, ale ja wysunęłam dłoń. Łzy stanęły mi w oczach, odwróciłam się w porę w stronę okna.
[J.I]: Wstawać wszyscy! Jesteśmy na miejscu.
Wszyscy wygramolili się z samochodu. Przywiózł nas na plażę. Ale nie taką jak poprzednia. Tutaj było mnóstwo kwiatów, hamaków i nikogo poza naszą grupą. A do tego zaczęło zachodzić słońce. Kiedy wszyscy pobiegli zeby zająć wygodne hamaki ja ruszyłam w górę po drewnianych schodkach. Chyba liczyłam na to, że [J.I] za mną pójdzie. Nie odwróciłam się jednak i kiedy doszłam do ogrodzenia, usłyszałam jego kroki za sobą. Wspięłam się zwinnie na płot i kiedy przeskoczyłam przez niego moim oczom ukazał się basen. Malutki, klimatycznie umiejscowiony i wkopany w ziemię. Spojrzałam przez ramię na [J.I], który po pokonaniu ogrodzenia również nie dowierzał w to, co znaleźliśmy. Chciałam zrobić mu na złość. Zsunęłam swoją sukienkę i w uwydatniającym ciało kostiumie wsunęłam się pod taflę spokojnej wody. Po wynurzeniu zgarnęłam włosy do tyłu i rozczarowana nie dostrzegłam nigdzie chłopaka. Dopłynęłam do krawędzi i kiedy chciałam się odwrócić, ktoś mi w tym pomógł. Poczułam silne ramiona na mojej talii. Spojrzałam w oczy [J.I] i nie stawiałam oporu. 
[J.I]: Dlaczego zakładasz taką groźną maskę? Jeśli ktoś cię skrzywdził, nie powinnaś widzieć zdrajcy w każdym mężczyźnie.
[T.I]: Groźna maska chroni przed dupkami. Pewnymi siebie dupkami.
[J.I]: Auć. Mówiłem już o wrzucaniu wszystkich do jednego worka?
[T.I]: Co ty możesz wiedz..
Przysunął się bliżej i objął dłonią mój policzek. Czułam od niego dobro i troskę. Coś innego niż od Patricka. Ale czy to możliwe? Przecież wszyscy mężczyźni są tacy sami...
Zamknęłam oczy. czułam się bezpieczna. On zbliżył się, poczułam jego wypracowane ciało i otworzyłam oczy. Spojrzeliśmy na swoje usta i kiedy prawie się musnęły, za ogrodzeniem usłyszeliśmy Jake'a. Miałam wrażenie, że nasze ciała były drżące. Niechętnie wysunęłam się z wody, on zrobił to samo. Po 10 minutach siedzieliśmy w samochodzie. Jechaliśmy dość długo, wszyscy z tyłu zasnęli. Nie rozumiałam  co się ze mną dzieje. Przecież już się uodporniłam. Nie potrzebowałam mężczyzny do szczęścia. A jednak... Złapał moją dłoń i pocałował ją nie odrywając wzroku od drogi. Po chwili stanął na poboczu. Wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Wziął mnie na ręce i zaniósł na piasek. Ułożył mnie delikatnie. Poczułam się jak wtedy, po incydencie z piłką. Tym razem jednak nie czułam złości, nic mnie też nie bolało. Nachylił się nade mną. Było już ciemno. Poczułam jak gładzi mnie po włosach. I wtedy wspomnienia wróciły. Popłakałam się. 
[J.I]: Przepraszam, nie chciałem nic złego. Zaufaj mi. Proszę..
[T.I]: To ja przepraszam. Nie chcę już być wściekła za każdy miły gest. Nie powinnam tak źle cię traktować. Tylko nie daj znów mi się zawieźć.
[J.I]: Juź dobrze, nie zrobię Ci krzywdy.
Wtedy gorący jeszcze piasek potęgował emocje między nami. Moje ciało znów zdawało się drżeć. Wtedy położył dłoń obok mojej głowy. Przeniósł na nią ciężar swojego ciała, a ja objęłam dłonią jego napięte mięśnie ramion. Nareszcie mogliśmy dać upust naszym emocjom w pocałunku. Nasyceni sobą zasnęliśmy. Otulił mnie swoją koszulą. Obudził nas chłód już po godzinie. Co prawda [J.I] objął mnie i przytulił do swojej klatki piersiowej, ale martwiłam się o jego ciepło. Poprosiłam, żebyśmy przenieśli się do samochodu...