wtorek, 16 kwietnia 2013

47. Harry :) cz.1

Obudziłam się w jasnej, oświetlonej przez delikatne promienie słońca sypialni. Tego dnia jednak coś było inaczej. Po otworzeniu oczu nie napotkałam wzrokiem na sylwetkę chłopaka, którego kochałam bezwarunkowo, całym sercem. Harry gdzieś zniknął. Postanowiłam znaleźć w sobie siły, żeby zwlec się z przytulnego łóżka. Troszkę bardziej przebudzona skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki, chłodny prysznic. Włosy lekko podkręciłam, a na twarz nałożyłam delikatny makijaż. Ubrałam się i skierowałam w stronę drzwi. Schodząc ze schodów wciąż dręczyły mnie myśli gdzie jest, co robi mój chłopak i czy wszystko z nim w porządku. Już miałam wyjść z domu, kiedy rzuciła mi się w oczy drobna, czerwona karteczka. otworzyłam ją i, jak przeczuwałam, była napisana przez Hazzę. Wczytałam się uważnie w jej krótką treść: ''Kochanie, proszę, wybacz, że dziś rano tak wcześnie wyszedłem z domu. Miałem do załatwienia bardzo ważną sprawę, ale obiecuję, że Ci to dziś wynagrodzę. Wrócę wieczorem. Kocham Cię [T.I] ! ' ' 

-No trudno- pomyślałam. Zadzwoniłam do przyjaciółki. Przez ciągle spędzanie czasu ze Styles'em zaniedbałam z nią kontakt. Dzisiaj mam okazję to odbudować. Bez problemu udało mi się namówić [I.T.P] na wspólny wypad do galerii handlowej. W świetnym humorze opuściłam dom. Delikatny wiatr unosił moje włosy i przyjemnie schładzał rozgrzane ciało. Byłam już niedaleko , wtedy znalazłam się obok ulubionej restauracji. Zawsze bił od niej zapach wymieszanych, egzotycznych przypraw, w środku było mnóstwo kolorów i dekoracji zapożyczonych z różnych kultur. To miejsce zawsze wzbudzało we mnie przyjemnie uczucie. Jak zwykle zatrzymałam się na chwilę obok okna i przyglądałam się zakochanym nastolatkom, uroczym staruszkom, dzieciom, które mimo próśb rodziców nie chciały nic jeść. Jednak wśród tych ludzi dostrzegłam coś, przez co zbladłam z przerażenia. Przy jednym z przystrojonych stolików siedział mój Styles. A przy nim? Przy nim jakaś blondynka w skąpej, obcisłej sukience. On gładził jej udo jedną ręką, a drugą trzymał jej dłoń. Uśmiechali się do siebie. W moich oczach pojawiły się łzy. Zanim rozglądający się nerwowo chłopak mnie zauważył uciekłam spod restauracji. Napisałam przyjaciółce SMS'a, że nie dam rady się z nią zobaczyć i bardzo przepraszam. Ona jednak znała mnie jak nikt inny. Wsiadła w samochód i ruszyła w stronę domu Hazzy. Wiedziała, że coś jest nie tak. Ja w tym czasie wbiegłam do domu. Zapłakana i zmęczona rzuciłam się z jeszcze większym płaczem na łóżko. Kiedy trochę mi przeszło zebrałam się w sobie i zaczęłam pakować swoją walizkę. Nie zostawiłam nic. Może z wyjątkiem pierścionka, który dostałam na urodziny od Harrego. Położyłam go na szafce nocnej i skierowałam się na schody. Przyjaciółka czekała pod domem. Rozumiała mnie bez słów. Kiedy byłam w połowie schodów, usłyszałam odgłos otwierających się drzwi. Do środka wszedł Harry. Wyraźnie osłupiał kiedy zobaczył mnie zalaną łzami, niosącą za sobą walizkę. Zdążyłam zejść bez słowa ze schodów. Chłopak w momencie znalazł się koło mnie. Kiedy spojrzałam na niego nie wytrzymałam. Z żalu i bezsilności uklękłam ciągle płacząc. Chłopak w momencie objął mnie i spytał:


H: Jezu, Skarbie powiedz mi co się stało. Po co.. po co te rzeczy. Czemu Ty płaczesz?! [T.I] odezwij się do mnie!
Nagle zebrało się we mnie wystarczająco dużo siły, żeby odepchnąć chłopaka i podnieść się. 
H: Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Na prawdę się boję, no mów! Skarbie... proszę.
Ciągle łkając wykrzyczałam mu w twarz:
[T.I]: Harry, jesteś najgorszym co mogło mnie w życiu spotkać. Jak mogłeś okazać się takim kłamcą? Dzisiaj widzę, że Twoje słowa, wyznania miłości był puste. Gdybyś rzeczywiście mnie kochał nie doszłoby do... ehh przecież doskonale wiesz o czym mówię. Teraz, jeśli masz do mnie choć trochę szacunku, po prostu daj mi odejść. 
Chłopak stał jak osłupiały i nie wiedział co ma powiedzieć. Kiedy jednak miałam nacisnąć klamkę od drzwi, poczułam jego dłoń na nadgarstku. Złapał mnie mocno i przyciągnął do siebie. Pierwszy raz dostrzegłam w jego oczach łzy. Mimo to nie zmieniłam swojej decyzji i po chwili zatrzasnęłam za sobą drzwi. Kiedy się obejrzałam za oknem dostrzegłam klęczącego i trzymającego w dłoniach twarz Styles'a. Rozkleiłam się, jednak przyjaciółka złapała mnie wtedy za dłoń i pomogła wsiąść do auta. Bez dłuższego zastanowienia podałam jej cel podróży. Lotnisko. Nie miałam ochoty dłużej zostać w tym mieście. Wszystko tutaj przypominało mi o nim i wspólnie spędzonych chwilach. Kiedy dotarłyśmy na miejsce poprosiłam [I.T.P], żeby tutaj zostawiła mnie już samą. Musiałam ochłonąć na spokojnie. Pożegnałyśmy się czule. Tylko przyjaciółka wiedziała gdzie lecę. Nie wyobrażałam sobie lepszego miejsca, niż dom rodzinny. Po wykupieniu ostatniego biletu do Polski usiadłam w kafejce z dostępem do internetu. Wyciągnęłam z torby swojego laptopa i zaczęłam przeglądać sieć. Wtedy weszłam też na ulubiony portal plotkarski. otworzyłam najnowszy news. Łzy znów wróciły. To cholerne uczucie, to wszystko się odnowiło. ''Harry Styles i [T.I] [T.N]. Poważny kryzys? A może koniec związku? Harry przyłapany na zdradzie!'' Pod nagłówkiem widniało zdjęcie Hazzy z tą blondynką, a tuż pod nim moje, zapłakanej, zagubionej i uciekającej dziewczyny gwiazdora 1D. Trzasnęłam laptopem, wrzuciłam go do torby i ruszyłam w stronę bramek. Usłyszałam za sobą krzyk. Znajomy głos, chrypka. To był Harry. Biegł z ogromną prędkością w moją stronę. 
H: Szanuję Cię. I właśnie dlatego nie dam Ci odejść. To był błąd. Żałuję. Żałuję jak nic innego do tej pory. Nie wsiadaj do tego samolotu. 
Nie zważając na dalsze słowa chłopaka ruszyłam przed siebie. Obejrzałam się tylko raz. Usłyszałam ciche:
H: Nie zostawiaj mnie... 
Po chwili znalazłam się na pokładzie. Nałożyłam na uszy słuchawki i zatraciłam się w rytmach ulubionych piosenek. Jednak wśród nich znalazło się kilka One Direction. Mimo nienawiści, jaką czułam do chłopaka, jego głos koił mój ból. Gdy byliśmy razem zawsze dawał mi wytchnienie, siły. Wbrew obawom tak było i tym razem. Gdy Harry śpiewał swoją zwrotkę, miałam wrażenie jakby wieczorem szeptał mi do ucha :
''Did I do something stupid, yeah girl if I blew it
Just tell mi what I did, let's work through it
There's gotta be some way to get you to want me like before''
(''Czy zrobiłem coś głupiego? Tak, dziewczyno, jeżeli to zepsułem, Po prostu powiedz mi, co zrobiłem. Rozpracujemy to razem. Musi być jakiś sposób, byś chciała mnie tak, jak wcześniej...'') 
Zasnęłam. Czułam spokój i bezpieczeństwo. Zawsze miałam takie poczucie w jego ramionach. Ale koniec. Tego już nie ma. Gdyby kochał, to by nie zdradził. proste. Obudziła mnie jakaś starsza pani. Dotarłam na miejsce. Z lotniska odebrała mnie mama. Gdy zobaczyła moje gorzkie łzy i rozmazany makijaż otworzyła mi drzwi do auta. Usiadła za kierownicą, jedną ręką trzymając kurczowo moją, drżącą i zimną dłoń. Rozumiała, czego mi trzeba i przez całą drogę do domu siedziałyśmy w milczeniu.Dopiero w domu odważyłam się zacząć rozmowę. Wiedziałam, że to da mi ulgę. Usiadłyśmy na łóżku, w moim starym pokoju. Mama zrobiła nam herbatę. Po ponad godzinnej rozmowie mama podniosła się z miejsca.
[Imię Twojej Mamy]: Jak on mógł coś takiego.. Mój Boże! Skarbie, nie wiem jak mam Ci pomóc, ale pamiętaj, że zawsze możesz tutaj wrócić. Jeśli masz taką potrzebę zamieszkaj teraz z nami. Wszyscy bardzo się ucieszą, a ty będziesz mogła zapomnieć o Har... widząc łzy, które momentalnie pojawiły się na moim policzku przerwała. Pocałowała mnie czule w czoło i wyszła do kuchni przygotować obiad. W progu powiedziała jeszcze:

[I.T.M]: Nie martw się, ja wierzę, że wszystko będzie dobrze i obdarowała mnie uśmiechem, który spowodował ciepłe uczucie na moim złamanym sercu. Kolejne 3 dni spędziłam bardzo podobnie, zaspokajając od czasu do czasu uczucie głodu. Kiedy trzeciego dnia usiadłam na szerokim parapecie w oknie mojego pokoju zatraciłam się w zapomnianym już przez lata widoku. Było tutaj tak spokojnie. Mieszkaliśmy na obrzeżach miasta, stąd często na dworze można było dostrzec zwierzęta, czy rośliny, które nie miałyby szansy na życie w zadymionym centrum. Tutaj było inaczej. Zapatrzona w piękno przyrody i rozciągające się przede mną rozległe krajobrazy moim oczom ukazała się jakaś postać. Ulicą szedł jakiś człowiek. W głębi serca poczułam dziwne uczucie. Jakbym mimo jego zakrytej twarzy skądś go kojarzyła.Ku mojemu zdziwieniu osoba ta zatrzymała się pod moim domem. 

~Marta Styles





2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń