sobota, 29 grudnia 2012

29. Zayn ♥



Wracając późnym popołudniem z pracy kierowałaś się na przystanek autobusowy. Dochodząc do przystanku poczułaś lecące z nieba kropelki deszczu,które opadały na twoje z lekka zarumienione policzki. - Świetnie, nie dość, że się spóźniłam i autobus odjechał mi sprzed nosa to teraz będę musiała moknąć w deszczu...szkoda że nie wzięłam ze sobą żadnej parasolki- pomyślałaś. Rozejrzałaś się chociażby za jakimś jeszcze otwartym sklepem, na tej ulicy w sobotnie późne popołudnie otwarty sklep to rzadkość, na szczęście jeden z nich był jeszcze godzinę otwarty więc mogłaś do niego wstąpić i chwilę poczekać. Nagle do głowy wpadł Ci świetny pomysł, a mianowicie [Imię przyjaciółki] kończy prace właśnie o 17 i przejeżdża obok tego przystanku mogłaby Ciebie zgarnąć gdybyś do niej zadzwoniła. Wyjęłaś telefon i niewiele myśląc zadzwoniłaś do niej.
Twoje imię- Cześć, wracasz już z pracy? Mam małą prośbę...
I.P- Cześć [T.I], tak tyle co wyjechałam. Słucham,jaką masz prośbę? - spytała z zainteresowaniem.
T.I- Skończyłam dziś trochę później pracę, musiałam pomęczyć się nad pewnymi papierami co mi długo zajęło i przez to spóźniłam się na autobus, a do tego zaczął padać ten cholerny deszcz. Podjechałabyś po mnie na przystanek i podwiozła do domu? - spytałaś błagalnym głosem.
I.T.P- Jasne, nie ma sprawy. Zaraz podjadę.
W tym czasie wyszłaś ze sklepu i doszłaś do przystanku, wrzuciłaś telefon do torby -tak myślałaś ,że go wrzuciłaś, kiedy zasuwałaś jej zamek, nie zauważyłaś jednak,że telefon nie wpadł Ci do niej i po zasunięciu zamka spadł na chodnik- wsiadłaś do samochodu,który właśnie podjechał i ostatni raz spojrzałaś na chłopaka (mulata) o kruczo czarnych włosach,który jak zauważyłaś obserwował Cię od dłuższego czasu i wpadł Ci w oko. Po tym jak odjechałaś on trzymał w ręku Twój telefon, nie zdążył Ci go oddać więc zabrał go ze sobą.
            ***w domu***
Dojechałyście do domu, rozmawiając po drodze o wielu rzeczach. Nie obyło się bez żartów i śmiechów, w samochodzie panowała miła atmosfera. Zaprosiłaś przyjaciółkę do środka, akurat miałaś wolny wieczór więc czemu by go z nią nie spędzić. Weszłyście do środka, wyjęłaś jakąś komedię i poprosiłaś [I.P], aby ją włączyła Ty natomiast poszłaś do kuchni po sok,szklanki i jakieś przekąski. Już na początku filmu śmiałyście się do łez, wasze oglądanie przerwał dzwoniący telefon [I.P],spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła Twój numer...
I.P- Czemu do mnie dzwonisz, [T.I] ? -spytała na ciebie pytającym wzrokiem. 
T.I- Jaa?! Po co miałabym teraz do Ciebie dzwonić? - podeszłaś do torby i zaczęłaś ją przeszukiwać,aby znaleźć telefon- Przecież to niemożliwe...wkładałam go tu... - Kiedy Ty próbowałaś znaleźć telefon, [I.P] rozmawiała już z osobą dzwoniącą z Twojego telefonu.
I.P- Jasne, już ją podaje...-zwraca się do Ciebie- Proszę-podaje Ci telefon- porozmawiaj sobie z tym chłopakiem. Mówi, że widział Cię na przystanku.
T.I- Halo.- mówisz niepewnie...
Chłopak- Cześć, mam na imię Zayn,znalazłem Twój telefon.. to znaczy podniosłem go kiedy Ci wypadł ale nie zdążyłem Ci go oddać, bo Ty już.. pojechałaś. - zacinał się, śmieszyło Ciebie to..lubisz kiedy chłopcy robią się zakłopotani, to takie słodkie u nich.Pomyślałaś sobie,że to pewnie dlatego,że masz taki słodki głos, chłopcy to u Ciebie bardzo cenili ale dałaś sobie z nimi już spokój po tym jak jeden z Twoich byłych Ciebie wykorzystał, lecz ten nie wyglądał na takiego. - i może spotkalibyśmy się,abym mógł Ci go oddać, moglibyśmy się też lepiej poznać,jeśli nie masz nic przeciwko? - tym razem mówił pewnym siebie i bardzo pociągającym głosem przy którym uległaś.
T.I- Mam na imię [T.I]. Ok, moglibyśmy się spotkać. Jutro w Milkshake City, 16?
Zayn- Ok, będę czekał. Do zobaczenia.
Po zakończeniu połączenia powiedziałaś z wielkim bananem na twarzy przyjaciółce,że jutro spotkasz się z nim i jeżeli Zayn to ten przystojny mulat z przystanku to jesteś w siódmym niebie. Wróciłyście do oglądania komedii i zaraz po jej zakończeniu [I.P] pojechała do domu, Ty tymczasem poszłaś do łazienki i wzięłaś długą odprężającą kąpiel, potem poszłaś do pokoju i szybko zasnęłaś.
Następnego dnia obudziłaś się w dobrym humorze, to właśnie dziś miałaś spotkać się z Zayn'em. Zeszłaś do kuchni, zrobiłaś sobie śniadanie następnie ubrałaś się i w takim też stroju zamierzałaś iść zaraz na miasto oraz na spotkanie. Zabrałaś ze stołu torbę oraz klucze i wyszłaś zamykając za sobą drzwi na klucz. Obeszłaś dość dużo sklepów,lecz nie kupiłaś zbyt wiele także późny obiad mogłaś zjeść na mieście i akurat zdążyć do kawiarni. Wstąpiłaś do pobliskiej knajpki i zamówiłaś jedzenie, po skończeniu poszłaś do miejsca spotkania i czekałaś na chłopaka.Byłaś 10 min przed czasem, więc postanowiłaś zamówić już sobie kawę i jakieś dobre ciasto,które polecają, Zayn i tak miał zaraz przyjść. Chwilę po twoim zamówieniu do kawiarni wparował jakiś zdyszany chłopak z kwiatami w ręku i omal się nie przewrócił, zaśmiałaś się przez co chłopak zwrócił na Ciebie uwagę i podszedł do stolika przy którym siedziałaś.
Z-Zdaje się,że to Ty jesteś [T.I]- powiedział uśmiechając się.
T.I- Tak to ja, a Ty pewnie jesteś Zayn. Jak mnie poznałeś? -spytałaś odwzajemniając uśmiech. Chłopak zamiast odpowiedzieć wyjął z kieszeni Twój telefon i pokazał wyświetlacz, było na nim zdjęcie Twoje z przyjaciółką, Ty tylko po raz kolejny się uśmiechnęłaś.
Z- Proszę, to dla Ciebie. - Wręczył Ci średniej wielkości bukiet małych różyczek.
T.I- Dziękuje, nie musiałeś. - na Twoich policzkach wystąpił rumieniec, następnie podał Ci telefon. Zayn zamówił to samo co Ty i rozpoczęliście rozmowę. Z początku rozmowa nie szła wam najlepiej ale z czasem przybierała rumieńców. Zayn powiedział Ci,że należy do zespołu One Direction co było dla Ciebie dużym zaskoczeniem, co prawda słyszałaś coś nie coś o tym zespole ale nie wierzyłaś, że jego członkowie mogą być tacy przystojni a szczególnie On.Musieliście już się zbierać, lokal właśnie zamykano, wymieniliście się numerami, mulat obiecał do Ciebie jeszcze zadzwonić i umówić się znowu.
Spotkaliście się tak jeszcze parę razy, dziś tworzycie razem udany związek. Kto by pomyślał, że przez czysty przypadek można spotkać tak wspaniałą osobę, która będzie Cię kochała, dbała o Ciebie i wspierała Cię w trudnych chwilach. Wiele dziewczyn marzy o kimś takim, Ciebie los docenił i dał Ci kogoś takiego jak Zayn, starasz się ze wszystkich możliwych sił,aby go nie stracić...

Dodałam ten imagin wcześniej niż pisałam...Tak mnie jakoś naszło :P Mam nadzieje,że się spodoba. Liczę na komentarze. :*










piątek, 28 grudnia 2012

28. Harry :)

Co za popieprzony świat! Ja nie chcę dłużej żyć. Nie chcę tak żyć. Wszystko się sypie. On wybrał inną, rodzice się kłócą, w szkole nie umiem się skupić, a przyjaciele ? Ja już w ich szczere intencje nie wierzę. Chcę umrzeć. Tu, teraz. Upaść i nigdy się nie obudzić. Ale tak się nie da. Aha! Już chyba wiem.
Wybiegła ze swojego pokoju, trzaskając drzwiami. W domu była chwilowo sama. Nawet nie zarzuciła na siebie kurtki, opuściła budynek. Szła już spokojnie, myśląc, czy to ma sens. Czy pozbawienie się życia jest dobrym wyjściem ? 
Jedynym- pomyślała. Nie zwracała uwagi na ludzi, których mijała na ulicy. Patrzyli na nią ze zdziwieniem. Szła przez park nie okryta niczym, chroniącym ją przed mroźnym powietrzem i silnie padającym śniegiem. Nie czuła zimna. Skupiona była raczej nad swoimi myślami. Co będzie jeśli..? Dotarła na miejsce. Stanęła na moście. Dokładnie w miejscu, gdzie zobaczyła pierwszy raz swojego chłopaka z inną. Po jej policzku spłynęła łza. Szybko otarła ją rękawem bluzy. Teraz odczuła potworne zimno. Stanęła po drugiej stronie barierki. Strach sparaliżował jej ciało. Zimne dłonie osuwały się z barierki. Straciła panowanie. Ciało odsuwało się szybko od barierki, chciało pociągnąć ją w dół, do wody. Wtedy ktoś stawił mu opór. Nieznajomy przyciągnął ją do barierki. Wtedy kompletnie nie wiedziała co się stało. Już spadała. Nagle cofnęła się do punktu wyjścia. Była przerażona. Do jej zmarzniętych uszu dobiegł męski głos.
Nieznajomy: Co ty chciałaś zrobić? Niepoważna jesteś?
Z trudem wykrztusiła z siebie pierwsze słowo.
[Twoje Imię]: Nie oceniaj mnie. Nie powinieneś.
Nieznajomy: Chyba jednak tak. Nic nie jest ważniejsze od życia ludzkiego. To dar, którego coraz więcej ludzi nie potrafi docenić. Chyba do nich należysz.
[T.I]: Nie chcę o tym rozmawiać. Na pewno nie z tobą. Nie znasz mnie, to nie oceniaj.
Obrócił ją w swoją stronę. Nagle jego wyraz twarzy się zmienił. Zapatrzył się na jej twarz, zatopił w jej oczach. Zauroczył się w obcej dziewczynie. Ona nie zareagowała tak samo. Popłakała się. Nie mógł na to patrzeć. Była cudowna. Nie mógł pozwolić, żeby płakała. Objął ją i przeciągnął na swoją, bezpieczną stronę barierki. Tak mu się zdawało. Dla niej ta strona wiązała się z cierpieniem. Nie tym fizycznym. Psychicznym. Chyba dotarło do niego, że roztrzęsiona dziewczyna musi dojść do siebie, że była to dla niej trauma. Zdjął swoją kurtkę. Okrył nią dziewczynę, po czym przyciągnął do siebie. Siedzieli tak dość długo. Zaczęło się ściemniać. Dziewczyna przestała płakać. Nie miała już na to siły. Poczuła zapach perfum, którymi pachniała kurtka. Były niesamowite. Chłopak poczuł, że dziewczyna się poruszyła. Spojrzał na nią. Ona zrobiła to samo. I znów to wyjątkowe uczucie. Teraz jednak rozpłynęli się w sobie oboje. Nie umieli tego opisać. To było coś wyjątkowego. Kiedy ich twarze zaczęły się ku sobie zbliżać, on nagle się odsunął. To zdziwiło trochę dziewczynę. Chłopak się przedstawił :
Nieznajomy: Je-jestem Harry Sty... Po prostu Harry.
[T.I]: No ok, po prostu Harry uśmiechnęli się do siebie. Ja jestem [T.I]
H: Bardzo ładne imię. Znów spojrzał na nią tak.. wyjątkowo. Ale tym razem szybko oprzytomniał. 
No to.. może dasz się zaprosić na rozgrzewającą kawę? Znam świetną restaurację. Może nawet uda mi się skusić cię na coś pysznego do jedzenia?
[T.I]: Jak się postarasz to jest szansa.. słodko się zaśmiała
Chciała oddać mu kurtkę, jednak on, mimo widocznego przemarznięcia nie chciał jej przyjąć. 
H: Chodź, niedaleko jest moje auto. Napijemy się czegoś ciepłego, zjemy razem, a później odwiozę cię do domu, zgoda?
[T.I]: Ale skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mi czegoś zrobić? Uśmiechnęła się cwaniacko
H: Zaufaj mi po prostu ;)  Dostrzegła jego słodkie dołeczki. Ruszyli w stronę auta. Otworzył jej drzwi. Już sam miał wsiadać, kiedy zadzwonił jego telefon. Przeprosił ją na chwilę. Odsunął się kawałek. Dziewczyna ciągle mu się przyglądała. Kiedy wsiadł z powrotem, znacznie posmutniał. 
[T.I]: Harry, coś się stało?
H: Nie..
[T.I]: Ale przecież widzę. Powiesz mi?
H: Nie trzeba. Ja.. to nie jest ważne. Nie masz się czym martwić. Jedziemy?
[T.I]: Jak uważasz.. jedziemy.
H: Eii, [T.I] tylko się nie gniewaj. Nie chcę, żebyś zaprzątała sobie swoją śliczną głowę moimi problemami.
[T.I]: Powiedziałam ci, jak wolisz ;)
Śmiali się całą drogę. On pocałował ją w czoło. Rozmawiali, nie myśląc o tym, że znają się kilka godzin. To były wyjątkowe godziny. Zdradzili sobie chyba wszystko o sobie. On przyznał się [T.I], że jest piosenkarzem. To, ku jego pozytywnemu zaskoczeniu, nic nie zmieniło to w swobodzie ich rozmowy. Wymienili się swoimi numerami telefonów, kontami na portalach społecznościowych. Kiedy dojechali do restauracji, on złapał ją za rękę. Tak weszli do środka. Odsunął jej krzesło. Usiadł na przeciwko. Kiedy przyszedł kelner, polecił jej swoje ulubione danie. Oboje zamówili to samo. Jednak pyszne danie nie zrobiło na nich żadnego wrażenia. Byli zajęci sobą. 
[T.I]: Dziękuję ci. Gdybyś się tam wtedy nie zjawił.. nie czułabym tego przyjemnego ciepła, nie mogłabym z tobą teraz rozmawiać. To co chciałam zrobić było głupie. Już rozumiem twoje słowa.
H: Nie masz mi za co dziękować. Ja jestem wdzięczny losowi, że mogłem spotkać takiego Anioła, którym się dla mnie stałaś. Jesteś moim ideałem. Prześliczna, inteligentna, zabawna. Ja.. muszę ci się do czegoś przyznać. Ale proszę, wysłuchaj mnie do końca, bo to bardzo ważne. Jestem...
[T.I]: Jakie to słodkie, to co powiedziałeś.
H: Ale poczekaj, proszę!
[T.I]: Już, chcę tylko powiedzieć, że.. czuję to samo..
Nie skończyła. Do sali wpadła jakaś dziewczyna. Zaczęła krzyczeć, szarpać Harrego. Dobiegła do [T.I]. Wyzywała zdezorientowaną dziewczynę od najgorszych. 
Dziewczyna: Ty dupku! Jak mogłeś mnie zdradzić?! Tak się kończy wysyłanie cię do miasta. Nienawidzę cię! Odwieź mnie do domu. Musimy o tym porozmawiać.
[T.I] wybiegła. Znów została zraniona. Nie wiedziała, co takiego kiedyś zrobiła, że musi teraz tak cierpieć w życiu. Dogonił ją Harry. 
[T.I]: Spieprzaj z mojego życia. Narobiłeś mi jakiś absurdalnych nadziei. A ja głupia uwierzyłam. To chciałeś mi właśnie powiedzieć? Że masz dziewczynę? To co? Wcześniej o tym nie pamiętałeś? Kiedy mówiłeś, że jestem ideałem, kiedy mówiłeś mi czułe słówka? Znów moje życie nie ma najmniejszego sensu. Znów kogoś straciłam. Płakała. Ciągle, bezustannie płakała. Zdjęła z siebie kurkę Harrego. Wcisnęła mu ją w dłonie. On jednak nie dał za wygraną. Z powrotem ją okrył. Przytulił do siebie. Ona się wyrwała. 
[T.I]: Możesz zostawić mnie w spokoju? Ledwo wymawiała każde słowo, jej głos trząsł się od płaczu. 
Jego znów bolał widok jej, płaczącej. Postanowił, że musi jej wszytko jak najszybciej wyjaśnić, nie chciał stracić tak wyjątkowej dziewczyny, jaką była [T.I]. 
H: To wszystko nie wygląda tak! Nie to chciałem ci powiedzieć. Miałem zamiar wyznać ci, że cię kocham.
[T.I]: Jednak wtedy pojawiła się twoja dziewczyna? Przestań, sam chyba słyszysz, że to absurdalne.
H: Daj mi skończyć. Chciałem też powiedzieć ci o niej. Od kilku tygodni w naszym związku się nie układało.
Próbowałem wszystko naprawić. Ale ona się zmieniła. Odkąd trafiłem do zespołu jej odbiło. Nie miałem na to wpływu. Stawała się coraz gorsza. Oszalała na punkcie moich pieniędzy. Poza zakupami, których nigdy nie było jej mało (a ja swoją drogą nie miałem im nic przeciwko, bo liczyłem, że może się wtedy uśmiechnie, choć raz).. poza zakupami nie spędzaliśmy razem czasu. Kiedy potrzebowała czegoś nowego dzwoniła do mnie, że chce się spotkać. Takie spotkania zawsze kończyły się w galerii, na zakupie nowej sukienki, czy bluzki. Bez opamiętania potrafiłem wydawać na nią pieniądze. Kochałem ją. Ale ona nie kochała mnie, tylko moje pieniądze. Kiedy dotarło do mnie to, że nie możemy tak dłużej żyć, postanowiłem z nią zerwać. Pokłóciliśmy się dzisiaj kolejny raz. Przyjechałem do parku, żeby wszystko przemyśleć. Wtedy zobaczyłem ciebie. Kiedy spojrzałem w twoje piękne oczy, zatraciłem się. Znów czułem się tak, jak na początku z tamtą dziewczyną. Ale ty jesteś taka naturalna. A żeby zobaczyć twój uśmiech, za który oddałbym tą całą ''wielką sławę'' nie musiałem cię przekupić. Bo tak trzeba nazwać to, co do tej pory robiłem. Chciałem ci to powiedzieć w tamtej restauracji. Ale pojawiła się ona. i zepsuła wszystko.
[T.I]: Mogłeś powiedzieć mi to od razu...
H: Wiem, ja to wszystko rozumiem, ale jak zareagowałabyś, gdybyś się o tym dowiedziała?
[T.I]: Podejrzewam, że tak jak przed chwilą.. Uroniła jeszcze jedną łzę. Harry szybko ją otarł.
H: Nie płacz już, proszę. Za każdym razem, kiedy widzę cię w tym stanie czuję, jakby moje serce roztrzaskiwało się na miliony drobnych kawałków. Wybacz mi to, co się stało. Błagam, błagam cię, [T.I] o drugą szansę. Ja się w tobie zakochałem. Nie tak, jak w tamtej dziewczynie. Ciebie kocham za to, kim jesteś na prawdę. W y b a c z   m i .
[T.I]: Harry.. dobrze. Robię to, bo też się w tobie zakochałam. Na moją decyzję o samobójstwie wpłynęło m.in. to, że mój chłopak mnie zdradził. Dlatego zareagowałam tak, a nie inaczej. Moje serce nie wytrzyma kolejnej straty ukochanej osoby. Dlatego mam nadzieję, że twoje słowa o uczuciu do mnie są prawdziwe
H: Tak. Jak jeszcze nigdy w życiu jestem o tym przekonany. Nie skrzywdzę cię, [T.I]. Proszę, zostań moją dziewczyną.
[T.I] odpowiedziała lekkim ruchem głowy. Zgodziła się. W tym momencie usta [T.I] i Harrego złączyły się w namiętnym pocałunku. Ciała [T.I] i Hazzy przeszło przyjemne ciepło. Żadne z nich nie przeżyło jeszcze w swoim życiu czegoś takiego. Tak, ich uczucie zdecydowanie jest wyjątkowe. A to co ich łączy przetrwa wszystkie trudności w życiu. Wierzcie mi, ta dwójka już na zawsze pozostanie razem. ;**

                        

Mam nadzieję, że się Wam spodoba :) Mimo tego, że kolejny post miał się pojawić po Nowym Roku, dodaję coś już dziś ;) Chcę dedykować tego posta głównie osobom, które mają obecnie jakieś problemy w swoim życiu. Nieważne, czy z rodzicami, szkołą czy innymi sprawami. Wiedzcie, że w każdej chwili Wasz los może się odmienić i nigdy nie należy się poddawać. Z każdej sytuacji jest chociaż jedno wyjście. Kochani, jeśli się Wam podobało, to oceniajcie i komentujcie : )  
                                                                                                                         
                                                                                                                              ~ Marta ;*

niedziela, 25 listopada 2012

27. Hazza ♥ część 3

Nidy jeszcze nie pisałam kilkuczęściowych imaginów ;) Następne, jeśli oczywiście będziecie tego chciały będą dłuższe. Proszę, oceniajcie posty w skali 6-1 oraz przez komentowanie. Liczę na to również w tym wypadku. Jeśli Wam się podobało - działajcie ;* Kocham Was po prostu. Mamy juz 7 000 wyświetleń. Jesteście po prostu niesamowite. Dobra, juz nie przeszkadzam ;* Czytajcie i oceniajcie nasze ''dzieci'' :D ♥

Weszłam do łazienki. Szybko znalazłam to, czego szukałam. Żyletka. Zdjęłam papierowe opakowanie. Spoglądałam spokojnie na przedmiot, który miał pomóc w rozwiązaniu moich problemów. Na zawsze. Byłam na to gotowa. Położyłam się na łóżku, lekko podwinęłam rękaw koszuli. Kolejne męczące wspomnienie. To ulubiona koszula Harrego. Nie, dość! Tak nie może być. Pod wpływem nagłej emocji, energicznie nakreśliłam linię na wewnętrznej stronie nadgarstka. Zrobiłam jeszcze 2 kreski po drugiej stronie. Po woli tracąc świadomość parzyłam obojętnie na zalaną krwią dłoń, pościel. Czerwona plama szybko zwiększała swoją powierzchnię. Wtedy chciałam to zatrzymać. Dotarło do mnie, jaką głupotę chciałam zrobić. Było za późno, żeby się ratować. Do pokoju ktoś wszedł. Widziałam tylko zarys tej postaci. Za nią weszło kilku innych ludzi. Wtedy usłyszałam głos Harrego:
H: Boże [T.I], co ty zrobiłaś ?! Kochanie, nie zostawiaj mnie! Muszę ci to wszystko wyjaśnić! Kocham cię, błagam nie odchodź! Pomóżcie jej, słyszycie?! Pomóżcie jej!...
Chciałam wstać, przytulić go, wybaczyć. Nie mogłam. Zamknęłam oczy...
Obudziłam się w białej sali. Wszędzie było cicho. Próbowałam się podnieść, ale moja ręka, rana po cięciu bardzo bolała. Opadłam bez sił na szpitalne łóżko. Obejrzałam się wokół siebie. Obok siedział Harry. Wyglądał jakby spał. Nie wiedziałam co zrobić. Najchętniej znów przeczesałabym mu palcami roztrzepane loki, pocałowała. Chłopak podniósł głowę. Teraz dostrzegłam łzy na jego policzkach, zaczerwienione oczy. Czy ten ''twardziel'', którego grał w szkole na prawdę płakał? Przyglądał mi się z niedowierzaniem. Po chwili się ocknął. W jego zmęczonych płaczem i żalem oczach pojawił się chwilowy błysk.
H: [T.I], ty żyjesz! Przecież to niemożliwe! Ty żyjesz!
[T.I]: Co ty tu robisz? Próbowałaś grać niewzruszoną 
H: Lekarz mówił, że twój stan jest bardzo ciężki, myślałem.. myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę promiennej, uśmiechniętej. Siedząc tu zrozumiałem, jakim jesteś skarbem. Prawie cię straciłem. Już na zawsze.
[T.I] Czy mam powtórzyć pytanie? Ucieszyły cię jego słowa. Jednak nie chciałaś mu tego okazać. 
H: [T.I], przyjechałem wtedy do ciebie od razu, jak przeczytałem tą wiadomość. Wiedziałem, o co może chodzić. Nie myliłem się. Widząc cię leżącą na tym łóżku, nie potrafiłem powstrzymać emocji, jakie się we mnie rodziły. Przerażenie, niedowierzanie, załamanie, ja myślałem, myślałem, że tego nie przeżyjesz.
Chcę wrócić do tego cholernego wieczoru. Daj mi to wytłumaczyć.
Z powodu braku sił, cicho powiedziałaś:
[T.I]: Próbuj.
H: Wtedy, kiedy zadzwoniłaś, miałem ochotę wyjść z tej imprezy. Bez ciebie to nie byłoby to samo. Ale zaczepiła mnie Vanessa.
Opowiadał : 
V: Hazz, no chyba nie zostawisz nas tylko dlatego, że [T.I] nie mogła dojechać?
H: Nie będę się dobrze bawić. Nie bez niej.
V: No nie żartuj.. Ehh, skoro chcesz uciekać, to chociaż napij się z nami czegoś.
H: Yyy.. nie powinniśmy. Nie poza domem. Nie mamy 18 lat. Nie chcę mieć znowu problemów.
V: Ojej! Jaki ty jesteś grzeczny. No dobra, skoro się boisz to może być sok. Tego mi chyba nie odmówisz?
H: Dobra, ale zostaję tylko chwilę. Chodź na ten sok.
Wtedy pamiętam, że napoje stały już gotowe. Vanessa wskazała mi jeden, konkretny. Posłuchałem jej. Ale później.. nic nie pamiętam z tego wieczoru. Wiem tylko, że cię zobaczyłem. Wtedy wróciła świadomość. Zobaczyłem prawie nagą Van. To wszystko działo się tak szybko. Zorientowałem się niestety za późno. Ty już wybiegłaś z tej łazienki. Wyszedłem chwilę po tobie. Ledwo trzymałem się na prostych nogach. Wpakowałem się wtedy do pierwszej lepszej taksówki. Nie wiem jak, dojechałem pod swój dom. Dotarłem  do łóżka. Rodziców nie było w domu. Następnego dnia wszystko ułożyło się w jedną całość. To, co się stało było straszne. Nie wiem jak cię za to przeprosić. Nie umiem zebrać tego w słowa. [T.I], wybacz mi to co się stało. Nie byłem świadomy, co się wokół dzieje. 
[T.I]: Ale.. ja nie wiem czy mogę ci wierzyć. Harry, wiesz co ja przeżywałam?
H: Nie wyobrażam sobie tego. Jeśli tylko dasz mi szansę, nie pozwolę nigdy, aby to się powtórzyło. Nigdy cię nie skrzywdzę. Nikomu na to nie pozwolę. Tylko daj mi tą jedną, ostatnią szansę. Tym razem tego nie spieprzę. Oddam wszystko, co mam, ale wybacz mi to, co się stało.
[T.I]: Pamiętaj.. to ostatnia szansa.. momentalnie z zakończeniem zdania, gorące usta chłopaka połączyły się z twoimi. Tworzyły jedną całość. Po kilku dniach, wróciłaś do siebie. Znów byliście parą z Harrym. Gdy wróciłaś do szkoły, Vanessa nie chciała dać za wygraną. Próbowała cię obrażać, przytulać sie do Hazzy. Jednak on sobie z tym poradził. Raz wziął ją na rozmowę. Zajęło to chwilę, ale dało niespodziewany efekt. Ona nam odpuściła. Harry nie chce zdradzić, co wtedy jej powiedział, ale to nie jest dla mnie najważniejsze. Najważniejsze jest to, że znów jesteśmy razem, cały czas planujemy swoją wspólną przyszłość. Kto wie? Może kiedyś te plany zrealizujemy? To okaże się z czasem. Na razie jest cudownie. Kochamy się. Tym razem nic tego nie zburzy. Wyszliśmy z tego silniejsi. Nie potrafimy bez siebie żyć. ♥♥♥   ~Marta



piątek, 23 listopada 2012

26. Do czytelników

Słuchajcie, tu Marta. Bardzo, bardzo przepraszam za nagłe, kilkudniowe zniknięcie. Chcę tylko powiedzieć, że musiałam wyjechać. Byłam u swojej babci. Trafiła niedawno do szpitala. Mieszka daleko, nie mogłam zostawić jej i mieć świadomość, że gdyby cokolwiek się stało- ja jej nie odwiedziłam. Na szczęście wszystko jest już w porządku. Wiem, możecie się na mnie gniewać, że wyjechałam bez uprzedzenia, ale na prawdę nie miałam czasu. Wyjechaliśmy prawie zaraz po tej wiadomości. Jednak już jestem. Wracam do regularnego pisania. Pojawi się 3 część Hazzy, piszcie w komentarzach, czy ma powstać jeszcze tylko 1 czy może 2? Dodałyśmy również funkcję oceny postów. Wiecie, co robić, jeśli post przypadnie Wam do gustu? ;* Jeszcze raz przepraszam Wszystkich Odwiedzających! Bardzo się martwiłam jak to przyjmiecie. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.       ~Marta Styles ♥





sobota, 17 listopada 2012

25. Hazza ♥ część 2

Otworzyłam drzwi. Chciałam zrobić mu niespodziankę. Jednak to co zobaczyłam.. nie mogłam w to uwierzyć! Najpierw zobaczyłam jakąś dziewczynę. Poznałam ją! To była Vanessa! Od kiedy Harry pojawił się w naszej szkole, ona ciągle próbowała go poderwać. Przestraszona otwarciem drzwi, dziewczyna kurczowo złapała biustonosz, który prawie zdążyła wcześniej zdjąć. Zaraz po niej zauważył mnie Harry.
[T.I]: To jakiś koszmar! Jak mogłeś mi to zrobić?!
On się nie ruszył. Był jakby nieobecny. Niewyraźnie odpowiedział, cedząc każde słowo.
H: [T.I], to nie tak...
V: A właśnie, że tak! Ty na prawdę, kochanie myślałaś, że HARRY STYLES zwróciłby uwagę na taką nieśmiałą dziewczynę? powiedziała z kpiną  On potrzebuje prawdziwej dziewczyny! Takiej jak ja! Spadaj stąd, mała. Przeszkadzasz.
W twoich oczach zebrały się łzy. Nie potrafiłaś pogodzić się z tym, co zrobił ci twój chłopak. On nawet się nie odezwał, kiedy Vanessa tak strasznie cię raniła. Wybiegłaś z łazienki, a później z domu. Weszłaś pospiesznie do stojącej przed domem przyjaciółki, taksówki. Wiedziałaś, że ktoś po nią zadzwonił. Ale nie wyobrażałaś sobie chwili dłużej w tym miejscu.
Taksówkarz: Czemu płaczesz? Ile ty masz lat? Rodzice wiedzą, że jesteś poza domem o tej godzinie?
[T.I]: Tak, wiedzą. Proszę mnie po prostu zawieźć do domu. Szlochałaś całą drogę mając przed oczami jeden widok- ich razem, na tej cholernej podłodze, w takiej sytuacji. Jak to potwornie bolało! Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy. Musiałam powiedzieć mamie, że kiepsko się czuję. Ona nie mogła się dowiedzieć o tym, co zaszło. Chyba by go rozszarpała! Też miałam na to ochotę. Ale wiedziałam, że nie dałabym rady. Ja wciąż coś czułam! To takie potworne. On mnie tak skrzywdził, powtarzam to sobie codziennie, ale nie umie do mnie dotrzeć, że to koniec z jego zapachem, dotykiem, smakiem jego ust. Jestem  chyba nienormalna, ale tęsknię za tym dupkiem. Jednak nie powiem mu tego już nigdy! Postanowione. Przez pierwsze dni udawało mi się udawać przed mamą chorobę. Jednak na dłuższą metę nie było takiej możliwości. Mama szybko stwierdziła, że chcę tylko opuścić dni w szkole. Ale była awantura.. Tak następnego dnia stawiłam się w szkole. Po dość długiej nieobecności wszyscy się na mnie rzucili. Przytulali, pytali co się działo. Ja nie byłam w stanie odpowiedzieć. Kiedy po dzwonku zasiadłam w ławce, do sali wszedł zdyszany, spóźniony Harry. Nie spojrzałam na niego, mimo, że czułam jego wzrok na sobie. Obok mnie w ławce, było wolne miejsce. To dlatego, że [I.T.P], z którą siedziałam musiała tego dnia iść do lekarza. Hazza jakby nic się nie stało, siadł koło mnie.
H: [T.I] musimy porozmawiać. To nie jest tak, jak wyglądało. Oni... nie dałaś mu skończyć.
[T.I]: Nie obchodzi mnie to, co masz mi do powiedzenia. Zraniłeś mnie, Styles. Cholernie zraniłeś. Miej tego świadomość. Wszystko działo się pod nieobecność nauczyciela, który wyszedł po otwarciu sali, żeby przynieść dziennik. Całe szczęście, mogłam wstać i po prostu się przesiąść od chłopaka. Prosił, żebym wróciła, porozmawiała. Zignorowałam to. Wszyscy w klasie patrzyli na nas z zaciekawieniem. Tym również się nie przejęłam. Z zewnątrz może i dobrze grałam spokojną. Jednak w środku wszystko buzowało, miałam wrażenie, że krwawi mi serce, kiedy tylko wracałam myślami do byłego chłopaka. Do sali wszedł nauczyciel. Wszyscy się uspokoili. Na następnej przerwie nie wytrzymałam. Poszłam do łazienki i po prostu się rozkleiłam. Płakałam dość intensywnie. Tak minęła przerwa. Na kolejnej lekcji, nie udało mi się ukryć jeszcze lekko czerwonych oczu. Znów zaczepił mnie Styles.
H: [T.I] czy nie możemy pogadać? Nie chcę, żebyś płakała. To boli.
[T.I]: Ty chyba żartujesz? Nie chcesz, żebym płakała? Ciebie boli? Czy ty wiesz w ogóle co mi zrobiłeś? Bo chyba do końca nie jesteś tego świadomy? Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Daj mi wreszcie spokój.
Na przerwie zaczepił mnie kolega. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Poruszył temat mnie i Hazzy. Widząc, że to sprawia mi ból, przyciągnął mnie do siebie i mocno, przyjacielsko przytulił. Wściekły Harry, widząc od początku całe spotkanie nie wytrzymał. Podszedł do chłopaka i uderzył go w twarz. Zakrwawiony Damian nie pozostał dłużny. Zaczęli bić się tak intensywnie, że ledwo wyszli z tego cali. Przerażona, drobna pani od polskiego zaalarmowała dyrektora. Skończyło się to u niego w gabinecie. Ja się tam nie trafiłam. Podobno wypytany dokładnie Harry nie zdradził, o kogo poszło. Czemu to zrobił? Nie wiem. Nie chcę wiedzieć. Minęły kolejne lekcje. Wreszcie mogę opuścić budynek, w którym byłam zmuszona do oglądania Styles'a. Wracałam do domu sama. Zatłoczony autobus, godziny szczytu w Londynie. Jeszcze 2 przystanki. Jeszcze tylko 1. Nareszcie mój przystanek. Nie miałam stąd daleko do domu. Jednak czas niemiłosiernie mi się dłużył. Ciągle wracały wspomnienia. Cierpiałam. Cholernie cierpiałam. Zastanawiało mnie jedno. Co wtedy, na lekcji chciał mi powiedzieć. Doszłam do domu. Rzuciłam ciężką torbę pod schody i szybko wbiegłam po nich do swojego pokoju, zamykając drzwi. Nikogo nie było w domu. Weszłam na facebooka. Nie wiem po co. Wiedziałam, co tam zastanę. Setki nieodczytanych wiadomości od Harrego. Nie czytając żadnej z nich napisałam krótkie ''Żegnaj''. Wiedziałam co chcę zrobić. Nie byłam w stanie żyć ze świadomością, że chłopak mnie zdradził, a ja nadal go kocham. Do tego doszła sytuacja w rodzinie. Kłótnie rodziców, problemy starszego brata. Weszłam do łazienki. Szybko znalazłam to, czego szukałam.



No to mamy part 2 : ) Bardzo, bardzo przepraszam za opóźnienie. Tak jak poprzednio +7 komentarzy i dodaję następną część. Pozdrawiam Was Miśki cieplutko ♥   ~Marta

wtorek, 13 listopada 2012

24. Hazza ♥ część 1

Na wstępie zwracam się do Was wszystkich: spokojnie nadsyłajcie w komentarzach z opiniami swoje strony. Razem z Oliwią regularnie jest odwiedzamy. Cieszymy się bardzo, że już tyle odwiedzin! Mamy nadzieję, że ta liczba będzie rosła równie szybko, jak do tej pory. Dziś imagin częściowy, pisany na bieżąco,  z dedykacją dla pewnej 15 latki. Uwielbiam Cię po prostu, Em. ♥ Mam nadzieję, że imagin spodoba się Wam wszystkim. Proszę o Wasze komentarze, Kochani ;*            

                                                                                                                          Buziaki~ Marta

Nastał kolejny dzień. A ja nadal nie mogę się pozbierać. Jak ja mogłam się z nim związać? Sama nie wiem. Może to była miłość od pierwszego wejrzenia? Owszem, przystojny był. Ale strasznie głupi. Jak o tym myślę trzęsę się z nerwów. Widząc go na ulicy uciekam. Ale tak wiecznie być nie może. Trzeba się z tym pogodzić. Ale jak? Czym ja sobie na to zasłużyłam? Co takiego zrobiłam przez te 15 lat swojego życia, że teraz muszę tak cierpieć? Może zacznę od początku? No więc wróćmy do czasu, kiedy to wszystko się zaczęło. Jest siepień. Jak zawsze pod koniec wakacji znajomi z klasy zaprosili mnie na imprezę. Jak co roku zapowiadało się cudownie. Cieszyłam się szczególnie, bo miał się tam pojawić Harry. Chodzimy razem do klasy od początku gimnazjum. Na początku bałam się zagadać. On w sumie też. Ograniczaliśmy się do kontaktu wzrokowego. Ale nic więcej. Dopiero niedawno udało nam się do siebie zbliżyć. Godzinami potrafiliśmy rozmawiać na Facebooku, pisać ze sobą SMSy. Byłam strasznie szczęśliwa, kiedy zadzwonił do mnie przed tą ogromną imprezą. Prosił, żebyśmy tym razem poszli na nią jako para. Cały wieczór uśmiechałam się do siebie samej i zastanawiałam, czy taki chłopak jak Harry Styles na prawdę mógł mnie poprosić o chodzenie, czy to nie sen, jeśli tak to kiedy się obudzę, że nie chcę się budzić, aż w końcu co mam na siebie założyć, żeby zrobić na nim piorunujące wrażenie. Następnego dnia wybrałam się z przyjaciółką do sklepu, znaleźć odpowiednią kreację. Nie chciałam za bardzo się zmieniać, przesadnie malować, ale planowałam naturalnością zwrócić uwagę wszystkich chłopców na sali, wzbudzając pożądanie Hazzy. Jednak wrócę do zakupów. Wspólnie zadecydowałyśmy, że najodpowiedniej będzie włożyć to. Jednak tuż przed wyjściem wszystko zaczęło się psuć. Na mojej ulicy odcięto prąd na kilka godzin, nie mogłam znaleźć kluczy, prawie się przewróciłam mierząc te wysokie buty. Jakby coś chciało mnie odciągnąć od dotarcia na imprezę. Nie chciałam się poddać, zwłaszcza, że na dobór stroju poświęciłam z [I.T.P] kilka dobrych godzin. Ale musiałam zrezygnować z wyjścia, kiedy zorientowałam się, że nie damy z mamą rady wyjechać przez elektryczną bramę, skoro nie ma prądu! Tata był w pracy, więc nie było szans go wyciągnąć. Byłam zmuszona zadzwonić do swojego chłopaka i oznajmić, że nie raczej się dziś nie pojawię. Wykręciłam do niego numer. Po chwili usłyszałam jego głos, działał na mnie jak lekarstwo.
H: [T.I] ?Gdzie ty jesteś, skarbie? Zaraz zaczynamy!
[T.I]: Tak, wiem, Harry, ale ja nie mogę.
H: Coo? Nie rób mi tego!
[T.I]: Nie wyjadę z garażu, na całym osiedlu nie ma prądu.
H: No tak..
[T.I]: Ale przecież ty mógłbyś po mnie wyjechać?
H: Wiesz, co? To nie jest dobry pomysł. Wyśpij się, mała. Jutro pierwszy dzień szkoły.
[T.I]: Myślałam, że chcesz, żebym tam była..
H: No bo chcę, oczywiście, że chcę. Ale odpuśćmy dzisiaj. Jutro po szkole cię gdzieś zabiorę, dobrze? Kocham cię bardzo!
[T.I]: Ja cię też. Skoro tak wolisz.. niech będzie. Do jutra.
Trochę zdziwiło mnie to co powiedział. Ale skoro tak zadecydował? Chyba nie ma w tym nic złego. Jednak czułam się trochę winna. Kiedy usłyszałam jakieś auto, które podjechało pod dom wzdrygnęłam się. To tata!  Czyli jednak dotrę na imprezę i zobaczę się z moim Harrym. Ubłagałaś tatę, ruszyliście. Gdy dotarliście na miejsce, impreza trwała już na całego. Tata słysząc głośną muzykę i krzyki z budynku spojrzał na mnie niepewnie. Jednak miał do mnie zaufanie. Nigdy nie zamierzałam go zawieść.
[I.T.T.]: [T.I] uważaj na siebie. Jakby cokolwiek się działo, masz telefon, tak?
[T.I]: Tak, mam. Możecie być spokojni.
Wyszłaś z auta i skierowałaś do głównych drzwi. W tym roku wszystko było zorganizowane w domu [I.T.P]. Znałaś każdy zakątek tego
starego, ogromnego domu, bo przyjaciółka zdradziła ci je wszystkie. Waszym ulubionym miejscem było poddasze, na które dostać można się było tylko przez  
schodki w jej sporej garderobie. Ten dom rodzice [I.T.P] kupili od pewnego małżeństwa z 5 dzieci. Stąd mnóstwo pokoi i pomieszczeń. Cała impreza działa się wyłącznie na parterze. W drzwiach 
powitała mnie siostra przyjaciółki. Przywitałyśmy się serdecznie. Weszłam do środka. Nie mogąc zlokalizować nigdzie Harrego spytałam stojących niedaleko dziewczyn:
[T.I]: No hej. Nie widziałyście może Harrego? Nigdzie nie mogę go znaleźć.
Dziewczyny: Hahaha, a ty co? Jego mama? Harry to duży chłopiec, nie potrzebuje opiekunki. Znów wybuchnęły drwiącym śmiechem. Jest w łazience. Czeka na ciebie. Hahahaha.
Nie mogłam ich zrozumieć. Ale ruszyłam we wskazanym kierunku, przepychając się wśród mnóstwa ludzi. Dotarłam do łazienki, w której miał być mój chłopak. Otworzyłam drzwi. Chciałam zrobić mu niespodziankę. Jednak to co zobaczyłam.. nie mogłam w to uwierzyć!




+7 komentarzy i dodaję 2 część, Miśki, działajcie ;*

sobota, 3 listopada 2012

23.Animacje 2 ! ;3

Na wstępie przepraszamy za długą nieobecność. Ale ostatnio wyjątkowo dużo zajęć w szkole na nas spadło. Sprawdziany, kartkówki, zajęcia w samorządzie. Wybaczycie nam? ♥ Na przeprosiny post z animacjami. Większość pochodzi z nowego teledysku chłopców do Little Things. Miłego oglądania ;*

Komentarz zbędny.. ♥ :D
L: Oczy ze Shreka mówisz? Hmm.. może być tak? :D

Z: Hazz, przestań się patrzeć na te drzwi. [T.I] przyjdzie za  30 minut!



N: Ale śliczna!...Będę pierwszy! :D
Li: Chodź, kochanie.. dam ci całusa! ;33
N: Ślicznoto! Nigdy więcej nie próbuj mi nawet mówić, że jesteś brzydka! ;*

N: Ale [T.I] jest śliczna!
Z: ONA JEST MOJA, rozumiesz?


[T.I]: Lou, co porabiasz dziś wieczorem?
L: No wiesz.. takie tam :D
H: Wreszcie mam do [T.I] darmowe minuty. Mama nie będzie się wściekać  czytając rachunek  ;)

N: [T.I] piła z tej puszki! ;*
Z: Lubisz autka?.. Ja mam bardzo fajne autko.. ♥
Z: Nie wchod.. to Ty, [T.I] ?! :D
Hazz, kiedy zobaczył Cię w windzie ;3
Li: Mówisz, że nie dasz całusa? A wiesz, że się wtedy obrażę? ♥
N: Ehh, widzę Liam, że dopóki [T.I] tu jest, to sam sobie nie poradzisz.. ;3
Z: Czy ja Cię kocham? Nawet bardzo ;*
Lou: Ty..ja.. marchewki. Co ty na to? ;*
H: [T.I], zimno Ci, kochanie? ;*
Mam nadzieję, że się podoba! :D czekam na Wasze komentarze. ;*

piątek, 2 listopada 2012

22.Niall ; D


Biało...ponuro...zimno...na dworze pada gęsty śnieg, a Ty siedzisz na parapecie przyglądając się mu, co chwila biorąc łyk ciepłej herbaty, nastawiłaś w pokoju swoją ulubioną piosenkę i wsłuchiwałaś się dokładnie w każde jej słowo...Zaczęłaś przypominać sobie te wszystkie chwile,które spędziłaś ze swoim najlepszym przyjacielem Niall'em... oraz z jego zwariowanymi koleżkami.Oni tymczasem są w trasie.Tęsknisz za nimi,szczególnie za Niall'em od jakiegoś czasu czujesz do niego coś więcej niż tylko przyjaźń,lecz ukrywasz to, bo nie chcesz popsuć waszych teraźniejszych relacji.  ...codzienne rozmowy już nie są dla Ciebie wystarczające, chciałabyś się już z nimi spotkać ale wiesz,że to nie możliwe...chłopcy wracają dopiero za tydzień.Musiałaś komuś powiedzieć o tym, nie mogłaś dłużej trzymać tego w sobie, czym prędzej zadzwoniłaś do swojej najlepszej przyjaciółki i poprosiłaś ją,żeby do Ciebie przyjechała. Po 30minutach zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłaś je otworzyć i wpuściłaś [Imię Twojej Przyjaciółki] na górę do salonu, gdzie usiadłyście na kanapie przed kominkiem. Wcześniej przygotowałaś koc oraz gorącą czekoladę. Zrobiła się przyjemna atmosfera, i dzięki niej zaczęłaś opowiadać co Ciebie trapi, przyjaciółka słuchała Cię bardzo dokładnie i wiedziała jak się teraz czujesz, sama kiedyś to przechodziła. Poradziła Ci,żebyś w końcu mu to powiedziała, bo prędzej czy później to wyjdzie na jaw, każdy widzi jak się zachowujesz kiedy on jest w pobliżu,zachowujesz się inaczej niż kiedyś. Po krótkim namyśle zgodziłaś się z radą przyjaciółki, można powiedzieć,że Ci trochę ulżyło. Zmieniłyście temat i rozpoczęłyście długą rozmowę, po której w pewnym momencie zasnęłyście otulone ciepłym kocem. Rano obudziłaś się w dobrym humorze, zrobiłaś sobie i [I.T.P] śniadanie,które swoim zapachem ją obudziło.
I.T.P- Ooo.. A cóż to za zapachy? Dzień dobry - uśmiechnęła się na widok porozstawianych talerzy z jedzeniem.
T.I- Dzień dobry, siadaj. Zjemy i lecimy na zakupy.-odwzajemniłaś uśmiech.
Poszłyście się odświeżyć i ubrać w nowe czyste rzeczy. Zaraz potem pojechałyście na zakupy, gdzie nakupowałyście wieeele ubrań oraz dodatków. Pojechałaś do domu,przed tym jednak podziękowałaś przyjaciółce, że spędziła dzisiaj z Tobą ten wolny czas. Zaraz po wejściu do domu poszłaś przymierzać swoje nowe ubrania, gdy nagle zadzwonił twój telefon...Z twojej czynności wyrwał Cię dźwięk sms-a, który był od Niall'a. Poprosił Ciebie,żebyś wyszła na dwór i ciepło się ubrała i po chwili się rozłączył.Posłusznie ubrałaś się i wyszłaś na ganek tak jak poprosił Cię blondyn,lecz nie wiedziałaś co się święci, przecież chłopaki mają trase, pewnie teraz grają gdzieś koncert.Twoim oczom ukazała się cała 5-tka zespołu z Irlandczykiem na czele,którzy słodko się do Ciebie uśmiechali.
T.I- Chłopaki, co wy tutaj robicie? Nie powinniście być w trasie? - spytałaś z lekkim szokiem.
N-Tak to prawda powinniśmy być w trasie, lecz zapomnieliśmy kogoś ze sobą zabrać w tą trasę. - zrobiłaś pytającą minkę, na co chłopak od razu zaczął się tłumaczyć.- Tzn. ja zapomniałem...No, bo [T.I]... od dawna mi się podobasz i chłopcy namówili mnie żebym Ci to w końcu powiedział, wiem wiem... Pewnie uznasz mnie teraz za idiotę, ale ja po prostu nie mogę dłużej tego dusić w sobie.Powiedz jeśli nie odwzajemniasz moich uczuć, pogodzę się z tym i dalej będziemy przyjaciółmi...-powoli zaczął się do Ciebie zbliżać-lecz jeżeli także mnie kochasz to proszę, zostań moją dziewczyną-był już tak blisko że stykaliście się nosami,patrzeliście sobie nawzajem w oczy i wtedy on Cię delikatnie pocałował, Ty odwzajemniłaś pocałunek.
N-Czyli jednak się zgadzasz? - spytał radośnie.
T.I- Jasne, że tak. - uścisnęłaś go,a on zakręcił Tobą wokół własnej osi. Chłopaki natomiast zaczęli wam wiwatować i gratulować. Weszliście do domu, przygotowałaś gorącą czekoladę, abyście się wszyscy ogrzali po staniu na tym mrozie i poszłaś pakować walizkę. Po niecałej godzinie byliście gotowi i mogliście kontynuować rozpoczętą trasę. Tak się składało,że dziś wieczorem chłopcy mieli zagrać koncert właśnie tutaj w Londynie. Kiedy dojechaliście na miejsce pierwszą piosenkę jaką wykonali była Little Thing.
Gdy Niall miał swoją solówkę usiadł obok Ciebie i zaczął śpiewać, na koniec Cię pocałował co delikatnie zdezorientowało przybyłe fanki. Macie jednak nadzieje,że zaakceptują wasz związek...Kto wie co dalej może się wydarzyć? 




Czekam na wasza opinię w komentarzach :* Z kim chcecie kolejny imagin ?



niedziela, 21 października 2012

21. Zayn ♥ cz.2

T.I- Czemu nie jesteś z [I.K]?
Li-Zaprowadziłem ją do domu, a ona położyła się na łóżka i zasnęła.
W tym momencie Zayn zaczął szeptać do ucha Harry'emu, iż dalsza rozmowa z wami nie ma sensu gdyż wy i tak będziecie trzymać za swoje i dalej będziecie mówić, że tu mieszkacie i będą musieli wymyślić coś sensownego,żebyście im uwierzyły..
Z- Słuchajcie dziewczyny... Macie racje wy tu mieszkacie, chcieliśmy wam zrobić niespodziankę i przyjechaliśmy do was...Jesteśmy waszymi przyjaciółmi, pamiętasz [T.I]?- spytał i uśmiechnął się delikatnie do Ciebie...[musieli wymyślić jakąś "wymówkę",według nich ten pomysł wydał się oryginalny i wiedzieli, że im uwierzycie..]
T.I-Aa... taa jasne,pamiętam . - odwzajemniłaś uśmiech, natomiast twoja przyjaciółka zrobiła zdziwioną minę- No, [I.T.P], to są..-przerwał Ci Harry.
H-Ja jestem Harry, to jest Zayn i Liam. W domu czekają już na nas Niall i Louis.- powiedział. Obie wstałyście z miejsca i udałyście się do domu wraz z chłopakami. Wchodząc do niego rozglądałyście się naokoło siebie podziwiając kolory pokoi  i rzeczy znajdujące się w nim. 
I.T.P- Jeej... jak tu ślicznie, ale się napracowałyśmy przy zmianie tych kolorów i wgl.- powiedziała z pełnią zachwytu, a po chwili wybuchła delikatnym śmiechem razem z Tobą.Po chwili spytałyście się chłopaków gdzie są wasze pokoje, wchodząc do salonu Lou i Niall dziwnie na was się popatrzyli, ale widać było,że przywykli do nowych gości, szczególnie jeśli tymi gośćmi były dziewczyny.
T.I- Zayn, jestem już zmęczona idę się położyć. [I.T.P] Ty też idziesz? - spytałaś na co ona odpowiedziała, że tak, również tak jak Ty była padnięta po dzisiejszym dniu. Szłyście na górę po schodach, gdy nagle się potknęłaś, dobrze że Zayn złapał Cię w swoje jakże silne ramiona i pomógł Ci wchodzić dalej. Doszłyście już do pokoi, które wydawały się wam znajome, przez drzwi które były tego samego koloru jakie wy miałyście. Otworzyłyście drzwi a za wami weszli do pokoju Zayn i Harry. Na początku byłaś zdziwiona rozglądając się po pokoju i dostrzegając dużo fotografii na których był Zayn jak i również jego rodzina.
T.I- Dlaczego jest tutaj tak dużo Twoich zdjęć? Przecież to mój pokój..-spytałaś z grymasem na twarzy. '
Z- Wiesz.. na czas naszego przyjazdu pozwoliłaś mi tu "zamieszkać".. Ubrania w szafie też są moje, Ty zostawiłaś je u [I.K], bo tam nocowałaś. Mogę Ci pożyczyć na zmianę jakąś koszulę... - uśmiechnęłaś się do niego i pokiwałaś twierdząco głową na znak, że się z chęcią zgadzasz. Miałaś na sobie sukienkę i musiałaś poprosić kogoś o rozpięcie zamka... wypadło na mulata.
T.I-Możesz mi pomóc? -zapytałaś odwracając się do chłopaka odgarniając włosy z pleców.
Z-Tak jasne. - podziękowałaś mu i poprosiłaś, żeby się na chwilę odwrócił, ponieważ chcesz założyć jego koszulę. Z racji tego,że byłaś pod wpływem alkoholu krzywo zapięłaś guziki,którymi zaraz "zajął się" Zayn. Położyłaś się do wygodnego łóżka i nawet nie wiesz kiedy usnęłaś. Rankiem obudziły Ciebie promienie słoneczne wpadające do pokoju przez odsłoniętą zasłonę. Zauważyłaś obok siebie jakiegoś śpiącego chłopaka,rozejrzałaś się dookoła i stwierdziłaś,że nie jesteś u siebie a z wczorajszej "imprezy" nic tak na prawdę nie pamiętasz, tylko jakieś pourywane momenty, nawet nie wiesz jak się tutaj znalazłaś.Przyjrzałaś się dokładnie chłopakowi, lecz nasilający się ból głowy uniemożliwiał Ci rozpoznanie go. Chłopak akurat się obudził...
Z-Cześć, jak się spało?-spytał przecierając oczy, usiadł na łóżku.
T.I- Eee.. Cześć, kim jesteś?.. Ojeejj.. moja głowa...-złapałaś się za bolące miejsce.
Z- Jestem Zayn, czekaj przyniosę Ci jakieś tabletki na ból głowy i zaraz jak tylko Twoja przyjaciółka się obudzi wam wszystko wyjaśnimy -posłał Ci słodki uśmiech i wyszedł. Ty natomiast zaczęłaś znowu się zastanawiać kim był ten przystojny chłopak o ślicznych jasno-brązowych tęczówkach, oraz nad jego ostatnim zdaniem...
Z- Proszę tu masz tabletki a tu trzymaj sok pomarańczowy. -Podziękowałaś mu i połknęłaś tabletki popijając je dobrym sokiem.
T.I-Wiesz może gdzie jest moja sukienka? - spytałaś bo zauważyłaś, że masz na sobie chyba jego bluzę, która ślicznie pachniała perfumami. On powiedział,że nie ma pojęcia co z nią zrobiłaś i nie widział jej...Gdy ból głowy już Ci przeszedł, wiedziałaś kim był niejaki Zayn...To właśnie on najbardziej Ci się podobał z zespołu i zawsze kiedy słyszałaś jego głos w piosence lub widziałaś go w jakimś wywiadzie miałaś motylki w brzuchu, a teraz widzisz go na żywo i do tego z nim rozmawiasz. Z jednej strony cieszyłaś się,że poznałaś swojego idola lecz z drugiej niepokoiło Ciebie to jak tutaj się znalazłaś, skorzystałaś z okazji i wyszłaś z pokoju Zayn'a do pokoju obok, w którym jak pamiętasz miała spać [I.T.P]. Akurat się obudziła, a Harry(którego poznałaś po tych bujnych lokach) właśnie przyniósł jej takie same tabletki jakie wzięłaś Ty na ból głowy. Weszłaś tam i przywitałaś się. Zaraz potem przyszedł mulat i powiedział,żebyśmy zeszły na dól do salonu, chciałby razem z chłopakami porozmawiać z wami na temat wczorajszej nocy. [I.T.P] ubrała sukienkę a Ty zeszłaś na dół w koszuli, która dał Ci Zayn wczorajszego wieczoru.
N-Łał, [T.I] wyglądasz jeszcze lepiej w tej koszuli niż Zayn. - wyszczerzył się i pokiwał śmiesznie brwiami i po chwili cała 5-tka się na Ciebie spojrzała i zilustrowała Twoją zgrabną figurę. Zayn tylko się uśmiechnął a ty ze speszenia odwróciłaś wzrok i lekko się zarumieniłaś.
T.I- Dowiem się co my tutaj robimy? I czy przypadkiem nie widzieliście mojej sukienki? - na twoje drugie pytanie wszyscy zebrani pokiwali przecząco głową, a ty przewróciłaś oczami i usiadłaś na pobliskim fotelu.
Li- No więc tak... Wczoraj zorganizowałyście sobie jakąś małą imprezę i za dużo wypiłyście przez co jakimś cudem przeszłyście do nas na plac i zrobiłyście sobie w naszym ogrodzie ognisko.-mówiąc to słychać było w jego głosie,że nie był za bardzo szczęśliwy,że tak się stało. [I.T.P] zrzedła też mina słysząc z jaką interpretacją to mówi, chyba trochę przesadziłyście....
Li- Chodźmy do ogrodu coś wam pokażemy.. - ruszył w stronę drzwi za nimi wy i reszta zespołu. Myślałyście co takiego chcą wam pokazać... Obawiałyście się najgorszych rzeczy, że pewnie spaliłyście im wczoraj jakąś bardzo drogą rzecz..
Li-Ooo.. proszę. Wypaliłyście nam dziurę w trawniku... - obie wpadłyście w głośny śmiech, do którego paru członków zespołu też się dołączyło poza Liam'em i Niall'em,który w tym momencie zakrztusił się,bo miał w buzi pełno żelek ale zaraz tarzał się ze śmiechu na trawniku.
T.I-Hahaha.. Chodzi CI o te małe okrągłe wypalone miejsce na środku ogrodu... Haha-Nie mogłaś powstrzymać się od śmiechu.-Dawno się tak nie uśmiałam... Ale teraz na poważnie, przepraszamy głupio wyszło.
I.T.P- Spokojnie, zasiejemy nową trawkę.- po słowach [I.T.P] chłopcy znowu wpadli w śmiech. Ty z początku też chciałaś się zacząć śmiać, lecz się powstrzymałaś, jeszcze raz przeprosiłyście chłopaków za swoje zachowanie i obiecałyście im,że zaraz posprzątacie te porozrzucane butelki tylko się odświeżycie już w waszym domu. Skierowałyście się do zielonej furtki, którą przyszłyście wczorajszego wieczoru tutaj, wiedziałyście,że jest otwarta, bo kiedyś przeszłyście nią po piłkę, która tu wpadła. Chłopcy odprowadzali was wzrokiem, myśleli że pójdziecie przez bramę lecz wy przeszłyście przez zieloną furtkę w płocie co wywołało na ich twarzach zdziwienie.Już wiedzieli jak udało wam się w nocy wejść.
****20min później****
Przyszłyście do chłopców odświeżone, przebrane i na nowo pomalowane. Wzięłyście ze sobą worki na śmieci żeby posprzątać butelki i potłuczone szklanki. Gdy posprzątałyście już trawnik a na miejsce wypalonego trawnika posadziłyście róże zauważyłaś, że Malik cały czas się Tobie przygląda. Zarumieniłaś się i poszłaś wyrzucić napełniony worek do śmieci.W tym samym czasie Harry podrywał [I.T.P]. Poszłaś jeszcze do domu sprawdzić czy [I.K] jeszcze śpi, bo gdy rano przyszłyście się ogarnąć zupełnie o tym zapomniałyście. Weszłaś do swojego pokoju.. pusto, natomiast w pokoju przyjaciółki znalazłaś kartkę położoną na stoliku, było tam napisane,że [I.K] dziś rano już musiała wracać do Polski i żebyście się nie martwiły a wczorajszą noc zalicza do najbardziej udanych. Po przeczytaniu wiadomości wyszłaś na dwór do ogrodu,aby usiąść na huśtawce i poczytać książkę, najwyżej potem byś powiedziała [I.T.P] o tej kartce, teraz nie chciałaś jej przeszkadzać,ponieważ była wtulona w Harrego, który gładził ją po włosach. Widać to było od razu że do siebie pasują. Zatopiona w lekturze książki nie zauważyłaś nawet kiedy obok Ciebie znalazł się Zayn. Usiadł na brzegu huśtawki jakby nigdy nic i przypatrywał się Tobie z ogromnym zaciekawieniem. W końcu zapytał :
Z- Co takiego czytasz? - i uśmiechnął się najładniej jak potrafił, Ty natomiast lekko wzdrygnęłaś, bo nie spodziewałaś się go tutaj i również odwzajemniłaś uśmiech.
T.I-Długo tutaj siedzisz i mi się przyglądasz? - po twoim pytaniu lekko się speszył...
Z-Emm.. no nie. Może pójdziemy na spacer? - zaproponował rozglądając się dookoła szukając czerwonej róży.
T.I- Dobrze tylko pójdę po klucze. Zaczekaj tutaj. - W tym czasie kiedy Ty poszłaś Zayn wypatrzył mały krzaczek czerwonych róż i zerwał jedną,aby Ci ją podarować.Kiedy zamknęłaś drzwi na klucz i skierowałaś się do ogrodu Malik schował różę za plecy i gdy zbliżyłaś się do niego na wyciągnięcie ręki podarował Ci kwiatek mówiąc
Z- Proszę, niebieskooka ślicznotko. 
T.I-Jej, dziękuje nie musiałeś- podarowałaś mu całusa w policzek, i po chwili skierowaliście się do parku.
Podczas tego spaceru lepiej się poznawaliście. Opowiadaliście o swoim życiu, zwierzałaś mu się jakbyś go znała od zawsze i był Twoim dobrym przyjacielem. On Tobie też o sobie dużo powiedział, dowiedziałaś się na prawdę wielu ciekawych rzeczy o nim, o których nigdy nikomu nie mówił. Zaczęło się ściemniać, więc powoli kierowaliście się w stronę waszych domów. Po drodze złapaliście się za ręce i szliście tak, aż przez całą drogę co jakiś czas ukradkiem zerkając na siebie. Dotarliście już do Twojej furtki, mulat przyciągnął Cię do siebie i delikatnie pocałował, Ty odwzajemniłaś pocałunek. Nagle zza bramy wjazdowej u chłopaków wyłonili się właśnie wspomniani chłopcy i zaczęli wam bić brawa wraz z [I.T.P]. Wy tylko się do siebie uśmiechnęliście i dalej złączyliście usta w namiętnym pocałunku...






Coś długa wyszła ta 2 część... No nic, mam nadzieje że się wam spodoba :)
 Czekam na komentarze :*
 


  









,    

sobota, 20 października 2012

20. Zayn ♥ cz.1

Twoje Imię-Aaa... - zaczęłaś krzyczeć wchodząc do domu, który dzieliłaś z przyjaciółką Mieszkałyście razem w jednym z dużych mieszkań na jednej z londyńskich ulic od 2 lat, w zeszłe wakacje wyjechałyście razem do rodziny,która mieszkała nadal w Polsce. Wracając do Twojego krzyku, właśnie dostałyście list od waszej bliskiej koleżanki, która pisze, że przyjechała parę dni temu do Londynu i chce was odwiedzić. Bardzo się z tego powodu ucieszyłaś dlatego ten wrzask.Zaraz po otwarciu i przeczytaniu listu poszła do domu z tą jakże wspaniałą wiadomością. Ucieszyła się razem z Tobą. Z listu wynikało, że [Imię Koleżanki] przyjedzie do was dzisiaj, więc postanowiłyście przygotować dom na przyjęcie gościa. Wcześniej dostałaś też sms-a, z prośba o przyjechanie po [I.K] tak przed 20. Przez studia nie miałyście zbytnio czasu na zajmowanie się domu, co innego stanowił prześliczny ogród, o który bardzo dbałyście, ponieważ uwielbiacie wszelakie roślinności a szczególnie róże, to właśnie one zajmowały najwięcej miejsca w waszym prześlicznym ogrodzie,który był wręcz uwielbiany przez waszych sąsiadów. Niedawno nawet dostałyście jedną sadzonkę prześlicznie pachnącej starej odmiany róży angielskiej, do waszej "różanej kolekcji".
O godzinie jedenastej zaczęłyście się ubierać. Ty nałożyłaś delikatny makijaż tak jak i [Imię Twojej Przyjaciółki], po czym ubrałaś się w niebieską a [I.T.P] w kremową sukienkę. Po nie całych 20min byłyście już wyszykowane i mogłyście pojechać do sklepu po jakieś przekąski i alkohol na dzisiejszy wieczór. W drodze do sklepu zadzwoniła do was [I.K], mówiąc wam abyście kupiły jakiś mocny alkohol iż dziś chce trochę zaszaleć,bo jest tutaj ostatni dzień jutro wyjeżdża. Podczas jazdy w samochodzie rozmawiałyście o dziwnym fakcie a mianowicie o waszych sąsiadach...Słyszałyście ostatnio od waszej sąsiadki Angeli, że obok was mieszka zespół One Direction, problem jednak był w tym, że choć mieszkanie tak blisko ich nigdy ich nie widziałyście...Doszłyście do wniosku, że to tylko plotki.Chwilę potem byłyście już w sklepie, znalazłyście i kupiłyście potrzebne wam rzeczy i wróciłyście do domu, zjadłyście na szybko obiad po czym zabrałyście się za ogarnianie domu.Po 3h sprzątania, początkowo musiałyście trochę odpocząć, dopiero za jakąś dłuższą chwilę [I.T.P] poszła już przygotowywać przekąski i porozstawiała na dworze przy stole alkohol oraz szklanki z kieliszkami, a na ławki położyła poduszki i 3 koce. Ty natomiast przygotowałaś 3 nowe filmy, które ostatnio kupiłyście i twój pomysł był taki aby je najpierw obejrzeć, żeby jakoś się rozerwać i porozmawiać w miłej atmosferze, a potem dopiero zacząć "zabawę" z alkoholem. Później zajęłaś się ogniskiem,które chciałyście rozpalić,aby wam nie było zbyt chłodno.Przyniosłaś drewno i rozpałkę po czym ustawiłaś to niedaleko stołu z ławkami.Czas tak szybko wam minął przy tym krzątaniu się w domu, że dochodziła godzina 20...poprawiłaś na szybko make-up i pojechałaś po [I.K].
Podjeżdżając pod kwaterę zauważyłaś czekającą już [I.K], gestem dłoni "powiedziałaś" jej aby weszła do samochodu,przywitałaś się z nią i rozpoczęłyście rozmowę. Wspominałyście czasy w szkole, opowiadałyście o chłopakach, studiach i o Londynie. Po chwili byłyście już pod domem,zauważyłyście [I.T.P], która była na dworze i podsycała palącego się ognisko. Podeszłyście do waszej przyjaciółki, która przywitała się z gościem, zaraz potem poszłyście wszystkie trzy do domu w celu obejrzenia filmów. Była komedia, na której uśmiałyście się do łez, komedia romantyczna, a na deser zostawiłyście sobie horror, który oglądałyście co chwila zakrywając rękami oczy. Po zakończonym seansie filmowym i wypiciu paru mocnych drinków wyszłyście na dwór i chwiejnymi ruchami doszłyście do stołu gdzie usiadłyście na ławkach opatulając się kocem. Ognisko zdążyło już wygasnąć także siedziałyście tylko przy świetle świec zapachowych, które właśnie zapaliłyście. [I.K] zaciągnęła was na drugi koniec ogrodu gdzie przeszła przez zieloną furtkę do sąsiadów, a że byłyście już delikatnie "wstawione", poszłyście z nią bez żadnych naciągać i szarpanin,(a wszystko przez to, że [I.K] wmówiła wam iż mieszkacie właśnie tam) przy okazji wzięłyście drewno na rozpalenie ogniska i nowe drinki.Ułożyłyście drewno i podpaliłyście stos, ogień podsycałyście dodając kolejne bloki drewna.Chciałyście zagrać w butelkę ale stwierdziłyście, że w 3 osoby się nie da.Usiadłyście dookoła ogniska i z braku tematów do rozmów zaczęłyście śpiewać na cały głos różne piosenki. Właśnie teraz rozpoczęłyście śpiewanie WMYB kiedy pod bramę wjazdową, na podwórku na którym zrobiłyście sobie ognisko podjechało czarne bmw.Zaraz potem otwarła się brama i auto wjechało parkując przed garażem,z którego po chwili wysiadło troje chłopców.
Zayn-Liam, idź otwórz drzwi i zobacz czy Lou i Niall śpią, my z Hazzą pójdziemy sprawdzić co tam się dzieje.- powiedział brunet.Razem skierował się w stronę, skąd pochodził śmiech, śpiew i paliło się ognisko.Na widok chłopaków,którzy się do waszego śpiewu dołączyli trochę się skrępowałyście i przestałyście śpiewać,a [I.K] nagle wybuchła niepohamowanym śmiechem.
T.I- Hejka!. Co robicie w naszym ogrodzie? - spytałaś i wskazałaś ręką na siebie i [I.T.P].
Z- Nie, to raczej co WY robicie na naszym placu? Jak wy tutaj weszłyście?- spytał oszołomiony...
Ty postanowiłaś wstać, żeby lepiej przyjrzeć się temu chłopakowi, z pomocą przyjaciółki usiłowałaś się podnieść, lecz po chwili się przewróciłaś, tak że Twój koc trochę się zapalił. Nagle spanikowana [I.K] zaczęła krzyczeć i biegać dookoła ogniska z krzykiem -Pali się , Pali się!!- Ty tylko zgasiłaś koc i zatrzymałaś ją mówiąc iż sytuacja opanowana. Zauważyłaś, że do dwójki chłopców stojących przed wami dołączył kolejny chłopak...
Li-Co się tutaj dzieje? Kim są te dziewczyny? - zapytał, patrząc na was.
T.I- Ja jestem [T.I], a to jest [.I.K], a to moja przyjaciółka [I.T.P]. Mieszkamy tutaj. - uśmiechnęłaś się do niego.
I.K- Wiecie co, wy sobie tutaj dalej rozmawiajcie, ja jestem już śpiąca pójdę się położyć,cześć. Chodź kochanie-mówiąc to wzięła Liam'a za rękę i poszła z nim do domu z którego przyszłyście. Prawdopodobnie wasza koleżanka wzięła Liam'a za swojego chłopak. Rozmawialiście dalej się sprzeczając kto tutaj mieszka, zaraz potem przyszedł Liam....



Na razie pierwsza część... Przepraszam,że nie dodawałam nic rozpoczęła się szkoła więc trzeba zabrać się do nauki, a same wiecie,że nie jest łatwo są coraz trudniejsze materiały (przynajmniej ja tak uważam) i nie idzie mi najlepiej... Proszę o komentarze *_*

















piątek, 19 października 2012

19. Lou ;)

Przepraszam, że tyle czasu nic nie dodałam, to przez mnóstwo zajęć w szkole. Ale już mam dla Was coś nowego. Oto imagin z Louisem, pisany na matematyce ;3 Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Bardzo proszę, komentujcie. To bardzo podbudowuje nas na duchu ♥ Miłego czytania ;)

[Twoje Imię]: Mamo, wychodzę. Idę się spotkać z [Imię Twojej Przyjaciółki].
[Imię Twojej Mamy]: Dobrze, skarbie. Wrócisz na obiad?
[T.I]: Chyba zjemy coś na mieście. No to idę, cześć.
[I.T.M.]: Papa, kochanie. Ślicznie wyglądasz  ;)
Kiedy dotarłam na umówione miejsce- do uroczej kawiarenki na rogu jednej z londyńskich ulic [I.T.P.] jeszcze nie było. Chciałam usiąść przy stoliku, który zawsze zajmowałyśmy. Jednak był on zajęty. Siedział tam zaczytany w jakiejś grubej książce chłopak. Wydawało mi się, że jest co najwyżej o dwa lata starszy ode mnie. Miał brązowe włosy. Koloru oczu z początku nie udało mi się ustalić, bo zasłaniał je grzywką. Nagle podniósł wzrok na mnie i chwilę się wpatrywał z coraz bardziej zdziwioną miną. Jego oczy.. one były niebieskie. Teraz wyraźnie to widziałam, bo były wlepione prosto w moje. Zorientowałam się po chwili,  czemu chłopak był zdziwiony. Kto normalny stoi nad stolikiem, przy którym siedzi obca mu osoba a na dodatek przez długi czas się w nią wpatruje? Speszyłam się, spuściłam wzrok i wydusiłam z siebie szybkie ''przepraszam''. On się zaśmiał i powiedział:
L: Nic nie szkodzi. Masz śliczne oczy , po czym szeroko się uśmiechnął.
Odwzajemniłaś uśmiech. Zrobiła się trochę niezręczna cisza, którą przerwał chłopak.
L: Mam na imię Louis. Powiesz mi, śliczna istoto jak ty się nazywasz? Na te słowa wybuchnęłaś śmiechem. Po chwili odpowiedziałaś.                                                                                                  
[T.I]: Jestem [T.I].
L: Ładnie. Bardzo ładnie. Znów się uśmiechnął Powiesz mi, czemu stałaś tu nade mną ?
[T.I]: Tak na prawdę, to nie wiem. Zawsze siadamy tu z przyjaciółką...
L: Aha! A już myślałem, że wpadłem ci w oko.. Tak jak ty mi. Zorientował się, co właśnie powiedział i speszony nagle zaczął mówić na inny temat. Już się przesiadam, nie gniewaj się i puścił ci oczko.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam
[T.I]: Nie masz za co przepraszać. Nie żartuj, że chcesz się przesiąść. Ja i [I.T.P] usiądziemy na dworze.
L: Jeśli na pewno tak chcesz to ok ;)
[T.I]: Tak, chcę. Na pewno. uśmiechnęliśmy się równocześnie do siebie. Nagle zadzwonił mój telefon. To była [I.T.P]. Przeprosiła mnie i powiedziała, że nie da rady przyjść. Trochę rozczarowana powiedziałam, że nic nie szkodzi i musimy umówić się kiedy indziej, przyjaciółka zgodziła się z wielką chęcią, pożegnałyśmy się i rozłączyłyśmy. Miałam już wychodzić, ale usłyszałam głos Lou. 
L: [T.I], zaczekaj! dogonił mnie i kontynuował. Jeśli nie jesteś teraz zajęta, to może.. dasz się.. wyciągnąć na spacer? to ostatnie powiedział szybko, słychać było po jego głosie, że ta sytuacja bardzo go onieśmieliła. lubiłam taką delikatność i nieśmiałość u chłopaków, moja odpowiedź wydała mi się jasna: 
[T.I]: Hmm.. no dobrze widziałam po jego twarzy.. zadowolenie, ulgę i chyba.. zauroczenie.. ?
Szliśmy długo, bardzo długo. Ciągle rozmawialiśmy. Było już późno. Louis zaproponował, że mnie odprowadzi. Szliśmy laskiem, który prowadził do mojego domu. Bardzo się bałam. Było już ciemno i zimno.  Chłopak od razu wyczuł co się dzieje i zdjął swoją kurtkę. Otulił mnie nią i złapał w pasie tak, że całą drogę szłam wtulona w niego. Cały strach i chłód opuścił moje ciało. Poczułam, że Lou zaczął lekko dygotać. Zrobiło mi się go żal. Nagle wpiłam się w jego usta! Nasze ciała przeszło przyjemne ciepło. Louis przestał trząść się z zimna, ale nie zamierzał przerywać tego kontaktu między nami. Całowaliśmy się jeszcze chwilę. Nagle oderwałam się od chłopaka. On był dalej rozmarzony.
[T.I]: Nawet nie wiesz, jak mi głupio! Przepraszam!
[L: Żartujesz? Nie przepraszaj, zrób to jeszcze raz! Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Tym razem nie czułam się spięta. Odwzajemniłam pocałunek. Wtuliliśmy się w siebie. Powiedziałam głosem trochę stłumionym przez koszulę chłopaka, jednak dalej wyraźnym. 
[T.I]: Ja.. zazwyczaj nie jestem taka.. bezpośrednia. Wybacz mi. Nie powinnam.
L: Co Ty mówisz?! Od kiedy zobaczyłem Cię stojącą nade mną w kawiarni, myślałem jak mogę do Ciebie zagadać, a teraz, ten pocałunek, od razu wpadłaś mi w oko! Pocałunek był potwierdzeniem tego, że się w Tobie zakochałem! Inteligentna, miła, mądra, całuje najlepiej pod słońcem, a do tego prześliczna!
[T.I]: Dziękuję dałam mu soczystego buziaka w policzek Ja też się w Tobie zakochałam
L: Nawet nie wiesz jak się cieszę. To znaczy, że zgodzisz się być moją dziewczyną?...
[T.I]: Muszę się zastanowić..
Louis zrobił tak rozczarowaną minę, myślałam, że zaraz wybuchnę śmiechem! Nie chciałam dłużej trzymać go w niepewności...
[T.I]: .. No przecież żartuję! Przyjmuję Twoją propozycję pocałowaliśmy się po raz kolejny. Wtuleni w siebie dotarliśmy do mojego domu. Pożegnaliśmy się niechętnie.
Od tej pory jesteśmy razem. Po prostu się kochamy. Hmm.. choć raczej nie ''po prostu''. Łączy nas coś  niesamowitego. To zdarza się na prawdę rzadko. Jest cudownie! 




środa, 3 października 2012

14.

Jest sobota wieczór. Siedzisz przed kominkiem z kubkiem gorącej czekolady w rękach. Zamyślona przyglądasz się zimowemu obrazkowi za oknem. Wszędzie tam leży dużo śniegu. Na środku podwórka stoi bałwan, którego ulepiłaś 3 dni temu z chłopakiem. A właśnie. Gdzie jest twój chłopak? Sama nie wiesz. To jest powodem twoich dzisiejszych przemyśleń. Nie wiesz co się z nim stało. Nagle tak jakby zapadł się pod ziemię. Przez ostatnie 2 dni nie odbiera od ciebie telefonów, nie przyszedł na noc do domu, a kilka dni temu rozmawiał przez Skype z jakąś dziewczyną, mówił do niej zdrobniale. Rozłączył się kiedy weszłaś do pokoju. Zaczęłaś podejrzewać, że cię zdradza. Słysząc dźwięk kluczy i otwieranych drzwi, wiedziałaś, że to on. Nagle się odnalazł. Jakby nic się nie stało podszedł do ciebie i chciał przytulić. Nie dałaś mu jednak tego zrobić i bez słowa poszłaś na piętro, gdzie znajdowała się wasza sypialnia. Chłopak momentalnie zjawił się po tobie w drzwiach waszego pokoju. Siedziałaś na łóżku. Twój chłopak, [Jego Imię] podszedł do ciebie i usiadł tuż obok.
[J.I]: O co chodzi, kotku?
[T.I]: O co chodzi?! To ty nie wiesz, o co?! Nie ma cię w domu od dwóch dni, nie odbierasz telefonów ode mnie! [J.I], czy ty mnie zdradzasz?!
[J.I]: Jejku, jak mogło ci to przyjść do głowy? Ja..
Nie dałaś mu dokończyć, wstałaś z łóżka i wybiegłaś do garderoby. Chciałaś się spakować i po prostu wyjechać z tego domu, od tego zdrajcy. Nagle jednak poczułaś na nadgarstkach silny uścisk. Chłopak szybko odwrócił cię w swoją stronę i przyparł do ściany. Pocałował cię w szyję, a później wziął na ręce, nie zważając na to, że rzucałaś się na wszystkie strony aby dał ci już spokój. Byłaś wściekła, bo podejrzewałaś, że nie był ci wierny. W końcu jednak straciłaś siłę i opadłaś całkowicie na jego ramiona. Złapał cię mocniej, abyś nie zsunęła się z jego objęcia. Zaniósł cię do auta. Nie miałaś siły spytać go dokąd chce pojechać. Ponieważ na dworze było zimno, otulił cię kocem i włączył ogrzewanie w samochodzie.  Po pół godziny drogi samochód się zatrzymał. [J.I] otworzył ci drzwi, a ty wyszłaś z samochodu otulona kocem oraz z wciąż złą na niego miną, nie patrząc na chłopaka. zasłonił ci oczy i zaprowadził do jakiegoś budynku. W środku było ciepło. Zdjęłaś z siebie koc. Chłopak dalej nie chciał zdjąć z twoich oczu opaski.
Nagle powiedział.
[J.I]: Ok, już możesz. Odsłoń oczy.
Widok, który zobaczyłaś zaparł ci dech w piersiach. Przed tobą stał stół z czerwonym obrusem. Na nim pięknie podana kolacja. Cały stół i droga do niego obsypane były płatkami białych róż. Na środku stołu leżał  bukiet białych róż. Wszędzie mnóstwo świeczek. Sala na której się znajdowaliście była dość mała, jednak bardzo urocza. Było tam duże okno, przez które widziałaś padający śnieg. Pomieszczenie rozświetlał wyłącznie blask świec. Tak wyobrażałaś sobie wymarzony wieczór na zaręczyny z wybrankiem swego serca. Doskonale o tym wiedział. Chłopak wyrwał cię z rozmarzenia.

[J.I]: Kochanie, wybacz mi, że nie odzywałem się przez te kilka dni. Robiłem to, bo..
[T.I]: Nie chcę tego słyszeć, wiesz jak ja się cholernie bałam?!
Chłopak kontynuował.
[J.I]: Proszę, daj mi skończyć. Musiałem zniknąć na 2 dni, bo chciałem zrobić ci niespodziankę. Nie myślałem, że tak bardzo się zdenerwujesz. Chciałem dobrze.
[T.I]: Powiedzmy, że ci wierzę. A jak wytłumaczysz tą tajemniczą rozmowę na Skype, którą momentalnie zakończyłeś, kiedy weszłam do pokoju?
[J.I]: Poprosiłem twoją przyjaciółkę, aby pomogła mi w pewnej sprawie. Ale to za chwilkę. Czy możesz mi wybaczyć, kotku? Wiedz, że nigdy bym cię nie zdradził. Za bardzo cię kocham.
[T.I]: [J.I], tak strasznie się bałam.. że coś ci się stało...
[J.I]: Już dobrze, kochanie, jestem przy tobie. Już nigdy nie zostawię cię od tak, bez słowa. (przytulił cię mocno, odwzajemniłaś uścisk ze zdwojoną siłą. Bardzo go kochałaś.
[T.I]: Nie rób tego więcej.
[J.I]: Obiecuję! Wpił się mocno w twoje usta.
A następnie po długim i gorącym pocałunku, odsunął ci krzesło, abyś usiadła. Wykonałaś prośbę. Nagle ukląkł przed tobą biorąc w dłonie bukiet i małe pudełeczko. Łzy napłynęły ci do oczu. Były to łzy szczęścia. Po uklęknięciu padły wyczekiwane przez ciebie słowa:
[J.I]: [Twoje Imię] [Twoje Nazwisko], czy zgodzisz się zostać moją żoną i zaszczycić mnie swoją obecnością u mojego boku w szczęściu i rozpaczy, w zdrowiu i w chorobie?
[T.I]: Tak!
[J.I]: Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, KOCHAM CIĘ, [T.I]. KOCHAM NAD ŻYCIE!
Po kilku miesiącach zorganizowaliście wesele. Wszyscy zaproszeni goście stwierdzili zgodnie, że nigdy jeszcze nie spotkali tak dobranej pary. 2 lata po ślubie urodziłaś śliczną córeczkę. Wszystko się ułożyło. Jest wręcz cudownie. Kochacie się nad życie. <3




niedziela, 23 września 2012

13.



Dzień jak co dzień w Londynie. Przechadzam się po ponurych uliczkach w smugach rzęsistego deszczu. Przystanęłam przy pobliskiej ławce w parku,aby porozmyślać o życiu. Jakie to ono jest niesprawiedliwe... Wiodę spokojne życie pełne radości, miłości, a tu nagle przychodzi taki jeden dzień najgorszy ze wszystkich i cała ta radość z życia pryska...Chodzi mi o to iż przed paroma miesiącami zmarł mój tata, miał raka, a wczoraj jeszcze do tego wszystkiego pokłóciłam się z przyjaciółmi. Zostałam sama z mamą i młodszym bratem [I.B], przeprowadziliśmy się do Londynu dokładnie 3-mce temu, po jego śmierci. Nie chcieliśmy, tzn. moja mama nie chciała już dłużej cierpieć z tego powodu, te wspomnienia bardzo ją bolały... z dnia na dzień było z nią coraz gorzej, więc sprzedała dom w Polsce i teraz mieszkamy tutaj. Rozpoczynamy nowy rozdział swego życia, co prawda bez naszego ojca, lecz wiem, że czuwa nad nami i chce abyśmy byli szczęśliwi. Wracając do kłótni z przyjaciółmi, poszło o to, że ciągle odmawiam im jakichkolwiek spotkań, czy to do kina czy to gdzieś na jakąś imprezę, ciągle słyszę od nich te same w kółko gadanie:"Masz już 19lat, powinnaś zaszaleć, poznać kogoś. Dziś idziemy na imprezę do nowego klubu, który otwarli niedaleko parku, chodź z nami. ALBO :Proszę Cię [T.I] oddalamy się od siebie, coraz mniej masz dla nas czasu, powinnaś poświęcić dla nas choć tą 1h, mogłybyśmy pójść razem na zakupy, poplotkować... My wiemy, że straciłaś tatę, wiemy że bardzo Ciebie to boli, ale życie toczy się dalej. Musisz iść na przód."- Ech... mają racje powinnam spędzić z nimi choć trochę czasu, przeprosić ich a nie siedzieć na tej ławce. Wyjęłam telefon i już chciałam wykręcić do nich numer gdy nagle przerwał mi tą czynność całkiem przystojny chłopak. Dość wysoki brunet z ciemnobrązowymi oczami, wyglądał na umięśnionego, lecz nie mogłam tego dokładnie określić, ponieważ miał kurtkę trochę za dużą i wisiała na nim.... Uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym rząd białych zębów. Kogoś mi przypominał ale w tym momencie nie chciałam sobie zaprzątać tym głowy i szukać w pamięci kto to może być, miałam nadzieje, że sam mi to zaraz powie.
[Chłopak]-Cześć, mogę się do Ciebie przysiąść? - Spytał nadal się uśmiechając.
[Twoje Imię]-Cześć, tak jasne, możesz.-odpowiedziałam bez żadnego entuzjazmu.
[Chł]- Jestem [Jego Imię], a Ty?
[T.I]-Nazywam się [...]..... Wiesz.... nie chce być niemiła ale nie chce z Tobą rozmawiać. Dotknęła mnie bardzo smutna sprawa o której nie chce rozmawiać i chce być teraz sama, przepraszam.-powiedziałam se smutkiem w głosie.
[J.I]-OK, jeżeli nie chcesz zemną rozmawiać przeżyje. : )  Przykro mi z tej Twojej smutnej "sprawy" jaka Ciebie spotkała. Chciałbym Cię jakoś pocieszyć... Obserwuję Cię od dłuższego czasu i wiesz.. Jesteś ładna... -spiął się i przez to tak się zaczął jąkał.. hehe spodobało mi się to, lekko się też zaczerwienił ale mówił dalej- Chciałbym Cię jakoś pocieszyć nie lubię kiedy dziewczyny się smucą zwłaszcza takie śliczne jak Ty. -dokończył
[T.I]- Sądzę, że mnie nie pocieszysz... Musiałbyś przywrócić mi ojca.... -Spojrzałam na chwilę na niego, po czym łza spłynęła mi po policzku. On ją otarł i powiedział do mnie. Nastała niezręczna cisza,którą on przerwał.
[J.I]-Musi CI być ciężko.. Współczuje Ci, to bardzo przykre. Ale musisz być silna, iść na przód-Przytulił mnie na pocieszenie. Siedzieliśmy tak sobie w milczeniu przez dłuższy czas. Ale po chwili odsunęłam się od niego "Co ja robię? Przecież go w ogóle nie znam..."- czułam, że część mnie potrzebuje jego dotyku,męskiego dotyku, lecz nie byłam jeszcze na to gotowa, nie otrząsnęłam się jeszcze po moim byłym, który wykorzystał mnie i pod wpływem alkoholu mnie pobił. 
[J.I]- Oj.. Przepraszam nie powinienem.. -speszył się, a ja po raz pierwszy się do niego uśmiechnęłam.-Prześlicznie się uśmiechasz. -odwzajemnił mój uśmiech.- Czy śliczna panienka,której poprawiłem już trochę humor poszłaby ze mną do tej pobliskiej kawiarni na rogu? -spytał przy czym zaakcentował słowo śliczna. Zarumieniłam się.
[T.I]- Tak, chodźmy.-Zabrałam moją torbę i ruszyliśmy do kawiarni. " Czy to możliwe, że zakochałam się w nieznajomym chłopaku o którym nic praktycznie nie wiem? A może mi się wydaje, że nic, przecież go skądś kojarzę..." - myślałam cały czas o tym zdarzeniu. Doszliśmy do kawiarni, chłopak jak dżentelmen otworzył mi drzwi. Znaleźliśmy wolny stolik i zajęliśmy go, zaraz potem kelnerka przyniosła nam menu, razem wybraliśmy szarlotkę a do tego cappuccino. I właśnie wtedy mnie olśniło, "[J.I] z zespołu <nazwa>. O boże.. no nie wierzę... Jestem w kawiarni z takim ciachem." Rozpierała wewnątrz mnie ogromna radość, ale nie okazywałam jej, ponieważ wyszłabym na idiotkę, dlatego skromnie do niego powiedziałam;
[T.I]- Aa..Wiem już skąd Ciebie kojarzę, należysz do <nazwa> -zaśmiałaś się.
[J.I]- No i mnie rozgryzłaś. Spostrzegawcza jesteś bardzo- tym razem zaśmialiście się oboje.
[T.I]- Opowiedz mi coś o sobie.W gazetach jest pełno plotek i zapewne nieprawdziwych informacji, ja chcę Cię poznać jako prawdziwy Ty-poprosiłam
[J.I]- Dobrze. -Zaraz po prośbie jak na rozkaz zaczął opowiadać różne ciekawe informacje o sobie. Każde jego słowo dokładnie analizowałam, jego ton i barwa głosu były bardzo kojące dla moich uszu... Przez co zatraciłam się przez tą dłuższą chwilę w jego prześlicznych <kolor> oczach. Niestety ten cudowny moment przerwał nam telefon...Mój telefon, zadzwoniła mama, chce mnie natychmiast widzieć w domu, poznałam po głosie, iż jest bardzo roztrzęsiona. Nie wiedziałam, co się stało, nie chciała mi nic więcej powiedzieć. Zakończyła połączenie, więc ubrałam kurtkę i zabrałam torbę.
[T.I]-Przepraszam Cię, muszę wracać szybko do domu, mama jest zdenerwowana nie chciała mi nic powiedzieć.-skierowałaś się do wyjścia.
[J.I]-EJ, zaczekaj-dogonił mnie i przytrzymał delikatnie za rękę. - Chciałbym się jeszcze z Tobą spotkać, proszę o to mój numer, zadzwoń -wręczył mi karteczkę ze swoim numerem, którą po chwili włożyłaś do torebki.
[T.I]- Dobrze, zadzwonię, do zobaczenia- podeszłam do niego i nie wiem dlaczego coś podpowiedziało mi, żebym go przytuliła i pocałowała w policzek. Tak też zrobiłam, potem dodałam
[T.I]- Dziękuje Ci za ten mile spędzony dzień. Na prawdę poprawiłeś mi humor, czuję się już znacznie lepiej-to powiedziawszy udałam się szybko jak tylko mogłam do domu. Na mojej twarzy malował się uśmiech jeśli chodzi o dzisiejsze spotkanie lecz w głębi duszy czułam małą presje, bo też co mogło się takiego stać w domu, że mama dzwoni do mnie cała zdenerwowana...
******20 min później w domu******
[T.I]-Już jestem mamo! Co się stało? - Spytałam mamy,która siedziała w kuchni. Zdjęłam mokre od mokrej drogi na dworze buty i lekko mokrą kurtkę i udałam się do kuchni.
[T.I]-Mamo! Co się stało? Dlaczego płaczesz?-Powtórzyłam pytanie... Miałam przeczycie,że nie na darmo mama po mnie zadzwoniła...
]Mama]- ja nie wiem gdzie jest [Imię Brata], wyszłam na ogródek na chwilę,aby posadzić wczorajsze kupione rośliny, on siedział w domu w swoim pokoju, miał się uczyć. Tymczasem... wróciłam do domu zawołałam go na obiad... nie schodził... wiec poszłam po niego.. ale go tam nie zastałam.. nie wiem gdzie jest..-mama się rozkleiła.
[T.I]- Spokojnie, sprawdzałaś w łazience na górze? Może się tam zamknął jak ostatnio? -Spytałaś, ale nie doczekałaś się odpowiedzi, poszłaś więc to sprawdzić. Kiedy weszłaś do łazienki na pralce pozostawiona była mała karteczka, na której było napisane, że [I.B] poszedł nocować do swojego przyjaciela  Mark'a, i że zadzwoni jak tylko do niego dotrze. Natychmiast zbiegłam po schodach do kuchni i powiedziałam o tym mamie, pokazałam tez karteczkę, która przy okazji zabrałam.Nagle rozległ się telefon, poszłam go odebrać, pomyślałam więc, że na pewno był to mój brat. Nie myliłam się to był on. Powiedział mi, że już dotarł do swojego przyjaciela i wróci jutro po południu,bo mają jeszcze w planach naukę do klasówki. Odłożyłam słuchawkę przekazałam mamie informację i poszłam na górę do mojego pokoju. Zaraz potem zamknęłam drzwi na klucz i zadzwoniłam do [J.I]
[T.I]-Cześć, pamiętasz mnie? Cicho się zaśmiałaś
[J.I]- Oo.. Witam Cię śliczna. Jak dobrze,że dzwonisz. Dasz się zaprosić na randkę jutro o 18? Przyjadę po Ciebie tylko podaj mi adres. Najlepiej sms-em.
[T.I]- Zgoda. Zaraz wyślę adres. Pa
[J.I]- Do zobaczenia, śliczna- Ahhh... ten jego czarujący głos... Jaka jestem szczęśliwa.. Wysłałam Sms-a z adresem. Z wrażeia usnęłam na łóżku w niespełna 10 min. Rano obudziło Cię pukanie do drzwi. To była mama obudziła mnie na śniadanie,a raczej na obiad dochodziła 14. Wstałam ubrałam się i zeszłam na dół gdzie czuć było pieczonego kurczaka. Po zjedzonym posiłku poszłam wybrać strój na dzisiejszą randkę. Po długim grzebaniu w szafie zdecydowałam się na to. Poszłam wziąć prysznic, nałożyłam delikatny makijaż ubrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Akurat wtedy podjechał [J.I], powiedziałam mamie, że wychodzę i żeby nie dzwoniła do mnie. Wsiadłam do jego ekskluzywnego samochodu i pojechaliśmy na romantyczną kolację pod gołym niebem. Ahh.. widok ten był cudowny...
*****2 miesiące później****
Dziś jesteśmy razem już 2 miesiące, z tej okazji jedziemy, a raczej lecimy do Paryża na małą wycieczkę. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, ale dzięki [J.I] to się zmieniło. Kochamy się. Jesteśmy razem na prawdę szczęśliwy, nic i nikt nie rozdzieli nas. Owszem, czasem są jakieś sprzeczki, ale od razu je łagodzimy.

Myślę, że spodobał się wam ten imagin. ;) Proszę o dołączanie komentarzy i napiszcie też w nich z kim chcecie kolejny i czy taka forma w jakiej to napisałam wam odpowiada. Bardzo się nad nim napracowałam, przy czym mam jeszcze gorączkę, która mi nie chce zejść, czuje się fatalnie... ; (  Za wszelkie błędy przepraszam...