Own Love Story
piątek, 5 stycznia 2018
63.
Cześć! :) Po długiej nieobecności postanowiłam wrócić do pisania. Zmieni się też charakter bloga. Włącznie z poprzednim wpisem, opowiadania będą dają możliwość wstawienia dowolnego imienia Waszego wybranka :) Może to być szkolna miłość, ukochany wykonawca, aktor. Mam sporo nowych pomysłów, więc będę starać się Was zaskoczyć i umożliwić lepsze wczucie się w rolę, przeżycie razem z bohaterami różnych emocji i przygód. Bardzo ucieszą mnie wszystko komentarze i sugestie :) Biorę też pod uwagę dodanie innych autorów więc jeśli jesteś chetny/a to łapka w górę! Do napisania ♥
czwartek, 4 stycznia 2018
62.
Rzuciłam się na łóżko i zakryłam twarz poduszką.
[T.I]: Dłużej tak nie wytrzymam. Daj mi wreszcie spokój! myśli w mojej głowie kumulowały się z każdą chwilą Obiecywał, że będzie ze mną mimo wszystko. Nadal pamiętam moment, kiedy wsunął dłoń w moje włosy i delikatnie zaczął przeczesywać je palcami.. a później złożył czuły pocałunek na moich ustach. Powiedział, że jestem idealna.. że nigdy nikogo nie kochał tak mocno i chce być obok już na zawsze... Puste słowa! Jak mogłam w to wszystko wierzyć... Był spełnieniem moich najskrytszych marzeń. Przystojny, inteligentny, zabawny, romantyczny... odważny.. Stop! Jeszcze przed chwilą się na niego wściekałaś! Konflikt pomiędzy sercem, a świadomością tego, co się stało przerwała cicha wibracja telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Widniała na nim twarz Patricka. To wesołe spojrzenie.. pełne.. miłości? Kiedy je robiłam przyglądał mi się uważnie, a po chwili zaśmiał się lekko i szybko zasłonił dłonią usta, żeby stłumić śmiech...
[T.I]: Z czego się śmiejesz?
[P]: Z Ciebie
[T.I]: Co? Dlaczego? posmutniałam
[P]: Bo jesteś słodka z tą skupioną miną - oboje wybuchnęliśmy śmiechem
Podszedł do mnie, przyciągnął do siebie a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. To, że byłam od niego niższa w tym momencie stało się atutem.
Aaa! Wróćmy do telefonu. Kiedy zobaczyłam go takiego, schowałam głowę w poduszkę. Chciałam odciąć się od wszystkiego.. od wszystkich. Gdy dźwięk ustał wyłączyłam telefon. Przez kolejne kilka dni prawie nie wychodziłam z łóżka. Płakałam. Tak bardzo go kocham.. dlaczego znów mnie to spotkało? Tym razem miało być inaczej. Wiedział jak bardzo skrzywdził mnie były chłopak, mówił, że kocha mnie zbyt mocno, żeby też zrobić coś takiego. Kłamca! Tak było każdego dnia. Od miesiąca.
Kiedy któregoś dnia gniłam pod kocem usłyszałam, że ktoś wszedł do mojego pokoju. Wystraszyłam się. Przecież [Imię Twojej Przyjaciółki], moja jedyna współlokatorka wyjechała na miesiąc do swojej siostry. Przerażona leżałam pod ciężką kołdrą. Zaczęło robić mi się duszno. Tajemniczy osobnik zorientował się gdzie jestem. Jak sądzę, po trzęsącej się pościeli.
Moje przerażenie wzrosło, kiedy jednym ruchem zerwano ze mnie osłonę. Już miałam zacząć krzyczeć, ale poznałam te bijące radością oczy. Czy to.. niemożliwe!
[T.I]: Co ty tutaj robisz?! serce powoli uspokajało swój rytm Wystraszyłaś mnie!
[Imię Twojej Przyjaciółki]: Haha! No przepraszam.. Poza tym myślałam, że chociaż trochę się ucieszysz! zaśmiała się
[T.I]: Głupku! Myślałam, że to włamywacz. Bardzo się cieszę! Nie rozumiem tylko czemu nie jesteś u siostry
[I.T.P]: Musiała wyjechać z narzeczonym. Zrobił jej niespodziankę a ja nie pozwoliłam jej z tego zrezygnować. Tęskniłam za Tobą!
[T.I]: Ja też strasznie tęskniłam. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tu jesteś...po moim policzku spłynęła łza. szybko otarłam ją z nadzieją, że [I.T.P] niczego nie zauważyła. Niestety nie udało się.
[I.T.P]: Maluszku, co z Tobą! Czemu płaczesz?! Nie ma mnie kilka dni, a Ty.. co tu się stało?
[T.I]: Proszę, nie rozmawiajmy o tym.. Bardzo proszę. To nic takiego.
[I.T.P]: Jeśli w grę w chodzą łzy.. to chyba jednak coś ważnego.
[T.I]: Nie mam siły znów do tego wracać.
[I.T.P]: Hmm... wiesz co? Dobrze, nie musisz mówić. Ale nie pozwolę ci zalegać w łóżku. Masz 15 minut na ogarnięcie się. Zabieram cię na plażę.
Uniosłam brwi ze zdziwienia.
[I.T.P]: Nie patrz tak na mnie. Hmm co my tu mamy (dziewczyna weszła do mojej garderoby. po chwili była już z powrotem. Wsunęła mi w dłonie kostium kąpielowy uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Za drzwiami krzyknęła jeszcze ''Pamiętaj! 15 minut!''
I rzeczywiście. Po 15 minutach byłyśmy przy drzwiach. Wsiadłyśmy do samochodu. Przyjaciółka nie pozwalała mi się zamartwiać. Wiedziałam, że martwi się o mnie i muszę się w przyszłości móc wpierać ją. Czasem miałam ochotę się poddać. Zniknąć z tego świata. Kochałam go... a on... tak po prostu... Dość. Jedźmy..
Po 20 minutach dojechałyśmy do celu. Pogoda była niesamowita. Bezchmurne, lazurowe niebo, Słońce, nie mówię już o prawie białym, gorącym piasku i spokojnym, przejrzystym morzu. Zsunęłyśmy z siebie przewiewne sukienki i ułożyłyśmy się na kocu. Postanowiłyśmy schłodzić się napojami, które ze sobą zabrałyśmy. Dziękowałam podświadomie przyjaciółce, że wyciągnęła mnie z łóżka. Potrzebowałam tego. [I.T.P] przywiozła mi książkę. Nie pamiętam kiedy ostatnio robiłam coś tylko dla siebie, a przecież tak kocham czytać! Jak mogłam zrobić sobie taką przerwę? Rozkoszowałam się połączeniem promieni słonecznych i bryzy morskiej muskających moje ciało. Czytając książkę, poczułam, jakbym przeniosła się do innego świata, podobało mi się to uczucie. Jednak kiedy mój organizm odczuł odpoczynek po ostatnich przepłakanych dniach, mimowolnie zamknęłam oczy i szybko zasnęłam. Z drzemki wyrwał mnie ból. Ktoś uderzył mnie piłką w głowę. Szybko zerwałam się i wściekła rozglądałam się szukając złodzieja mojego snu. Widziałam posturę mężczyzny, który biegł w moją stronę. Już miałam zacząć na niego krzyczeć, ale wszystko stało się zbyt szybko. Nieznajomy objął mnie, położył z łatwością na ziemi, przyłożył sporą dłoń do mojego czoła i z przejęciem zapytał
[Jego Imię]: Wszystko w porządku?! Bardzo Cię przepraszam, zerwałaś się szybko i wyglądałaś na zdezorientowaną. Nie kręci Ci się w głowie?
Okej, zrobił na mnie wrażenie. Był przystojny, jego ciało dobrze prezentowało się w trakcie tego krótkiego biegu...mówił łagodnie, chyba naprawdę się przejął. O nie, nie. Przed oczami stanął mi Patrick. Wszyscy są tacy sami. W odpowiedzi wycedziłam przez zęby
[T.I]: Naprawdę pomyliłeś zdezorientowanie z wk*rwieniem? Oprócz tego, że przerwałeś mi wyczekiwany sen, nic mi nie jest. Zresztą to i tak nie twój problem. Weź tą piłkę i idź wreszcie.
[J.I]: Nie pasują do ciebie przekleństwa. Chyba nieczęsto ich używasz. Nie musisz udawać groźnej.
Roześmiał się, czym bardzo mnie zirytował. Później schował te swoje równe białe zęby, zakrył je przyjazny uśmiech. Ukazał dołek w policzku, a ja? Wściekła, że zwracam na to uwagę zbierałam w sobie wszystkie siły do ataku. Najbardziej dotknęło mnie, że miał rację. Naprawdę nie przeklinam, musiało to zabrzmieć śmiesznie. Musiałam jednak zostać przy swojej pozycji obronnej i byłam gotowa przekonać go do mojej wściekłości i grozy. Po znalezieniu w głowie najbrzydszego słowa jakie znam, nabrałam powietrza i...
[I.T.P]: Zostawiam cię na chwilę, a ty organizujesz nam tak miłe towarzystwo?
Dopiero teraz zorientowałam się, że do mojego przystojnego wroga dołączyła grupka jego znajomych.
[Andrew]: Cześć! Miło mi Was poznać. Ja jestem Andrew, a to jest [J.I], Camille, Matthew i Jake.
Yhy, iskry aż poleciały. [I.T.P] błagam, nie daj się nabrać na ten czarujący uśmieszek...
[I.T.P]: Nam również miło, prawda [T.I]? uszczypnęła mnie, a ja zrozumiałam, że łatwo się z tego nie wykręcę. Uśmiechnęłam sie wbrew mojej woli i przedstawiłam się wszystkim. Po chwili przynieśli swoje ręczniki i dosiedli się do nas. Andrew smarował plecy mojej przyjaciółki, a ja starałam się na to nie patrzeć. Po chwili jednak atmosfera stała się lepsza, okazali się dość sympatyczni, zdarzyło mi się nawet kilka razy roześmiać.
[Camille]: Macie ochotę na przejażdżkę? Niedaleko stanęliśmy samochodem
[T.I]: Zmieścimy się? mimowolnie się zaśmiałam
[Camille]: No pewnie, wypożyczyliśmy vana na tydzień. Zdarzyło nam się nawet w nim imprezować!
[Matthew]: Haha, to prawda! Kto ma kluczyki?
[J.I]: Najlepszy kierowca w grupie, zapraszam.
Oczywiście, bo kto inny. Klękajcie narody. Ratownik, kierowca rajdowy, model. Czy w czymś jest kiepski? pomyślałam z przekąsem i powłóczyłam nogami za grupą. Przyjaciółka siedziała na kolanach Andrew, chociaż miejsca w samochodzie było aż nadto. Pozostali porozkładali się na fotelach tak, że mi zostało miejsce przy kierowcy. A może zrobili to specjalnie?
[J.I]: Prowadziłaś kiedyś samochód?
[T.I]: Tak
[J.I]: Chcesz się zamienić? posłał mi łagodny uśmiech i znów uwydatnił dołeczek
[T.I]: Nie
[J.I]: Nadal gniewasz się o tą piłkę?
[T.I]: Nie
Westchnął, a w radiu poleciała piosenka, której nie lubię. Chciałam przełączyć stację, ale on zrobił to pierwszy. Uśmiechnęłam się.
[J.I]: Tak wyglądasz jeszcze lepiej
Jak spłoszone zwierzę wyciągnęłam dłoń, żeby zgasić radio. Niestety znów pomyśleliśmy o tym samym i położył swoją ciepłą dłoń na mojej. Niestety, bo było to przyjemne uczucie. Nie zamierzał jej puścić, ale ja wysunęłam dłoń. Łzy stanęły mi w oczach, odwróciłam się w porę w stronę okna.
[J.I]: Wstawać wszyscy! Jesteśmy na miejscu.
Wszyscy wygramolili się z samochodu. Przywiózł nas na plażę. Ale nie taką jak poprzednia. Tutaj było mnóstwo kwiatów, hamaków i nikogo poza naszą grupą. A do tego zaczęło zachodzić słońce. Kiedy wszyscy pobiegli zeby zająć wygodne hamaki ja ruszyłam w górę po drewnianych schodkach. Chyba liczyłam na to, że [J.I] za mną pójdzie. Nie odwróciłam się jednak i kiedy doszłam do ogrodzenia, usłyszałam jego kroki za sobą. Wspięłam się zwinnie na płot i kiedy przeskoczyłam przez niego moim oczom ukazał się basen. Malutki, klimatycznie umiejscowiony i wkopany w ziemię. Spojrzałam przez ramię na [J.I], który po pokonaniu ogrodzenia również nie dowierzał w to, co znaleźliśmy. Chciałam zrobić mu na złość. Zsunęłam swoją sukienkę i w uwydatniającym ciało kostiumie wsunęłam się pod taflę spokojnej wody. Po wynurzeniu zgarnęłam włosy do tyłu i rozczarowana nie dostrzegłam nigdzie chłopaka. Dopłynęłam do krawędzi i kiedy chciałam się odwrócić, ktoś mi w tym pomógł. Poczułam silne ramiona na mojej talii. Spojrzałam w oczy [J.I] i nie stawiałam oporu.
[J.I]: Dlaczego zakładasz taką groźną maskę? Jeśli ktoś cię skrzywdził, nie powinnaś widzieć zdrajcy w każdym mężczyźnie.
[T.I]: Groźna maska chroni przed dupkami. Pewnymi siebie dupkami.
[J.I]: Auć. Mówiłem już o wrzucaniu wszystkich do jednego worka?
[T.I]: Co ty możesz wiedz..
Przysunął się bliżej i objął dłonią mój policzek. Czułam od niego dobro i troskę. Coś innego niż od Patricka. Ale czy to możliwe? Przecież wszyscy mężczyźni są tacy sami...
Zamknęłam oczy. czułam się bezpieczna. On zbliżył się, poczułam jego wypracowane ciało i otworzyłam oczy. Spojrzeliśmy na swoje usta i kiedy prawie się musnęły, za ogrodzeniem usłyszeliśmy Jake'a. Miałam wrażenie, że nasze ciała były drżące. Niechętnie wysunęłam się z wody, on zrobił to samo. Po 10 minutach siedzieliśmy w samochodzie. Jechaliśmy dość długo, wszyscy z tyłu zasnęli. Nie rozumiałam co się ze mną dzieje. Przecież już się uodporniłam. Nie potrzebowałam mężczyzny do szczęścia. A jednak... Złapał moją dłoń i pocałował ją nie odrywając wzroku od drogi. Po chwili stanął na poboczu. Wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Wziął mnie na ręce i zaniósł na piasek. Ułożył mnie delikatnie. Poczułam się jak wtedy, po incydencie z piłką. Tym razem jednak nie czułam złości, nic mnie też nie bolało. Nachylił się nade mną. Było już ciemno. Poczułam jak gładzi mnie po włosach. I wtedy wspomnienia wróciły. Popłakałam się.
[J.I]: Przepraszam, nie chciałem nic złego. Zaufaj mi. Proszę..
[T.I]: To ja przepraszam. Nie chcę już być wściekła za każdy miły gest. Nie powinnam tak źle cię traktować. Tylko nie daj znów mi się zawieźć.
[J.I]: Juź dobrze, nie zrobię Ci krzywdy.
Wtedy gorący jeszcze piasek potęgował emocje między nami. Moje ciało znów zdawało się drżeć. Wtedy położył dłoń obok mojej głowy. Przeniósł na nią ciężar swojego ciała, a ja objęłam dłonią jego napięte mięśnie ramion. Nareszcie mogliśmy dać upust naszym emocjom w pocałunku. Nasyceni sobą zasnęliśmy. Otulił mnie swoją koszulą. Obudził nas chłód już po godzinie. Co prawda [J.I] objął mnie i przytulił do swojej klatki piersiowej, ale martwiłam się o jego ciepło. Poprosiłam, żebyśmy przenieśli się do samochodu...
Aaa! Wróćmy do telefonu. Kiedy zobaczyłam go takiego, schowałam głowę w poduszkę. Chciałam odciąć się od wszystkiego.. od wszystkich. Gdy dźwięk ustał wyłączyłam telefon. Przez kolejne kilka dni prawie nie wychodziłam z łóżka. Płakałam. Tak bardzo go kocham.. dlaczego znów mnie to spotkało? Tym razem miało być inaczej. Wiedział jak bardzo skrzywdził mnie były chłopak, mówił, że kocha mnie zbyt mocno, żeby też zrobić coś takiego. Kłamca! Tak było każdego dnia. Od miesiąca.
Kiedy któregoś dnia gniłam pod kocem usłyszałam, że ktoś wszedł do mojego pokoju. Wystraszyłam się. Przecież [Imię Twojej Przyjaciółki], moja jedyna współlokatorka wyjechała na miesiąc do swojej siostry. Przerażona leżałam pod ciężką kołdrą. Zaczęło robić mi się duszno. Tajemniczy osobnik zorientował się gdzie jestem. Jak sądzę, po trzęsącej się pościeli.
Moje przerażenie wzrosło, kiedy jednym ruchem zerwano ze mnie osłonę. Już miałam zacząć krzyczeć, ale poznałam te bijące radością oczy. Czy to.. niemożliwe!
[T.I]: Co ty tutaj robisz?! serce powoli uspokajało swój rytm Wystraszyłaś mnie!
[Imię Twojej Przyjaciółki]: Haha! No przepraszam.. Poza tym myślałam, że chociaż trochę się ucieszysz! zaśmiała się
[T.I]: Głupku! Myślałam, że to włamywacz. Bardzo się cieszę! Nie rozumiem tylko czemu nie jesteś u siostry
[I.T.P]: Musiała wyjechać z narzeczonym. Zrobił jej niespodziankę a ja nie pozwoliłam jej z tego zrezygnować. Tęskniłam za Tobą!
[T.I]: Ja też strasznie tęskniłam. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tu jesteś...po moim policzku spłynęła łza. szybko otarłam ją z nadzieją, że [I.T.P] niczego nie zauważyła. Niestety nie udało się.
[I.T.P]: Maluszku, co z Tobą! Czemu płaczesz?! Nie ma mnie kilka dni, a Ty.. co tu się stało?
[T.I]: Proszę, nie rozmawiajmy o tym.. Bardzo proszę. To nic takiego.
[I.T.P]: Jeśli w grę w chodzą łzy.. to chyba jednak coś ważnego.
[T.I]: Nie mam siły znów do tego wracać.
[I.T.P]: Hmm... wiesz co? Dobrze, nie musisz mówić. Ale nie pozwolę ci zalegać w łóżku. Masz 15 minut na ogarnięcie się. Zabieram cię na plażę.
Uniosłam brwi ze zdziwienia.
[I.T.P]: Nie patrz tak na mnie. Hmm co my tu mamy (dziewczyna weszła do mojej garderoby. po chwili była już z powrotem. Wsunęła mi w dłonie kostium kąpielowy uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Za drzwiami krzyknęła jeszcze ''Pamiętaj! 15 minut!''
I rzeczywiście. Po 15 minutach byłyśmy przy drzwiach. Wsiadłyśmy do samochodu. Przyjaciółka nie pozwalała mi się zamartwiać. Wiedziałam, że martwi się o mnie i muszę się w przyszłości móc wpierać ją. Czasem miałam ochotę się poddać. Zniknąć z tego świata. Kochałam go... a on... tak po prostu... Dość. Jedźmy..
Po 20 minutach dojechałyśmy do celu. Pogoda była niesamowita. Bezchmurne, lazurowe niebo, Słońce, nie mówię już o prawie białym, gorącym piasku i spokojnym, przejrzystym morzu. Zsunęłyśmy z siebie przewiewne sukienki i ułożyłyśmy się na kocu. Postanowiłyśmy schłodzić się napojami, które ze sobą zabrałyśmy. Dziękowałam podświadomie przyjaciółce, że wyciągnęła mnie z łóżka. Potrzebowałam tego. [I.T.P] przywiozła mi książkę. Nie pamiętam kiedy ostatnio robiłam coś tylko dla siebie, a przecież tak kocham czytać! Jak mogłam zrobić sobie taką przerwę? Rozkoszowałam się połączeniem promieni słonecznych i bryzy morskiej muskających moje ciało. Czytając książkę, poczułam, jakbym przeniosła się do innego świata, podobało mi się to uczucie. Jednak kiedy mój organizm odczuł odpoczynek po ostatnich przepłakanych dniach, mimowolnie zamknęłam oczy i szybko zasnęłam. Z drzemki wyrwał mnie ból. Ktoś uderzył mnie piłką w głowę. Szybko zerwałam się i wściekła rozglądałam się szukając złodzieja mojego snu. Widziałam posturę mężczyzny, który biegł w moją stronę. Już miałam zacząć na niego krzyczeć, ale wszystko stało się zbyt szybko. Nieznajomy objął mnie, położył z łatwością na ziemi, przyłożył sporą dłoń do mojego czoła i z przejęciem zapytał
[Jego Imię]: Wszystko w porządku?! Bardzo Cię przepraszam, zerwałaś się szybko i wyglądałaś na zdezorientowaną. Nie kręci Ci się w głowie?
Okej, zrobił na mnie wrażenie. Był przystojny, jego ciało dobrze prezentowało się w trakcie tego krótkiego biegu...mówił łagodnie, chyba naprawdę się przejął. O nie, nie. Przed oczami stanął mi Patrick. Wszyscy są tacy sami. W odpowiedzi wycedziłam przez zęby
[T.I]: Naprawdę pomyliłeś zdezorientowanie z wk*rwieniem? Oprócz tego, że przerwałeś mi wyczekiwany sen, nic mi nie jest. Zresztą to i tak nie twój problem. Weź tą piłkę i idź wreszcie.
[J.I]: Nie pasują do ciebie przekleństwa. Chyba nieczęsto ich używasz. Nie musisz udawać groźnej.
Roześmiał się, czym bardzo mnie zirytował. Później schował te swoje równe białe zęby, zakrył je przyjazny uśmiech. Ukazał dołek w policzku, a ja? Wściekła, że zwracam na to uwagę zbierałam w sobie wszystkie siły do ataku. Najbardziej dotknęło mnie, że miał rację. Naprawdę nie przeklinam, musiało to zabrzmieć śmiesznie. Musiałam jednak zostać przy swojej pozycji obronnej i byłam gotowa przekonać go do mojej wściekłości i grozy. Po znalezieniu w głowie najbrzydszego słowa jakie znam, nabrałam powietrza i...
[I.T.P]: Zostawiam cię na chwilę, a ty organizujesz nam tak miłe towarzystwo?
Dopiero teraz zorientowałam się, że do mojego przystojnego wroga dołączyła grupka jego znajomych.
[Andrew]: Cześć! Miło mi Was poznać. Ja jestem Andrew, a to jest [J.I], Camille, Matthew i Jake.
Yhy, iskry aż poleciały. [I.T.P] błagam, nie daj się nabrać na ten czarujący uśmieszek...
[I.T.P]: Nam również miło, prawda [T.I]? uszczypnęła mnie, a ja zrozumiałam, że łatwo się z tego nie wykręcę. Uśmiechnęłam sie wbrew mojej woli i przedstawiłam się wszystkim. Po chwili przynieśli swoje ręczniki i dosiedli się do nas. Andrew smarował plecy mojej przyjaciółki, a ja starałam się na to nie patrzeć. Po chwili jednak atmosfera stała się lepsza, okazali się dość sympatyczni, zdarzyło mi się nawet kilka razy roześmiać.
[Camille]: Macie ochotę na przejażdżkę? Niedaleko stanęliśmy samochodem
[T.I]: Zmieścimy się? mimowolnie się zaśmiałam
[Camille]: No pewnie, wypożyczyliśmy vana na tydzień. Zdarzyło nam się nawet w nim imprezować!
[Matthew]: Haha, to prawda! Kto ma kluczyki?
[J.I]: Najlepszy kierowca w grupie, zapraszam.
Oczywiście, bo kto inny. Klękajcie narody. Ratownik, kierowca rajdowy, model. Czy w czymś jest kiepski? pomyślałam z przekąsem i powłóczyłam nogami za grupą. Przyjaciółka siedziała na kolanach Andrew, chociaż miejsca w samochodzie było aż nadto. Pozostali porozkładali się na fotelach tak, że mi zostało miejsce przy kierowcy. A może zrobili to specjalnie?
[J.I]: Prowadziłaś kiedyś samochód?
[T.I]: Tak
[J.I]: Chcesz się zamienić? posłał mi łagodny uśmiech i znów uwydatnił dołeczek
[T.I]: Nie
[J.I]: Nadal gniewasz się o tą piłkę?
[T.I]: Nie
Westchnął, a w radiu poleciała piosenka, której nie lubię. Chciałam przełączyć stację, ale on zrobił to pierwszy. Uśmiechnęłam się.
[J.I]: Tak wyglądasz jeszcze lepiej
Jak spłoszone zwierzę wyciągnęłam dłoń, żeby zgasić radio. Niestety znów pomyśleliśmy o tym samym i położył swoją ciepłą dłoń na mojej. Niestety, bo było to przyjemne uczucie. Nie zamierzał jej puścić, ale ja wysunęłam dłoń. Łzy stanęły mi w oczach, odwróciłam się w porę w stronę okna.
[J.I]: Wstawać wszyscy! Jesteśmy na miejscu.
Wszyscy wygramolili się z samochodu. Przywiózł nas na plażę. Ale nie taką jak poprzednia. Tutaj było mnóstwo kwiatów, hamaków i nikogo poza naszą grupą. A do tego zaczęło zachodzić słońce. Kiedy wszyscy pobiegli zeby zająć wygodne hamaki ja ruszyłam w górę po drewnianych schodkach. Chyba liczyłam na to, że [J.I] za mną pójdzie. Nie odwróciłam się jednak i kiedy doszłam do ogrodzenia, usłyszałam jego kroki za sobą. Wspięłam się zwinnie na płot i kiedy przeskoczyłam przez niego moim oczom ukazał się basen. Malutki, klimatycznie umiejscowiony i wkopany w ziemię. Spojrzałam przez ramię na [J.I], który po pokonaniu ogrodzenia również nie dowierzał w to, co znaleźliśmy. Chciałam zrobić mu na złość. Zsunęłam swoją sukienkę i w uwydatniającym ciało kostiumie wsunęłam się pod taflę spokojnej wody. Po wynurzeniu zgarnęłam włosy do tyłu i rozczarowana nie dostrzegłam nigdzie chłopaka. Dopłynęłam do krawędzi i kiedy chciałam się odwrócić, ktoś mi w tym pomógł. Poczułam silne ramiona na mojej talii. Spojrzałam w oczy [J.I] i nie stawiałam oporu.
[J.I]: Dlaczego zakładasz taką groźną maskę? Jeśli ktoś cię skrzywdził, nie powinnaś widzieć zdrajcy w każdym mężczyźnie.
[T.I]: Groźna maska chroni przed dupkami. Pewnymi siebie dupkami.
[J.I]: Auć. Mówiłem już o wrzucaniu wszystkich do jednego worka?
[T.I]: Co ty możesz wiedz..
Przysunął się bliżej i objął dłonią mój policzek. Czułam od niego dobro i troskę. Coś innego niż od Patricka. Ale czy to możliwe? Przecież wszyscy mężczyźni są tacy sami...
Zamknęłam oczy. czułam się bezpieczna. On zbliżył się, poczułam jego wypracowane ciało i otworzyłam oczy. Spojrzeliśmy na swoje usta i kiedy prawie się musnęły, za ogrodzeniem usłyszeliśmy Jake'a. Miałam wrażenie, że nasze ciała były drżące. Niechętnie wysunęłam się z wody, on zrobił to samo. Po 10 minutach siedzieliśmy w samochodzie. Jechaliśmy dość długo, wszyscy z tyłu zasnęli. Nie rozumiałam co się ze mną dzieje. Przecież już się uodporniłam. Nie potrzebowałam mężczyzny do szczęścia. A jednak... Złapał moją dłoń i pocałował ją nie odrywając wzroku od drogi. Po chwili stanął na poboczu. Wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi. Wziął mnie na ręce i zaniósł na piasek. Ułożył mnie delikatnie. Poczułam się jak wtedy, po incydencie z piłką. Tym razem jednak nie czułam złości, nic mnie też nie bolało. Nachylił się nade mną. Było już ciemno. Poczułam jak gładzi mnie po włosach. I wtedy wspomnienia wróciły. Popłakałam się.
[J.I]: Przepraszam, nie chciałem nic złego. Zaufaj mi. Proszę..
[T.I]: To ja przepraszam. Nie chcę już być wściekła za każdy miły gest. Nie powinnam tak źle cię traktować. Tylko nie daj znów mi się zawieźć.
[J.I]: Juź dobrze, nie zrobię Ci krzywdy.
Wtedy gorący jeszcze piasek potęgował emocje między nami. Moje ciało znów zdawało się drżeć. Wtedy położył dłoń obok mojej głowy. Przeniósł na nią ciężar swojego ciała, a ja objęłam dłonią jego napięte mięśnie ramion. Nareszcie mogliśmy dać upust naszym emocjom w pocałunku. Nasyceni sobą zasnęliśmy. Otulił mnie swoją koszulą. Obudził nas chłód już po godzinie. Co prawda [J.I] objął mnie i przytulił do swojej klatki piersiowej, ale martwiłam się o jego ciepło. Poprosiłam, żebyśmy przenieśli się do samochodu...
sobota, 1 listopada 2014
61. Harry ♥
[Twoje Imię]: Kocham, kiedy tak na mnie patrzysz. Jakbyś widział mnie pierwszy raz w życiu.
Nic nie opowiedział. Uśmiechnął się tylko lekko i przyciągnął mnie do siebie. Leżałam teraz wtulona w jego idealnie wyrzeźbione ciało. Jak zwykle, nawet mimo braku ubrań, był bardzo ciepły i kiedy poczuł moje zmarznięte dłonie na swojej klatce piersiowej, zmartwiony objął je czule swoimi dłońmi.
Harry: I jak, Maluszku. Podoba Ci się tutaj?
[T.I]: Jest wspaniale. Harry.. obiecaj mi jedną rzecz.
H: Co tylko chcesz
[T.I]: Bądź przy mnie. Zawsze...
H: Nigdzie się nie wybieram. Zamarzłabyś beze mnie!
[T.I]: Nie żartuj w takiej chwili! posmutniałam
H: Skarbie, nigdy nikogo tak mocno nie kochałem. Wiem, jak bardzo skrzywdził cię były chłopak. Wiem też, że nie byłbym w stanie zrobić ci czegoś podobnego, bo widok ciebie, płaczącej z mojego powodu.. nie wybaczyłbym sobie tego. Nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Pamiętasz, jak się poznaliśmy?
Byliśmy oboje na imprezie. Zerkałem na ciebie od samego początku. Odwzajemniałaś moje spojrzenia. Wyszłaś na parkiet i poruszałaś się tak, że nie było na sali chłopaka, który nie patrzyłby wtedy na ciebie. Ten piękny uśmiech, radość bijąca z twoich oczu. Poszedłem po drinka. Kiedy wróciłem chciałem skierować się w stronę stolika, przy którym wcześniej siedziałaś. Jednak ciebie tam nie było. Rozejrzałem się naokoło. Nigdzie nie dostrzegłem tej ślicznej dziewczyny, na której punkcie oszalałem od pierwszego wejrzenia. Postanowiłem spróbować jeszcze jednej rzeczy: damska łazienka. Przecież to tam spędzacie sporo czasu, prawda? Niepewnie uchyliłem drzwi. Wtedy usłyszałem ciche łkanie. Zaniepokojony otworzyłem powoli drzwi. Zobaczyłem Cię.. Tego widoku chyba nigdy nie uda mi się wymazać z pamięci. Drobna, roztrzęsiona postać siedziała w rogu pomieszczenia. Szybko podszedłem do ciebie i nogi same się pode mną ugięły. Ukląkłem przy tobie i nie wiedząc jak ci pomóc głupio rzuciłem:
H: Coś się stało?
[T.I]: Odejdź.. Nie jesteś w stanie mi pomóc.
H: Może dasz mi spróbować?
[T.I]: Rób co chce.. nie skończyłaś, bo przyszła kolejna fala łez. Tego już nie wytrzymałem. Usiadłem obok ciebie i mocno przytuliłem cię do siebie. Nie stawiałaś oporu. Nie miałaś na to siły.. a może własnie tego potrzebowałaś? Nie naciskałem. Siedziałem w ciszy gładząc twoje włosy. Chciałem, żebyś się wyciszyła, żeby te wszystkie złe emocje spłynęły.. mogły przejść na mnie, ważne, żebyś przestała płakać. Ku mojemu zdziwieniu po chwili wtulona we mnie zaczęłaś mówić.
[T.I]: Niedawno chodziłam z Joshem. Znaliśmy się jeszcze ze szkoły. Od najmłodszych lat podkochiwałam się w nim bez opamiętania. W moich oczach nie miał żadnych wad. Nasz związek trwał 3 lata. Kochałam go nad życie, byłam w stanie zrobić dla niego wszystko. Byłam pewna, że on czuje dokładnie to samo. Dopiero po rozstaniu zaczęłam analizować nasz związek. Zrozumiałam, że tyle razy mnie krzywdził, a ja w podświadomości tłumaczyłam każde jego zachowanie. Kilka dni temu wrócił pijany do naszego mieszkania. Był w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Kiedy przyszłam spytać go, czemu po raz kolejny tak późno wrócił.. zobaczyłam ich razem. Ona.. była w ciąży, rozumiesz? W świetnych nastrojach delektowali się swoją obecnością, on gładził ją po brzuchu, a ona... ona całowała go po szyi. W pewnej chwili pijany chłopak dostrzegł mnie w korytarzu. Podszedł do mnie i powiedział tylko:
Josh: No tak. zapomniałem o tobie. Pięknie dziś wyglądasz. gdy to powiedział wsunął dłoń pod moją bluzkę i przycisnął mnie do ściany blokując drogę ucieczki. Nie mogłam się wyrwać, krzyczałam. Nagle udało mi się odepchnąć jego, budzące we mnie wtedy obrzydzenie, ciało. Pobiegłam w stronę drzwi. Zatrzymałam się tylko przy ciężarnej dziewczynie. Perfidnie uśmiechała się w moją stronę. Nie miałam siły odezwać się słowem. Opuściłam mieszkanie. Na szczęście miałam ze sobą telefon. Zadzwoniłam po taksówkę i oddaliłam się od tego miejsca w stronę domu mojej przyjaciółki. Stanęłam przed jej drzwiami z rozmazanym makijażem i trzęsąca się ze strachu. Wciąż miałam przed oczami jego próbującego mnie dotykać. Osunęłam się po ścianie na ziemię. Przyjaciółka otworzyła drzwi. Kiedy mnie zobaczyła szybko podniosła mnie i wprowadziła do pomieszczenia. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Opowiedziałam jej wszystko, po kolei. Już chciała wsiąść w samochód i pojechać do Josha. Ale, z trudem, ją zatrzymałam. Dziewczyna przygotowała dla mnie pokój i kazała mi się wprowadzić. Bezsilność, którą czułam kiedy mnie dotykał... to ciągle mnie prześladuje. Nie mogę pozbyć się tego obrazu z głowy. Wciąż boję się dotyku mężczyzny. No i właśnie dziś.. pech chciał, że przyszedł właśnie do tego klubu. Kiedy tańczyłam na parkiecie zniknąłeś mi z pola widzenia. momentalnie poczułam ogromną niepewność. I słusznie. W pewnej chwili pojawił się przy mnie Josh. Przycisnął mnie do siebie szepcąc ohydne propozycje. Momentalnie w moich oczach stanęły łzy. Wyrwałam mu się i na drżących nogach dotarłam tutaj.
[T.I]: Harry! Po co mi o tym przypominasz...?
Zsunął z mojej twarzy niepokorny kosmyk włosów lekko pieszcząc twarz opuszkami palców.
H: Poczekaj, daj mi skończyć
Opowiadałaś dalej.
Wbiegłam do łazienki, zsunęłam się po ścianie na podłogę i skulona zasłoniłam się dłońmi z nadzieją, że w ten sposób jestem niewidoczna. Nagle drzwi się otworzyły.. Byłam pewna, że to on. A jednak do łazienki wszedłeś ty, Harry. Byłeś moim cichym aniołem. Nie wiadomo z jakiego powodu- szukałeś mnie. I nie odszedłeś kiedy kazałam. Zostałeś przy mnie bo, nie znając mojej historii, wiedziałeś, że jednak tego potrzebuję. Ale, kiedy zdążyłam się już uspokoić i ukoić nerwy.. a może i zmysły twoimi perfumami, do łazienki wtargnął Josh.
[T.I]: Harry!!!
H: Jestem tu, Skarbie. To już przeszłość.
Kiedy już się uspokoiłaś, przestałaś się trząść.. liczyłem na to, że jest już wszystko dobrze. Zamknąłem oczy. Cieszyłem się chwilą, kiedy mam cię w swoich ramionach i udało mi się pomóc. Z tego rozmarzenia wyrwałaś mnie właśnie Ty. Wbiłaś się we mnie tak mocno, jakbyś chciała schować się przed czymś przerażającym. Zaniepokojony otworzyłem oczy. Ujrzałem bordowego ze złości i nadmiaru alkoholu chłopaka, który stał w drzwiach. Domyśliłem się kto to. Chłopak rzucił się w naszą stronę i złapał cię mocno za dłoń. Jęknęłaś z bólu, a w twoje, pełne bólu oczy, wpatrywały się we mnie. Natychmiast wstałem poluzowując jego uścisk na twej dłoni. Odsunąłem go od ciebie. Z początku chciałem z nim porozmawiać mimo nienawiści, którą darzyłem go za twoje łzy i ból. On jednak wymierzył w moją stronę cios, który momentalnie zablokowałem.
[T.I]: Mój Ty Supermenie! Haha pocałowałam go w policzek A właśnie, że cię uderzył. Już nie
pamiętasz, jak przykładałam ci lód do policzka?
H: ...
[T.I]: No już, już. Hahah! zmierzyłeś mnie wzrokiem Dobrze, przepraszam, już słucham.
Okej, pierwszego uderzenia się nie spodziewałem, ale później dostał dwa razy mocniej. Po kilku ciosach Josh osunął się na ziemię. Podszedłem do ciebie. Siedziałaś w kącie pomieszczenia i z przerażeniem przyglądałaś się pokonanemu chłopakowi i mi. Miałem wrażenie, że się mnie boisz.. to mnie zmartwiło. Jednak mimo to niepewnie usiadłem obok ciebie. Bałem się wykonać jakikolwiek ruch. Ale ty rzuciłaś mi się z wdzięcznością na szyję. Już nie musiałaś się go obawiać. Kiedy uświadomiłem sobie, że to nie mnie się wystraszyłaś, ale nadal żyłaś tą sytuacją.. pomogłem ci wstać. Pocałowałem cię w czoło i objąłem delikatnie twoje dłonie. Nachyliłem się do twojego ucha i szepnąłem..
H: ...Co wtedy powiedziałem?
[T.I]: "Nie bój się, już nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić"
Wtedy ty złapałaś mnie mocno za rękę i spojrzałaś głęboko w moje oczy. "Dziękuję, że jesteś'' - powiedziałaś. Szczęśliwy pociągnąłem cię w stronę wyjścia. Opuściliśmy klub. Mróz momentalnie otulił nasze ciała. Kiedy czekaliśmy na taksówkę otuliłem cię swoim płaszczem.
[T.I]: Tak! Pamiętam. Ten zapach..
H: Haha. Mój Słodziak!
[T.I]: Kiedy dotarliśmy do mojego domu, pocałowałeś mnie na pożegnanie i wymieniliśmy się numerami. Następnego dnia spotkaliśmy się...
H: W kawiarni obok starego, obrośniętego wielokolorowymi kwiatami domu.
[T.I]: Pamiętasz to wszystko.. to niesamowite.
H: Po kawie poszliśmy właśnie przed ten dom. To tam spytałem, czy zostaniesz moją dziewczyną.
Zgodziłaś się. Jak mógłbym tego nie pamiętać, Skarbie. I ty prosisz mnie, żebym przy tobie był. Zrozum, że nie potrafię inaczej. Odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem.. nie pozwoliłem ci odejść. Jesteś moim tlenem. Bez ciebie.. bez ciebie nie istnieję. Kocham Cię, [T.I]. Na zawsze... ♥
[T.I]: Harry! Po co mi o tym przypominasz...?
Zsunął z mojej twarzy niepokorny kosmyk włosów lekko pieszcząc twarz opuszkami palców.
H: Poczekaj, daj mi skończyć
Opowiadałaś dalej.
Wbiegłam do łazienki, zsunęłam się po ścianie na podłogę i skulona zasłoniłam się dłońmi z nadzieją, że w ten sposób jestem niewidoczna. Nagle drzwi się otworzyły.. Byłam pewna, że to on. A jednak do łazienki wszedłeś ty, Harry. Byłeś moim cichym aniołem. Nie wiadomo z jakiego powodu- szukałeś mnie. I nie odszedłeś kiedy kazałam. Zostałeś przy mnie bo, nie znając mojej historii, wiedziałeś, że jednak tego potrzebuję. Ale, kiedy zdążyłam się już uspokoić i ukoić nerwy.. a może i zmysły twoimi perfumami, do łazienki wtargnął Josh.
[T.I]: Harry!!!
H: Jestem tu, Skarbie. To już przeszłość.
Kiedy już się uspokoiłaś, przestałaś się trząść.. liczyłem na to, że jest już wszystko dobrze. Zamknąłem oczy. Cieszyłem się chwilą, kiedy mam cię w swoich ramionach i udało mi się pomóc. Z tego rozmarzenia wyrwałaś mnie właśnie Ty. Wbiłaś się we mnie tak mocno, jakbyś chciała schować się przed czymś przerażającym. Zaniepokojony otworzyłem oczy. Ujrzałem bordowego ze złości i nadmiaru alkoholu chłopaka, który stał w drzwiach. Domyśliłem się kto to. Chłopak rzucił się w naszą stronę i złapał cię mocno za dłoń. Jęknęłaś z bólu, a w twoje, pełne bólu oczy, wpatrywały się we mnie. Natychmiast wstałem poluzowując jego uścisk na twej dłoni. Odsunąłem go od ciebie. Z początku chciałem z nim porozmawiać mimo nienawiści, którą darzyłem go za twoje łzy i ból. On jednak wymierzył w moją stronę cios, który momentalnie zablokowałem.
[T.I]: Mój Ty Supermenie! Haha pocałowałam go w policzek A właśnie, że cię uderzył. Już nie
pamiętasz, jak przykładałam ci lód do policzka?
H: ...
[T.I]: No już, już. Hahah! zmierzyłeś mnie wzrokiem Dobrze, przepraszam, już słucham.
Okej, pierwszego uderzenia się nie spodziewałem, ale później dostał dwa razy mocniej. Po kilku ciosach Josh osunął się na ziemię. Podszedłem do ciebie. Siedziałaś w kącie pomieszczenia i z przerażeniem przyglądałaś się pokonanemu chłopakowi i mi. Miałem wrażenie, że się mnie boisz.. to mnie zmartwiło. Jednak mimo to niepewnie usiadłem obok ciebie. Bałem się wykonać jakikolwiek ruch. Ale ty rzuciłaś mi się z wdzięcznością na szyję. Już nie musiałaś się go obawiać. Kiedy uświadomiłem sobie, że to nie mnie się wystraszyłaś, ale nadal żyłaś tą sytuacją.. pomogłem ci wstać. Pocałowałem cię w czoło i objąłem delikatnie twoje dłonie. Nachyliłem się do twojego ucha i szepnąłem..
H: ...Co wtedy powiedziałem?
[T.I]: "Nie bój się, już nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić"
Wtedy ty złapałaś mnie mocno za rękę i spojrzałaś głęboko w moje oczy. "Dziękuję, że jesteś'' - powiedziałaś. Szczęśliwy pociągnąłem cię w stronę wyjścia. Opuściliśmy klub. Mróz momentalnie otulił nasze ciała. Kiedy czekaliśmy na taksówkę otuliłem cię swoim płaszczem.
[T.I]: Tak! Pamiętam. Ten zapach..
H: Haha. Mój Słodziak!
[T.I]: Kiedy dotarliśmy do mojego domu, pocałowałeś mnie na pożegnanie i wymieniliśmy się numerami. Następnego dnia spotkaliśmy się...
H: W kawiarni obok starego, obrośniętego wielokolorowymi kwiatami domu.
[T.I]: Pamiętasz to wszystko.. to niesamowite.
H: Po kawie poszliśmy właśnie przed ten dom. To tam spytałem, czy zostaniesz moją dziewczyną.
Zgodziłaś się. Jak mógłbym tego nie pamiętać, Skarbie. I ty prosisz mnie, żebym przy tobie był. Zrozum, że nie potrafię inaczej. Odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem.. nie pozwoliłem ci odejść. Jesteś moim tlenem. Bez ciebie.. bez ciebie nie istnieję. Kocham Cię, [T.I]. Na zawsze... ♥
niedziela, 12 stycznia 2014
59.Niall cz. 2 "Co mam wybrac?"
Usiadłam jak najbliżej drzwi wyjściowych, koło dziewczyn, które oczywiście śmiały się ze mnie. Nieważne gdzie bym usiadła i tak by się ze mnie śmiali, zaczęłam się rozglądać-to jedynie mogłam zrobić. Nagle zobaczyłam tego chłopaka, westchnęłam i zatrzymałam na nim wzrok. Po jakiś 10sekundach zorientowałam się, że on też się na mnie patrzy- cholera! Wstał i przygarbiony podszedł do mnie, usiadł na schodach i zaczęliśmy rozmawiać:
-Myślałem, że już cię dzisiaj nie spotkam [T.I]- zaśmiał się cicho
-Skąd znasz moje imię?
-Nie jestem głuchy a w sekretariacie nie można było nie słyszeć twojego imienia i nazwiska...-chciałam mu przerwać, ale nawijał dalej-...nie jest zbytnio dyskretna, powiedziała mi co się stało, dosłownie zaczęła na ciebie narzekać...
-Super...-nie było w tym słowie żadnego entuzjazmu-...nie ważne, więc jeśli ty wiesz kim jestem to może fair byłoby gdybym ja tez dowiedziała się kim ty jesteś!
-Niall Horan, zapalony gitarzysta!- oznajmił i wyciągną rękę w moją stronę
-U nas nie podaje się ręki, u nas się przybija żółwika!- powiedziawszy to ułożyłam dłoń w tkz. żółwika- No przybij, nie gryzę!
Lekko zdezorientowany zrobił to o co go prosiłam, rozmawialiśmy o całej tej sytuacji, ale też nie zwierzała mu się do końca. W końcu znamy się z godzinę, jak nie krócej. Podczas rozmowy można było słyszeć w tle głos różnych osób opowiadające o swojej pracy-kucharz, nauczycie, biznesmen, dziennikarz itd. Raz na jakiś czas słuchałam rozmowy dziewczyn, które na obgadywały. Niall kazał mi się nimi nie przejmować, ale ja nie wiem jak to zrobić. No bo w końcu jeszcze wczoraj to ja byłam tą, która obgadywała. Czas szybko minął i zanim się zorientowałam wicedyrektor kazała nam wyjść. Nie chciałam tego zrobić, ale musiałam złapałam chłopaka za rękę i jako jedni z pierwszych wybiegliśmy z sali teatralnej. Stanęliśmy z boku i czekaliśmy aż całe 300 osób się rozejdzie, patrząc na godzinę wywnioskowałam, ze został nam do kolejnej lekcji 10min. I tak właśnie było, zadzwonił pierwszy dzwonek oznajmiający, że mamy przerwę. Niall był jedyną osobą, z którą mogłam teraz rozmawiać, więc wyszliśmy na dwór-mamy piękną wiosnę to czemu nie. Słońce święciło po oczach więc usiedliśmy pod drzewem z dala od ludzi:
-Mogę tu zostać na zawsze!- oznajmiław i oparłam się o drzewo
-Ja też!- odparł i zrobił to samo co ja- Obiecałaś, że opowiesz mi tą sytuacje z twojego punktu widzenia, więc?
-Eh, mogę później? Teraz jest tak pięknie i cicho...-oznajmiłam-...jak w tych wszystkich opowiadaniach w pamiętniku- dodałam cicho- Pamiętnik!- krzyknęła
-Jaki pamiętnik?
-Zgubiłam go, musze szybko go znaleźć, albo Jade!- gdy miałam wstać, chłopak złapał mnie za rękę
-Poczekaj...-sięgnął do plecaka i wyciągnął zgubę-...czy chodzi o to?
-O Boże! Tak to on! Dziękuje!- rzuciłam mu się na szyje, przytulałam go tak mocno, że zaczął narzekać na brak tlenu- Skąd go wziąłeś?
-Gdy wyszedłem z sekretariatu zobaczyłem dziewczynę, która wraz z jakimiś innymi przyjaciółkami śmiały sie z...z...
-Wyduś to z siebie!- nalegałam
-Z ciebie...-zrobiło mi się smutno i to bardzo-...podszedłem z boku i słuchałem co mówią, no i w tedy taka blondynka wygadała się, że zabrała ci go z szafki. No i w tedy wkroczyłem ja, wystraszyłem je niechcący i zabrałem pamiętnik. Uciekły prosto na salę!
-Blondynka?- pokiwał głową- Jeansy, biała bluzka i czarny sweterek?- nie pewnie się zgodził, pewnie nie zwrócił na to uwagi...prawdziwy mężczyzna- Jade!
Szybko wstałam i ruszyłam szukać mojej siostruni, jeśli nie będzie jej w toalecie to może w stołówce. Ani tu ani tu. Zostało jeszcze jedno miejsce-sala teatralna a raczej jej kulisy. Szłam tak szybo, że Niall prawie mnie nie doganiał-byłam zdziwiona, że poszedł ze mną, ale jego wybór. Już po chwili stałam oko w oko z moją siostrą, na scenie. Miałam ochotę ją pobić, ale dostała bym szlaban na cały miesiąc:
-Kto pozwolił ci ruszać moje rzeczy?- krzyknęłam
-Już nie marudź! Ale musze ci podziękować.- oznajmiła uśmiechnięta
-Za co kretynko?
-Za zdradę Finn'a, teraz ja będę tą najpopularniejszą oraz jego nową dziewczyną!
-Co?- krzyknęliśmy równocześnie z Niall'em- To on mnie zdradził nie ja jego!
-Mówisz tak bo chcesz aby ludzie ci współczuli, ale nie kochana nie ma dobra dla złych ludzi!
-Ja pierdole!- pierwszy raz w tym tygodniu przeklęłam- Przejedziesz się na tym, zobaczysz! Pamiętaj łapy precz od pamiętnik!
Odwróciwszy się zobaczyła Finn'a, uśmiechniętego od ucha do ucha. Ominął mnie bez słowa, obserwowałam każdy jego ruch. Podszedł do Jade i pocałował ją namiętnie, bardzo namiętnie kiedyś mnie tak całował i mówił, że jestem tą jedyną. Gdy przestał i podszedł do mnie, zanim cokolwiek powiedział uderzyłam go w policzek. Złapał mój nadgarstek bardzo mocno a to co powiedział mi do ucha było nie do pomyślenia- "Jeszcze raz to zrobisz a twój koleszka nie będzie się tak więcej uśmiechać". Wyrwałam się z uścisku i wyszłam na korytarz ciągnąc za sobą Niall'a.:
-Pójdę już- odparłam i zaczęłam dosłownie uciekać
-[T.I] zaczekaj!
W tym momencie nie chciałam z nikim rozmawiać, weszłam do sali i usiadłam w ostatniej ławce. Z racji tego, że Edward jest z innej klasy odetchnęłam z ulgą, gdyż blondynek nie będzie ze mną w klasie. A może to źle? Jak na razie jest jedyną osobą z którą mogę pogadać.
Po lekcjach
Na żadnej z lekcji się nie skupiałam, każda mijała mi jakoś szybko. Chciałabym teraz położyć się w ciepłym łóżeczku i rozpłakać się, ale musze zostać te cholerne 2 godziny w szkole. Jeszcze gorsze jest to, że będę sprzątać sale z NIM. Dlaczego? Weszłam do wyznaczonej nam sali i nie spotkałam go tam, pewnie olał kare i poszedł. Tym lepiej dla mnie! Nagle usłyszałam jego głos:
-Widzę, że szybko odnalazłaś swoje powołanie...sprzątaczka! A gdzie twój strój?
-Zamknij się!- syknęłam
-Spokojnie bo ci żyłka pęknie...więc może przejdziemy do sedna?- spytał
-Jakiego sedna?
Odwróciłam się do niego i za nim zdołałam się zorientować co się dzieje, stał przede mną ze swoim uśmieszkiem. Popchnął mnie na ścianę, zaczął całować moją szyje a ja po prostu stałam. Dlaczego? Bo jestem kretynką, gdy się ocknęłam zaczęłam się szarpać. Jeśli mnie dotknie jeszcze raz to zabije, był silniejszy ode mnie więc finał był oczywisty. Stałam przyparta do ściany a Finn znów zaczął całować moją szyje:
-Odwal się od mnie dupku! Pomocy! Po--zakrył moje usta swoją ręką i kontynuował- Niech mi ktoś pomoże!- pomyślałam
Nagle w drzwiach pojawiła sie Jade, była zaszokowana. Zamiast mi pomóc uciekła...uciekła. Jade! Chłopak zaczął zbliżać się nie bezpiecznie do moich ust. Ruszałam głową na boki aby utrudnić mu dostęp do nich, ponownie przyłożył dłoń do moich ust. Powiedział abym się uspokoiła, ale ja znów zaczęłam się rzucać. Nagle uderzył mnie w brzuch bardzo mocno, zsunęłam się po prostu na podłogę. Złapałam się za brzuch i chciałam zniknąć:
-[T.I]!- usłyszałam znajomy głos
-Niall...pomocy!- powiedziałam cicho
Chłopaki stanęli twarzą w twarz. Dlaczego mi sie to przytrafia? A jeśli Finn pobije Niall'a tak, że będzie musiał jechać do szpitala? Co mam zrobić?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam was z drugą częścią Niall'a, mam nadzieje że wam się spodoba! Przepraszam za zwłokę ;)
Miłe komentarze mile widziane haha <3
Natalia <3
sobota, 4 stycznia 2014
58. Niall cz. 1 "Co mam wybrać?"
Zniszczył mnie. Zniszczył moje życie. Bawi się
uczuciami dziewczyn, daje im nadzieje, że któraś z nim będzie. Nabierają się na
jego urok-jak ja i moja siostra Jade-ale najgorsze jest to, że ona mnie
nienawidzi za to, że z nim jestem...a raczej byłam. Rzucił mnie przez to, że
widziałam jak całował się inną- jego zdaniem to oczywiście tylko i wyłącznie moja wina.
Kretyn, jest żałosny! Nikt
nie wie, że zerwaliśmy...do czasu, zaraz każdy się dowie od niego i w ciągu
kilku sekund cała szkoła będzie o tym wiedziała.
****
Weszłam na szkolny korytarz i nie wiedziałam o co chodzi,
nikt się nie patrzył, nie śmiał czy dogadywał. Czyżby nikomu nie powiedział?
Nagle z głośników dobiegł komunikat:-Wszyscy mają udać się do sali teatralnej!
Dyrektor naszej szkoły jest tak sztywny i beznadziejny, że mam ochotę go zabić! Na pewno w domu ma lalkę Voodoo(czyt. wudu) i wbija w nią szpilki udając, że to my. Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam w stronę sali, gdy miałam juz wejść usłyszałam głos mojej koleżanki -Skay:
-[T.I] czekaj!- podbiegła do mnie zdyszana- Finn cię szuka, jest koło tylnych drzwi do sali teatralnej.
-Co? Przecież ja z nim ze...-fuck, fuck, fuck
-Ze-? Co? Co się stało?-spytała zaszokowana
-Nie, nic ja z nim załatwiłam to wcześniej!- wybrnęłam, tak to się robi- To idę, zajmij mi miejsce!
Uśmiechnęłam się i ruszyłam do wyznaczonego miejsca, czego on może chcieć? Mijając puste sale i szafki ujrzałam Finn'a. Zabije cię gnoju słyszysz! Powinnam zacząć panować nad złością, jak zawsze miał na twarzy ten swój "seksowny" uśmieszek-dla mnie jest już idiotyczny:
-Po co chciałeś się spotkać?- powiedziałam "najchłodniej" jak umiałam
-Ale po co te nerwy kochana, chciałem się z tobą spotkać...wczoraj się trochę posprzeczaliśmy, ale już jest ok, prawda?- spytał się uroczo, ale ja się nie poddam jego urokowi
-Nie jest ok i nigdy już nie będzie! Bawisz się mną i myślisz, że jest ok? Mam cię dość, idę stąd.
-Nigdzie nie idziesz!- odparł i łapiąc moją rękę wciągnął mnie za kurtynę
-Co ty wyprawiasz?
-Po mimo, że mnie zdradziłaś daje ci drugą szansę i tak mi się odpłacasz? Wiesz jesteś nie sprawiedliwa!
-Czekaj co?- krzyknęłam i na pewno było mnie słychać na całej sali- Przecież ja...- nie dał mi dokończyć, ponieważ odsłonił ręką kurtynę i zaczął mnie obrażać
-Słuchajcie wszyscy, ta oto [T.I] [T.N] zdradziła mnie i zrzuca na mnie winę, chce usłyszeć od was komu wierzycie!
- Panie Jonson!- usłyszeliśmy głos wicedyrektor- Proszę stąd natychmiast zejść!
Jej słowa był daremne, nikt jej nie słuchał, wszyscy patrzyli się na nas i krzyczeli, że jestem winna. Gdy spojrzałam na moja przyjaciółkę, po prostu się rozpłakałam-ona także krzyczała. Wybiegłam z sali i kierowałam się w stronę łazienki, gdy nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka. Nigdy go wcześniej nie widziałam, ale gdy spojrzał się na mnie coś mnie uderzyło. Po raz kolejny się zakochałam, jak to możliwe, że jak tak szybko się zakochuje...albo po prostu jestem zauroczona? Przeprosiłam go i uciekłam, cała rozmazana na pewno wyglądam jak potwór. Oblałam twarz wodą i próbowałam się uspokoić, ale jak po czymś takim? Cała szkoła myśli, że to ja jestem ta winna! Trochę się uspokoiłam, wytarłam oczy ręcznikiem-troszeczkę lepiej. Otworzyłam drzwi i nagle ujrzałam tego blondyna, który stał i po prostu bezczelnie wpatrywał się we mnie swoimi niebieskimi oczami:
-Dlaczego...- nie dokończyłam, gdyż odpowiedział na moje pytanie bezbłędnie
-Czekałem jak wyjdziesz, nie znam twojego imienia a jesteś jedyną osobą, którą widzę w tej szkole.
-Czekaj!- coś zaświtało mi w głowie- Ty jesteś tym chłopakiem z wymiany? Zamieniłeś się z Edwared'em Brown'em?
-Dokładnie tak!- uśmiechnął się tak uroczo, że miałam ochotę zrobić mu zdjęcie, albo pocałować...eh- Mogłabyś mi pomóc? No wiesz, nie wiem gdzie się zgłosić.
-Jasne, choć!- machnęłam ręką i ruszyliśmy w stronę sekretariatu
Chłopakowi nie zamykała się buzia, cały czas opowiadał o swojej szkole w Irlandii. Dowiedziałam się dość dużo, ale wciąż nie wiedziałam jak ma na imię. Był bardzo uroczy i wydawał się być chłopakiem marzeń, ale musiałam wrócić na ziemię. Wyjedzie za miesiąc...i w tedy nasza znajomość zniknie tak szybko jak się zaczęła. Lekko się zamyśliłam o "nim"...dupek, kretyn, debil, niewyżyty seksualnie gnojek. Otrząsnęłam się idealnie przed sekretariatem, zapukałam i usłyszeliśmy ciche i bez żadnych uczuć "proszę":
-Dzień dobry, ja przyprowadziłam ucznia z wymiany i chciała...-no jak na złość po raz kolejny mi przerwano
-Idealnie, [T.I] [T.N] zapraszam do dyrektora, natychmiast!
Troszeczkę sie wystraszyłam, ale wiedziałam o co chodzi...Finn. Wymieniłam z chłopakiem spojrzenie i zapukałam do drzwi dyrektora. Wzięłam najgłębszy oddech jaki się dało i otworzyłam wrota do królestwa ciemnoty i głupoty. Spojrzenie dyrcia było jednoznaczne-kara, kara i jeszcze raz kara. Usiadłam na krześle obok Finna i miałam ochotę wykrzyczeć tym dwóm debilom co o nich myślę. Ale tak jak już mówiłam, musze zacząć opanowywać swoją złość. Wysłuchałam kazania skierowane do mnie i Finna a potem dostałam kare...wow zaskoczenia. Dwa tygodnie kary-dodatkowe 2h w szkole na zmazywaniu wszystkich tablic i ustawianiu ławek. I tak dostałam lżejszą robotę niż on-chociaż raz dopadła go sprawiedliwość- musi zostać 2h przez miesiąc. W głowie tańczyłam swój taniec szczęścia i śmiałam się mu prosto w twarz-oczywiście w podświadomości. "Chociaż raz na coś się przydałeś dyrciu!" Kazał na szybko wyjść i nie denerwować go dłużej...dwa razy nie trzeba mi powtarzać! Finn bezczelnie udawał dżentelmena i otworzył mi drzwi-nie podziękowałam mu. W końcu to twój obowiązek! W pomieszczeniu nie było już tego chłopaka, szkoda chciałam z nim jeszcze pogadać. Na korytarzu też go nie było, westchnęłam i podeszłam do swojej szafki. Książki, sweter, piórnik, pamiętnik...czekaj! Tu nie ma mojego pamiętnika! Gdzie on jest? Rzuciłam swoją torbę-którą, tak przy okazji miałam cały czas przy sobie- na ziemię i nerwowo przeszukiwałam szafkę. Nie ma go! Byłam pewna, że go tu wkładałam...wczoraj, przed biologią. Nie wiedziałam co robić, tam są tak intymne sprawy, że masakra. Po co ja go tu przyniosłam?!
-No tak, Jade! Zabije cię!- krzyknęłam
Popatrzyłam na zegarek kątem oka...10:05! Kurde, angielski! Biorąc torbę jednocześnie zamknęłam szafkę, zaczęłam szybko biec do sali. Ręka chyba mi odpadnie od pukania, ale co zrobić. Zapukałam i szybko nacisnęłam na klamkę, ale drzwi były zamknięte. No przecież, dzisiaj piątek mamy angielski jeszcze z 20min. Walnęłam się ręką w czoło, wszyscy są w sali teatralnej, nie wiedziałam co zrobić. Iść tam czy nie?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No hej! Tu nowa autorka opowiadań, mam nadzieje, że spodoba wam się pierwsza cześć o Niall'u. Nie jestem najlepszą pisarką, ale chyba też nie najgorszą ;) Mogą być jakieś błędy gramatyczne, ale to w końcu ja. Jeśli się spodoba to drugą część dodam, najwcześniej za tydzień i obiecuje więcej Niall'a <3
Natalia <3
poniedziałek, 30 grudnia 2013
57. Animacje! :D
H: Temperatura.. idealna :3
Z: Harry, jak [T.I] robi, kiedy jesteś niegrzeczny?
[T.I]: Na stole masz kartkę z zakupami. Pamiętaj też, żeby wejść do piekarni.
Zayn, słyszysz, co mówię? Kochanie?...
Lou: Jeśli żaba po pocałunku zmieniła się w księcia.. to może ty będziesz księżniczką? :3
[T.I]: Zayn, co Ty zrobiłeś z tą kuchnią! Chodź tu teraz i to posprzątaj!
Z: I zasypiaaaasz.. :3
N: Panowie, [T.I] robi dzisiaj kolację! ;3
[T.I]: Jaka ja jestem brzydka.. prawda?
Lou: Znowu zaczynasz... :D
[T.I]: Wiesz, Kochanie, chyba wyjadę na kilka dni do [Imię Twojej Przyjaciółki]
N: Nie ma mowy!
[T.I]: Ale bardzo chciała się ze mną zobaczyć...
N: Zostajesz. Zaufaj mi..nie pożałujesz.. <3
Lou: (widząc Ciebie) ej! eeej! zaczekaj, Ślicznotko! ;c
Z: Idę na randkę z [T.I]!
H: Chyba poproszę [T.I], żeby została moją dziewczyną
Li: Chyba śnisz.. Ona jest moja! :3
[T.I]: Hazza, nie patrz tak na mnie..
na Twojej twarzy pojawił się rumieniec :3
Przeprowadzasz wywiad z One Direction. Kątem oka widzisz, że Styles ciągle Ci się przygląda. Po jakimś czasie Ty również na niego spojrzałaś. Chłopak nie wytrzymał... :D
Idziesz z Niall'em ulicą. Mija Was jakaś dziewczyna i uśmiecha się do niego.
[T.I]: ładna, prawda? .. :(
Li: Jestem tak gorący.. :D
No to mamy gify :) Na razie nie jest to takie, jak było wcześniej, ale obiecuję, że wrócę do wprawy :D Tak na prawdę od nowa wszystkiego się uczę. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Miłego czytania, Misiaczki <3
sobota, 28 grudnia 2013
56. Back
Witajcie!
Wracam po bardzo długiej nieobecności. Może część z Was ze mną została, mam nadzieję, że wrócicie, może nawet w jeszcze większej ilości. Tłumacząc swoją nieobecność powiem tylko, że dużo się zmieniło w moim życiu, między innymi relacja z drugą autorką. Postanowiłam, że kończę z pisaniem, jednak, jak się okazało, jest mi bez tego bardzo ciężko. Zdecydowałam wrócić do pisania, ponieważ daje mi to wytchnienie od codziennych problemów. Jednak mam dla Was niespodziankę ;3 Chociaż Oliwia Malik nie pisze już na blogu, dołączyła do mnie Nowa Autorka ;*
Wierzę, że spodobają się Wam jej prace ;* Do napisania wkrótce, Kochane! <3
~Marta Styles <3333
Wierzę, że spodobają się Wam jej prace ;* Do napisania wkrótce, Kochane! <3
~Marta Styles <3333
Subskrybuj:
Posty (Atom)