sobota, 1 listopada 2014

61. Harry ♥


Rzuciłam się na ogromne, miękkie łóżko. Wtopiłam się w grubą warstwę pościeli. Harry kończył malować ściany w salonie. Po chwili wszedł do pokoju z zabawną papierową czapką na głowie i uśmiechnął się. W tamtym momencie moje kąciki ust też się uniosły. Zdjął z siebie brudne od farby ubranie i położył się obok mnie w tych swoich cudownych białych bokserkach. Odwróciłam głowę w jego stronę. Chłopak leżał na boku i lustrował każdy element mojego ciała, twarzy.
[Twoje Imię]: Kocham, kiedy tak na mnie patrzysz. Jakbyś widział mnie pierwszy raz w życiu. 
Nic nie opowiedział. Uśmiechnął się tylko lekko i przyciągnął mnie do siebie. Leżałam teraz wtulona w jego idealnie wyrzeźbione ciało. Jak zwykle, nawet mimo braku ubrań, był bardzo ciepły i kiedy poczuł moje zmarznięte dłonie na swojej klatce piersiowej, zmartwiony objął je czule swoimi dłońmi. 
Harry:  I jak, Maluszku. Podoba Ci się tutaj? 
[T.I]: Jest wspaniale. Harry.. obiecaj mi jedną rzecz. 
H: Co tylko chcesz 
[T.I]: Bądź przy mnie. Zawsze...
H: Nigdzie się nie wybieram. Zamarzłabyś beze mnie! 
[T.I]: Nie żartuj w takiej chwili! posmutniałam 
H: Skarbie, nigdy nikogo tak mocno nie kochałem. Wiem, jak bardzo skrzywdził cię były chłopak. Wiem też, że nie byłbym w stanie zrobić ci czegoś podobnego, bo widok ciebie, płaczącej z mojego powodu.. nie wybaczyłbym sobie tego. Nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Pamiętasz, jak się poznaliśmy? 
Byliśmy oboje na imprezie. Zerkałem na ciebie od samego początku. Odwzajemniałaś moje spojrzenia. Wyszłaś na parkiet i poruszałaś się tak, że nie było na sali chłopaka, który nie patrzyłby wtedy na ciebie. Ten piękny uśmiech, radość bijąca z twoich oczu. Poszedłem po drinka. Kiedy wróciłem chciałem skierować się w stronę stolika, przy którym wcześniej siedziałaś. Jednak ciebie tam nie było. Rozejrzałem się naokoło. Nigdzie nie dostrzegłem tej ślicznej dziewczyny, na której punkcie oszalałem od pierwszego wejrzenia. Postanowiłem spróbować jeszcze jednej rzeczy: damska łazienka. Przecież to tam spędzacie sporo czasu, prawda? Niepewnie uchyliłem drzwi. Wtedy usłyszałem ciche łkanie. Zaniepokojony otworzyłem powoli drzwi. Zobaczyłem Cię.. Tego widoku chyba nigdy nie uda mi się wymazać z pamięci. Drobna, roztrzęsiona postać siedziała w rogu pomieszczenia. Szybko podszedłem do ciebie i nogi same się pode mną ugięły. Ukląkłem przy tobie i nie wiedząc jak ci pomóc głupio rzuciłem: 
H: Coś się stało? 
[T.I]: Odejdź.. Nie jesteś w stanie mi pomóc. 
H: Może dasz mi spróbować? 
[T.I]: Rób co chce.. nie skończyłaś, bo przyszła kolejna fala łez. Tego już nie wytrzymałem. Usiadłem obok ciebie i mocno przytuliłem cię do siebie. Nie stawiałaś oporu. Nie miałaś na to siły.. a może własnie tego potrzebowałaś? Nie naciskałem. Siedziałem w ciszy gładząc twoje włosy. Chciałem, żebyś się wyciszyła, żeby te wszystkie złe emocje spłynęły.. mogły przejść na mnie, ważne, żebyś przestała płakać. Ku mojemu zdziwieniu po chwili wtulona we mnie zaczęłaś mówić. 
[T.I]: Niedawno chodziłam z Joshem. Znaliśmy się jeszcze ze szkoły. Od najmłodszych lat podkochiwałam się w nim bez opamiętania. W moich oczach nie miał żadnych wad. Nasz związek trwał 3 lata. Kochałam go nad życie, byłam w stanie zrobić dla niego wszystko. Byłam pewna, że on czuje dokładnie to samo. Dopiero po rozstaniu zaczęłam analizować nasz związek. Zrozumiałam, że tyle razy mnie krzywdził, a ja w podświadomości tłumaczyłam każde jego zachowanie. Kilka dni temu wrócił pijany do naszego mieszkania. Był w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Kiedy przyszłam spytać go, czemu po raz kolejny tak późno wrócił.. zobaczyłam ich razem. Ona.. była w ciąży, rozumiesz? W świetnych nastrojach delektowali się swoją obecnością, on gładził ją po brzuchu, a ona... ona całowała go po szyi. W pewnej chwili pijany chłopak dostrzegł mnie w korytarzu. Podszedł do mnie i powiedział tylko:
Josh: No tak. zapomniałem o tobie. Pięknie dziś wyglądasz. gdy to powiedział wsunął dłoń pod moją bluzkę i przycisnął mnie do ściany blokując drogę ucieczki. Nie mogłam się wyrwać, krzyczałam. Nagle udało mi się odepchnąć jego, budzące we mnie wtedy obrzydzenie, ciało. Pobiegłam w stronę drzwi. Zatrzymałam się tylko przy ciężarnej dziewczynie. Perfidnie uśmiechała się w moją stronę. Nie miałam siły odezwać się słowem. Opuściłam mieszkanie. Na szczęście miałam ze sobą telefon. Zadzwoniłam po taksówkę i oddaliłam się od tego miejsca w stronę domu mojej przyjaciółki. Stanęłam przed jej drzwiami z rozmazanym makijażem i trzęsąca się ze strachu. Wciąż miałam przed oczami jego próbującego mnie dotykać. Osunęłam się po ścianie na ziemię. Przyjaciółka otworzyła drzwi. Kiedy mnie zobaczyła szybko podniosła mnie i wprowadziła do pomieszczenia. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Opowiedziałam jej wszystko, po kolei. Już chciała wsiąść w samochód i pojechać do Josha. Ale, z trudem, ją zatrzymałam. Dziewczyna przygotowała dla mnie pokój i kazała mi się wprowadzić. Bezsilność, którą czułam kiedy mnie dotykał... to ciągle mnie prześladuje. Nie mogę pozbyć się tego obrazu z głowy. Wciąż boję się dotyku mężczyzny. No i właśnie dziś.. pech chciał, że przyszedł właśnie do tego klubu. Kiedy tańczyłam na parkiecie zniknąłeś mi z pola widzenia. momentalnie poczułam ogromną niepewność. I słusznie. W pewnej chwili pojawił się przy mnie Josh. Przycisnął mnie do siebie szepcąc ohydne propozycje. Momentalnie w moich oczach stanęły łzy. Wyrwałam mu się i na drżących nogach dotarłam tutaj. 
[T.I]: Harry! Po co mi o tym przypominasz...?
Zsunął z mojej twarzy niepokorny kosmyk włosów lekko pieszcząc twarz opuszkami palców.
H: Poczekaj, daj mi skończyć
Opowiadałaś dalej. 
Wbiegłam do łazienki, zsunęłam się po ścianie na podłogę i skulona zasłoniłam się dłońmi z nadzieją, że w ten sposób jestem niewidoczna. Nagle drzwi się otworzyły.. Byłam pewna, że to on. A jednak do łazienki wszedłeś ty, Harry. Byłeś moim cichym aniołem. Nie wiadomo z jakiego powodu- szukałeś mnie. I nie odszedłeś kiedy kazałam. Zostałeś przy mnie bo, nie znając mojej historii, wiedziałeś, że jednak tego potrzebuję. Ale, kiedy zdążyłam się już uspokoić i ukoić nerwy.. a może i zmysły twoimi perfumami, do łazienki wtargnął Josh. 
[T.I]: Harry!!!
H: Jestem tu, Skarbie. To już przeszłość.
Kiedy już się uspokoiłaś, przestałaś się trząść.. liczyłem na to, że jest już wszystko dobrze. Zamknąłem oczy. Cieszyłem się chwilą, kiedy mam cię w swoich ramionach i udało mi się pomóc. Z tego rozmarzenia wyrwałaś mnie właśnie Ty. Wbiłaś się we mnie tak mocno, jakbyś chciała schować się przed czymś przerażającym. Zaniepokojony otworzyłem oczy. Ujrzałem bordowego ze złości i nadmiaru alkoholu chłopaka, który stał w drzwiach. Domyśliłem się kto to. Chłopak rzucił się w naszą stronę i złapał cię mocno za dłoń. Jęknęłaś z bólu, a w twoje, pełne bólu oczy, wpatrywały się we mnie. Natychmiast wstałem poluzowując jego uścisk na twej dłoni. Odsunąłem go od ciebie. Z początku chciałem z nim porozmawiać mimo nienawiści, którą darzyłem go za twoje łzy i ból. On jednak wymierzył w moją stronę cios, który momentalnie zablokowałem. 
[T.I]: Mój Ty Supermenie! Haha pocałowałam go w policzek A właśnie, że cię uderzył. Już nie
pamiętasz, jak przykładałam ci lód do policzka?
H: ...
[T.I]: No już, już. Hahah! zmierzyłeś mnie wzrokiem Dobrze, przepraszam, już słucham.
Okej, pierwszego uderzenia się nie spodziewałem, ale później dostał dwa razy mocniej. Po kilku ciosach Josh osunął się na ziemię. Podszedłem do ciebie. Siedziałaś w kącie pomieszczenia i z przerażeniem przyglądałaś się pokonanemu chłopakowi i mi. Miałem wrażenie, że się mnie boisz.. to mnie zmartwiło. Jednak mimo to niepewnie usiadłem obok ciebie. Bałem się wykonać jakikolwiek ruch. Ale ty rzuciłaś mi się z wdzięcznością na szyję. Już nie musiałaś się go obawiać. Kiedy uświadomiłem sobie, że to nie mnie się wystraszyłaś, ale nadal żyłaś tą sytuacją.. pomogłem ci wstać. Pocałowałem cię w czoło i objąłem delikatnie twoje dłonie. Nachyliłem się do twojego ucha i szepnąłem.. 
H: ...Co wtedy powiedziałem?
[T.I]: "Nie bój się, już nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić"
Wtedy ty złapałaś mnie mocno za rękę i spojrzałaś głęboko w moje oczy. "Dziękuję, że jesteś'' - powiedziałaś. Szczęśliwy pociągnąłem cię w stronę wyjścia. Opuściliśmy klub. Mróz momentalnie otulił nasze ciała. Kiedy czekaliśmy na taksówkę otuliłem cię swoim płaszczem. 
[T.I]: Tak! Pamiętam. Ten zapach..
H: Haha. Mój Słodziak!
[T.I]: Kiedy dotarliśmy do mojego domu, pocałowałeś mnie na pożegnanie i wymieniliśmy się numerami. Następnego dnia spotkaliśmy się...
H: W kawiarni obok starego, obrośniętego wielokolorowymi kwiatami domu.
[T.I]: Pamiętasz to wszystko.. to niesamowite.
H: Po kawie poszliśmy właśnie przed ten dom. To tam spytałem, czy zostaniesz moją dziewczyną.
Zgodziłaś się. Jak mógłbym tego nie pamiętać, Skarbie. I ty prosisz mnie, żebym przy tobie był. Zrozum, że nie potrafię inaczej. Odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem.. nie pozwoliłem ci odejść. Jesteś moim tlenem. Bez ciebie.. bez ciebie nie istnieję. Kocham Cię, [T.I]. Na zawsze... ♥