poniedziałek, 25 lutego 2013

40. Louis :3 cz. 4

Tą częśc dedykuję Alice ;**

 Link część 1
 Link część 2
 Link część 3

Z holu przeszli do kuchni, gdzie przy stole siedział Louis z psiakiem na kolanach, na widok rodziców dziewczyny wstał i kulturalnie się z nimi przywitał, od razu widać było,że zdobył ich zaufanie co nie zdaża się często. [T.I] * przedstawiła Louisa rodzicom i zaproponowała im coś ciepłego do picia po czym ponownie włączyła czajnik napełniony wodą i przygotowała kubki, w których znajdowała się nasypana przez nią kawa.
Tata - [T.I] , dlaczego dziś uciekłaś z lekcji? Dobrze wiesz, że takie wybryki są niedopuszczalne zawsze byłaś dobrą uczennicą i nie zachowywałaś się tak. Co w Ciebie wstąpiło?! - podniósł głos. Dziewczyna zaczęła się tłumaczyć...
T.I - Gdybyście spędzali ze sobą więcej czasu, wysłuchiwali moich propozycji na przykład w sprawie szkoły może by się tak nie stało. - jej tata próbował jej przerwać, lecz ona kontynuowała dalej i nie dopuściła go do głosu - Ale nie, wy woleliście zapisać mnie do najlepszej prywatnej szkoły, gdzie ludzi traktują mnie jak zwykłą szmatkę do wycierania podłóg, drwią sobie ze mnie, jestem pośmiewiskiem wszystkich uczniów w tej szkole, bo lubie taki a nie inny Boysband, bo słucham takiego a nie innego gatunku muzyki.. Gdyż jestem cichą osóbką i przez to według nich jestem "inna" nie pasuje do ich grona. Zawsze tylko zważaliście na pieniądze, nie na ludzką krzwydę, czy może tak czasem nie wspomóc finansowo jakiejś placówki... Nie, po co przecież to wam i niby mnie ma się żyć dobrze co tam inni.. Ale ja nie potrzebuję tego... Miałam marzenia,ale przez tą szkołę one już się nie spełną nie wierzę,że cokolwiek może się już udać,że szczególnie wy się zmienicie i będę miała normalnych rodziców... - na chwilę przestała aby powstrzymać łzy gromadzące się w jej oczach - uciekłam ze szkoły dzisiaj tylko dlatego,że nie wytrzymałam już psychicznie...- Mama, która stała tuż obok dziewczyny przytuliła ją mocno do siebie, przez co łzy płynące z policzka [T.I] moczyły z lekka bluzkę jej rodzicielki. Lecz nie to teraz było ważne... Ojciec dziewczyny siedział teraz w milczeniu zastanawiając się co odpowiedzieć, zrozpaczonej córce... Całej tej sytuacji przyglądał się Louis,który wstawił się za [T.I] w sprawie zmiany szkoły, potwierdził większość wymienionych przez dziewczynę faktów dotyczących oczywiście szkoły i jej rówieśników, ponieważ to samo mu powiedziała w parku oraz dodał,że topiła swe bóle tnąc się. Dziewczyna od razu usłyszawszy co Louis mówi spojrzała się na niego z ukosa, nie chciała bowiem,aby rodzice o tym wiedzieli, walczyła sama ze sobą aby przestać to robić i uwierzyła,że to się jej uda, od dziś z tym ma zamiar skończyć, bo wie,że ma już osobę,która ją rozumie -Louis'a- i nie warto się już na starcie poddawać.Podeszła do niego i przytuliła go.
T.I- Dziękuje... - szepnęła mu do ucha tak,żeby usłyszał i znów się popłynęło jej pare łez. Louis objął ją w swoimi silnymi ramionami i zapewnił ją ponownie,że pomoże jej oraz zaproponował jej przyjaźń. Co z tego,że będzie miała tylko jednego przyjaciela, on będzie tym prawdziwym,którego potrzebuje.
Tata - Dobrze... Zmienimy Ci szkołę, na taką jaką sobie wybierzesz. To będzie Twoja własna decyzja. Wybacz nam,że nie jesteśmy przy tobie codziennie,że nasza praca  przewyższa nas i cały czas to jej poświęcamy więcej czasu niż tobie, naszej jedynej wspaniałej córeczce. Dziś chyba jeszcze zdazymy z mamą wypisać Cię ze szkoły, masz czas do jutra na wybranie nowej. Mam nadzieję,że dzięki zmianie budynku nauczania poczujesz się lepiej i bardziej komfortowo. Razem z mamą postaramy się odwiedzać Ciebie częściej niż to dotychczas było... - powiedział stanowczym głosem, wstał zalał kawę w kubkach i nic nie mówiąc zasiadł ponownie do stołu stawiając sobie i żonie kubki z gorącym płynem. - I... Przepraszamy. - dodała mama.
Nastała gromka cisza, tylko chwile było słychać jeszcze pochlipywania [T.I], lecz za chwilę uspokoiła się całkiem. Poszła poprawić makijaż,ponieważ cały tusz spłynął jej na pliczki wraz z łzami, zaraz jednak wróciła do jadali po drodze wypuszczając małego pieska na swój duży ogród, aby trochę pobiegał na świeżym powietrzu. Rodzice, którzy zobaczyli przelotnie psa gdy ich córka go wypuszczała zaczęli wypytywać się jej jak on się tu znalazł. Dziewczyna opowiedziała,całą "historię" przygarnięcia szczeniaczka i wyjaśniła też,że ma kłopot z wymyśleniem mu imienia,Louis miał jej w tym pomóc, ale właśnie zadzownił dzwonek i do domu weszli rodzice dziewczyny...



* Tak dla objaśnienia: [T.I] = [ Twoje Imię]
Kolejna część :) Oceniajcie, komentujcie, głosujcie w ankietach.Dodam ostatnią część przy  +10 komentarzach.
~~Oliwia~~

piątek, 22 lutego 2013

39. Louis :3 cz.3


 Link część 1
 Link część 2

Osoby jakie tam ujrzała spowodowały,że znów wszystko wróciło, chciała prędko zatrzasnąć drzwi,ale jeden z jej prześladowców (gość z drużyny footbolowej imieniem Josh) szkolnych uniemożliwił jej tę czynność... W oczach [T.I] można było dostrzec strach, przerażenie, dziewczyna nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Wiedziała,że Louis w każdej chwili może jej pomóc ale na pewno nie da rady z resztą jego kolegów, którzy stali w grupce niedaleko jej drzwi i śmiali się z niej, lecz on mimo jej obaw sam przyszedł sprawdzić czy wszystko w porządku,
gdyż od dobrych 15 minut stoi tutaj i jeszcze nie wróciła do stołu. Przyszedł, przyglądając się złowrogo Josh'owi, ktory nadal trzymał nogę blokując drzwi. Popchnął go do tyłu tak że zleciał po kilku schodkach i pomógł dziewczynie zamknąć drzwi. Koledzy Josh'a od razu umilkli gdy ten upadł, podbiegli do niego i pomogli mu wstać. Byli lekko zszokowani tą sytuacją jak i Josh, który nie spodziewał się nikogo w domu [T.I] prócz jej samej. 
Lo- Chodź, nie przejmuj się nimi, zaraz sobie pójdą - objął [T.I] ramieniem i razem pomaszerowali w stronę stołu przy którym siedzieli. - To oni dokuczają Ci w szkole? Często tu przychodzą.?
T.I- Tak to oni ale są jeszcze dziewczyny,które tak samo sobie ze mnie kpią, lecz oni są gorsi często uciekam ze szkoły godzinę wcześniej. Oni przyszli tutaj pierwszy raz nie wiedzieli gdzie mieszkam. Ale jakoś im się udało mnie znaleźć...- spojrzała na zegarek kuchenny, jeszcze 40 min i rodzice [T.I] przyjadą, bardzo się niecierpliwiła, miała bowiem obawy,że chłopcy znów wrócą i tym razem stanie się coś złego, nie chciała żeby przede wszystkim Louis ucierpiał.
Lo- Jeśli tylko tu wrócą spuszcze temu kolesiowi co stał przy drzwiach taki łomot,że zapamięta sobie raz na zawsze,że ma tutaj po pierwsze nie przychodzić a po drugie zostawić Twoją osobę w spokoju. - zacisnął pięści kładąc je na stole przypomniawszy sobie o Josh'u. - Jak właściwie się nazywa ten koleś,który próbował wejść tutaj?
T.I- Josh jest z drużyny footbolowej i myśli,że będę się do niego lepić jak inne plastikowe laski... - przerwóciła oczami upijając łyk chłodnej już kawy. - Kiedy rozpoczęłam naukę w tej szkole przystawiał się ten palant do mnie, a że go spławiłam to powiedział,że pożałuje i prosze... Mam za swoje...- przerwała na chwilę i dodała nieco cieszej i niepewniej - Myślał,że się z nim prześpię i będę na raz, niech sobie wynajmie dziwkę, ja nią nie jestem. Nastała cisza, znów patrzyli na siebie jak wcześniej, znów ujrzała jego zniewalający uśmiech ona odpowiadala tym samym. On podziwiał jej urodę, jej piękno. Tymczasem z góry zbiegł malutki piesek z brązową sierścią i czekoladowymi oczami.[T.I] przygarnęła go wczoraj. Był późny wieczor a on siedział pod jej drzwiami cały zmoknięty przez wieczorną burzę. Pies zaszczekał, widocznie domagał się jedzenia,gdyż miał pustą miseczkę. Dziewczyna wstała i wyjęła z lodówki puszkę z karmą,aby później nałożyć mu ją do miseczki dość dużą porcję, dolała także wody. Po chwili zebrała puste kubki po kawie i włożyła je do zlewu,żeby zaraz je umyć. 
Lo - Śliczny szczeniak. Nie mówiłaś,że masz psa
T.I - Przygarnęłam go wczoraj wieczorem. Siedział pod drzwiami cały zmoknięty. Może pomożesz mi wybrać dla niego imię? - uśmiechnęła się i pogłaskała psiaka, który już zjadł posiłek. Wskoczył na kolana Louis'owi i zaczął go lizać po ręce.
Lo - Oczywiście. Louis brzmi ładnie. - powiedział z dumą na co dziewczyna odpowiedziała słodkim śmiechem.
T.I - Przykro mi, to ONA... - dalej się śmiała, a on siedział zarumieniony i speszony głaszcząc psa. Rozległ się dźwięk dzwonka. - To na pewno moi rodzice, już dojechali.- ruszyła w stronę drzwi z lekkim uśmiechem na twarzy, towarzystwo Louis'a na prawdę dawało jej siłę,aby dalej żyć. Spojrzała przez wizjer upewniwszy się,że to oni i otwarła drzwi.
Tata - Widzę,że bardzo ładnie dbasz o dom, teraz wiem,że moje pieniądze nie poszły na marne. - powiedział od progu i uśmiechnął się przytulając córkę. Następnie mama zrobiła to samo, ściągnęli płaszcze i powiesili je na dębowym,ślicznie zdobionym wieszaku, który był przytwierdzony do kremowej ściany w holu. Z holu przeszli do kuchni, gdzie przy stole siedział Louis z psiakiem na kolanach, na widok rodziców dziewczyny wstał i kulturalnie się z nimi przywitał, od razu widać było,że zdobył ich zaufanie...     






Kolejna część :) Oceniajcie i komentujcie +10 komentarzy i dodam dalszy ciąg.
~~Oliwia~~









wtorek, 19 lutego 2013

38. Louis :3 cz.2


Link do części 1.

Zaproponował jej spacer podczas, którego dużo rozmawiali i poznawali się coraz lepiej.[T.I] spojrzała na zegarek na ręcę, który był pamiątką po jej babci, powoli dochodziło popołudnie i pora o której zwykle jadała obiad. Obeszli do końca cały park podziwiając jego piękno,po czym wrócili jeszcze na chwilę na ławeczkę gdzie pare godzin wcześniej się poznali. Dziewczyna chciała podziękować Louis'owi za to,że nie odtrącił jej choć jak twierdzi jest inna od reszty.
T.I- Dziękuję ze poświęciłeś dla mnie trochę czasu, wysłuchałeś mnie, mimo,że uważam się za dziwadło jak sądzi też większość... - wzięła głęboki oddech i dokończyła - Choć wiem,że znamy się dopiero pare godzin, a potrafiłam Ci zaufać i otworzyłam się przed Tobą. - po raz pierwszy się do niego uśmiechnęła. Na jego twarz też wstąpił uśmiech i długo przypatrywał się dziewczynie, ona zarumieniła się lekko,ale zaraz potem on spuścił głowę na dół i nie oddzywał się przez dłuższy czas,siedzieli w milczeniu. - "Taakk..Wysłuchał mnie, niby "pocieszy" i  zaraz zostawi mnie samą z tymi problemamy i nie spełni tego co powiedział,szczególnie że jest Gwiazdą... Pfff.. na co ja liczyłam ?! "- pomyślała, lecz w tej własnie chwili przerwał tą pełną napięcia ciszę i okazało się,że [T.I] próbowała wprowadzić samą siebie w błąd.
Lo - Jesteś wyjątkową osobą. Cieszę się że Ciebie poznałem i że mogę pomóc tak wspaniałej osobie jak Ty, nie pożałujesz tego na pewno. Obiecuje, gdyż widzę jak bardzi cierpisz i jak bardzo potrzebujesz tej pomocy, sama na pewno nie dasz sobie rady. - spojrzał jej głęboko w oczy, a ona ponownie zanurzyła wzrok w jego cudownych tęczówkach.  Louis podziwiał jej piękno, sądził bowiem ,że są dla siebie stworzeni i kiedy jej pomoze uporac ze szkołą oraz problemamy związanymi z nią na pewno będzie mógł wyznać jej co do niej czuje. Nie wierzył bowiem dotąd w żadną miłość od pierwszego wejrzenia ale dzięki niej wszystko się zmieniło. - Moze masz ochotę pójść ze mną coś zjeść na miasto?Nie potrzebnie się pytam, przecież nie pozwoliłbym Ci tu zostać, jeszcze być sobie zrobiła coś głupiego...Chodźmy - uśmiechnął się przyjaźnie do [T.I],która w tym czasie zawieszała swoją torbę na ramię i za chwilę ruszyła za chłopakiem. Podążyli w kierunku małej uliczki za parkiem, mijając po drodze staw, po którym bływały śliczne, śnieżnobiałe łabędzie oraz kaczki,które dokarmiał pewien starszy mężczyzna. Po 10 minutach znaleźli się w małej knajpce gdzie oboje zamówili jedzienie, a gdy po skończonym posiłku dziewczyna chciała zapłacić on ubiegł ją i zapłacił pierwszy. Może to dziwne ale [T.I] była tym trochę zaskoczona, żaden chłopak nigdy wcześniej nie zachowywał się tak nawet jej były. Podziękowała Louis'owi i wyszli zadowoleni z lokalu. Wracali tą samą drogą, [T.I] poprosiła Louis'a aby ten opowiedzial jej trochę o zespole, jacy są chłopcy i chciała też dowiedzieć się więcej o nim dlatego też gdy dotarli już do jej domu zaprosiła go do środka.
Jej mieszkanie było dość duże, wchodząc do tego domu widać było na pierwszy rzut oka,że nie mało kosztowało. Jednak [T.I] nie lubiła się chwalić swoją bogatą rodziną, dużym domem, nie miała bowiem komu, ale też nie sprawiało jej przyjemności wyłanianie się z tłumu, choć przez swoją pseudo przyjaciółkę stałą się pośmiewiskiem całej szkoły...Dziewczyna skierowała się do kuchni, rozbierając wcześniej kurtkę i ściągając buty. Torbę powiesiła na oparciu krzesła przy stole gdzie zaraz zasiadł Louis.
T.I - Napijesz się czegoś? - spytała nalewając do czajnika wody.
Lo - Poproszę kawę z mlekiem. - powiedział i przyglądał się [T.I] jak umiejętnie otwiera opakowanie kawy. Gdy tylko dziewczyna przyłapała Louis'a, kiedy ten wlepiał w nią wzrok on lekko speszony udawał,że przygląda się dookoła jej mieszkaniu. Zaśmiała się pod nosem i wyjęła z lodówki mały kartonik mleczka do kawy i postawiła je na stole, zaraz zalała sobie i Louisowi kubki z kawą, postawiła je na stole i wróciła się jeszcze po cukierniczke oraz po 2 łyżeczki. Popijali raz za razem ciepłą ciecz, patrzeli sobie nawzajem w oczy, gdy tę piękną chwilę przerwał nagły dźwięk telefonu dochodzący z torby [T.I.] Zaskoczona dziewczyna, przeprosiła na chwilę Louis'a, wyjęła telefon z torby i kątem oka patrząc na wyświetlacz odebrała połączenie.
Mama - Witaj córeczko. Za godzinę do Ciebie przyjedziemy, dzwonił do nas dyrektor ze szkoły musimy poważnie porozmawiać...- Mówiła rozgniewanym głosem, ale [T.I] się tym wcale nie przejęła, cieszyła się poniekąt,że jej rodzice przyjadą będzie mogła w końcu im powiedzieć jak jest traktowana przez rówieśnikow w szkole, a Louis pomoże jej ich przekonać,aby mogła zmienić szkołę. Po odłożeniu telefonu na mały stolik gdzie leżały czasopima, dziewczyna ponownie usiadła prz stole jednak i tym razem nie obyło się bez przeszkód. Po całym pomieszczeniu rozległ się dzwonek do drzwi, [T.I] chciała to zignorować ale przekonana,że mogą to być jej rodzice poszła z niechęcią je otworzyć. Osoby jakie tam ujrzała spowodowały,że znów wszystko wróciło, chciała prędko zatrzasnąć drzwi,ale jeden z jej prześladowców (gość z drużyny footbolowej imieniem Josh) szkolnych uniemożliwił jej tę czynność...




Myślalam,że skończe na 2 częściach, tak się jednak nie stało. Pojawią się chyba jeszcze 2 :) Podobała się ? Oceniajcie i komentujcie + 8 i dodam ciąg dalszy ;** 
~~Oliwia~~
















piątek, 15 lutego 2013

36. Louis :3 cz.1



Kolejny dzień w szkole.. Jak zwykle to samo miejsce w kącie, cicha spokojna dziewczyna [T.I], nie wyróżniająca się z tłumu, bo po co ? Skoro ciągle jest prześladowana przez swoich rówieśników, ośmieszana, wszyscy w szkole wytykają ją sobie palcami, tylko dlatego,że jest fanką pewnego znanego Boysbandu.Ulubioną jej lekcją jest biologia, fascynuje ją botanika . W przyszłości chcę pójść na studia w tym kierunku.Niedawno wynajęła sobie mieszkanie, niedaleko miejskiego parku zieleni, ma na niego widok z okna w sypialni, codziennie przychodząc ze szkoły zasiada w fotelu z ciepłą herbatą i wpatruje się w ten przepiękny widok. Cała ta sytuacja w szkole dołuje ją , nie ma przyjaciół,rodzina i bliscy mieszkają zbyt daleko, aby mogła do niej codziennie jeździć. Jest tylko ona sama czująca pustkę w swoim sercu, już nie pamięta co to jest miłość. [T.I] to krucha dziewczynka łatwo ją zranić, zatapia swoje bóle tnąc się w łazience... Nie może przestać gdyż to za bardzo boli, jej stan psychiczny jest zaburzony. Dziś w szkole nie wytrzymała i wybiegła z niej, biegła przed siebie i uciekła do parku gdzie skryła się na małej ławeczce pośród krzewów i zaczęła płakać. Dostrzegł ją pewien chłopak, dość wysoki, jego włosy miały kolor ciemnego blondu a oczy... jego niebieskie tęczówki na chwile zahipnotyzowały [T.I.],która dostrzegła chłopaka. Na pierwszy rzut oka nie mogła go rozpoznać, lecz gdy chłopak zaczął iść ku niej i był już blisko poznała go. Z początku nie mogła uwierzyć,że na prawdę widzi swojego idola, dotychczas szczęście ją omijało, ale najwidoczniej od dzisiaj miało się to zmienić. Louis - bo tak miał na imię owy chłopak- uśmiechał się przyjacielsko do zapłakanej [T.I], usiadł obok niej na ławce i rozpoczął rozmowę.
Lo- Dlaczego płaczesz? Ktoś Cię skrzywdził ? - Spytał z troską... Jego melodyjny głos, przedłużył się w uszach dziewczyny, która po chwili spojrzała się na Niego. - Jestem Louis.- przedstawił się po czym uśmiechnął tym samym ukazując rząd swoich śnieżnobiałych ząbków.
T.I- [T.I], po części tak, zostałam skrzywdzona... - powiedziała nieśmiało.- rówieśnicy w szkole nie akcpetują mnie, twierdzą,że jestem dziwna. Ciągle mnie upokarzają, wyśmiewają, tylko dlatego że lubię wasz zespół...Załamałam się psychicznie, już nie zachowuje się jak dawniej...- przestała na chwilę dając możliwość spłynięcia strumienia łez po jej policzkach - Myślę,że nie powinieneś się mną martwić, mój los i tak jest już przesądzony, a Ty masz inne wazniejsze sprawy, niż użalanie się tutaj ze mną.- i  pociągnęła nosem ścierając rękawem bluzy swoje łzy. Chłopak był zaskoczony losem [T.I.] jak i tym,że dziewczyna zachowuje się normalnie w stosunku do niego nie tak jak miliony innych fanek, które zaczęłyby piszczeć na jego widok i rzuciłyby się na niego jak stado hien. Przez dłuższą chwile siedzieli w milczeniu. 

Lo - A co Twoi przyjaciele na to ? - spytał spoglądając na nią. 
T.I - Nie mam ich... Przez zmianę szkoły straciłam przyjaciół i tak jakby się ode mnie odwrócili,a to wszystko przez rodziców. Uważają,że skoro jesteśmy bogaci to powinnam chodzić do super, wspaniałej szkoły prywatnej,a moje zdanie w tym temacie nie liczy się. Do tego mieszkam sama w dużym apartamencie mojego ojca... a oni mieszkają w innym mieście. Nie mam możliwości codziennie ich odwiedzać nie mowiąc już żeby oni odiwedzili mnie... Wciąż narzekają jacy to oni są"zapracowani"... - zakryła twarz dłońmi, aby Louis nie widzial kolejnych łez, szybko otarła je i położyła na swoich kolanach jak poprzednio. Niestety jeden z rękawów podwinął się jej, chłopak od razu zauwazył rany po żyletce. 
Lo - Czemu się tniesz? - złapał za jedną z jej rąk i przyglądał się świeżym raną, podniósł głowę do góry i przyglądał się jej twarzy, w jej oczach dostrzegł znowu łzy, zrozumiał,że [T.I] bardzo cierpi. Przytulił ją, nie czekając na jej odpowiedź, wtuliła się w niego przez co mogła poczuć zapach jego cudownych perfum. 
T.I - Probuję zatopić tak swoje smutki... Nie potrafię przestać. 
Lo - Pomogę Ci. - zaproponował i ponownie się uśmiechnął. 
T.I - Nie, nie nie.. Mną sobie głowy nie zawracaj, nie powinieneś... Najwidoczniej już taki moj los. Dziękuje,że się w to tak angażujesz ale to nie ma sensu. Nikt mi już nie pomoże. - spojrzała smutnym wzrokiem w otaczająca ich zieloną trawę. 
Lo - Nie mów tak - objął dziewczynę ramieniem i przygarnął do siebie - przyjmij moją pomoc a wszystko się odmieni. Jesteś śliczną i mądrą dziewczyną, nie powinnać cierpieć i być poniżana w szkole.Poprosimy razem Twoich rodziców, aby przepisali Ciebie do innej szkoły, lepiej się poznamy wtedy przestaniesz się ciąć i twoj stan psychiczny poprawi się w 100 procentach, tylko daj szanse sobie pomóc. - prosił ją nadal trzymając w objęciu. 
T.I- D..Dobrze. - powiedziała niepewnie a Louis wstał, chwycił [T.I] za rękę i pociągnął ją ku ścieżki w parku. Zaproponował jej spacer podczas, którego dużo rozmawiali i poznawali się coraz lepiej...


Postaram się podczas nieobecności Marty dodawać dość często imaginy ale to też będzie zależało od was jak będziecie komentowały ;* Jak na razie 1 część z Louisem, myślę, że się podobała. Dodam kolejną część przy +8 komentarzach .
~~Oliwia~~







37. Ferie :)

Moje Drogie !
Muszę wyjechać w tym tygodniu do Austrii. Nie będę miała dostępu do internetu :( Dlatego ''władzę'' :D w tym tygodniu przejmuje na własność Oliwia ;3 Kiedy wrócę to znów będziemy pisać razem :) Tak na koniec życzę wszystkim, którzy wyjechali lub dopiero wyjadą udanych ferii i mnóstwo sił na drugi semestr :D To pozdrawiam i żegnam się z Wami na tydzień ;* Z tego co wiem Oliwia szykuje dla Was jakąś historię, więc mamy nadzieję, że Wam się spodoba ;3

Piszcie w komentarzach jak spędzacie ferie, Miśki ! ♥

Papa :) ;**


środa, 6 lutego 2013

35. Nominacje :*

Dziękujemy za nominacje!  :*
http://imagine-one-direction-with-you.blogspot.com/p/the-liebster-awards.htm
The Liebster Awards:

  1. Ulubiony kolor?
  2. Ulubiony wykonawca?
  3. Nuta na dziś?
  4. Za co cenisz najbardziej swojego idola?
  5. Czego nie znosisz w ludziach?
  6. Żałujesz czegoś?
  7. Co byś wybrała: cofnięcie się w przeszłość, czy podróż w przyszłość?
  8. Co sądzisz o Zerrie, Elounor i Lanielle?
  9. Ulubieniec z 1D?
  10. Ulubiony serwis społecznościowy?
  11. Czy jest coś, co chciałabyś zrobić jeszcze raz?
Odpowiedzi:
1. Oliwia: Niebieski, Fioletowy
    Marta: Biały, Błękitny 

2. O: Hmm... Jessy J, i podobnie jak Marta , Michael Jackson
    M: Michael Jackson, Bruno Mars
3. O: Jessy J - Nobody's perfect 
    M: Amy Winehouse - Rehab 
4. O: Jessy J cenię za wiele dobrych piosenek z przesłaniem, które nie są "machnięte" jak np. Little Mix... opowiadają one o przezyciach piosenarki i nie tylko. Ma dobry wokal o którym "gwiazdki" z tego zespołu mogą tylko pomarzyć.  Życzę jej wielu sukcesów. 
Michaela Jacksona cenię za charyzmę, za to,że nie przejmował się oskarżeniami ludzi, dalej rozwijał swoją karierę muzyczną i nie załamał się psychicznie. Był silnym człowiekiem, szkoda,że już go z nami nie ma.
    M: Michael Jackson jest i mimo śmierci będzie dla mnie wyjątkowy nie tylko za ogromne możliwości wokalne, był też niesamowitym człowiekiem, który potrafił stawić czoła nie zawsze łatwej rzeczywistości. 
5. O: Nie znoszę, gdy ludzie klamią w żywe oczy, mówią nie prawdę o sobie udają kogoś innego,aby zaprzyjaźnić się z kimś, lub po prostu chcą komuś zaimponować oraz gdy ludzie oczerniają mnie za plecami choć mnie dobrze nie znają. 
   M: Nie znoszę chamstwa, zbyt dużej pewności siebie, arogancji i kłamstw. Unikam takich osób ;)
6. O: Żałuje wielu rzeczy, trudno mi o nich teraz mówić... 
    M: Staram się nie myśleć o popełnionych błędach i po prostu żyć teraźniejszością 
7. O: Podróż do przeszłości.
    M: Podróż do przeszłości. Nie chce wiedzieć co mnie czeka kiedyś w życiu. Pragnę odkrywać te karty z czasem :)

8. O: zerrie......... co tu dużo mówić, dla mnie ten związek wydaje się sztuczny przez nią, ona niby taka "gwiazda",a dzięki niemu wypromowała siebie i przy okazji zespół. Tylko błagam nie piszcie ,że to przez wygraną w X-factorze, bo nie uwierze. Myślicie,że ja wcześniej słyszalam o niej i jej zespole,że wszystkie jej wierne fanki zaczęły się od ich wygranej..? Nie, własnie ja sądze że to dzięki "zerrie" tak się stało. Kiedy ich związek się rozpadnie nadal będziecie ją wielbić i twierdzić że umie śpiewać oraz że jest sliczna i wgl. ?No nie sądze... Razem wyglądają jak PLASTIKOWA BLOND DZIUNIA + PRZYSTOJNY  FACET co wspólnie daje mieszankę wywołującą u mnie niesmak. 
Elounor - Fajna para, nic do nich nie mam. Widać,że jest między nimi ta więź miłosna nie to co wyżej ( "zerrie" ).

Lanielle - Szkoda, że się rozstali... :(
   M: zerrie- nie jestem zachwycona ich związkiem, ale nie mam tu nic do gadania 

Elounor- według mnie słodko wyglądają razem... widać,że się kochają. 
Lanielle - Wielka szkoda, że się rozstali. Kibicowałam ich miłości, jednak jak widać nie dali rady przetwać wszystkich trudności 
9. O: Zayn Malik ♥
    M: Pewnie zdradza mnie nazwa... :D - Harry Styles  ♥  


10. O: Facebook / Twitter
       M: Głównie facebook ;) Ale często wchodzę też na twittera
11.O:Jeżeli byłaby taka możliwość to oczywiście,że tak.
     M: Tak.Podejrzewam, że każdy człowiek w głębi serca pragnie powtórzyć/ naprawić coś ze swojej przeszłości. 
















wtorek, 5 lutego 2013

34. Liam :)


~muzyka~
 


 
     Szłam w stronę naszego Jeziora,gdzie zawsze wspólnie spędzaliśmy nasze powolne popołudnia. Przeze mnie już tego razem nie robimy,wyjechałeś tym samym pozwoliłam Ci odejść. Realizujesz teraz swoje marzenia,od dziecka chciałeś być piosenkarzem i udało Ci się. Ale wiesz mógłbyś czasem zadzwonić i poświęcić mi te cholerne 5minut !.. Nawet nie wiesz jak bardzo mi Ciebie brakuje,chciałabym żebyś tutaj był,usłyszałabym znów Twój głos i jakże melodyjny śmiech,przytuliłabym Cię i upajała zapachem Twoich perfum jak dawniej. Przychodzę tu,aby przypomnieć sobie nasze wspólnie spędzone chwile,to fakt,lecz gdy zawsze tu jestem choć raz chciałabym żebyś tu się pojawił i czekał tu właśnie na mnie...

Dziewczyna usiadła na drewnianej ławeczce,skąd miała widok na wspaniałe Jezioro, w jego tafli odbijał się cudownie lśniący księżyc, słońce już dawno znikło za chmurami. Dziś przyszła później niż zwykle. Opuszkami palców dotykała wyrzeźbionych na oparciu ławki ICH inicjałów. Ujrzała chłopaka,który ciągle wparuje się w nią jak w obrazek, wystraszyła się. Po chwili namysłu wstała z ławki i podążyła do swojego domu - była zmęczona po pracy, tym bardziej nie chciała mieć doczynienia, z domniemanym chłopakiem,kojarzyła go skądś, lecz nie miała dziś zamiaru z nikim więcej się komunikować - nie miała daleko, mieszkała zaledwie 2 uliczki stąd - szła zamyślona...
Dotarła do domu, położyła torbę na ziemi i od razu skierowała się do kuchni, aby napić się ciepłej herbaty i zjeść kanapkę, na półpiętrze w dużej łazience przygotowywala już sobie dośc "romantyczną" kąpiel w wannie, płatki róż dookoła niej oraz w środku, wolna muzyka płynąca z radia, kojąca dla uszu...[T.I] jest skromną osobą, lubi romantyzm - uważa,że dodaje to uroku chłopakom... szczególnie Liam'owi - po skończonym posiłku poszła się odprężyć w wannie. Po 2h udałaś ię do pokoju, wcześniej jednak podsuszając trochę włosy i ukladając dość niesforną grzywkę, aby rano nie sterczała na wszystkie strony wraz z włosami, zasnęła wciąż rozmyślając o Nim...
Następnego dnia wstała w dość dobrym humorze, przespacerowała się do sklepu zrobił małe poranne zakupy, gdy wracała zamyślona ktoś potrącił ją przez przypadek i cała jej reklamowka rozerwała się na pół. Chłopak widząc co narobił, wyciągnął z kieszeni dużą foliową reklamówkę, i zaczął pakować do środka porozrzucane zakupy, podał [T.I] reklamówkę.
Chł.- Przepraszam, [T.I] to było niechcący, zamyśliłem się...- powiedział po czym odszedł, tak po prostu... Usłyszawszy swoje imię, oszołomiona tym dziewczyna, nie zdażyła wydusić z siebie żadnego słowa aby zatrzymać chłopaka, to wszystko stało się zbyt szybko, zdążył już dawno zniknąć za rogiem uliczki. Wróciła smutna do domu, poznała że to Liam, żałowała że się do niego nie odezwała ani słowem, w końcu mogliby porozmawiać razem, jest jej przyjacielem, a może już BYŁYM przyjacielem (?), ona nadal go kocha... Wypakowała zakupy, zjadła szybko wczorajszy jeszcze obiad, który został w lodówce, wcześniej podgrzewając go w mikrofalówce. Tymczasem dochodziło popołudnie, [T.I] postanowiła więc wyjść i przejść się do parku a potem udać się prosto nad Jezioro. Założyła słuchawki na uszy i wsłuchiwała się uważnie w słowa piosenki, mijała w parku ludzi zakochanych, starców, bawiących się razem małych dzieci przy fontannie... Dochodziła już do Jeziora, już z tak dużej odległości można było zauważyć o dziwo sporo ludzi, co było dość dziwnym zjawiskiem, bo zawsze jest tu ich niewielu i ona jedna, to nie powstrzymało jej aby tam iść. Przedarła się przez tłum i podeszła do ławki, na której siedziała dzień wcześnie, siedział tam Liam we własnej osobie... trzymał w ręku wielki bukiet czerwonych i białych róż oraz małe pudełeczko. Niepewnie podeszła do ławki i usiadła obok chłopaka, on zlustrował ją wzrokiem uśmiechnął się do niej i wstał, po czym podał jej upominki i powiedział:
Li- Witaj [T.I], przepraszam Ciebie... że nie dzwoniłem, urwałem jakiekolwiek kontakty z Tobą, opuściłem Cię i czuje się na prawdę głupio...-chłopak popatrzał się na [T.I]smutnymi oczami, swoją postawą i mową ciała wyrażał skruchę. Dziewczyna przytuliła go.. tego jej bardzo brakowało, odwzajemnił uścisk, wtulając się w jej szyje i składając na niej czuły pocałunek. Przeszyl ją lekki, przyjemny dreszcz.Odsunęła się od Liam'a kawałek i zatopiła swoje oczy w jego oczach. Chłopak schylił się nieco i złożył na malinowych ustach dziewczyny słodki pocałunek, który [T.I] oddała, pocałunek ten był pełen czułości i miłości,która kumulowała się w nich przez te 3 lata.   
Li-To co Ci teraz powiem chciałem Ci powiedzieć już te 3 lata temu, gdy tutaj siedzieliśmy i gdy oznajmiłem Ci,że muszę wyjechać - złapał [T.I] za ręke i kontynuował - wyryliśmy na tej ławce nasze inicjały na znak, abyśmy nie zapomnieli o sobie. Ja zapomniałem...- niewielka łza pojawiła się w jego oku,aby za chwilę wylać się na jego zarumieniony policzek.
- ten program, mój wyjazd, późniejsze rozwinięcie się zespołu - te wszystkie rzeczy sprawiły,że zapomniałem o rodzinie, przyjaciołach o najlbiższych a przede wszystkim o Tobie - ręką gładził jej policzek.- Kocham Cię, [T.I] ! Zawsze Cię kochałem, i zawsze będę Cię kochać, proszę zostań moją dziewczyną i wyjedź ze mną do Londynu...Zamieszkajmy razem.
T.I- Prawdę, mówiąc jestem zaskoczona Twoim nagłym pojawieniem się w tym miejscu, w ogóle tutaj. Ale przyznam,że cholernie mi Ciebie brakowało, też Cię kocham Liam.Cieszę się,że przyznałeś się do zranienia mnie, do błędu... , ale nie wiem czy jestem gotowa zostać Twoją dziewczyną i ponownie Ci zaufać oraz wyjechać z Tobą...
Li- Co Ci mówi serce. - Wskazał palcem na jej serce i spojrzał jej w oczy. 
T.I-Serce... mówi, mi abym pojechała razem z Tobą i została Twoją dziewczyną, bo Ciebie kocham, lecz rozum każe mi zostać.- spojrzała niepewnie na chłopaka. 
Li- Decyzja należy do Ciebie, ale chciałbym być z Tobą, codziennie rano budzić się przy tobie, całować Cię każdego dnia, o każdej porze... Pocieszać Ciebie...
T.I- Liam, to nie jest łatwe, lecz postaram Ci zaufać i zgadzam się na wcześniejsze Twoje propozcje- kończąc to zdanie [T.I] wspięła się na palcach i ponownie zatopiła swe malinowe usta w jego. Liam objął ją w tali i obkręcił wokół własnej osi dalej tonąc w namiętnym pocałunku. Ludzie zgromadzeni się nad Jeziorem zaczęli bić im brawo. Niektórzy z nich zaczęli rzucać w parę zakochanych kolorowymi konfetti...
Ten dzień odmienił [T.I] życie, od dziś jest razem ze swoim ukochanym i na reszcie jest szczęśliwa...
 
 
 
Oceniajcie i komentujcie  :**










 

sobota, 2 lutego 2013

33. Niall cz. 2 :3

Bardzo go lubiłam.. tak szczerze.. nie jak te wszystkie sztuczne dziewczyny. Ale to było niemożliwe, żeby taki chłopak zwrócił na mnie uwagę. Jednak on- ku mojemu zdziwieniu- ruszył w moim kierunku...
Niall: Cześć :) Mógłbym się przysiąść ? uśmiechnął się słodko 
[T.I]: N..no pewnie.. siadaj.. byłam bardzo zaskoczona, więc ledwo wypowiedziałam te słowa. 
Lekcja mijała dość spokojnie. Wszyscy chcieli zaimponować nowemu chłopakowi, ale ten skupiał swój wzrok tylko na mnie. Byłam dość wstydliwą dziewczyną, na moich policzkach szybko ukazały się rumieńce. 
N: Przepraszam, jeśli cię zawstydziłem. Jesteś tak śliczna.. Proszę, daj się wyciągnąć po szkole na kawę.. zgoda? 
[T.I]: No dobrze ;) Bardzo chętnie.. dziękuję. 
N: Nie dziękuj. To ja powinienem, że się zgodziłaś :3 
Zgodnie z obietnicą dałam się wyciągnąć na kawę. Razem wyszliśmy ze szkoły. Chłopak co jakiś czas ''przypadkowo'' dotykał delikatnie swoją dłonią mojej. To było urocze. Z początku nie wiedzieliśmy za bardzo o czym można porozmawiać z kompletnie obcą osobą. Jednak szybko odnaleźliśmy wspólny język. Dowiedzieliśmy się, że mamy podobne zainteresowania i wiele, wiele więcej. Dotarliśmy do kawiarni. Chłopak otworzył mi drzwi, weszliśmy do środka. Usiedliśmy przy oknie. Był tam śliczny widok na park. Zapatrzona na idących alejkami ludzi, biegające zwierzęta, bawiące się ze sobą w piaskownicy malutkie dzieci uśmiechnęłam się mimowolnie. Niall wciąż we mnie wpatrzony również się uśmiechnął. 
N: Pięknie tutaj masz. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym móc prowadzić takie życie, jak ty. Bez bieganiny, móc usiąść choćby tutaj z książką, czy ulubioną piosenką w słuchawkach i zapomnieć o całym świecie. Jakiś głos w mojej głowie szepnął mi, że mogę zaufać blondynowi i opowiedzieć mu jak na prawdę wygląda moja codzienność. Postanowiłam go posłuchać. Jednak to nie było łatwe.

[T.I]: Moje życie wcale nie jest takie bajkowe. Niedawno mój
były chłopak.. bardzo źle mnie potraktował. Zresztą to jest norma. Codziennie jestem skazana na wysłuchiwanie jego idiotycznych tekstów, które po prostu mnie ranią. Na moim policzku pojawiła się łza. Niall jednak odciął jej drogę swoją dłonią i otarł mój policzek. Dał mi dokończyć całą historię. Gdy już skończyłam przesiadł się z naprzeciwka i usiadł tuż obok mnie. Lekko przyciągnął mnie do siebie i bardzo czule objął.

N: Nie mogę pojąć jak można być takim idiotą i stracić taką dziewczynę, jaką jesteś Ty, [T.I]. Chłopak pocałował mnie w czoło, co sprawiło, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestałam płakać. Moje ciało opuścił lęk. Pierwszy raz od dłuższego czasu czułam się bezpieczna. Wtedy kelner przyniósł zamówione przez nas wcześniej gorące napoje.
N: Już lepiej? Nie pozwolę, żeby taka urocza i śliczna dziewczyna płakała przez jakiegoś dupka, który nie potrafił jej docenić.
[T.I]: Nawet nie wiesz.. jak jestem ci wdzięczna. Wtedy sama z siebie wtuliłam się jeszcze mocniej w bluzę chłopaka. Wypiliśmy swoje napoje śmiejąc się i bezustannie patrząc sobie w oczy. Chwilę później... Niall wyznał mi miłość..
N: [T.I].. posłuchaj. Bardzo mi się podobasz. Jesteś moją wymarzoną dziewczyną. A twój niesamowity wygląd jest na równi z charakterem. Jeszcze nigdy nie spotkałem tak inteligentnej, mądrej, zabawnej, słodkiej, prześlicznej i... mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. Zgodzisz się zostać moją... dzie-...dziew-....
Starsza kobieta ze stolika obok: No powiedz to wreszcie! słodko się zaśmiałam 
N: Dziewczyną .. ?
[T.I]: No nie wiem...
Wyraźnie posmutniał 
[T.I]: Żartuję, głuptasie! Ja też się w tobie zakochałam. Znam cię tak krótko.. sama w to nie wierzę, ale zgadzam się.
N: Dziękuję ! Nawet nie wiesz, jak się cieszę! Wiesz... chodźmy stąd.
Zdziwiło mnie takie zachowanie chłopaka, ale nie miałam się czasu zastanowić nad jego słowami, bo ten położył pieniądze na stole, złapał mnie za rękę i szybko pociągnął za sobą na zewnątrz. 
N: Wybacz, ale muszę pokazać ci jeszcze jedno miejsce. Ale to miejsce będziemy znali tylko ja i ty, Kochanie, zgoda ?
[T.I]: Nie ma sprawy. W takim razie.. prowadź :)
Po 30 minutach dotarliśmy do starego, opuszczonego budynku. Troszkę się bałam. Jednak strach opuścił moje ciało, gdy Niall objął mnie swoim ramieniem.
N: Nie bój się, Skarbie. Chcę tylko pokazać ci pewne miejsce, które daje mi ogromne natchnienie.
Weszliśmy do środka, chłopak prowadził mnie za rękę po schodach. Bardzo długo wspinaliśmy się na górę. Kiedy już doszliśmy na sam szczyt wysokiego budynku, chłopak otworzył jakieś drzwi. Tamten widok... zaparł mi dech w piersiach. Brakło mi słów. W zasięgu naszego wzroku był cały Londyn.
N: Gdy byłem dzieckiem, bardzo często przyjeżdżałem do tego miasta z dziadkiem. Teraz wróciłem tutaj do szkoły. Z zespołem mamy trochę przerwy w koncertach, więc wróciłem tutaj. Z nikim nie dzieliłem się tym widokiem. Wiesz.. zawsze przychodziłem tu z gitarą, siadałem dokładnie tutaj, gdzie ty stoisz teraz i pisałem piosenki. Wtedy czułem się na prawdę szczęśliwy. Dawno nie czułem tego cudownego uczucia. Ale wiesz, co? Gdy zobaczyłem dziś ciebie w szkole po raz pierwszy.. to uczucie wróciło. To niesamowite, prawda? A jednak. Cuda jak widać się zdarzają. A ty jesteś moim cudem. Takim prawdziwym. Od początku wiedziałem, że jesteś niesamowita. A dzisiejsze, wspólne popołudnie tylko mnie w tym utwierdziło. Kocham Cię, [T.I].
Minęło 10 lat. A my kochamy się jeszcze mocniej. Ta historia może wydawać się niemożliwa, ale cuda się zdarzają. Teraz na prawdę w to wierzę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to jakoś tak ;* Mam nadzieję, że się podoba. Bardzo proszę.. zacznijcie komentować nasze posty, bo to daje nam siłę na długi okres czasu i oczywiście natchnienie. Dlatego bardzo proszę- podoba Ci się jakaś historia- skomentuj/ oceń ją. Mogę Wam obiecać, że jeśli rzeczywiście blog będzie tętnił życiem, postów będzie więcej, będą pojawiać się częściej :)

Pozdrawiam, Marta ;*