wtorek, 16 kwietnia 2013

48. Harry :) cz. 2

Nie mogłam uwierzyć, kiedy tajemniczy osobnik podniósł głowę i spojrzał na moje okno. Poznałam go. Kiedy mnie dostrzegł, przeszył moje ciało przepraszającym, smutnym  wzrokiem. Nie dałam rady dłużej patrzeć na Harrego. Wszystko wróciło. Całe cierpienie, ból, łzy. Wstałam z parapetu, oparłam o ścianę, jednak po chwili załamana zsunęłam się po niej na podłogę. Siedziałam ze skulonymi nogami, ze skrytą w dłoniach twarzą. Słyszałam, że mama wyszła z domu. Harry nie chciał jej słuchać. Poprosił o szansę na wytłumaczenie wszystkiego, gdy nie chciała ulec wszedł wbrew jej woli do domu. Słyszałam jak wbiega po schodach. Chwila ciszy.. pukanie. Chciał pociągnąć za klamkę, jednak ta była zamknięta.
H: Kochanie, proszę. Daj mi to wytłumaczyć. Ja...
Wtedy wkroczył tata. Wiedział, że cierpię.
[Imię Twojego Taty]: Harry, nie rozumiem jak śmiesz się tu jeszcze pokazywać. Zraniłeś ją. Nie chce jeść, płacze, a ja cierpię jeszcze mocniej, bo nie mogę jej pomóc, pocieszyć. Rozumiesz? Dlatego nie masz prawa zostać tu ani chwili dłużej.
H: Przepraszam. Co mam więcej powiedzieć. Kocham pana córkę. Nie umiem.. nie chcę bez niej żyć! Muszę z nią porozmawiać, wytłumaczyć to, co się stało. Proszę tylko o drugą szansę.
[I.T.T]: Nie. Najlepiej będzie, jeśli stąd wyjdziesz.
H: Ale..
[I.T.T]: Żegnam.
Harry opuścił dom. Wychodząc spojrzał po raz drugi w moje okno. Widząc mnie spuścił głowę i ruszył przed siebie oglądając się jeszcze kilka razy.
Minął miesiąc. Moje emocje już się uspokoiły. Nie czułam już takiej nienawiści do chłopaka, jednak nie zamierzałam z nim nawet rozmawiać. Wreszcie odważyłam się wyjść na miasto. Przyjaciółka, która odwiedzała mnie codziennie w trakcie tego ciężkiego okresu ucieszyła się mnie widząc znów z promiennym uśmiechem. Wróciłyśmy do mojego domu. Miałyśmy jeszcze sporo czasu, więc chciałyśmy wykorzystać go do końca. Zrobiłyśmy popcorn, usiadłyśmy na miękkiej kanapie i świetnie bawiłyśmy się przy ulubionej komedii romantycznej. Jednak naszą zabawę przerwał dzwonek do drzwi. Niepewnie je otworzyłam, ponieważ byłyśmy same w tym wielkim domu. Nagle osłupiałam. Ujrzałam Liama. Chłopak ucieszył się na mój widok. Złapał w pasie i okręcił wokół własnej osi. Był moim dobrym przyjacielem, szybko poznałam, że wbrew pozorom coś go dręczy.

[T.I]: Co ty tutaj robisz? Myślałam, że o mnie zapomniałeś.

Li: O tobie? No chyba żartujesz! Wszyscy bardzo za tobą tęsknimy.
[T.I]: Wszyscy... szepnęłam tak cicho, że chłopak mnie nie usłyszał
Li: Mogę wejść?
[T.I]: No pewnie! Przepraszam.
Liam przedstawił się [I.T.P]. Uśmiechnęli się do siebie.. znałam ich bardzo dobrze i doskonale widziałam, że spodobali się sobie nawzajem. Jednak nieśmiała przyjaciółka powiedziała, że musi być wcześniej w domu. Przytuliłyśmy się na pożegnanie. Liam nie odrywając od niej wzroku wyciągnął do niej rękę i jak gentelman pocałował dłoń [I.T.P]. Zaśmiałam się pod nosem. Takiego go nie znałam. A [I.T.P] ? Uśmiechnęła się do niego i wyszła z domu rzucając w jego stronę ostatnie, przyjazne spojrzenie.
[T.I]: Hahahaha! Czy ja dobrze widziałam? uśmiechnęłam się ciepło do przyjaciela
Li: No co... okej, spodobała mi się. spuścił wzrok, co wzbudziło we mnie rozbawienie
Li: Przyjechałem tutaj porozmawiać z tobą o Harrym.
[T.I]: Ale.. ale ja nie chcę o nim rozmawiać. Proszę, nie przypominaj mi o nim i całej tej sytuacji.
Li: Proszę, daj mi skończyć.
[T.I]: No niech ci będzie.. zauważył, że posmutniałam, więc przytulił mnie do siebie. Kontynuował
Li: Wiesz.. on bardzo się zmienił. Zaszył się w swoim pokoju. Codziennie patrzy na twoje zdjęcia. Nie może darować sobie tego, co zrobił. Ostatnio siłą wyciągnęliśmy go na koncert. On wszystko zaniedbał. Chcę cię znów spotkać, porozmawiać. Nie ma siły znów tu przyjechać, widzieć cię i mieć świadomość, że już nie może cię przytulić, pocałować. Wie, że nie umiesz mu wybaczyć, na prawdę zrozumiał swój błąd.
[T.I]: Wątpię. Przecież to Harry Styles, mistrz flirtu i '' bóg seksu'' nie mam racji?
Li: Może i tak było. Ale proszę. Pojedź ze mną do Londynu. On nie widzi sensu dalszego życia bez ciebie. Ostatnio.. ostatnio próbował nawet odebrać sobie życie.
Zamarłam.
[T.I]: Czy to prawda? O czym ty mówisz, Liam! Jak to? Z oczu popłynęły łzy. Wiedziałam, że muszę się z nim zobaczyć. Liam, mów do cholery!
Li: Nie denerwuj się. Udało mi się go powstrzymać. Ale boję się, że będzie chciał znów to zrobić. Wierzysz teraz, że on tego żałuje?
Zdecydowałam. Mimo początkowych sprzeciwów rodziców poleciałam z Liamem. Na lotnisku czekał na nas samochód. Widząc moje zdenerwowanie chłopak złapał mnie za dłoń.
Li: Dziękuję, że się zgodziłaś.
[T.I]: Boję się...
Li: Spokojnie. Mogę ci ciągle towarzyszyć jeśli będziesz tego potrzebować.
Dojechaliśmy na miejsce. Nie był to jednak nasz wspólny dom. Szybko poznałam, że znaleźliśmy się pod domem rodzinnym Styles'a. Z początku nie miałam odwagi otworzyć drzwi, jednak Liam dodał mi otuchy. Zadzwonił dzwonkiem. Drzwi otworzyła nam mama Harrego. Widząc mnie nie mogła uwierzyć własnym oczom. Czułam, że jest przepełniona smutkiem, z żalem patrzyła na pogrążającego się w depresji syna. Stałyśmy chwilę bez słowa. Tę ciszę przerwała Anne. Przytuliła mnie. Poczułam jak rękaw mojego swetra robi się wilgotny. Zapłakana wyszeptała mi do ucha krótkie ''Dziękuję'' po czym wpuściła nas do środka. Liam prowadził mnie schodami na górę. Idąc przez długi korytarz mijałam wiszące na ścianach zdjęcia. Przedstawiały nas, szczęśliwych, przytulonych, zakochanych. Odwróciłam wzrok. Wspomnienia i myśl, że to minęło powodowały ból. Miałam ochotę wycofać się. Jednak przypomniałam sobie co czułam kiedy Liam powiedział o próbie samobójczej Hazzy. Nie mogłabym sobie darować, gdyby wtedy udało mu się to zrobić. Zatrzymała mnie też wizja płaczącej mamy chłopaka, w której zrozpaczonych oczach ujrzałam promyczek nadziei. Znaleźliśmy się pod drzwiami. Drzwiami do Jego pokoju.
Li: Dasz radę?
[T.I]: Ja... nie.. tak. Tak, dam...
Uchyliłam minimalnie drzwi. Ujrzałam leżącego na łóżku Harrego. W bezruchu wpatrywał się w podłogę. Jego pokój przeraził mnie. Do tej pory panował tu ład i porządek. Teraz wszędzie porozrzucane były ubrania, pamiątki, papiery, rozpakowana do połowy walizka. Wtedy Liam szepnął do mnie:
Li: Mam wejść z tobą?
[T.I]: Nie, myślę, że sobie poradzę.. Proszę, zostaw nas samych.
Uchyliłam szerzej drzwi. Wtedy chłopak odwrócił się w moją stronę. Dostrzegłam jego czerwone od płaczu oczy. Nie uwierzył w to, co zobaczył. Po chwili szybko chciał zerwać się z łóżka i ruszyć w moją stronę, ale usłyszałam ciche ''ałaa!" Wtedy dostrzegłam jego zabandażowaną rękę. Podeszłam szybko do łóżka.
[T.I]: Połóż się. Potrzebujesz tego. Co ty chciałeś zrobić, Harry? popłakałam się. wskazałam jego opatrzoną dłoń. Domyśliłam się, że to ''pamiątka'' po tej próbie targnięcia na swoje życie.
H: Co..co....... Co ty tutaj robisz? jego głos się załamywał. czułam, że jest wykończony
[T.I]: Przyjechałam, kiedy dowiedziałam się o tym, że próbowałeś się.. uroniłam kolejną łzę.. zabić. Harry otarł mój policzek.
H: [T.I], nie potrafię żyć bez ciebie. Może dla ciebie to głupie, ale nie widziałem innej opcji. Pragnąłem cię zobaczyć, poczuć zapach twoich perfum, znów zatracić się w twych ustach. Nie wiem jak mogłem ulec tamtej sytuacji. Pragnąłem zmiany, bałem się, że popadamy w monotonię. Kiedy trzasnęły za tobą drzwi zrozumiałem, jaki byłem głupi. Wierz mi, że żałuję tego cholernie. Chciałbym cofnąć czas, chciałbym, żebyś mi wybaczyła, ale to chyba niemożliwe. Dopiero dziś żałuję tego, że chciałem odebrać sobie życie. Tylko dlatego, że teraz mogę cię zobaczyć. Nie płacz, proszę. To sprawia mi ogromny ból. Ja wiem, że cierpiałaś.. i pewnie nie dasz mi tej drugiej szansy, ale...
Nie dałam mu skończyć. Wiedziałam, co mam zrobić. Delikatnie wtuliłam się w koszulę chłopaka. Z początku nie mógł uwierzyć w mój gest. Nie wierzył, że to prawda, a nie tylko złudzenie. Jednak po krótkiej chwili przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej zaciskając na moim ciele swoje ramiona z taką siłą, jakby chciał powiedzieć, że ''już nigdy mnie z nich nie wypuści''. Wtuleni w siebie rozmawialiśmy do późnego wieczora. Zmęczony Harry objął mnie w talii, przyciągnął moją głowę do swojej klatki piersiowej i szepnął:
H: To serce biło, bije i na zawsze będzie bić tylko dla Ciebie, [T.I]. Kocham Cię. Gdy to powiedział, zasnął nie zmniejszając siły swojego uścisku. ♥

 Proszę bardzo :) Podobało się? Troszkę się napracowałam na tym imaginem, ale włożyłam w niego mnóstwo uczuć i mam nadzieję, że również je odczuwacie ;* Jeśli będziecie intensywnie komentować Oliwia doda dla Was kolejną historię. ♥ Z tego co wiem jest już w produkcji, więc do dzieła, Misiaczki ! ;* :D ♥


47. Harry :) cz.1

Obudziłam się w jasnej, oświetlonej przez delikatne promienie słońca sypialni. Tego dnia jednak coś było inaczej. Po otworzeniu oczu nie napotkałam wzrokiem na sylwetkę chłopaka, którego kochałam bezwarunkowo, całym sercem. Harry gdzieś zniknął. Postanowiłam znaleźć w sobie siły, żeby zwlec się z przytulnego łóżka. Troszkę bardziej przebudzona skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki, chłodny prysznic. Włosy lekko podkręciłam, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż. Ubrałam się i skierowałam w stronę drzwi. Schodząc ze schodów wciąż dręczyły mnie myśli gdzie jest, co robi mój chłopak i czy wszystko z nim w porządku. Już miałam wyjść z domu, kiedy rzuciła mi się w oczy drobna, czerwona karteczka. otworzyłam ją i, jak przeczuwałam, była napisana przez Hazzę. Wczytałam się uważnie w jej krótką treść: ''Kochanie, proszę, wybacz, że dziś rano tak wcześnie wyszedłem z domu. Miałem do załatwienia bardzo ważną sprawę, ale obiecuję, że Ci to dziś wynagrodzę. Wrócę wieczorem. Kocham Cię [T.I] ! ' ' 

-No trudno- pomyślałam. Zadzwoniłam do przyjaciółki. Przez ciągle spędzanie czasu ze Styles'em zaniedbałam z nią kontakt. Dzisiaj mam okazję to odbudować. Bez problemu udało mi się namówić [I.T.P] na wspólny wypad do galerii handlowej. W świetnym humorze opuściłam dom. Delikatny wiatr unosił moje włosy i przyjemnie schładzał rozgrzane ciało. Byłam już niedaleko , wtedy znalazłam się obok ulubionej restauracji. Zawsze bił od niej zapach wymieszanych, egzotycznych przypraw, w środku było mnóstwo kolorów i dekoracji zapożyczonych z różnych kultur. To miejsce zawsze wzbudzało we mnie przyjemnie uczucie. Jak zwykle zatrzymałam się na chwilę obok okna i przyglądałam się zakochanym nastolatkom, uroczym staruszkom, dzieciom, które mimo próśb rodziców nie chciały nic jeść. Jednak wśród tych ludzi dostrzegłam coś, przez co zbladłam z przerażenia. Przy jednym z przystrojonych stolików siedział mój Styles. A przy nim? Przy nim jakaś blondynka w skąpej, obcisłej sukience. On gładził jej udo jedną ręką, a drugą trzymał jej dłoń. Uśmiechali się do siebie. W moich oczach pojawiły się łzy. Zanim rozglądający się nerwowo chłopak mnie zauważył uciekłam spod restauracji. Napisałam przyjaciółce SMS'a, że nie dam rady się z nią zobaczyć i bardzo przepraszam. Ona jednak znała mnie jak nikt inny. Wsiadła w samochód i ruszyła w stronę domu Hazzy. Wiedziała, że coś jest nie tak. Ja w tym czasie wbiegłam do domu. Zapłakana i zmęczona rzuciłam się z jeszcze większym płaczem na łóżko. Kiedy trochę mi przeszło zebrałam się w sobie i zaczęłam pakować swoją walizkę. Nie zostawiłam nic. Może z wyjątkiem pierścionka, który dostałam na urodziny od Harrego. Położyłam go na szafce nocnej i skierowałam się na schody. Przyjaciółka czekała pod domem. Rozumiała mnie bez słów. Kiedy byłam w połowie schodów, usłyszałam odgłos otwierających się drzwi. Do środka wszedł Harry. Wyraźnie osłupiał kiedy zobaczył mnie zalaną łzami, niosącą za sobą walizkę. Zdążyłam zejść bez słowa ze schodów. Chłopak w momencie znalazł się koło mnie. Kiedy spojrzałam na niego nie wytrzymałam. Z żalu i bezsilności uklękłam ciągle płacząc. Chłopak w momencie objął mnie i spytał:


H: Jezu, Skarbie powiedz mi co się stało. Po co.. po co te rzeczy. Czemu Ty płaczesz?! [T.I] odezwij się do mnie!
Nagle zebrało się we mnie wystarczająco dużo siły, żeby odepchnąć chłopaka i podnieść się. 
H: Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Na prawdę się boję, no mów! Skarbie... proszę.
Ciągle łkając wykrzyczałam mu w twarz:
[T.I]: Harry, jesteś najgorszym co mogło mnie w życiu spotkać. Jak mogłeś okazać się takim kłamcą? Dzisiaj widzę, że Twoje słowa, wyznania miłości był puste. Gdybyś rzeczywiście mnie kochał nie doszłoby do... ehh przecież doskonale wiesz o czym mówię. Teraz, jeśli masz do mnie choć trochę szacunku, po prostu daj mi odejść. 
Chłopak stał jak osłupiały i nie wiedział co ma powiedzieć. Kiedy jednak miałam nacisnąć klamkę od drzwi, poczułam jego dłoń na nadgarstku. Złapał mnie mocno i przyciągnął do siebie. Pierwszy raz dostrzegłam w jego oczach łzy. Mimo to nie zmieniłam swojej decyzji i po chwili zatrzasnęłam za sobą drzwi. Kiedy się obejrzałam za oknem dostrzegłam klęczącego i trzymającego w dłoniach twarz Styles'a. Rozkleiłam się, jednak przyjaciółka złapała mnie wtedy za dłoń i pomogła wsiąść do auta. Bez dłuższego zastanowienia podałam jej cel podróży. Lotnisko. Nie miałam ochoty dłużej zostać w tym mieście. Wszystko tutaj przypominało mi o nim i wspólnie spędzonych chwilach. Kiedy dotarłyśmy na miejsce poprosiłam [I.T.P], żeby tutaj zostawiła mnie już samą. Musiałam ochłonąć na spokojnie. Pożegnałyśmy się czule. Tylko przyjaciółka wiedziała gdzie lecę. Nie wyobrażałam sobie lepszego miejsca, niż dom rodzinny. Po wykupieniu ostatniego biletu do Polski usiadłam w kafejce z dostępem do internetu. Wyciągnęłam z torby swojego laptopa i zaczęłam przeglądać sieć. Wtedy weszłam też na ulubiony portal plotkarski. otworzyłam najnowszy news. Łzy znów wróciły. To cholerne uczucie, to wszystko się odnowiło. ''Harry Styles i [T.I] [T.N]. Poważny kryzys? A może koniec związku? Harry przyłapany na zdradzie!'' Pod nagłówkiem widniało zdjęcie Hazzy z tą blondynką, a tuż pod nim moje, zapłakanej, zagubionej i uciekającej dziewczyny gwiazdora 1D. Trzasnęłam laptopem, wrzuciłam go do torby i ruszyłam w stronę bramek. Usłyszałam za sobą krzyk. Znajomy głos, chrypka. To był Harry. Biegł z ogromną prędkością w moją stronę. 
H: Szanuję Cię. I właśnie dlatego nie dam Ci odejść. To był błąd. Żałuję. Żałuję jak nic innego do tej pory. Nie wsiadaj do tego samolotu. 
Nie zważając na dalsze słowa chłopaka ruszyłam przed siebie. Obejrzałam się tylko raz. Usłyszałam ciche:
H: Nie zostawiaj mnie... 
Po chwili znalazłam się na pokładzie. Nałożyłam na uszy słuchawki i zatraciłam się w rytmach ulubionych piosenek. Jednak wśród nich znalazło się kilka One Direction. Mimo nienawiści, jaką czułam do chłopaka, jego głos koił mój ból. Gdy byliśmy razem zawsze dawał mi wytchnienie, siły. Wbrew obawom tak było i tym razem. Gdy Harry śpiewał swoją zwrotkę, miałam wrażenie jakby wieczorem szeptał mi do ucha :
''Did I do something stupid, yeah girl if I blew it
Just tell mi what I did, let's work through it
There's gotta be some way to get you to want me like before''
(''Czy zrobiłem coś głupiego? Tak, dziewczyno, jeżeli to zepsułem, Po prostu powiedz mi, co zrobiłem. Rozpracujemy to razem. Musi być jakiś sposób, byś chciała mnie tak, jak wcześniej...'') 
Zasnęłam. Czułam spokój i bezpieczeństwo. Zawsze miałam takie poczucie w jego ramionach. Ale koniec. Tego już nie ma. Gdyby kochał, to by nie zdradził. proste. Obudziła mnie jakaś starsza pani. Dotarłam na miejsce. Z lotniska odebrała mnie mama. Gdy zobaczyła moje gorzkie łzy i rozmazany makijaż otworzyła mi drzwi do auta. Usiadła za kierownicą, jedną ręką trzymając kurczowo moją, drżącą i zimną dłoń. Rozumiała, czego mi trzeba i przez całą drogę do domu siedziałyśmy w milczeniu.Dopiero w domu odważyłam się zacząć rozmowę. Wiedziałam, że to da mi ulgę. Usiadłyśmy na łóżku, w moim starym pokoju. Mama zrobiła nam herbatę. Po ponad godzinnej rozmowie mama podniosła się z miejsca.
[Imię Twojej Mamy]: Jak on mógł coś takiego.. Mój Boże! Skarbie, nie wiem jak mam Ci pomóc, ale pamiętaj, że zawsze możesz tutaj wrócić. Jeśli masz taką potrzebę zamieszkaj teraz z nami. Wszyscy bardzo się ucieszą, a ty będziesz mogła zapomnieć o Har... widząc łzy, które momentalnie pojawiły się na moim policzku przerwała. Pocałowała mnie czule w czoło i wyszła do kuchni przygotować obiad. W progu powiedziała jeszcze:

[I.T.M]: Nie martw się, ja wierzę, że wszystko będzie dobrze i obdarowała mnie uśmiechem, który spowodował ciepłe uczucie na moim złamanym sercu. Kolejne 3 dni spędziłam bardzo podobnie, zaspokajając od czasu do czasu uczucie głodu. Kiedy trzeciego dnia usiadłam na szerokim parapecie w oknie mojego pokoju zatraciłam się w zapomnianym już przez lata widoku. Było tutaj tak spokojnie. Mieszkaliśmy na obrzeżach miasta, stąd często na dworze można było dostrzec zwierzęta, czy rośliny, które nie miałyby szansy na życie w zadymionym centrum. Tutaj było inaczej. Zapatrzona w piękno przyrody i rozciągające się przede mną rozległe krajobrazy moim oczom ukazała się jakaś postać. Ulicą szedł jakiś człowiek. W głębi serca poczułam dziwne uczucie. Jakbym mimo jego zakrytej twarzy skądś go kojarzyła.Ku mojemu zdziwieniu osoba ta zatrzymała się pod moim domem. 

~Marta Styles