Dzisiaj pierwszy raz [Imię Twojej Przyjaciółki] udało się wyciągnąć mnie do galerii. Od mojej rozłąki z Horanem minął miesiąc. To wszystko jest nadal świeże.. jednak wiem, że nie mogę zadręczać się myślami. Z początku wszystko było wyjątkowo dobrze. Poszłyśmy do kina, kupiłyśmy kilka nowych ubrań,
kosmetyków.. a nawet kilka razy śmiałyśmy się, jak ponad miesiąc temu. Na chwilę dręczące myśli o chłopaku ustały. Kiedy już uśmiech pojawił się na mojej twarzy szybko zniknął zmieniając się w przerażenie, smutek, niedowierzanie. Kiedy wracałyśmy przez miasto na przejściu dla pieszych minęłyśmy średniego wzrostu blondyna, łudząco podobnego do mojego Nialla. Jednak ten chłopak był wychudzony, nienaturalnie blady, jego oczy były podkrążone, smutne. Przecież Nialler miał tak hipnotyzujące, niebieskie oczy.. zawsze był uśmiechnięty. Czy to mógł być on? Co się stało? Dlaczego tak nagle zniknął? To wszystko znów mnie przytłoczyło. Wspomnienia wróciły, przez co do oczu kolejny raz napłynęły łzy. Wyszeptałam krótkie "przepraszam" w stronę [I.T.P] i pobiegłam do domu na drżących ze stresu nogach. Wbiegłam do środka, rzuciłam się na kanapę w salonie i zmęczona płaczem i ciągłymi myślami zasnęłam. Obudziłam się w swoim łóżku, dokładnie okryta kołdrą. Nie wiedziałam co się stało. Dokładnie pamiętałam, co stało się wczoraj i gdzie zasnęłam. Szybko jednak sytuacja się wyjaśniła. Do pokoju wszedł Harry i lekko się do mnie uśmiechnął.
H: Dzień dobry, Śpiąca Królewno. Ładnie to tak zalegać w łóżku do południa?
[T.I]: Ale właściwie.. co Ty tutaj robisz?
H: Zawsze tak serdecznie witasz gości? zaśmiał się, a ja odpowiedziałam uśmiechem
[T.I]: Przepraszam, ale.. no wiesz o co mi chodzi
H: [I.T.P] mówiła, że jesteś w bardzo złym stanie. Chciałem Ci pomóc. Przyjechałem tutaj wczoraj i zastałem Cię śpiącą. Byłaś zapłakana. Nidgy jeszcze Cię takiej nie widziałem. Wziąłem Cię na ręce i zaniosłem do łóżka, a sam zasnąłem w salonie. Jesteś głodna? Zrobić śniadanie?
[T.I]: Dziękuję.. Ale proszę, powiedz mi co się stało z Niallem. Niczego innego nie potrzebuję.
H: Co ty opowiadasz. Musisz coś zjeść. Idę do kuchni.
[T.I]: Co ty przede mną ukrywasz? Mów do cholery. Hazza..
H: Na prawdę nie powinienem... Nie patrz tak na mnie.
[T.I]: Proszę...
H: No.. no dobrze.. Niall..
W tym momencie urwał, bo ktoś zadzwonił do drzwi. Chłopak otworzył je i do środka weszli Liam, Louis, Zayn i [I.T.P]. Poznałam ich po głosach. Po chwili wszyscy byli już przy mnie, w pokoju. Wyszłam na chwilę do łazienki, żeby troszkę ogarnąć twarz i włosy. Kiedy wracałam do sypialni usłyszałam fragment rozmowy między chłopakami.
H: Musimy jej powiedzieć. Nie widzicie w jakim jest stanie?
Li: No, ale obiecaliśmy mu.. jesteście pewni, że to dobry pomysł?
Lou: Oni nie mogą bez siebie żyć. Może mu to pomoże?
Z: Poza tym.. ona i tak się dowie. A może faktycznie obojgu da to siłę, żeby się pozbierać?
H: Nie mogę dłużej patrzeć jak ona się męczy. Trzeba jej powiedzieć.
[T.I]: Powiedzieć o czym?! Jak możecie coś przede mną ukrywać? Mówcie, o co chodzi. Znudziłam mu się? A może znalazł kogoś innego? Proszę, powiedzcie.
H: No dobrze, już.
Li: To może ja opowiem. Niall ostatnio bardzo ..
I znów, kiedy już miałam dowiedzieć się co takiego się wydarzyło.. zadzwonił telefon Hazzy.
H: Słucham? Tak, Harry Styles, o co chodzi? Nie.. tylko nie to. Nie!
Po policzku Harrego spłynęły łzy. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach. Przytuliłam go, nie mając pojęcia co wywołało jego zachowanie. Zayn, jakby wiedział kto mógł zadzwonić do Styles'a powiedział:
Z: Chodźcie. Musimy jechać do szpitala.
Nie chciał mi wyjaśnić. Byłam przerażona. Nie wiedziałam o co chodzi, ale jak wszyscy wsiadłam do auta mając w głowie tysiące myśli i czarnych scenariuszy. Dojechaliśmy. Prowadzący auto Zayn próbował nie pokazywać po sobie żadnych emocji, ale znałam go za dobrze. Zresztą jak każdego członka zespołu. Widziałam, że był przerażony i ledwo powstrzymywał się od płaczu. Ale co takiego mogło się stać? Gdzie jest Niall? Może to wszystko ma ze sobą jakiś związek? Moje myśli przerwał lekarz. Widząc tak dużą grupę ludzi poprosił do siebie Hazzę. Chłopak zabrał mnie ze sobą.
Lekarz: Panie Styles.. bardzo mi przykro, ale pana kolega..
H: Nie! To niemożliwe! TO NIEMOŻLIWE!
[T.I]: Harry? Harry.. jaki kolega? Czy chodzi o Nialla?!
Lekarz: Tak, Niall Horan. On.. był ciężko chory. Dostał poważnego ataku.. Robiliśmy co w naszej mocy.
Wybiegłam z pomieszczenia. Nie widziałam nic na przesiąknięte łzami oczy. Dostrzegłam tylko salę zabiegową. Przez okno zobaczyłam zarys jakiegoś chłopaka. Od razu go poznałam. To był mój Niall. Wbiegłam do środka. Przytuliłam się do niego. Jego zawsze dość szybko bijące serce teraz, ku mojemu przerażeniu nawet nie drgnęło. Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież to nie mogło się stać. Chciałam się obudzić z tego strasznego snu. Szybko poznałam w nim tego wycieńczonego chłopaka z miasta. Wyglądał strasznie. Jego policzki były zapadnięte, a powieki zmęczone od płaczu, zmartwień i bólu. Usiadłam przy nim. Złapałam jego.. do tej pory.. wiecznie ciepłą dłoń. Nagle miałam wrażenie, że lekko mnie ścisnął. Oszołomiona zawołałam lekarza. Kiedy przyszedł nie mógł uwierzyć w to, co mówiłam. Próbował wmówić mi, że powinnam iść do domu i pogodzić się z faktem, że Niall nie żyje. Wtedy załamana podeszłam znów do chłopaka i pocałowałam go. Nagle jego powieka drgnęła. Lekarz, próbujący odciągnąć mnie od Horana też to zauważył. Ciało Nialla poruszyło się. Chłopak otworzył oczy i przerażony próbował złapać oddech. Z początku wyglądał jakby się dusił, ale już po chwili złapał równy oddech. Lekarz kazał mi wyjść na korytarz, zawołał pielęgniarki i przystąpił do akcji ratunkowej. Nie dowierzając w to, co się stało wróciłam do grupy przyjaciół. Pytali co się stało, ale ja nie byłam w stanie nic powiedzieć. [I.T.P] mocno mnie przytuliła. Po chiwli dołączyli do nas chłopcy. Po 15 minutach lekarz znów wyszedł z sali. Poprosił mnie do siebie. Ledwo dałam radę wstać. Nie wiedziałam co się dzieje.
L: Pani [T.I].. sam nie wierzę w to, co mówię, ale pani chłopak.. przeżył. To jakiś cud. Jeszcze nigdy nie miałem w swojej długiej karierze takiego przypadku. Proszę iść do niego, potrzebuje pani.
Pobiegłam do przyjaciół.
[T.I]: Niall.. cud.. lekarz.. przeżył.. mówił..
H: CO?!
[T.I]: Niall żyje.. to niemożliwe.. idę do niego
Wbiegłam na salę. Niall podniósł się lekko na łóżku na mój widok, ale szybko zsunął się z powrotem na poduszkę i krzyknął z bólu. Podeszłam do niego z niedowierzaniem i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, która teraz sprawiała wrażenie samych żeber okrytych cienką warstwą skóry. Spojrzałam na jego twarz. Był bardzo słaby. Mimo to powiedział:
N: [T.I]... wybacz mi, że zostawiłem Cię nic nie mówiąc. Nie chciałem, żebyś widziała mnie w takim stanie. Cholernie żałowałem, a kiedy mój stan się pogorszył.. jeszcze wyraźniej dostrzegłem, jaką siłę mam w sobie kiedy jesteś obok i jak bardzo chciałbym mieć Cię przy sobie. Kiedy tutaj usiadłaś i złapałaś moją dłoń.. pocałowałaś.. czułem jakbyś wyrwała mnie ze snu. Poczułem ogromną siłę. Tą, o której mówiłem. To niewiarygodne, ale dzięki Tobie żyję. Już nigdy nie pozwolę Ci odejść. Nigdy Cię nie zostawię. Nie, kiedy poczułem jak potwornie się czuję, kiedy nie ma Cię obok. Wtedy lekarz wszedł na salę. Poprosił, żebyśmy wyszli, a Niall odpoczął. Ciężko było nam się znów rozdzielić, ale tym razem byliśmy o wiele silniejsi. Niall wiedział, że ma o co walczyć. A ja.. byłam gotowa wspierać go na zawsze..
Dziś mija rok od czasu, kiedy Niall za sprawą cudu.. cudu potęgi prawdziwej miłości powrócił do życia. Chłopak pokonał chorobę. Znów uśmiech nie znika z jego twarzy, znów pochłania ogromne ilości jedzenia i znów spędza z [T.I] każdą wolną chwilę. Teraz, gdy przekonali się co mogą stracić.. nie wyobrażają sobie życia bez siebie. Wkrótce będzie łączyć ich również wspólne nazwisko.. <3 To jest prawdziwa, nieśmiertelna miłość
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń