Kolejny dzień w szkole.. Jak zwykle to samo miejsce w kącie, cicha spokojna dziewczyna [T.I], nie wyróżniająca się z tłumu, bo po co ? Skoro ciągle jest prześladowana przez swoich rówieśników, ośmieszana, wszyscy w szkole wytykają ją sobie palcami, tylko dlatego,że jest fanką pewnego znanego Boysbandu.Ulubioną jej lekcją jest biologia, fascynuje ją botanika . W przyszłości chcę pójść na studia w tym kierunku.Niedawno wynajęła sobie mieszkanie, niedaleko miejskiego parku zieleni, ma na niego widok z okna w sypialni, codziennie przychodząc ze szkoły zasiada w fotelu z ciepłą herbatą i wpatruje się w ten przepiękny widok. Cała ta sytuacja w szkole dołuje ją , nie ma przyjaciół,rodzina i bliscy mieszkają zbyt daleko, aby mogła do niej codziennie jeździć. Jest tylko ona sama czująca pustkę w swoim sercu, już nie pamięta co to jest miłość. [T.I] to krucha dziewczynka łatwo ją zranić, zatapia swoje bóle tnąc się w łazience... Nie może przestać gdyż to za bardzo boli, jej stan psychiczny jest zaburzony. Dziś w szkole nie wytrzymała i wybiegła z niej, biegła przed siebie i uciekła do parku gdzie skryła się na małej ławeczce pośród krzewów i zaczęła płakać. Dostrzegł ją pewien chłopak, dość wysoki, jego włosy miały kolor ciemnego blondu a oczy... jego niebieskie tęczówki na chwile zahipnotyzowały [T.I.],która dostrzegła chłopaka. Na pierwszy rzut oka nie mogła go rozpoznać, lecz gdy chłopak zaczął iść ku niej i był już blisko poznała go. Z początku nie mogła uwierzyć,że na prawdę widzi swojego idola, dotychczas szczęście ją omijało, ale najwidoczniej od dzisiaj miało się to zmienić. Louis - bo tak miał na imię owy chłopak- uśmiechał się przyjacielsko do zapłakanej [T.I], usiadł obok niej na ławce i rozpoczął rozmowę.
Lo- Dlaczego płaczesz? Ktoś Cię skrzywdził ? - Spytał z troską... Jego melodyjny głos, przedłużył się w uszach dziewczyny, która po chwili spojrzała się na Niego. - Jestem Louis.- przedstawił się po czym uśmiechnął tym samym ukazując rząd swoich śnieżnobiałych ząbków.
T.I- [T.I], po części tak, zostałam skrzywdzona... - powiedziała nieśmiało.- rówieśnicy w szkole nie akcpetują mnie, twierdzą,że jestem dziwna. Ciągle mnie upokarzają, wyśmiewają, tylko dlatego że lubię wasz zespół...Załamałam się psychicznie, już nie zachowuje się jak dawniej...- przestała na chwilę dając możliwość spłynięcia strumienia łez po jej policzkach - Myślę,że nie powinieneś się mną martwić, mój los i tak jest już przesądzony, a Ty masz inne wazniejsze sprawy, niż użalanie się tutaj ze mną.- i pociągnęła nosem ścierając rękawem bluzy swoje łzy. Chłopak był zaskoczony losem [T.I.] jak i tym,że dziewczyna zachowuje się normalnie w stosunku do niego nie tak jak miliony innych fanek, które zaczęłyby piszczeć na jego widok i rzuciłyby się na niego jak stado hien. Przez dłuższą chwile siedzieli w milczeniu.
Lo - A co Twoi przyjaciele na to ? - spytał spoglądając na nią.
T.I - Nie mam ich... Przez zmianę szkoły straciłam przyjaciół i tak jakby się ode mnie odwrócili,a to wszystko przez rodziców. Uważają,że skoro jesteśmy bogaci to powinnam chodzić do super, wspaniałej szkoły prywatnej,a moje zdanie w tym temacie nie liczy się. Do tego mieszkam sama w dużym apartamencie mojego ojca... a oni mieszkają w innym mieście. Nie mam możliwości codziennie ich odwiedzać nie mowiąc już żeby oni odiwedzili mnie... Wciąż narzekają jacy to oni są"zapracowani"... - zakryła twarz dłońmi, aby Louis nie widzial kolejnych łez, szybko otarła je i położyła na swoich kolanach jak poprzednio. Niestety jeden z rękawów podwinął się jej, chłopak od razu zauwazył rany po żyletce.
Lo - Czemu się tniesz? - złapał za jedną z jej rąk i przyglądał się świeżym raną, podniósł głowę do góry i przyglądał się jej twarzy, w jej oczach dostrzegł znowu łzy, zrozumiał,że [T.I] bardzo cierpi. Przytulił ją, nie czekając na jej odpowiedź, wtuliła się w niego przez co mogła poczuć zapach jego cudownych perfum.
T.I - Probuję zatopić tak swoje smutki... Nie potrafię przestać.
Lo - Pomogę Ci. - zaproponował i ponownie się uśmiechnął.
T.I - Nie, nie nie.. Mną sobie głowy nie zawracaj, nie powinieneś... Najwidoczniej już taki moj los. Dziękuje,że się w to tak angażujesz ale to nie ma sensu. Nikt mi już nie pomoże. - spojrzała smutnym wzrokiem w otaczająca ich zieloną trawę.
Lo - Nie mów tak - objął dziewczynę ramieniem i przygarnął do siebie - przyjmij moją pomoc a wszystko się odmieni. Jesteś śliczną i mądrą dziewczyną, nie powinnać cierpieć i być poniżana w szkole.Poprosimy razem Twoich rodziców, aby przepisali Ciebie do innej szkoły, lepiej się poznamy wtedy przestaniesz się ciąć i twoj stan psychiczny poprawi się w 100 procentach, tylko daj szanse sobie pomóc. - prosił ją nadal trzymając w objęciu.
T.I- D..Dobrze. - powiedziała niepewnie a Louis wstał, chwycił [T.I] za rękę i pociągnął ją ku ścieżki w parku. Zaproponował jej spacer podczas, którego dużo rozmawiali i poznawali się coraz lepiej...
Postaram się podczas nieobecności Marty dodawać dość często imaginy ale to też będzie zależało od was jak będziecie komentowały ;* Jak na razie 1 część z Louisem, myślę, że się podobała. Dodam kolejną część przy +8 komentarzach .
~~Oliwia~~
Dawaj mi tu nexta!!! NOW!!!
OdpowiedzUsuńElisabeth
Cudo!!!! Chcę ciąg dalszy!!!
OdpowiedzUsuńWow! Mega! Jesteś bogiem!
OdpowiedzUsuńCzemu pisane kursywą?
OdpowiedzUsuńOj tam czemu! Ważne że boskie jest <3 Dla mnie świetnie się zapowiada! Czekam na wiecej <3 Niesamowicie piszerz. Robi wrażenie. Chcę teraz zaraz NOW ciąg dalszy plz :* Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Alice~
Omomomo *,*
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje imaginy!!!! Next #,#
OdpowiedzUsuńWspaniały kocham Cię <3
OdpowiedzUsuńLala :*