poniedziałek, 30 grudnia 2013

57. Animacje! :D



H: Temperatura.. idealna :3

Z: Harry, jak [T.I] robi, kiedy jesteś niegrzeczny? 

[T.I]: Na stole masz kartkę z zakupami. Pamiętaj też, żeby wejść do piekarni. 
Zayn, słyszysz, co mówię? Kochanie?...

Lou: Jeśli żaba po pocałunku zmieniła się w księcia.. to może ty będziesz księżniczką? :3

[T.I]: Zayn, co Ty zrobiłeś z tą kuchnią! Chodź tu teraz i to posprzątaj!
Z: I zasypiaaaasz.. :3

N: Panowie, [T.I] robi dzisiaj kolację! ;3

[T.I]: Jaka ja jestem brzydka.. prawda? 
Lou: Znowu zaczynasz... :D



[T.I]: Wiesz, Kochanie, chyba wyjadę na kilka dni do [Imię Twojej Przyjaciółki]
N: Nie ma mowy!


[T.I]: Ale bardzo chciała się ze mną zobaczyć...
N: Zostajesz. Zaufaj mi..nie pożałujesz.. <3

Lou: (widząc Ciebie) ej! eeej! zaczekaj, Ślicznotko! ;c


Z: Idę na randkę z [T.I]!

H: Chyba poproszę [T.I], żeby została moją dziewczyną
Li: Chyba śnisz.. Ona jest moja! :3

[T.I]: Hazza, nie patrz tak na mnie..
na Twojej twarzy pojawił się rumieniec :3

Przeprowadzasz wywiad z One Direction. Kątem oka widzisz, że Styles ciągle Ci się przygląda. Po jakimś czasie Ty również na niego spojrzałaś. Chłopak nie wytrzymał... :D

Idziesz z Niall'em ulicą. Mija Was jakaś dziewczyna i uśmiecha się do niego.
[T.I]: ładna, prawda? .. :(

Li: Jestem tak gorący.. :D




No to mamy gify :) Na razie nie jest to takie, jak było wcześniej, ale obiecuję, że wrócę do wprawy :D Tak na prawdę od nowa wszystkiego się uczę. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Miłego czytania, Misiaczki <3


sobota, 28 grudnia 2013

56. Back

Witajcie!
Wracam po bardzo długiej nieobecności. Może część z Was ze mną została, mam nadzieję, że wrócicie, może nawet w jeszcze większej ilości. Tłumacząc swoją nieobecność powiem tylko, że dużo się zmieniło w moim życiu, między innymi relacja z drugą autorką. Postanowiłam, że kończę z pisaniem, jednak, jak się okazało, jest mi bez tego bardzo ciężko. Zdecydowałam wrócić do pisania, ponieważ daje mi to wytchnienie od codziennych problemów. Jednak mam dla Was niespodziankę ;3 Chociaż Oliwia Malik nie pisze już na blogu, dołączyła do mnie Nowa Autorka ;*
Wierzę, że spodobają się Wam jej prace ;* Do napisania wkrótce, Kochane! <3

~Marta Styles <3333

piątek, 30 sierpnia 2013

55. Niall :*

Tego dnia deszcz znów wygrywał swoją melodię na szybach okien, parapetach, dachach. A ja kolejny dzień leżę na kanapie wtulona w swój ulubiony koc, który wiernie tłumi każdą spływającą po policzku łzę. Jeszcze niedawno leżeliśmy tu razem. Pamiętam, że oglądaliśmy wtedy jakiś film romantyczny.. chyba "Pamiętnik". Zdecydowanie wolałabym.. tak jak w trakcie oglądania wtulić się w niego. Poczuć ten cudowny zapach, który zawsze koił wszelkie smutki i problemy. Ale teraz go nie ma. A ja nie mam na to żadnego wpływu. Próbowałam go zatrzymać, prosiłam o jakieś wyjaśnienie... ale on z równie szklistymi oczami jak ja wyszedł. Nigdy nie widziałam Niall'a w takim stanie. Przecież jeszcze kilka dni przed tym, jak zniknął mówił jak bardzo mnie kocha. Pamiętam, że spytał wtedy, co zrobiłabym, gdyby go zabrakło. Nie mogłam zrozumieć znaczenia tych słów. Ale on szybko zmienił temat. Tak strasznie brakuje mi jego ciepłych dłoni, które gładząc moje ciało, powodowały szybsze bicie serca. Dlaczego nagle to wszystko zakończył? Te pytania prześladują mnie przez cały czas. Powinnam wyjść z domu, spotkać się z przyjaciółmi, uzupełnić lodówkę. Ale ja wciąż o nim myślę, kocham go całym sercem. I wciąż mam w głowie pytanie: Dlaczego...?
Dzisiaj pierwszy raz [Imię Twojej Przyjaciółki] udało się wyciągnąć mnie do galerii.  Od mojej rozłąki z Horanem minął miesiąc. To wszystko jest nadal świeże.. jednak wiem, że nie mogę zadręczać się myślami. Z początku wszystko było wyjątkowo dobrze. Poszłyśmy do kina, kupiłyśmy kilka nowych ubrań,
kosmetyków.. a nawet kilka razy śmiałyśmy się, jak ponad miesiąc temu. Na chwilę dręczące myśli o chłopaku ustały. Kiedy już uśmiech pojawił się na mojej twarzy szybko zniknął zmieniając się w przerażenie, smutek, niedowierzanie. Kiedy wracałyśmy przez miasto na przejściu dla pieszych minęłyśmy średniego wzrostu blondyna, łudząco podobnego do mojego Nialla. Jednak ten chłopak był wychudzony, nienaturalnie blady, jego oczy były podkrążone, smutne. Przecież Nialler miał tak hipnotyzujące, niebieskie oczy.. zawsze był uśmiechnięty. Czy to mógł być on? Co się stało? Dlaczego tak nagle zniknął? To wszystko znów mnie przytłoczyło. Wspomnienia wróciły, przez co do oczu kolejny raz napłynęły łzy. Wyszeptałam krótkie "przepraszam" w stronę [I.T.P] i pobiegłam do domu na drżących ze stresu nogach. Wbiegłam do środka, rzuciłam się na kanapę w salonie i zmęczona płaczem i ciągłymi myślami zasnęłam. Obudziłam się w swoim łóżku, dokładnie okryta kołdrą. Nie wiedziałam co się stało. Dokładnie pamiętałam, co stało się wczoraj i gdzie zasnęłam. Szybko jednak sytuacja się wyjaśniła. Do pokoju wszedł Harry i lekko się do mnie uśmiechnął.
H: Dzień dobry, Śpiąca Królewno. Ładnie to tak zalegać w łóżku do południa?
[T.I]: Ale właściwie.. co Ty tutaj robisz?
H: Zawsze tak serdecznie witasz gości? zaśmiał się, a ja odpowiedziałam uśmiechem
[T.I]: Przepraszam, ale.. no wiesz o co mi chodzi
H: [I.T.P] mówiła, że jesteś w bardzo złym stanie. Chciałem Ci pomóc. Przyjechałem tutaj wczoraj i zastałem Cię śpiącą. Byłaś zapłakana. Nidgy jeszcze Cię takiej nie widziałem. Wziąłem Cię na ręce i zaniosłem do łóżka, a sam zasnąłem w salonie. Jesteś głodna? Zrobić śniadanie?
[T.I]: Dziękuję.. Ale proszę, powiedz mi co się stało z Niallem. Niczego innego nie potrzebuję.
H: Co ty opowiadasz. Musisz coś zjeść. Idę do kuchni.
[T.I]: Co ty przede mną ukrywasz? Mów do cholery. Hazza..
H: Na prawdę nie powinienem... Nie patrz tak na mnie.
[T.I]: Proszę...
H: No.. no dobrze.. Niall..
W tym momencie urwał, bo ktoś zadzwonił do drzwi. Chłopak otworzył je i do środka weszli Liam, Louis, Zayn i [I.T.P]. Poznałam ich po głosach. Po chwili wszyscy byli już przy mnie, w pokoju. Wyszłam na chwilę do łazienki, żeby troszkę ogarnąć twarz i włosy. Kiedy wracałam do sypialni usłyszałam fragment rozmowy między chłopakami.
H: Musimy jej powiedzieć. Nie widzicie w jakim jest stanie?
Li: No, ale obiecaliśmy mu.. jesteście pewni, że to dobry pomysł?
Lou: Oni nie mogą bez siebie żyć. Może mu to pomoże?
Z: Poza tym.. ona i tak się dowie. A może faktycznie obojgu da to siłę, żeby się pozbierać?
H: Nie mogę dłużej patrzeć jak ona się męczy. Trzeba jej powiedzieć.
[T.I]: Powiedzieć o czym?! Jak możecie coś przede mną ukrywać? Mówcie, o co chodzi. Znudziłam mu się? A może znalazł kogoś innego? Proszę, powiedzcie.
H: No dobrze, już.
Li: To może ja opowiem. Niall ostatnio bardzo ..
I znów, kiedy już miałam dowiedzieć się co takiego się wydarzyło.. zadzwonił telefon Hazzy.
H: Słucham? Tak, Harry Styles, o co chodzi? Nie.. tylko nie to. Nie!
Po policzku Harrego spłynęły łzy. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach. Przytuliłam go, nie mając pojęcia co wywołało jego zachowanie. Zayn, jakby wiedział kto mógł zadzwonić do Styles'a powiedział:
Z: Chodźcie. Musimy jechać do szpitala.
Nie chciał mi wyjaśnić. Byłam przerażona. Nie wiedziałam o co chodzi, ale jak wszyscy wsiadłam do auta mając w głowie tysiące myśli i czarnych scenariuszy. Dojechaliśmy. Prowadzący auto Zayn próbował nie pokazywać po sobie żadnych emocji, ale znałam go za dobrze. Zresztą jak każdego członka zespołu. Widziałam, że był przerażony i ledwo powstrzymywał się od płaczu. Ale co takiego mogło się stać? Gdzie jest Niall? Może to wszystko ma ze sobą jakiś związek? Moje myśli przerwał lekarz. Widząc tak dużą grupę ludzi poprosił do siebie Hazzę. Chłopak zabrał mnie ze sobą.
Lekarz: Panie Styles.. bardzo mi przykro, ale pana kolega..
H: Nie! To niemożliwe! TO NIEMOŻLIWE!
[T.I]: Harry? Harry.. jaki kolega? Czy chodzi o Nialla?!
Lekarz: Tak, Niall Horan. On.. był ciężko chory. Dostał poważnego ataku.. Robiliśmy co w naszej mocy.
Wybiegłam z pomieszczenia. Nie widziałam nic na przesiąknięte łzami oczy. Dostrzegłam tylko salę zabiegową. Przez okno zobaczyłam zarys jakiegoś chłopaka. Od razu go poznałam. To był mój Niall. Wbiegłam do środka. Przytuliłam się do niego. Jego zawsze dość szybko bijące serce teraz, ku mojemu przerażeniu nawet nie drgnęło. Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież to nie mogło się stać. Chciałam się obudzić z tego strasznego snu. Szybko poznałam w nim tego wycieńczonego chłopaka z miasta. Wyglądał strasznie. Jego policzki były zapadnięte, a powieki zmęczone od płaczu, zmartwień i bólu. Usiadłam przy nim. Złapałam jego.. do tej pory.. wiecznie ciepłą dłoń. Nagle miałam wrażenie, że lekko mnie ścisnął. Oszołomiona zawołałam lekarza. Kiedy przyszedł nie mógł uwierzyć w to, co mówiłam. Próbował wmówić mi, że powinnam iść do domu i pogodzić się z faktem, że Niall nie żyje. Wtedy załamana podeszłam znów do chłopaka i pocałowałam go. Nagle jego powieka drgnęła. Lekarz, próbujący odciągnąć mnie od Horana też to zauważył. Ciało Nialla poruszyło się. Chłopak otworzył oczy i przerażony próbował złapać oddech. Z początku wyglądał jakby się dusił, ale już po chwili złapał równy oddech. Lekarz kazał mi wyjść na korytarz, zawołał pielęgniarki i przystąpił do akcji ratunkowej. Nie dowierzając w to, co się stało wróciłam do grupy przyjaciół. Pytali co się stało, ale ja nie byłam w stanie nic powiedzieć. [I.T.P] mocno mnie przytuliła. Po chiwli dołączyli do nas chłopcy. Po 15 minutach lekarz znów wyszedł z sali. Poprosił mnie do siebie. Ledwo dałam radę wstać. Nie wiedziałam co się dzieje.
L: Pani [T.I].. sam nie wierzę w to, co mówię, ale pani chłopak.. przeżył. To jakiś cud. Jeszcze nigdy nie miałem w swojej długiej karierze takiego przypadku. Proszę iść do niego, potrzebuje pani.
Pobiegłam do przyjaciół.
[T.I]: Niall.. cud.. lekarz.. przeżył.. mówił..
H: CO?!
[T.I]: Niall żyje.. to niemożliwe.. idę do niego
Wbiegłam na salę. Niall podniósł się lekko na łóżku na mój widok, ale szybko zsunął się z powrotem na poduszkę i krzyknął z bólu. Podeszłam do niego z niedowierzaniem i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, która teraz sprawiała wrażenie samych żeber okrytych cienką warstwą skóry. Spojrzałam na jego twarz. Był bardzo słaby. Mimo to powiedział:
N: [T.I]... wybacz mi, że zostawiłem Cię nic nie mówiąc. Nie chciałem, żebyś widziała mnie w takim stanie. Cholernie żałowałem, a kiedy mój stan się pogorszył.. jeszcze wyraźniej dostrzegłem, jaką siłę mam w sobie kiedy jesteś obok i jak bardzo chciałbym mieć Cię przy sobie. Kiedy tutaj usiadłaś i złapałaś moją dłoń.. pocałowałaś.. czułem jakbyś wyrwała mnie ze snu. Poczułem ogromną siłę. Tą, o której mówiłem. To niewiarygodne, ale dzięki Tobie żyję. Już nigdy nie pozwolę Ci odejść. Nigdy Cię nie zostawię. Nie, kiedy poczułem jak potwornie się czuję, kiedy nie ma Cię obok. Wtedy lekarz wszedł na salę. Poprosił, żebyśmy wyszli, a Niall odpoczął. Ciężko było nam się znów rozdzielić, ale tym razem byliśmy o wiele silniejsi. Niall wiedział, że ma o co walczyć. A ja.. byłam gotowa wspierać go na zawsze..
Dziś mija rok od czasu, kiedy Niall za sprawą cudu.. cudu potęgi prawdziwej miłości powrócił do życia. Chłopak pokonał chorobę. Znów uśmiech nie znika z jego twarzy, znów pochłania ogromne ilości jedzenia i znów spędza z [T.I] każdą wolną chwilę. Teraz, gdy przekonali się co mogą stracić.. nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Wkrótce będzie łączyć ich również wspólne nazwisko.. <3 To jest prawdziwa, nieśmiertelna miłość


wtorek, 9 lipca 2013

53. Liam :)

[T.I]: Liam, gdzie jesteś? Liaam!
Li: No co znowu?!
[T.I]: Trzeba wykąpać Louise. Proszę, pomóż mi, już nie mam siły.
Li: Cholera jasna! Ja się do tego nie nadaję, dasz radę. Wychodzę.
[T.I]: Gdzie znowu idziesz? Potrzebuję cię.. a malutka potrzebuje taty..
Li: ... Cześć.
[T.I]: Kiedy będziesz?.. i w tym momencie, jak zwykle zatrzasnął za sobą drzwi. Nie daję sobie już rady. Jeśli wiążesz się z kimś wierzysz, że będziesz mógł liczyć na drugą osobę.. szczególnie kiedy pojawia się dziecko. Louise niedługo skończy roczek, a jego.. z czasem coraz rzadziej widzę w domu. Nie daję sobie już rady. Muszę być zarazem mamą i tatą dla naszego dziecka. Ale może on się jeszcze przekona.. może to tylko chwilowe?...
Umyłam małą i położyłam ją do łóżeczka. Usiadłam na kanapie i po raz kolejny zastanawiałam się ile jeszcze zniosę. Popłakałam się, Zmęczona wszystkim zasnęłam. Rano obudził mnie płacz Louise. Pobiegłam na górę i przytuliłam swoją córeczkę. Dziecko uspokoiło się. Nakarmiłam ją, przebrałam i położyłam się na łóżku,

kładąc ją obok siebie. Liam nadal nie wrócił. To wszystko mnie przerosło. Zrozumiałam, że tak dalej nie może być. Postanowiłam się wyprowadzić i zabrać ze sobą córkę. Spakowałam walizki, a on nie raczył stawić się do tej pory w domu. To utwierdziło mnie w mojej decyzji. Ruszyłam w stronę samochodu. Zapięłam nosidełko obok siebie, ostatni raz spojrzałam na dom, w którym jeszcze niedawno byliśmy razem tak szczęśliwi.. nie. To wywoływało ogromny ból. Odjechałyśmy. Skierowałam się w stronę domu przyjaciółki. Rodzice mieszkali na drugim końcu świata, a poza tym.. zawsze mogłam liczyć na [I.T.P]. Kiedy byłyśmy na miejscu [I.T.P] już na nas czekała. Przywitała nas całusami. Wiedziała w jakim jestem stanie, więc nie mówiąc nic obdarowała mnie kojącym uśmiechem i zaprowadziła do środka.
[I.T.P]: Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będziecie tutaj ze mną. Wiesz, jak Was kocham!
[T.I]: Jesteś cudowna. Nie wiem jak Ci się odwdzięczę.
[I.T.P]: Chyba żartujesz. Przygotowałam dla was pokoje. Za szybko was stąd nie wypuszczę!
[T.I]: Dziękuję... kolejna łza kreśliła ślad na moim policzku. Przyjaciółka zareagowała w momencie. Przytuliła mnie mocno i szepnęła:
[I.T.P]: Będzie dobrze. Zobaczysz.. wszystko się ułoży. A teraz weź kąpiel i połóż się, a ja zajmę się malutką.
[T.I]: Na pewno nie jesteśmy dla ciebie ciężarem?
[I.T.P]: No nie załamuj mnie! Jesteś dla mnie jak siostra. Pamiętasz ile razy ty mi pomogłaś? A poza tym, kocham tego małego skarba.
Jeszcze raz wtuliłyśmy się w siebie. Pierwszy raz czułam, że mogę liczyć na czyjąś pomoc przy dziecku. Kochałam ją najmocniej na świecie, ale czasem po prostu nie dawałam rady sama. Na szczęście mam [I.T.P]. Wykąpałam się, pocałowałam Louise, zostawiłam ją w objęciach przyjaciółki i zasnęłam. Spałam dość długo. Kiedy się obudziłam Lou była już wykąpana i ubrana w śliczną sukienkę. Leżała w łóżeczku. Na stole dostrzegłam kartkę od [I.T.P]. '' Wyszłam do pracy. Będę wieczorem. Macie lodówkę pełną jedzenia i ogromny park po prawej. Do zobaczenia, dziewczyny. xx ''
Nakarmiłam Louise, włożyłam ją do wózeczka i wyszłyśmy na spacer. Przypomniałam sobie, że zaraz po wyjściu z domu Liama wyłączyłam telefon. Postanowiłam odczytać pocztę. Kiedy włączyłam telefon moim oczom ukazało się 100 wiadomości od Liama. Nie chciałam odczytać żadnej z nich. Cisnęłam telefon w kąt i wyszłyśmy. Po długim spacerze, odwiedzeniu parku z fontanną i nakarmieniu kaczuszek przez Lou, wróciłyśmy do domu. Pełne wrażeń dziecko od razu zasnęło. Na miejscu spotkałyśmy [I.T.P]. Poprosiła mnie o rozmowę.
[I.T.P]: Wiesz, Liam do mnie dzwonił i po..
[T.I]: Nie chcę tego słuchać. Oglądamy coś?
[I.T.P]: No ale daj mi powiedzieć. On zrozumiał..
[T.I]: Proszę...
[I.T.P]: Jesteś pewna? To bardzo ważne.
[T.I]: Jestem.
[I.T.P]: No jak uważasz.. Tak, obejrzyjmy coś.
Mimo, że Titanic oglądałam już tysiące razy nadal wzbudzał we mnie takie same emocje. Pod koniec filmu obie byłyśmy równo upłakane. Widząc siebie nawzajem wybuchnęłyśmy śmiechem. Kiedy doprowadziłam twarz do porządku, położyłam się obok Louise i szybko zasnęłam. Następnego dnia musiałam pójść do pracy, ale [I.T.P] zaoferowała, że zostanie z malutką. Ona na prawdę ją kochała. Może nie tak mocno jak ja, jej mama, ale na pewno bardzo mocno. Tak też rano lekko podkręciłam włosy, pomalowałam się i ubrałam. Pocałowałam córeczkę na pożegnanie, przytuliłam przyjaciółkę i wyszłam.Tego dnia skończyłam pracę wcześniej. Szczęśliwa ze spędzenia więcej czasu ze swoją córeczką szybko pojechałam do domu. Wbiegłam do środka, szukając wzrokiem Lou i [I.T.P]. Jednak ku mojemu zdziwieniu w domu panowała cisza. Spodziewałam się śmiechu, odgłosów drobnych stópek dziecka.. jednak niczego takiego nie zastałam. Szukałam wytłumaczenia braku kogoś w domu.. na dworze padał deszcz, więc nie mogły wyjść na spacer... lodówka jest pełna, przecież wczoraj zrobiłam zakupy. Z rosnącym z każdą sekundą przerażeniem zaczęłam szukać swojej córeczki w każdym pomieszczeniu. Gdy przetrząsnęłam prawie cały dom miałam ochotę usiąść na podłodze i zacząć płakać. W głowie pojawiały się najgorsze scenariusze. Może coś im się stało? Może są w szpitalu? Wtedy przypomniałam sobie, że jest jeszcze jeden pokój, w którym nie szukałam. Serce biło coraz szybciej. Uchyliłam drzwi.. Widok, który zobaczyłam.. nagle wszystkie złe emocje opadły. W moim sercu zagościła na nowo ogromna radość wymieszana ze spokojem, a zarazem niedowierzaniem. W rogu pokoju siedział.. Liam. Trzymał na rękach naszą Lou. Łzy napłynęły mi do oczu. Widząc ich
zrozumiałam, że jednak zależy mu na mnie i naszej córeczce. Wyglądali razem tak słodko... Louise miała na sobie śliczną, białą sukienkę w różowe różyczki, a jej tata białą koszulę. Zaśmiałam się widząc jak mała przeczesuje paluszkami włosy Liama. Wtedy chłopak odwrócił się w moją stronę. Trochę onieśmieleni uśmiechnęliśmy się do siebie. Mała Louise zasnęła, a ja podeszłam bliżej i usiadłam obok nich. Po chwili ciszy odezwaliśmy się równocześnie :
[T.I]: Powiedz, dlacz..
L: [T.I], proszę, wysłuch..
L: Mów pierwsza...
[T.I]: Dlaczego nie mogło tak być od początku? Wiesz, że czułam się strasznie.. nie mogłam zrozumieć twojego zachowania. Przepłakałam za dużo, aby uwierzyć w tak nagłą przemianę.. w tej chwili po moim policzku zaczęła kreślić swą drogę łza. Liam delikatnie ją otarł i objął swoją dłonią mój policzek. Widziałam jednak, że sam powstrzymuje się od płaczu.
L: To nie jest tak. Wiem, że zachowałem się strasznie. Powinienem zawsze być przy Tobie, przy Was. Zrozumiałem to, kiedy zostałem sam. Sam w tym wielkim domu. Nie słyszałem już Twojego słodkiego śmiechu, łóżeczko Lou było puste.. brakowało w nim drobnej osóbki, która powodowała uśmiech, wzruszenie.. Bałem się odpowiedzialności. Bałem się, że nie dam sobie rady i na zawsze straciłem wolność. Ale zrozumiałem, że ta ''wolność'' nie zastąpi mi Ciebie i naszej córeczki. Kocham Was nad życie. Dziś, kiedy [I.T.P] dała się ubłagać o opiekę nad Lou.. dostrzegłem w naszej córeczce część Ciebie. To niesamowite.. ale jest naszą drobną kopią. Nie wyobrażam.. nie chcę nawet wyobrażać sobie życia bez Was. Kochanie, proszę. Daj mi tą drugą, ostatnią szansę. Już nigdy Was nie zawiodę. Zawsze będę obok. ♥
[T.I]: Nie wiem, czy mogę Ci ...
L: Spróbuj. Już nigdy nie pozwolę, aby brakło Wam mojego ciepła, miłości. Proszę jednak, abyście ofiarowały mi swoją na nowo. Tym razem jej nie zawiodę. Już nigdy tego nie zrobię.
[T.I]: Dobrze... wtedy znów poczułam ciepło jego ust. Ciepło, którego nic nie było w stanie zastąpić. Czułam, że takim uczuciem darzy tylko dwie osoby. Mnie i naszą malutką córeczkę.
[T.I]: Dobrze, ale jeśli zawiedziesz jeszcze raz..
L: To niemożliwe. Zbyt mocno Cię kocham.
Tymi słowami zapoczątkował nowy rozdział w naszym życiu. Od tamtej pory wszystko zaczęło się układać. Liam zmienił się. Kiedy tylko może odciąża mnie w obowiązkach, a często zajmujemy się razem małą Lou. Każdego dnia kochamy się coraz mocniej. Niedługo na świecie pojawi się drugi owoc tej miłości.. a nasza Louise nie może doczekać się młodszego rodzeństwa.. jej tata zresztą równie mocno go wyczekuje .. ♥

Tak też po długiej nieobecności jestem znowu z Wami ♥ Uprosiłam rodziców.. i przekupiłam ich domowym obiadem ♥ Mam nadzieję, że historia przypadnie Wam do gustu? Oceniajcie i komentujcie, co myślicie i... czy nie zmieniło się po nieobecności to, jak piszę :) Do dzieła, Misiaczki! ♥ Pozdrawiam Was cieplutko i idę się opalać :D Liczę, że będziecie znów aktywne, a ja obiecuję, że już dziś pomyślę nad nową historią ♥



poniedziałek, 24 czerwca 2013

52. Zayn ♥ cz.2


Był szybszy, przytrzymał je i wślizgnął się do środka. Myśli w mojej głowie zaczęły się kotłować, nienawiść połączona z miłością, chęć uderzenia go, łzy już dawno rozmazały mój makijaż, który teraz zdobił moje oba policzki. Uniosłam delikatnie głowę do góry spoglądając na niego, następnie skierowałam się w głąb mieszkania, on podążył za mną. W pewnej chwili złapał mnie za nadgarstek i gwałtownie odwrócił w swoją stronę tak,że staliśmy dość blisko siebie, patrzał mi głęboko w oczy. Dostrzegłam,że jego zrobiły się wyraźnie szkliste, jakby miał się zaraz rozpłakać, z trudem powstrzymywał łzy. Opuszkami palców otarł moje łzy i pogładził policzki aby po chwili złożyć na moich ustach delikatny aczkolwiek czuły pocałunek. Zaskoczyła mnie jego nagła reakcja, lecz oddałam się tej chwili i pogłębiłam pocałunek. Zayn objął mnie w talii i kciukami delikatnie smyrał po biodrach,czułam przyjemne mrowienie przechodzące przez całe moje ciało. Kiedy oderwaliśmy się od siebie chłopak przytulił mnie i ułożył swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi.
Z- Przepraszam...- poczułam jak jego słone łzy skapują na moją szyję - tak bardzo Cię przepraszam. Przez ten rok czasu zrozumiałem,że to Ty byłaś i nadal jesteś całym moim światem. Kocham Cię [Twoje.Imię]... Popełniłem ogromny błąd i zraniłem Ciebie.  Zerwałem z Tobą, bo wiedziałem z czym wiązać się będzie udział w tym programie.. Nie dzwoniłem bo bałem się,że nie chcesz mnie już znać.Sądziłem,że nie mielibyśmy dla siebie czasu, lecz teraz wiem jaki byłem głupi zostawiając Ciebie, [T.I]...  Jeśli chodzi o związek z Perrie był on czystym chwytem marketingowym dla wypromowania zespołu...- Po krótkim milczeniu dodał ze skruchą -Chciałbym,abyś wybaczyła mi to wszystko... i abyś dała drugą szansę. Choć wiem,że nie łatwo będzie Ci o tym zapomnieć, lecz proszę spróbujmy jeszcze raz.- podniósł głowę do góry, spojrzał na mnie,a ja otarłam jego łzy i przytuliłam się do niego.Poczułam jego przyspieszone bicie serca, ciepło,którego tak bardzo mi brakowało i moje ulubione perfumy.Serce mówiło mi,żebym mu wybaczyła,puściła w niepamięć tą całą zaistniałą sytuację, natomiast mój rozsądek był całkowicie przeciw. Jednak w tamtej chwili wiedziałam, że jeśli wybiorę tą drugą opcję mogę później jeszcze bardziej żałować. Zraniłabym tym samym siebie jak i jego. Zapewne zdaje sobie sprawę z tego jak cierpiałam, sądzę też, że nie przychodziłby tutaj po tak długim czasie tylko po to aby przeprosić, powiedzieć jak bardzo żałuje i znów odejść i zostawić mnie samą, przecież powiedział że mnie kocha, pocałunek był jednym z dowodów tej miłości,którą mnie darzy nadal. Odsunęłam się od niego na niewielką odległość,aby móc spojrzeć w jego prześliczne, hipnotyzujące mnie za każdym razem oczy. 
T.I- Wiesz,że ciężko jest mi się teraz pozbierać. Przyszedłeś tutaj po tak długim czasie i wykazałeś się odwagą, pokazałeś mi,że Ci zależy na mnie i na prawdę mnie kochasz. Ja Ciebie też kocham Zayn - pogładziłam go po policzku - Jestem pomiędzy młotem a kowadłem. Byłeś chłopakiem Perrie jak twierdzisz tylko dla jej korzyści, nie mam 100% pewności,że to się nie powtórzy. Zawiodłeś mnie już rok temu, ale wybaczam Ci Zayn za bardzo Cię kocham. Dam Ci drugą szansę, lecz będziesz musiał się cholernie napracować, abym mogła Ci od nowa dostatecznie zaufać.- mówiąc ostatnie zdanie wyrwałam się z objęć chłopaka i podążyłam do kuchni. Zayn stał w tym samym miejscu nie spuszczając ze mnie wzroku. Ja tymczasem usiadłam przy stole podpierając głową rękami, myśląc nad tą całą sytuacją. Chłopak podszedł do mnie przytulając mnie i całując w czubek głowy. Z jego kurtki dobiegł dźwięk telefonu komórkowego, od razu odrzucił połączenie nie orientując się kto to był. Potrzebowałam jego bliskości, dlatego zgodziłam się abyśmy spróbowali jeszcze raz. Zbliżyłam się do Zayn'a i złożyłam na jego malinowych ustach pocałunek,który od razu przerodził się w coś bardziej namiętnego wręcz ognistego. Nasze języki toczyły ze sobą zawziętą walkę, gdyby teraz nas ktoś obserwował i znał naszą historię śmiało mógłby powiedzieć,że pomimo wzlotu i upadku nadal się kochamy i jesteśmy dla siebie stworzeni, ponieważ umiemy naprawić to co zepsuliśmy. Miłość zwycięży wszystko nawet najgorsze i tak jest w naszym przypadku... ♥

I mamy ostatnią część, sądzę,że trochę nie wyszła mi końcówka... : /  Komentujcie, Marta ma już w zanadrzu kolejnego imagina. Dacie rade +8 komentarzy ? Możecie również polecać nasz blog ;)
~Oliwia~

czwartek, 20 czerwca 2013

51. Zayn ♥ cz.1



Miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje. Wmawiałam sobie to od zawsze i byłam pewna co do tego zdania dopóki w moim życiu nie pojawił się on. Na jego widok zawsze miałam motylki w brzuchu,nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa, a moje oczy zawsze były skierowane w jego stronę. Chciały spotkać się z jego czekoladowymi tęczówkami i zatonąć w nich na moment jak co dzień, lecz on nie pozwalał mi na to zawsze uciekał wzrokiem do czasu kiedy na siebie nie wpadliśmy poza szkołą. Stało się to na ulicy tuż przy niewielkim skrzyżowaniu, zawsze tędy wracam ze szkoły i nie jest tu tak tłoczno jak w centrum. Zayn szedł z przeciwnej strony, zapatrzony w ekran telefonu komórkowego, ja tymczasem szłam z "głową w chmurach" rozmyślając o nim. Wpadł na mnie tym samym przewracając nas na chodnik.Pomógł mi wstać, trzymał mnie wciąż za jedną rękę, przypatrywał się dokładnie mojej sylwetce a w szczególności oczom, w których na chwilę utonął. Staliśmy wtedy dobre 10minut, w końcu odezwał się pierwszy, wyrywając siebie i mnie z "transu" i przeprosił za ten incydent. W ramach rekompensaty zaprosił mnie na spacer, później odprowadził do domu. Wiedział jak się nazywam, należę do szkolnego klubu cheerleaderek zapisałam się tam na początku roku szkolnego. Zaprzyjaźniłam się prawie z każdą z tych dziewczyn, prócz blondynki, mniej więcej mojego wzrostu, niebieskie oczy, dość niezgrabne nogi, wywyższająca się wśród każdej z nas Perrie i często krytykująca mój "strój dnia" jak i figurę. Mimo, że nie uważam się za ładną czy atrakcyjną dziewczynę to i tak akceptuję siebie i swoje ciało, ale nie rozumiem dlaczego tak bardzo uczepiła się mnie... Jeżeli tylko zaprosi mnie na swoje urodziny może być pewna,że kupię jej wielkie lustro,aby mogła ujrzeć siebie całą od stóp do głów i może wtedy zastanowiła by się nad tym co mówi o mnie czy o innych dziewczynach z paczki, bo sama nie powala swoją urodą ani figurą - o ile urodą można nazwać tonę tapety na jej twarzy, a figurą krzywe, niezgrabne nogi wyłaniające się za każdym razem spod miniówek czy zbyt krótkich szortów i wylewających się fałdek spod ciasnych "bluzek".
Wracając do Zayn'a, poszliśmy do niewielkiej kawiarenki a później do parku, cały czas byliśmy pogrążeni w rozmowie poznając siebie coraz to bliżej. Kiedy znaleźliśmy się koło mojego domu chłopak ni stąd ni z ową pocałował mnie w policzek na pożegnanie, tak zaczęła się nasza znajomość. W szkole ani na krok od siebie nie odchodziliśmy no chyba,że w przerwie na lunch. Wtedy przebywał z kolegami z drużyny piłkarskiej, oczywiście Perrie też tam była. Mówił mi,że nie przepada za nią, wydaje się sztuczna, do tego tona podkładu na twarzy i zbyt mocny makijaż na prawdę to go zniesmaczał. Rozmawiał z nią parę razy ale nic szczególnego nie przyciągnęło w niej jego uwagi. W duchu cieszyłam się,że tak ją spostrzega, wierzyłam wtedy,że mam u niego jakieś szanse. Zrobiłam sobie wtedy ogromną nadzieje,która spełniła się po pewnym czasie. Zayn okazał się bardzo miłym, inteligentnym chłopakiem, który posiada uczucia. Na pozór mogłoby się wydawać,że jest typem złego chłopca co było widoczne ale tylko na zewnątrz. Dzięki temu,że zaprzyjaźniłam się z nim dostrzegłam w nim coś więcej niż tylko poczciwego, najładniejszego chłopaka w całej szkole. Po pewnym czasie wyznał mi miłość, odwzajemniłam ją. Poprosił mnie o chodzenie, zgodziłam się jak głupia nie myśląc wtedy o konsekwencjach jakie przysporzy mi późniejsze rozstanie się z nim. Byłam w nim zakochana po uszy i nadal jestem, lecz zostałam przez niego w pewnym sensie oszukana. Jak twierdził byłam jego ideałem, lecz czas pokazał czy jego słowa były prawdą.
Rozkochał mnie w sobie, a kiedy postanowił iść do X-factora od tak mnie rzucił, mówiąc,że nasz związek już nie ma sensu skoro dostał się do programu i będzie realizował swoje marzenia. Zayn podczas kiedy Perrie pokonywała ze swoim zespołem etapy programu przez jakiś czas byli parą, ale zerwali. Jak twierdziła Perrie powodem tego był brak czasu dla siebie... Ta wiadomość, po części zadowalała mnie, lecz nadal czułam się fatalnie. On zapomniał o mnie, zupełnie,a ja nadal nie mogłam go wymazać z pamięci, chodź próbowałam i to wiele razy. Chciałam w końcu dać sobie z nim spokój, już i tak wszystko przekreślone on nie wróci do mnie. Dotarło do mnie,że byłam dla niego tylko zwykłą zabaweczką, niepotrzebnie wylewam tyle łez w poduszkę te czasy i tak nie wrócą, lecz wciąż mam nadzieje,że stanie u mych drzwi z bukietem kwiatów będzie próbował mnie przeprosić. Będzie błagał o wybaczenie, o danie drugiej szansy - tak się jednak nie stało i raczej już nie stanie - on przecież jest sławny, rzucił szkołę, teraz liczy się dla niego kariera muzyczna, natomiast ja poszłam w dalekie zapomnienie. Nadal chodzę do szkoły. Z drugiej strony rozważałam powrót do rodzinnego miasta Liverpool'u, ale w ostatnim momencie zdecydowałam się zostać i skończyć ostatni rok nauki w tej szkole. Wtedy będę wolna od tego wszystkiego, zacznę swoje własne dalsze życie i będę mogła podążać za swoimi marzeniami tak jak to zrobił Zayn.
Dziś w drodze do szkoły kupiłam jakiegoś brukowca, - znowu są razem... W sercu znów mnie coś zakuło, zignorowałam to, gazetę wyrzuciłam do pobliskiego kosza i ruszyłam dalej w kierunku szkoły. Ehh, znowu siedzenie w tym szarym budynku przez 8 godzin, dobrze że mam na przerwach z kim rozmawiać. Moi przyjaciele, na prawdę starają podtrzymać mnie na duchu, jestem im wdzięczna za to, naprawdę mnie rozumieją. Po skończonych lekcjach wróciłam do domu, jak co wieczór zasiadłam do odrabiania zadanych prac domowych w towarzystwie mojej ulubionej piosenki puszczonej nieco ciszej niż zwykle, abym mogła skupić się na zadaniach. W czasie kiedy kończyłam pisać referat usłyszałam dzwonek mojego telefonu komórkowego, odebrałam połączenie nie spoglądając na ekran telefonu. Osobą, która przerwała mi tą czynność był Zayn, gdy usłyszałam jego głos w słuchawce od razu łzy stanęły mi w oczach. Zadzwonił właśnie wtedy, gdy sądziłam,że już wyleczyłam się z miłości do niego, wszystko ponownie wróciło, pomimo tego iż minął już rok od naszego rozstania. Poprosił mnie,żebym otwarła drzwi do mojego mieszkania, zeszłam po schodach i posłusznie wykonałam jego prośbę będąc lekko zdziwiona. Kiedy zobaczyłam jego stojącego przed framugą moich drzwi, momentalnie rozłączyłam się, i spróbowałam zatrzasnąć mu je przed nosem. Był szybszy, przytrzymał je i wślizgnął się do środka...
   
Bardzo, Bardzo, Bardzo przepraszam,że nic tutaj nie pisałam. Ostatnie miesiące szkoły toczyły się głownie na poprawkach... Na reszcie wszystko jest już poprawione, oceny się raczej nie zmienią. Można powiedzieć,że zaczęłam już wakacje. Postaram się z Martą regularnie pisać posty, myślę,że przybędzie was trochę Drogie Czytelniczki :* Pierwsza cześć Zayn'a, druga pojawi się już niebawem. (+5 KOMENTARZY DACIE RADĘ? )
~Oliwia~









środa, 15 maja 2013

50. Animacje ; )



Lo- Ahhh to ciepełko. Patrz [T.I] jak Louis Tomlinson suszy swą zacną czuprynę.


 Z- Uśmiech dla [T.I].


 Z- Kochanie pośpiesz ...- schodzisz na dół ubrana w skąpą czerwoną sukienkę.
Z-Mrrr.. Kotku wyglądasz tak seksownie. 
H- Ale przyjemnie.... ;3 Ale i tak [T.I] robi to lepiej.

 Lo- Tarzaaan!

T.I- Niall trzeba zrobić zakupy znowu jest pusta lodówka...Ty tylko się przewiniesz koło niej... 
Ni- Coo?! Ale jak to?...To niemożliwe. 

Weszłaś do salonu, w lewej ręce trzymałaś łyżeczkę. W pewnej chwili Liam wstał z krzesła i odwrócił Cię w swoją stronę . Już miał Cię pocałować, gdy niestety zobaczył co trzymasz w dłoni.
Li- O nie nie nie. Najpierw to odłożysz..

  H- Właśnie Cię zahipnotyzowałem. Hehe.. ^_^



T.I- Niall, gdzie jesteś? - odsuwasz zasłonę prysznicową
 Ni- Witaj kochanie. Zapraszam ^_^


 Reakcja Zayn'a: - Taa.. już leci.

  All: - [T.I], Daj buziola :*




Marta ma niewielkie problemy z dostępem do komputera. (Przekonała się właśnie,że z rodzicami lepiej nie zadzierać). Postara się dodać imagin pod koniec tygodnia, więc w ramach rekompensaty dodałam animacje. Myślę,że wam się spodobały
··Oliwia··

sobota, 4 maja 2013

49. Zayn ♥


Kursywą napisane są wspomnienia. 
MUZYKA

Kolejna kartka wyrwana z kalendarza i kolejne dni cierpienia oraz wylewania łez w poduszkę. Pamiętam te dni kiedy byliśmy razem, przyrzekłeś mi wtedy,że nigdy mnie nie opuścisz,że zawsze będziesz przy mnie.
Przyrzekłeś mi pewnego wieczoru,że nigdy mnie nie opuścisz,że zawsze będziesz przy mnie. Z czasem Twoje słowa zaczęły tracić na wartości, zrozumiałam,że to nie ja jestem ta jedyną. Siedzimy na skórzanej kanapie przed kominkiem wtuleni w siebie. Zacząłeś śpiewać mi piosenkę Little Things, moją ulubioną. Twój głos działał na mnie kojąco, każdego wieczoru śpiewałeś mi na dobranoc. Całowałeś z czułością w czoło i wtulałeś we mnie, abym poczuła Twoją bliskość. Kiedy byłam w Twoich ramionach czułam się zawsze bezpieczna...
Dlaczego nie umiałeś powiedzieć mi tego wprost? Wolałeś,żebym sama o wszystkim się dowiedziała, ahh.. tak. Wiesz jaki to czułam wtedy ból, kiedy zobaczyłam Ciebie w tej kawiarni z jakąś pustą wytapetowaną laską, z którą się obściskiwałeś do granic możliwości? Tłumaczyłeś mi się później, gdy zobaczyłeś mnie w domu kiedy krzątałam się z pokoju do pokoju zbierając swoje rzeczy i pakując je do walizek, toreb, pudeł,że ludzie popełniają błędy. Najwyraźniej kątem oka dostrzegłeś mnie wtedy, gdy tak stałam przed tą szybą jak głupia i wpatrywałam się w was, wchodząc do domu wiedziałeś w jakiej sytuacji mnie zastaniesz.
- Proszę pozwól mi się wytłumaczyć. Wiem,że Cię zraniłem ale ja na prawdę Ciebie kocham.
 - spojrzałeś się na mnie, swoją postawą i mimiką twarzy nie wyrażałeś żadnych emocji. Zignorowałam dalszy ciąg Twoich wypowiedzi i powróciłam do pakowania się, nie mogłam uwierzyć,że to się znowu powtórzyło.Zero konkretnego powodu, by mnie zatrzymać,żadnego mocnego argumentu,abym zmieniła swoje zamiary. Tego się po Tobie nie spodziewałam...
 Kiedy skończyłam już tą czynność oddałam Ci wszystkie naszyjniki, bransoletki, kolczyki oraz pierścionki jakie od Ciebie kiedyś dostałam razem z kluczami od naszego, teraz już Twojego domu. 
-Do Twojej blondyneczki będą bardziej pasowała owa biżuteria.
Wyszłam trzaskając głośno drzwiami a po moich policzkach polały się gorzkie łzy. 
Ból ogromny ból w sercu czuje do dziś, chodź minął już rok. Zrozumiałabym Twój błąd, gdyby to był pierwszy raz, lecz to powtórzyło się i drugi z tą samą osobą. Po części żałuję, że nie wybaczyłam Ci owego dnia, lecz teraz widzę,że to nic by nie dało. Dziś układasz sobie życie z inną dziewczyną, którą kochasz bardziej ode mnie, bądź z nią szczęśliwy, najwidoczniej to ona jest Tobie przeznaczona nie ja...
Zadzwonił mój telefon, niechętnie odebrałam połączenie, nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, nawet z moją najlepszą przyjaciółką, chociaż wiem,że rozmowa czy jakiekolwiek spotkanie z nią trochę by mi poprawiło humor. [I.T.P] chyba umie czytać mi w myślach, przyszła właśnie pod mój dom, poprosiła mnie o otwarcie drzwi. Zeszłam na dół, przywitałam się z nią i pierwszą rzeczą, na którą zwróciła uwagę był mój strój. Taaa.. jak zwykle piżama, niedbały kok, zero makijażu, zapuchnięte oczy od płaczu. Oto cała ja... i jedyna osoba, która się mną przejmuje - [I.T.P], i za to ją uwielbiam. Po długiej pogawędce i wypiciu paru trunków, zaproponowałam przyjaciółce zostanie na noc. Nie mogłam  pozwolić jej na to aby tak późno wracała sama do domu. Przygotowałam dla niej pokój i dałam jakąś kolorową piżamę, którą znalazłam w mojej szafce, położyłam ją na łóżku wraz z ręcznikiem. Udałam się do łazienki, aby wziąć odprężającą kąpiel.
Wróciłam wtedy zmęczona z pracy, wchodząc do domu ujrzałam jedynie małe, palące się świeczki, które oświetlały schody obsypane płatkami róż. Poszłam tą ścieżką, prowadziła ona właśnie do łazienki, wchodząc do pomieszczenia ujrzałam wannę pełną płatków do kąpieli. Uśmiechnęłam się sama do siebie, po chwili poczułam twoje ciepłe dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się i złożyłam na twoich,delikatnych malinowych ustach długi pocałunek, który odwzajemniłeś, po długiej kąpieli zasnęłam wtulona w Twoich silnych ramionach...
Po wyjściu z wanny owinęłam się białym bawełnianym ręcznikiem, wyszłam z łazienki i w pokoju ubrałam się w piżamę. Powróciłam jeszcze na chwilę do poprzedniego pomieszczenia, aby umyć zęby, po drodze mówiąc krótkie dobranoc w stronę przyjaciółki. Położyłam się na łóżku, wtulając w puchatą poduszkę, czułam jak po moim policzku kolejno po sobie spływają słone łzy. Po jakimś czasie mogłam dopiero spokojnie zasnąć.Przyśniłeś mi się jak co noc, to jest silniejsze ode mnie...
Pustkę w moim sercu możesz ponownie wypełnić Ty, lecz nie wiem czy jestem na tyle silna, aby ponownie Ci zaufać i przetrwać kolejne nasze kłótnie, sprzeczki... Moje słowa i tak Ciebie teraz nie wzruszają, dla Ciebie już jestem przeszłością daleką przeszłością, zapomnianą osobą już nic nie znaczącą.Będąc przy Tobie czułam się dowartościowana,zaczęłam być bardziej otwarta na otaczający
mnie wokół świat, a Ty byłeś dla mnie tym czym jest narkotyk dla narkomana, teraz nie potrafię teraz normalnie funkcjonować. Może i powinnam teraz topić wszystkie te smutki w alkoholu, ale ja tak nie potrafię, wolę cierpieć samotnie wylewając litry łez, niż niszczyć siebie od wewnątrz, chociaż Ty już w jakimś stopniu to zrobiłeś.
Za każdym razem kiedy spoglądałam w lustro i wymieniałam według siebie swoje doskonałości Ty podchodziłeś do mnie, obejmowałeś w talii i miękkim, słodkim głosem obalałeś moje słowa. Pamiętam to do dziś, jak wszystkie inne wydarzenia z naszego związku.Chciałabym,żebyś wrócił...
Obudziłam się dość późno, bo około 13. Z kuchni czuć było intensywny zapach smażonych naleśników. Wiedziałam,że to [I.T.P] krząta się w kuchni, niewyobrażalne było przecież,żeby ktoś wkradł się do domu. Zeszłam na dół z uśmiechem na ustach, ubrana w piżamę i jasnoniebieski szlafrok, na nogi nałożone miałam puchate, ocieplane chapcie. Przywitałam się z nią i do przezroczystej szklanki nalałam sobie herbaty z cytryną - zawsze rano piliśmy ją wspólnie z Zayn'em - i usiadłam przy stole w kuchni.Przyjaciółka podała mi talerz z ciepłymi naleśnikami, polane były czekoladą, zjadłam je ze smakiem. Potem próbowała mnie zagadać, lecz ja nie byłam skora do żadnej rozmowy. Swoimi myślami byłam daleko wstecz. Dopiero po chwili wróciłam do rzeczywistości. Wstałam od stołu, pospiesznie ruszyłam do swojego pokoju aby się ubrać i czym prędzej bez słowa pobiegłam nad most. Tak to dzisiaj jest ten odpowiedni dzień, to dziś powinnam skończyć ze sobą. Wysłałam tylko ostatnie 2 pożegnalne sms-y do [I.T.P] oraz do Niego. Przeszłam przez barierę ogromnego mostu londyńskiego i biorą kilka głębokich oddechów wpadłam w otchłań Tamizy...


Dość dawno nic nie pojawiło się na naszym blogu. Wiem,że go zaniedbałyśmy, ale to przez brak czasu. Do wystawiania ocen został jakiś miesiąc, przez co dużo czasu poświęcamy nauce, aby poprawić złe oceny. Proszę o komentarze, +5 i Marta doda kolejny imagin. Do dzieła ! ;**








wtorek, 16 kwietnia 2013

48. Harry :) cz. 2

Nie mogłam uwierzyć, kiedy tajemniczy osobnik podniósł głowę i spojrzał na moje okno. Poznałam go. Kiedy mnie dostrzegł, przeszył moje ciało przepraszającym, smutnym  wzrokiem. Nie dałam rady dłużej patrzeć na Harrego. Wszystko wróciło. Całe cierpienie, ból, łzy. Wstałam z parapetu, oparłam o ścianę, jednak po chwili załamana zsunęłam się po niej na podłogę. Siedziałam ze skulonymi nogami, ze skrytą w dłoniach twarzą. Słyszałam, że mama wyszła z domu. Harry nie chciał jej słuchać. Poprosił o szansę na wytłumaczenie wszystkiego, gdy nie chciała ulec wszedł wbrew jej woli do domu. Słyszałam jak wbiega po schodach. Chwila ciszy.. pukanie. Chciał pociągnąć za klamkę, jednak ta była zamknięta.
H: Kochanie, proszę. Daj mi to wytłumaczyć. Ja...
Wtedy wkroczył tata. Wiedział, że cierpię.
[Imię Twojego Taty]: Harry, nie rozumiem jak śmiesz się tu jeszcze pokazywać. Zraniłeś ją. Nie chce jeść, płacze, a ja cierpię jeszcze mocniej, bo nie mogę jej pomóc, pocieszyć. Rozumiesz? Dlatego nie masz prawa zostać tu ani chwili dłużej.
H: Przepraszam. Co mam więcej powiedzieć. Kocham pana córkę. Nie umiem.. nie chcę bez niej żyć! Muszę z nią porozmawiać, wytłumaczyć to, co się stało. Proszę tylko o drugą szansę.
[I.T.T]: Nie. Najlepiej będzie, jeśli stąd wyjdziesz.
H: Ale..
[I.T.T]: Żegnam.
Harry opuścił dom. Wychodząc spojrzał po raz drugi w moje okno. Widząc mnie spuścił głowę i ruszył przed siebie oglądając się jeszcze kilka razy.
Minął miesiąc. Moje emocje już się uspokoiły. Nie czułam już takiej nienawiści do chłopaka, jednak nie zamierzałam z nim nawet rozmawiać. Wreszcie odważyłam się wyjść na miasto. Przyjaciółka, która odwiedzała mnie codziennie w trakcie tego ciężkiego okresu ucieszyła się mnie widząc znów z promiennym uśmiechem. Wróciłyśmy do mojego domu. Miałyśmy jeszcze sporo czasu, więc chciałyśmy wykorzystać go do końca. Zrobiłyśmy popcorn, usiadłyśmy na miękkiej kanapie i świetnie bawiłyśmy się przy ulubionej komedii romantycznej. Jednak naszą zabawę przerwał dzwonek do drzwi. Niepewnie je otworzyłam, ponieważ byłyśmy same w tym wielkim domu. Nagle osłupiałam. Ujrzałam Liama. Chłopak ucieszył się na mój widok. Złapał w pasie i okręcił wokół własnej osi. Był moim dobrym przyjacielem, szybko poznałam, że wbrew pozorom coś go dręczy.

[T.I]: Co ty tutaj robisz? Myślałam, że o mnie zapomniałeś.

Li: O tobie? No chyba żartujesz! Wszyscy bardzo za tobą tęsknimy.
[T.I]: Wszyscy... szepnęłam tak cicho, że chłopak mnie nie usłyszał
Li: Mogę wejść?
[T.I]: No pewnie! Przepraszam.
Liam przedstawił się [I.T.P]. Uśmiechnęli się do siebie.. znałam ich bardzo dobrze i doskonale widziałam, że spodobali się sobie nawzajem. Jednak nieśmiała przyjaciółka powiedziała, że musi być wcześniej w domu. Przytuliłyśmy się na pożegnanie. Liam nie odrywając od niej wzroku wyciągnął do niej rękę i jak gentelman pocałował dłoń [I.T.P]. Zaśmiałam się pod nosem. Takiego go nie znałam. A [I.T.P] ? Uśmiechnęła się do niego i wyszła z domu rzucając w jego stronę ostatnie, przyjazne spojrzenie.
[T.I]: Hahahaha! Czy ja dobrze widziałam? uśmiechnęłam się ciepło do przyjaciela
Li: No co... okej, spodobała mi się. spuścił wzrok, co wzbudziło we mnie rozbawienie
Li: Przyjechałem tutaj porozmawiać z tobą o Harrym.
[T.I]: Ale.. ale ja nie chcę o nim rozmawiać. Proszę, nie przypominaj mi o nim i całej tej sytuacji.
Li: Proszę, daj mi skończyć.
[T.I]: No niech ci będzie.. zauważył, że posmutniałam, więc przytulił mnie do siebie. Kontynuował
Li: Wiesz.. on bardzo się zmienił. Zaszył się w swoim pokoju. Codziennie patrzy na twoje zdjęcia. Nie może darować sobie tego, co zrobił. Ostatnio siłą wyciągnęliśmy go na koncert. On wszystko zaniedbał. Chcę cię znów spotkać, porozmawiać. Nie ma siły znów tu przyjechać, widzieć cię i mieć świadomość, że już nie może cię przytulić, pocałować. Wie, że nie umiesz mu wybaczyć, na prawdę zrozumiał swój błąd.
[T.I]: Wątpię. Przecież to Harry Styles, mistrz flirtu i '' bóg seksu'' nie mam racji?
Li: Może i tak było. Ale proszę. Pojedź ze mną do Londynu. On nie widzi sensu dalszego życia bez ciebie. Ostatnio.. ostatnio próbował nawet odebrać sobie życie.
Zamarłam.
[T.I]: Czy to prawda? O czym ty mówisz, Liam! Jak to? Z oczu popłynęły łzy. Wiedziałam, że muszę się z nim zobaczyć. Liam, mów do cholery!
Li: Nie denerwuj się. Udało mi się go powstrzymać. Ale boję się, że będzie chciał znów to zrobić. Wierzysz teraz, że on tego żałuje?
Zdecydowałam. Mimo początkowych sprzeciwów rodziców poleciałam z Liamem. Na lotnisku czekał na nas samochód. Widząc moje zdenerwowanie chłopak złapał mnie za dłoń.
Li: Dziękuję, że się zgodziłaś.
[T.I]: Boję się...
Li: Spokojnie. Mogę ci ciągle towarzyszyć jeśli będziesz tego potrzebować.
Dojechaliśmy na miejsce. Nie był to jednak nasz wspólny dom. Szybko poznałam, że znaleźliśmy się pod domem rodzinnym Styles'a. Z początku nie miałam odwagi otworzyć drzwi, jednak Liam dodał mi otuchy. Zadzwonił dzwonkiem. Drzwi otworzyła nam mama Harrego. Widząc mnie nie mogła uwierzyć własnym oczom. Czułam, że jest przepełniona smutkiem, z żalem patrzyła na pogrążającego się w depresji syna. Stałyśmy chwilę bez słowa. Tę ciszę przerwała Anne. Przytuliła mnie. Poczułam jak rękaw mojego swetra robi się wilgotny. Zapłakana wyszeptała mi do ucha krótkie ''Dziękuję'' po czym wpuściła nas do środka. Liam prowadził mnie schodami na górę. Idąc przez długi korytarz mijałam wiszące na ścianach zdjęcia. Przedstawiały nas, szczęśliwych, przytulonych, zakochanych. Odwróciłam wzrok. Wspomnienia i myśl, że to minęło powodowały ból. Miałam ochotę wycofać się. Jednak przypomniałam sobie co czułam kiedy Liam powiedział o próbie samobójczej Hazzy. Nie mogłabym sobie darować, gdyby wtedy udało mu się to zrobić. Zatrzymała mnie też wizja płaczącej mamy chłopaka, w której zrozpaczonych oczach ujrzałam promyczek nadziei. Znaleźliśmy się pod drzwiami. Drzwiami do Jego pokoju.
Li: Dasz radę?
[T.I]: Ja... nie.. tak. Tak, dam...
Uchyliłam minimalnie drzwi. Ujrzałam leżącego na łóżku Harrego. W bezruchu wpatrywał się w podłogę. Jego pokój przeraził mnie. Do tej pory panował tu ład i porządek. Teraz wszędzie porozrzucane były ubrania, pamiątki, papiery, rozpakowana do połowy walizka. Wtedy Liam szepnął do mnie:
Li: Mam wejść z tobą?
[T.I]: Nie, myślę, że sobie poradzę.. Proszę, zostaw nas samych.
Uchyliłam szerzej drzwi. Wtedy chłopak odwrócił się w moją stronę. Dostrzegłam jego czerwone od płaczu oczy. Nie uwierzył w to, co zobaczył. Po chwili szybko chciał zerwać się z łóżka i ruszyć w moją stronę, ale usłyszałam ciche ''ałaa!" Wtedy dostrzegłam jego zabandażowaną rękę. Podeszłam szybko do łóżka.
[T.I]: Połóż się. Potrzebujesz tego. Co ty chciałeś zrobić, Harry? popłakałam się. wskazałam jego opatrzoną dłoń. Domyśliłam się, że to ''pamiątka'' po tej próbie targnięcia na swoje życie.
H: Co..co....... Co ty tutaj robisz? jego głos się załamywał. czułam, że jest wykończony
[T.I]: Przyjechałam, kiedy dowiedziałam się o tym, że próbowałeś się.. uroniłam kolejną łzę.. zabić. Harry otarł mój policzek.
H: [T.I], nie potrafię żyć bez ciebie. Może dla ciebie to głupie, ale nie widziałem innej opcji. Pragnąłem cię zobaczyć, poczuć zapach twoich perfum, znów zatracić się w twych ustach. Nie wiem jak mogłem ulec tamtej sytuacji. Pragnąłem zmiany, bałem się, że popadamy w monotonię. Kiedy trzasnęły za tobą drzwi zrozumiałem, jaki byłem głupi. Wierz mi, że żałuję tego cholernie. Chciałbym cofnąć czas, chciałbym, żebyś mi wybaczyła, ale to chyba niemożliwe. Dopiero dziś żałuję tego, że chciałem odebrać sobie życie. Tylko dlatego, że teraz mogę cię zobaczyć. Nie płacz, proszę. To sprawia mi ogromny ból. Ja wiem, że cierpiałaś.. i pewnie nie dasz mi tej drugiej szansy, ale...
Nie dałam mu skończyć. Wiedziałam, co mam zrobić. Delikatnie wtuliłam się w koszulę chłopaka. Z początku nie mógł uwierzyć w mój gest. Nie wierzył, że to prawda, a nie tylko złudzenie. Jednak po krótkiej chwili przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej zaciskając na moim ciele swoje ramiona z taką siłą, jakby chciał powiedzieć, że ''już nigdy mnie z nich nie wypuści''. Wtuleni w siebie rozmawialiśmy do późnego wieczora. Zmęczony Harry objął mnie w talii, przyciągnął moją głowę do swojej klatki piersiowej i szepnął:
H: To serce biło, bije i na zawsze będzie bić tylko dla Ciebie, [T.I]. Kocham Cię. Gdy to powiedział, zasnął nie zmniejszając siły swojego uścisku. ♥

 Proszę bardzo :) Podobało się? Troszkę się napracowałam na tym imaginem, ale włożyłam w niego mnóstwo uczuć i mam nadzieję, że również je odczuwacie ;* Jeśli będziecie intensywnie komentować Oliwia doda dla Was kolejną historię. ♥ Z tego co wiem jest już w produkcji, więc do dzieła, Misiaczki ! ;* :D ♥


47. Harry :) cz.1

Obudziłam się w jasnej, oświetlonej przez delikatne promienie słońca sypialni. Tego dnia jednak coś było inaczej. Po otworzeniu oczu nie napotkałam wzrokiem na sylwetkę chłopaka, którego kochałam bezwarunkowo, całym sercem. Harry gdzieś zniknął. Postanowiłam znaleźć w sobie siły, żeby zwlec się z przytulnego łóżka. Troszkę bardziej przebudzona skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki, chłodny prysznic. Włosy lekko podkręciłam, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż. Ubrałam się i skierowałam w stronę drzwi. Schodząc ze schodów wciąż dręczyły mnie myśli gdzie jest, co robi mój chłopak i czy wszystko z nim w porządku. Już miałam wyjść z domu, kiedy rzuciła mi się w oczy drobna, czerwona karteczka. otworzyłam ją i, jak przeczuwałam, była napisana przez Hazzę. Wczytałam się uważnie w jej krótką treść: ''Kochanie, proszę, wybacz, że dziś rano tak wcześnie wyszedłem z domu. Miałem do załatwienia bardzo ważną sprawę, ale obiecuję, że Ci to dziś wynagrodzę. Wrócę wieczorem. Kocham Cię [T.I] ! ' ' 

-No trudno- pomyślałam. Zadzwoniłam do przyjaciółki. Przez ciągle spędzanie czasu ze Styles'em zaniedbałam z nią kontakt. Dzisiaj mam okazję to odbudować. Bez problemu udało mi się namówić [I.T.P] na wspólny wypad do galerii handlowej. W świetnym humorze opuściłam dom. Delikatny wiatr unosił moje włosy i przyjemnie schładzał rozgrzane ciało. Byłam już niedaleko , wtedy znalazłam się obok ulubionej restauracji. Zawsze bił od niej zapach wymieszanych, egzotycznych przypraw, w środku było mnóstwo kolorów i dekoracji zapożyczonych z różnych kultur. To miejsce zawsze wzbudzało we mnie przyjemnie uczucie. Jak zwykle zatrzymałam się na chwilę obok okna i przyglądałam się zakochanym nastolatkom, uroczym staruszkom, dzieciom, które mimo próśb rodziców nie chciały nic jeść. Jednak wśród tych ludzi dostrzegłam coś, przez co zbladłam z przerażenia. Przy jednym z przystrojonych stolików siedział mój Styles. A przy nim? Przy nim jakaś blondynka w skąpej, obcisłej sukience. On gładził jej udo jedną ręką, a drugą trzymał jej dłoń. Uśmiechali się do siebie. W moich oczach pojawiły się łzy. Zanim rozglądający się nerwowo chłopak mnie zauważył uciekłam spod restauracji. Napisałam przyjaciółce SMS'a, że nie dam rady się z nią zobaczyć i bardzo przepraszam. Ona jednak znała mnie jak nikt inny. Wsiadła w samochód i ruszyła w stronę domu Hazzy. Wiedziała, że coś jest nie tak. Ja w tym czasie wbiegłam do domu. Zapłakana i zmęczona rzuciłam się z jeszcze większym płaczem na łóżko. Kiedy trochę mi przeszło zebrałam się w sobie i zaczęłam pakować swoją walizkę. Nie zostawiłam nic. Może z wyjątkiem pierścionka, który dostałam na urodziny od Harrego. Położyłam go na szafce nocnej i skierowałam się na schody. Przyjaciółka czekała pod domem. Rozumiała mnie bez słów. Kiedy byłam w połowie schodów, usłyszałam odgłos otwierających się drzwi. Do środka wszedł Harry. Wyraźnie osłupiał kiedy zobaczył mnie zalaną łzami, niosącą za sobą walizkę. Zdążyłam zejść bez słowa ze schodów. Chłopak w momencie znalazł się koło mnie. Kiedy spojrzałam na niego nie wytrzymałam. Z żalu i bezsilności uklękłam ciągle płacząc. Chłopak w momencie objął mnie i spytał:


H: Jezu, Skarbie powiedz mi co się stało. Po co.. po co te rzeczy. Czemu Ty płaczesz?! [T.I] odezwij się do mnie!
Nagle zebrało się we mnie wystarczająco dużo siły, żeby odepchnąć chłopaka i podnieść się. 
H: Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Na prawdę się boję, no mów! Skarbie... proszę.
Ciągle łkając wykrzyczałam mu w twarz:
[T.I]: Harry, jesteś najgorszym co mogło mnie w życiu spotkać. Jak mogłeś okazać się takim kłamcą? Dzisiaj widzę, że Twoje słowa, wyznania miłości był puste. Gdybyś rzeczywiście mnie kochał nie doszłoby do... ehh przecież doskonale wiesz o czym mówię. Teraz, jeśli masz do mnie choć trochę szacunku, po prostu daj mi odejść. 
Chłopak stał jak osłupiały i nie wiedział co ma powiedzieć. Kiedy jednak miałam nacisnąć klamkę od drzwi, poczułam jego dłoń na nadgarstku. Złapał mnie mocno i przyciągnął do siebie. Pierwszy raz dostrzegłam w jego oczach łzy. Mimo to nie zmieniłam swojej decyzji i po chwili zatrzasnęłam za sobą drzwi. Kiedy się obejrzałam za oknem dostrzegłam klęczącego i trzymającego w dłoniach twarz Styles'a. Rozkleiłam się, jednak przyjaciółka złapała mnie wtedy za dłoń i pomogła wsiąść do auta. Bez dłuższego zastanowienia podałam jej cel podróży. Lotnisko. Nie miałam ochoty dłużej zostać w tym mieście. Wszystko tutaj przypominało mi o nim i wspólnie spędzonych chwilach. Kiedy dotarłyśmy na miejsce poprosiłam [I.T.P], żeby tutaj zostawiła mnie już samą. Musiałam ochłonąć na spokojnie. Pożegnałyśmy się czule. Tylko przyjaciółka wiedziała gdzie lecę. Nie wyobrażałam sobie lepszego miejsca, niż dom rodzinny. Po wykupieniu ostatniego biletu do Polski usiadłam w kafejce z dostępem do internetu. Wyciągnęłam z torby swojego laptopa i zaczęłam przeglądać sieć. Wtedy weszłam też na ulubiony portal plotkarski. otworzyłam najnowszy news. Łzy znów wróciły. To cholerne uczucie, to wszystko się odnowiło. ''Harry Styles i [T.I] [T.N]. Poważny kryzys? A może koniec związku? Harry przyłapany na zdradzie!'' Pod nagłówkiem widniało zdjęcie Hazzy z tą blondynką, a tuż pod nim moje, zapłakanej, zagubionej i uciekającej dziewczyny gwiazdora 1D. Trzasnęłam laptopem, wrzuciłam go do torby i ruszyłam w stronę bramek. Usłyszałam za sobą krzyk. Znajomy głos, chrypka. To był Harry. Biegł z ogromną prędkością w moją stronę. 
H: Szanuję Cię. I właśnie dlatego nie dam Ci odejść. To był błąd. Żałuję. Żałuję jak nic innego do tej pory. Nie wsiadaj do tego samolotu. 
Nie zważając na dalsze słowa chłopaka ruszyłam przed siebie. Obejrzałam się tylko raz. Usłyszałam ciche:
H: Nie zostawiaj mnie... 
Po chwili znalazłam się na pokładzie. Nałożyłam na uszy słuchawki i zatraciłam się w rytmach ulubionych piosenek. Jednak wśród nich znalazło się kilka One Direction. Mimo nienawiści, jaką czułam do chłopaka, jego głos koił mój ból. Gdy byliśmy razem zawsze dawał mi wytchnienie, siły. Wbrew obawom tak było i tym razem. Gdy Harry śpiewał swoją zwrotkę, miałam wrażenie jakby wieczorem szeptał mi do ucha :
''Did I do something stupid, yeah girl if I blew it
Just tell mi what I did, let's work through it
There's gotta be some way to get you to want me like before''
(''Czy zrobiłem coś głupiego? Tak, dziewczyno, jeżeli to zepsułem, Po prostu powiedz mi, co zrobiłem. Rozpracujemy to razem. Musi być jakiś sposób, byś chciała mnie tak, jak wcześniej...'') 
Zasnęłam. Czułam spokój i bezpieczeństwo. Zawsze miałam takie poczucie w jego ramionach. Ale koniec. Tego już nie ma. Gdyby kochał, to by nie zdradził. proste. Obudziła mnie jakaś starsza pani. Dotarłam na miejsce. Z lotniska odebrała mnie mama. Gdy zobaczyła moje gorzkie łzy i rozmazany makijaż otworzyła mi drzwi do auta. Usiadła za kierownicą, jedną ręką trzymając kurczowo moją, drżącą i zimną dłoń. Rozumiała, czego mi trzeba i przez całą drogę do domu siedziałyśmy w milczeniu.Dopiero w domu odważyłam się zacząć rozmowę. Wiedziałam, że to da mi ulgę. Usiadłyśmy na łóżku, w moim starym pokoju. Mama zrobiła nam herbatę. Po ponad godzinnej rozmowie mama podniosła się z miejsca.
[Imię Twojej Mamy]: Jak on mógł coś takiego.. Mój Boże! Skarbie, nie wiem jak mam Ci pomóc, ale pamiętaj, że zawsze możesz tutaj wrócić. Jeśli masz taką potrzebę zamieszkaj teraz z nami. Wszyscy bardzo się ucieszą, a ty będziesz mogła zapomnieć o Har... widząc łzy, które momentalnie pojawiły się na moim policzku przerwała. Pocałowała mnie czule w czoło i wyszła do kuchni przygotować obiad. W progu powiedziała jeszcze:

[I.T.M]: Nie martw się, ja wierzę, że wszystko będzie dobrze i obdarowała mnie uśmiechem, który spowodował ciepłe uczucie na moim złamanym sercu. Kolejne 3 dni spędziłam bardzo podobnie, zaspokajając od czasu do czasu uczucie głodu. Kiedy trzeciego dnia usiadłam na szerokim parapecie w oknie mojego pokoju zatraciłam się w zapomnianym już przez lata widoku. Było tutaj tak spokojnie. Mieszkaliśmy na obrzeżach miasta, stąd często na dworze można było dostrzec zwierzęta, czy rośliny, które nie miałyby szansy na życie w zadymionym centrum. Tutaj było inaczej. Zapatrzona w piękno przyrody i rozciągające się przede mną rozległe krajobrazy moim oczom ukazała się jakaś postać. Ulicą szedł jakiś człowiek. W głębi serca poczułam dziwne uczucie. Jakbym mimo jego zakrytej twarzy skądś go kojarzyła.Ku mojemu zdziwieniu osoba ta zatrzymała się pod moim domem. 

~Marta Styles