niedziela, 21 października 2012

21. Zayn ♥ cz.2

T.I- Czemu nie jesteś z [I.K]?
Li-Zaprowadziłem ją do domu, a ona położyła się na łóżka i zasnęła.
W tym momencie Zayn zaczął szeptać do ucha Harry'emu, iż dalsza rozmowa z wami nie ma sensu gdyż wy i tak będziecie trzymać za swoje i dalej będziecie mówić, że tu mieszkacie i będą musieli wymyślić coś sensownego,żebyście im uwierzyły..
Z- Słuchajcie dziewczyny... Macie racje wy tu mieszkacie, chcieliśmy wam zrobić niespodziankę i przyjechaliśmy do was...Jesteśmy waszymi przyjaciółmi, pamiętasz [T.I]?- spytał i uśmiechnął się delikatnie do Ciebie...[musieli wymyślić jakąś "wymówkę",według nich ten pomysł wydał się oryginalny i wiedzieli, że im uwierzycie..]
T.I-Aa... taa jasne,pamiętam . - odwzajemniłaś uśmiech, natomiast twoja przyjaciółka zrobiła zdziwioną minę- No, [I.T.P], to są..-przerwał Ci Harry.
H-Ja jestem Harry, to jest Zayn i Liam. W domu czekają już na nas Niall i Louis.- powiedział. Obie wstałyście z miejsca i udałyście się do domu wraz z chłopakami. Wchodząc do niego rozglądałyście się naokoło siebie podziwiając kolory pokoi  i rzeczy znajdujące się w nim. 
I.T.P- Jeej... jak tu ślicznie, ale się napracowałyśmy przy zmianie tych kolorów i wgl.- powiedziała z pełnią zachwytu, a po chwili wybuchła delikatnym śmiechem razem z Tobą.Po chwili spytałyście się chłopaków gdzie są wasze pokoje, wchodząc do salonu Lou i Niall dziwnie na was się popatrzyli, ale widać było,że przywykli do nowych gości, szczególnie jeśli tymi gośćmi były dziewczyny.
T.I- Zayn, jestem już zmęczona idę się położyć. [I.T.P] Ty też idziesz? - spytałaś na co ona odpowiedziała, że tak, również tak jak Ty była padnięta po dzisiejszym dniu. Szłyście na górę po schodach, gdy nagle się potknęłaś, dobrze że Zayn złapał Cię w swoje jakże silne ramiona i pomógł Ci wchodzić dalej. Doszłyście już do pokoi, które wydawały się wam znajome, przez drzwi które były tego samego koloru jakie wy miałyście. Otworzyłyście drzwi a za wami weszli do pokoju Zayn i Harry. Na początku byłaś zdziwiona rozglądając się po pokoju i dostrzegając dużo fotografii na których był Zayn jak i również jego rodzina.
T.I- Dlaczego jest tutaj tak dużo Twoich zdjęć? Przecież to mój pokój..-spytałaś z grymasem na twarzy. '
Z- Wiesz.. na czas naszego przyjazdu pozwoliłaś mi tu "zamieszkać".. Ubrania w szafie też są moje, Ty zostawiłaś je u [I.K], bo tam nocowałaś. Mogę Ci pożyczyć na zmianę jakąś koszulę... - uśmiechnęłaś się do niego i pokiwałaś twierdząco głową na znak, że się z chęcią zgadzasz. Miałaś na sobie sukienkę i musiałaś poprosić kogoś o rozpięcie zamka... wypadło na mulata.
T.I-Możesz mi pomóc? -zapytałaś odwracając się do chłopaka odgarniając włosy z pleców.
Z-Tak jasne. - podziękowałaś mu i poprosiłaś, żeby się na chwilę odwrócił, ponieważ chcesz założyć jego koszulę. Z racji tego,że byłaś pod wpływem alkoholu krzywo zapięłaś guziki,którymi zaraz "zajął się" Zayn. Położyłaś się do wygodnego łóżka i nawet nie wiesz kiedy usnęłaś. Rankiem obudziły Ciebie promienie słoneczne wpadające do pokoju przez odsłoniętą zasłonę. Zauważyłaś obok siebie jakiegoś śpiącego chłopaka,rozejrzałaś się dookoła i stwierdziłaś,że nie jesteś u siebie a z wczorajszej "imprezy" nic tak na prawdę nie pamiętasz, tylko jakieś pourywane momenty, nawet nie wiesz jak się tutaj znalazłaś.Przyjrzałaś się dokładnie chłopakowi, lecz nasilający się ból głowy uniemożliwiał Ci rozpoznanie go. Chłopak akurat się obudził...
Z-Cześć, jak się spało?-spytał przecierając oczy, usiadł na łóżku.
T.I- Eee.. Cześć, kim jesteś?.. Ojeejj.. moja głowa...-złapałaś się za bolące miejsce.
Z- Jestem Zayn, czekaj przyniosę Ci jakieś tabletki na ból głowy i zaraz jak tylko Twoja przyjaciółka się obudzi wam wszystko wyjaśnimy -posłał Ci słodki uśmiech i wyszedł. Ty natomiast zaczęłaś znowu się zastanawiać kim był ten przystojny chłopak o ślicznych jasno-brązowych tęczówkach, oraz nad jego ostatnim zdaniem...
Z- Proszę tu masz tabletki a tu trzymaj sok pomarańczowy. -Podziękowałaś mu i połknęłaś tabletki popijając je dobrym sokiem.
T.I-Wiesz może gdzie jest moja sukienka? - spytałaś bo zauważyłaś, że masz na sobie chyba jego bluzę, która ślicznie pachniała perfumami. On powiedział,że nie ma pojęcia co z nią zrobiłaś i nie widział jej...Gdy ból głowy już Ci przeszedł, wiedziałaś kim był niejaki Zayn...To właśnie on najbardziej Ci się podobał z zespołu i zawsze kiedy słyszałaś jego głos w piosence lub widziałaś go w jakimś wywiadzie miałaś motylki w brzuchu, a teraz widzisz go na żywo i do tego z nim rozmawiasz. Z jednej strony cieszyłaś się,że poznałaś swojego idola lecz z drugiej niepokoiło Ciebie to jak tutaj się znalazłaś, skorzystałaś z okazji i wyszłaś z pokoju Zayn'a do pokoju obok, w którym jak pamiętasz miała spać [I.T.P]. Akurat się obudziła, a Harry(którego poznałaś po tych bujnych lokach) właśnie przyniósł jej takie same tabletki jakie wzięłaś Ty na ból głowy. Weszłaś tam i przywitałaś się. Zaraz potem przyszedł mulat i powiedział,żebyśmy zeszły na dól do salonu, chciałby razem z chłopakami porozmawiać z wami na temat wczorajszej nocy. [I.T.P] ubrała sukienkę a Ty zeszłaś na dół w koszuli, która dał Ci Zayn wczorajszego wieczoru.
N-Łał, [T.I] wyglądasz jeszcze lepiej w tej koszuli niż Zayn. - wyszczerzył się i pokiwał śmiesznie brwiami i po chwili cała 5-tka się na Ciebie spojrzała i zilustrowała Twoją zgrabną figurę. Zayn tylko się uśmiechnął a ty ze speszenia odwróciłaś wzrok i lekko się zarumieniłaś.
T.I- Dowiem się co my tutaj robimy? I czy przypadkiem nie widzieliście mojej sukienki? - na twoje drugie pytanie wszyscy zebrani pokiwali przecząco głową, a ty przewróciłaś oczami i usiadłaś na pobliskim fotelu.
Li- No więc tak... Wczoraj zorganizowałyście sobie jakąś małą imprezę i za dużo wypiłyście przez co jakimś cudem przeszłyście do nas na plac i zrobiłyście sobie w naszym ogrodzie ognisko.-mówiąc to słychać było w jego głosie,że nie był za bardzo szczęśliwy,że tak się stało. [I.T.P] zrzedła też mina słysząc z jaką interpretacją to mówi, chyba trochę przesadziłyście....
Li- Chodźmy do ogrodu coś wam pokażemy.. - ruszył w stronę drzwi za nimi wy i reszta zespołu. Myślałyście co takiego chcą wam pokazać... Obawiałyście się najgorszych rzeczy, że pewnie spaliłyście im wczoraj jakąś bardzo drogą rzecz..
Li-Ooo.. proszę. Wypaliłyście nam dziurę w trawniku... - obie wpadłyście w głośny śmiech, do którego paru członków zespołu też się dołączyło poza Liam'em i Niall'em,który w tym momencie zakrztusił się,bo miał w buzi pełno żelek ale zaraz tarzał się ze śmiechu na trawniku.
T.I-Hahaha.. Chodzi CI o te małe okrągłe wypalone miejsce na środku ogrodu... Haha-Nie mogłaś powstrzymać się od śmiechu.-Dawno się tak nie uśmiałam... Ale teraz na poważnie, przepraszamy głupio wyszło.
I.T.P- Spokojnie, zasiejemy nową trawkę.- po słowach [I.T.P] chłopcy znowu wpadli w śmiech. Ty z początku też chciałaś się zacząć śmiać, lecz się powstrzymałaś, jeszcze raz przeprosiłyście chłopaków za swoje zachowanie i obiecałyście im,że zaraz posprzątacie te porozrzucane butelki tylko się odświeżycie już w waszym domu. Skierowałyście się do zielonej furtki, którą przyszłyście wczorajszego wieczoru tutaj, wiedziałyście,że jest otwarta, bo kiedyś przeszłyście nią po piłkę, która tu wpadła. Chłopcy odprowadzali was wzrokiem, myśleli że pójdziecie przez bramę lecz wy przeszłyście przez zieloną furtkę w płocie co wywołało na ich twarzach zdziwienie.Już wiedzieli jak udało wam się w nocy wejść.
****20min później****
Przyszłyście do chłopców odświeżone, przebrane i na nowo pomalowane. Wzięłyście ze sobą worki na śmieci żeby posprzątać butelki i potłuczone szklanki. Gdy posprzątałyście już trawnik a na miejsce wypalonego trawnika posadziłyście róże zauważyłaś, że Malik cały czas się Tobie przygląda. Zarumieniłaś się i poszłaś wyrzucić napełniony worek do śmieci.W tym samym czasie Harry podrywał [I.T.P]. Poszłaś jeszcze do domu sprawdzić czy [I.K] jeszcze śpi, bo gdy rano przyszłyście się ogarnąć zupełnie o tym zapomniałyście. Weszłaś do swojego pokoju.. pusto, natomiast w pokoju przyjaciółki znalazłaś kartkę położoną na stoliku, było tam napisane,że [I.K] dziś rano już musiała wracać do Polski i żebyście się nie martwiły a wczorajszą noc zalicza do najbardziej udanych. Po przeczytaniu wiadomości wyszłaś na dwór do ogrodu,aby usiąść na huśtawce i poczytać książkę, najwyżej potem byś powiedziała [I.T.P] o tej kartce, teraz nie chciałaś jej przeszkadzać,ponieważ była wtulona w Harrego, który gładził ją po włosach. Widać to było od razu że do siebie pasują. Zatopiona w lekturze książki nie zauważyłaś nawet kiedy obok Ciebie znalazł się Zayn. Usiadł na brzegu huśtawki jakby nigdy nic i przypatrywał się Tobie z ogromnym zaciekawieniem. W końcu zapytał :
Z- Co takiego czytasz? - i uśmiechnął się najładniej jak potrafił, Ty natomiast lekko wzdrygnęłaś, bo nie spodziewałaś się go tutaj i również odwzajemniłaś uśmiech.
T.I-Długo tutaj siedzisz i mi się przyglądasz? - po twoim pytaniu lekko się speszył...
Z-Emm.. no nie. Może pójdziemy na spacer? - zaproponował rozglądając się dookoła szukając czerwonej róży.
T.I- Dobrze tylko pójdę po klucze. Zaczekaj tutaj. - W tym czasie kiedy Ty poszłaś Zayn wypatrzył mały krzaczek czerwonych róż i zerwał jedną,aby Ci ją podarować.Kiedy zamknęłaś drzwi na klucz i skierowałaś się do ogrodu Malik schował różę za plecy i gdy zbliżyłaś się do niego na wyciągnięcie ręki podarował Ci kwiatek mówiąc
Z- Proszę, niebieskooka ślicznotko. 
T.I-Jej, dziękuje nie musiałeś- podarowałaś mu całusa w policzek, i po chwili skierowaliście się do parku.
Podczas tego spaceru lepiej się poznawaliście. Opowiadaliście o swoim życiu, zwierzałaś mu się jakbyś go znała od zawsze i był Twoim dobrym przyjacielem. On Tobie też o sobie dużo powiedział, dowiedziałaś się na prawdę wielu ciekawych rzeczy o nim, o których nigdy nikomu nie mówił. Zaczęło się ściemniać, więc powoli kierowaliście się w stronę waszych domów. Po drodze złapaliście się za ręce i szliście tak, aż przez całą drogę co jakiś czas ukradkiem zerkając na siebie. Dotarliście już do Twojej furtki, mulat przyciągnął Cię do siebie i delikatnie pocałował, Ty odwzajemniłaś pocałunek. Nagle zza bramy wjazdowej u chłopaków wyłonili się właśnie wspomniani chłopcy i zaczęli wam bić brawa wraz z [I.T.P]. Wy tylko się do siebie uśmiechnęliście i dalej złączyliście usta w namiętnym pocałunku...






Coś długa wyszła ta 2 część... No nic, mam nadzieje że się wam spodoba :)
 Czekam na komentarze :*
 


  









,    

sobota, 20 października 2012

20. Zayn ♥ cz.1

Twoje Imię-Aaa... - zaczęłaś krzyczeć wchodząc do domu, który dzieliłaś z przyjaciółką Mieszkałyście razem w jednym z dużych mieszkań na jednej z londyńskich ulic od 2 lat, w zeszłe wakacje wyjechałyście razem do rodziny,która mieszkała nadal w Polsce. Wracając do Twojego krzyku, właśnie dostałyście list od waszej bliskiej koleżanki, która pisze, że przyjechała parę dni temu do Londynu i chce was odwiedzić. Bardzo się z tego powodu ucieszyłaś dlatego ten wrzask.Zaraz po otwarciu i przeczytaniu listu poszła do domu z tą jakże wspaniałą wiadomością. Ucieszyła się razem z Tobą. Z listu wynikało, że [Imię Koleżanki] przyjedzie do was dzisiaj, więc postanowiłyście przygotować dom na przyjęcie gościa. Wcześniej dostałaś też sms-a, z prośba o przyjechanie po [I.K] tak przed 20. Przez studia nie miałyście zbytnio czasu na zajmowanie się domu, co innego stanowił prześliczny ogród, o który bardzo dbałyście, ponieważ uwielbiacie wszelakie roślinności a szczególnie róże, to właśnie one zajmowały najwięcej miejsca w waszym prześlicznym ogrodzie,który był wręcz uwielbiany przez waszych sąsiadów. Niedawno nawet dostałyście jedną sadzonkę prześlicznie pachnącej starej odmiany róży angielskiej, do waszej "różanej kolekcji".
O godzinie jedenastej zaczęłyście się ubierać. Ty nałożyłaś delikatny makijaż tak jak i [Imię Twojej Przyjaciółki], po czym ubrałaś się w niebieską a [I.T.P] w kremową sukienkę. Po nie całych 20min byłyście już wyszykowane i mogłyście pojechać do sklepu po jakieś przekąski i alkohol na dzisiejszy wieczór. W drodze do sklepu zadzwoniła do was [I.K], mówiąc wam abyście kupiły jakiś mocny alkohol iż dziś chce trochę zaszaleć,bo jest tutaj ostatni dzień jutro wyjeżdża. Podczas jazdy w samochodzie rozmawiałyście o dziwnym fakcie a mianowicie o waszych sąsiadach...Słyszałyście ostatnio od waszej sąsiadki Angeli, że obok was mieszka zespół One Direction, problem jednak był w tym, że choć mieszkanie tak blisko ich nigdy ich nie widziałyście...Doszłyście do wniosku, że to tylko plotki.Chwilę potem byłyście już w sklepie, znalazłyście i kupiłyście potrzebne wam rzeczy i wróciłyście do domu, zjadłyście na szybko obiad po czym zabrałyście się za ogarnianie domu.Po 3h sprzątania, początkowo musiałyście trochę odpocząć, dopiero za jakąś dłuższą chwilę [I.T.P] poszła już przygotowywać przekąski i porozstawiała na dworze przy stole alkohol oraz szklanki z kieliszkami, a na ławki położyła poduszki i 3 koce. Ty natomiast przygotowałaś 3 nowe filmy, które ostatnio kupiłyście i twój pomysł był taki aby je najpierw obejrzeć, żeby jakoś się rozerwać i porozmawiać w miłej atmosferze, a potem dopiero zacząć "zabawę" z alkoholem. Później zajęłaś się ogniskiem,które chciałyście rozpalić,aby wam nie było zbyt chłodno.Przyniosłaś drewno i rozpałkę po czym ustawiłaś to niedaleko stołu z ławkami.Czas tak szybko wam minął przy tym krzątaniu się w domu, że dochodziła godzina 20...poprawiłaś na szybko make-up i pojechałaś po [I.K].
Podjeżdżając pod kwaterę zauważyłaś czekającą już [I.K], gestem dłoni "powiedziałaś" jej aby weszła do samochodu,przywitałaś się z nią i rozpoczęłyście rozmowę. Wspominałyście czasy w szkole, opowiadałyście o chłopakach, studiach i o Londynie. Po chwili byłyście już pod domem,zauważyłyście [I.T.P], która była na dworze i podsycała palącego się ognisko. Podeszłyście do waszej przyjaciółki, która przywitała się z gościem, zaraz potem poszłyście wszystkie trzy do domu w celu obejrzenia filmów. Była komedia, na której uśmiałyście się do łez, komedia romantyczna, a na deser zostawiłyście sobie horror, który oglądałyście co chwila zakrywając rękami oczy. Po zakończonym seansie filmowym i wypiciu paru mocnych drinków wyszłyście na dwór i chwiejnymi ruchami doszłyście do stołu gdzie usiadłyście na ławkach opatulając się kocem. Ognisko zdążyło już wygasnąć także siedziałyście tylko przy świetle świec zapachowych, które właśnie zapaliłyście. [I.K] zaciągnęła was na drugi koniec ogrodu gdzie przeszła przez zieloną furtkę do sąsiadów, a że byłyście już delikatnie "wstawione", poszłyście z nią bez żadnych naciągać i szarpanin,(a wszystko przez to, że [I.K] wmówiła wam iż mieszkacie właśnie tam) przy okazji wzięłyście drewno na rozpalenie ogniska i nowe drinki.Ułożyłyście drewno i podpaliłyście stos, ogień podsycałyście dodając kolejne bloki drewna.Chciałyście zagrać w butelkę ale stwierdziłyście, że w 3 osoby się nie da.Usiadłyście dookoła ogniska i z braku tematów do rozmów zaczęłyście śpiewać na cały głos różne piosenki. Właśnie teraz rozpoczęłyście śpiewanie WMYB kiedy pod bramę wjazdową, na podwórku na którym zrobiłyście sobie ognisko podjechało czarne bmw.Zaraz potem otwarła się brama i auto wjechało parkując przed garażem,z którego po chwili wysiadło troje chłopców.
Zayn-Liam, idź otwórz drzwi i zobacz czy Lou i Niall śpią, my z Hazzą pójdziemy sprawdzić co tam się dzieje.- powiedział brunet.Razem skierował się w stronę, skąd pochodził śmiech, śpiew i paliło się ognisko.Na widok chłopaków,którzy się do waszego śpiewu dołączyli trochę się skrępowałyście i przestałyście śpiewać,a [I.K] nagle wybuchła niepohamowanym śmiechem.
T.I- Hejka!. Co robicie w naszym ogrodzie? - spytałaś i wskazałaś ręką na siebie i [I.T.P].
Z- Nie, to raczej co WY robicie na naszym placu? Jak wy tutaj weszłyście?- spytał oszołomiony...
Ty postanowiłaś wstać, żeby lepiej przyjrzeć się temu chłopakowi, z pomocą przyjaciółki usiłowałaś się podnieść, lecz po chwili się przewróciłaś, tak że Twój koc trochę się zapalił. Nagle spanikowana [I.K] zaczęła krzyczeć i biegać dookoła ogniska z krzykiem -Pali się , Pali się!!- Ty tylko zgasiłaś koc i zatrzymałaś ją mówiąc iż sytuacja opanowana. Zauważyłaś, że do dwójki chłopców stojących przed wami dołączył kolejny chłopak...
Li-Co się tutaj dzieje? Kim są te dziewczyny? - zapytał, patrząc na was.
T.I- Ja jestem [T.I], a to jest [.I.K], a to moja przyjaciółka [I.T.P]. Mieszkamy tutaj. - uśmiechnęłaś się do niego.
I.K- Wiecie co, wy sobie tutaj dalej rozmawiajcie, ja jestem już śpiąca pójdę się położyć,cześć. Chodź kochanie-mówiąc to wzięła Liam'a za rękę i poszła z nim do domu z którego przyszłyście. Prawdopodobnie wasza koleżanka wzięła Liam'a za swojego chłopak. Rozmawialiście dalej się sprzeczając kto tutaj mieszka, zaraz potem przyszedł Liam....



Na razie pierwsza część... Przepraszam,że nie dodawałam nic rozpoczęła się szkoła więc trzeba zabrać się do nauki, a same wiecie,że nie jest łatwo są coraz trudniejsze materiały (przynajmniej ja tak uważam) i nie idzie mi najlepiej... Proszę o komentarze *_*

















piątek, 19 października 2012

19. Lou ;)

Przepraszam, że tyle czasu nic nie dodałam, to przez mnóstwo zajęć w szkole. Ale już mam dla Was coś nowego. Oto imagin z Louisem, pisany na matematyce ;3 Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Bardzo proszę, komentujcie. To bardzo podbudowuje nas na duchu ♥ Miłego czytania ;)

[Twoje Imię]: Mamo, wychodzę. Idę się spotkać z [Imię Twojej Przyjaciółki].
[Imię Twojej Mamy]: Dobrze, skarbie. Wrócisz na obiad?
[T.I]: Chyba zjemy coś na mieście. No to idę, cześć.
[I.T.M.]: Papa, kochanie. Ślicznie wyglądasz  ;)
Kiedy dotarłam na umówione miejsce- do uroczej kawiarenki na rogu jednej z londyńskich ulic [I.T.P.] jeszcze nie było. Chciałam usiąść przy stoliku, który zawsze zajmowałyśmy. Jednak był on zajęty. Siedział tam zaczytany w jakiejś grubej książce chłopak. Wydawało mi się, że jest co najwyżej o dwa lata starszy ode mnie. Miał brązowe włosy. Koloru oczu z początku nie udało mi się ustalić, bo zasłaniał je grzywką. Nagle podniósł wzrok na mnie i chwilę się wpatrywał z coraz bardziej zdziwioną miną. Jego oczy.. one były niebieskie. Teraz wyraźnie to widziałam, bo były wlepione prosto w moje. Zorientowałam się po chwili,  czemu chłopak był zdziwiony. Kto normalny stoi nad stolikiem, przy którym siedzi obca mu osoba a na dodatek przez długi czas się w nią wpatruje? Speszyłam się, spuściłam wzrok i wydusiłam z siebie szybkie ''przepraszam''. On się zaśmiał i powiedział:
L: Nic nie szkodzi. Masz śliczne oczy , po czym szeroko się uśmiechnął.
Odwzajemniłaś uśmiech. Zrobiła się trochę niezręczna cisza, którą przerwał chłopak.
L: Mam na imię Louis. Powiesz mi, śliczna istoto jak ty się nazywasz? Na te słowa wybuchnęłaś śmiechem. Po chwili odpowiedziałaś.                                                                                                  
[T.I]: Jestem [T.I].
L: Ładnie. Bardzo ładnie. Znów się uśmiechnął Powiesz mi, czemu stałaś tu nade mną ?
[T.I]: Tak na prawdę, to nie wiem. Zawsze siadamy tu z przyjaciółką...
L: Aha! A już myślałem, że wpadłem ci w oko.. Tak jak ty mi. Zorientował się, co właśnie powiedział i speszony nagle zaczął mówić na inny temat. Już się przesiadam, nie gniewaj się i puścił ci oczko.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam
[T.I]: Nie masz za co przepraszać. Nie żartuj, że chcesz się przesiąść. Ja i [I.T.P] usiądziemy na dworze.
L: Jeśli na pewno tak chcesz to ok ;)
[T.I]: Tak, chcę. Na pewno. uśmiechnęliśmy się równocześnie do siebie. Nagle zadzwonił mój telefon. To była [I.T.P]. Przeprosiła mnie i powiedziała, że nie da rady przyjść. Trochę rozczarowana powiedziałam, że nic nie szkodzi i musimy umówić się kiedy indziej, przyjaciółka zgodziła się z wielką chęcią, pożegnałyśmy się i rozłączyłyśmy. Miałam już wychodzić, ale usłyszałam głos Lou. 
L: [T.I], zaczekaj! dogonił mnie i kontynuował. Jeśli nie jesteś teraz zajęta, to może.. dasz się.. wyciągnąć na spacer? to ostatnie powiedział szybko, słychać było po jego głosie, że ta sytuacja bardzo go onieśmieliła. lubiłam taką delikatność i nieśmiałość u chłopaków, moja odpowiedź wydała mi się jasna: 
[T.I]: Hmm.. no dobrze widziałam po jego twarzy.. zadowolenie, ulgę i chyba.. zauroczenie.. ?
Szliśmy długo, bardzo długo. Ciągle rozmawialiśmy. Było już późno. Louis zaproponował, że mnie odprowadzi. Szliśmy laskiem, który prowadził do mojego domu. Bardzo się bałam. Było już ciemno i zimno.  Chłopak od razu wyczuł co się dzieje i zdjął swoją kurtkę. Otulił mnie nią i złapał w pasie tak, że całą drogę szłam wtulona w niego. Cały strach i chłód opuścił moje ciało. Poczułam, że Lou zaczął lekko dygotać. Zrobiło mi się go żal. Nagle wpiłam się w jego usta! Nasze ciała przeszło przyjemne ciepło. Louis przestał trząść się z zimna, ale nie zamierzał przerywać tego kontaktu między nami. Całowaliśmy się jeszcze chwilę. Nagle oderwałam się od chłopaka. On był dalej rozmarzony.
[T.I]: Nawet nie wiesz, jak mi głupio! Przepraszam!
[L: Żartujesz? Nie przepraszaj, zrób to jeszcze raz! Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Tym razem nie czułam się spięta. Odwzajemniłam pocałunek. Wtuliliśmy się w siebie. Powiedziałam głosem trochę stłumionym przez koszulę chłopaka, jednak dalej wyraźnym. 
[T.I]: Ja.. zazwyczaj nie jestem taka.. bezpośrednia. Wybacz mi. Nie powinnam.
L: Co Ty mówisz?! Od kiedy zobaczyłem Cię stojącą nade mną w kawiarni, myślałem jak mogę do Ciebie zagadać, a teraz, ten pocałunek, od razu wpadłaś mi w oko! Pocałunek był potwierdzeniem tego, że się w Tobie zakochałem! Inteligentna, miła, mądra, całuje najlepiej pod słońcem, a do tego prześliczna!
[T.I]: Dziękuję dałam mu soczystego buziaka w policzek Ja też się w Tobie zakochałam
L: Nawet nie wiesz jak się cieszę. To znaczy, że zgodzisz się być moją dziewczyną?...
[T.I]: Muszę się zastanowić..
Louis zrobił tak rozczarowaną minę, myślałam, że zaraz wybuchnę śmiechem! Nie chciałam dłużej trzymać go w niepewności...
[T.I]: .. No przecież żartuję! Przyjmuję Twoją propozycję pocałowaliśmy się po raz kolejny. Wtuleni w siebie dotarliśmy do mojego domu. Pożegnaliśmy się niechętnie.
Od tej pory jesteśmy razem. Po prostu się kochamy. Hmm.. choć raczej nie ''po prostu''. Łączy nas coś  niesamowitego. To zdarza się na prawdę rzadko. Jest cudownie! 




środa, 3 października 2012

14.

Jest sobota wieczór. Siedzisz przed kominkiem z kubkiem gorącej czekolady w rękach. Zamyślona przyglądasz się zimowemu obrazkowi za oknem. Wszędzie tam leży dużo śniegu. Na środku podwórka stoi bałwan, którego ulepiłaś 3 dni temu z chłopakiem. A właśnie. Gdzie jest twój chłopak? Sama nie wiesz. To jest powodem twoich dzisiejszych przemyśleń. Nie wiesz co się z nim stało. Nagle tak jakby zapadł się pod ziemię. Przez ostatnie 2 dni nie odbiera od ciebie telefonów, nie przyszedł na noc do domu, a kilka dni temu rozmawiał przez Skype z jakąś dziewczyną, mówił do niej zdrobniale. Rozłączył się kiedy weszłaś do pokoju. Zaczęłaś podejrzewać, że cię zdradza. Słysząc dźwięk kluczy i otwieranych drzwi, wiedziałaś, że to on. Nagle się odnalazł. Jakby nic się nie stało podszedł do ciebie i chciał przytulić. Nie dałaś mu jednak tego zrobić i bez słowa poszłaś na piętro, gdzie znajdowała się wasza sypialnia. Chłopak momentalnie zjawił się po tobie w drzwiach waszego pokoju. Siedziałaś na łóżku. Twój chłopak, [Jego Imię] podszedł do ciebie i usiadł tuż obok.
[J.I]: O co chodzi, kotku?
[T.I]: O co chodzi?! To ty nie wiesz, o co?! Nie ma cię w domu od dwóch dni, nie odbierasz telefonów ode mnie! [J.I], czy ty mnie zdradzasz?!
[J.I]: Jejku, jak mogło ci to przyjść do głowy? Ja..
Nie dałaś mu dokończyć, wstałaś z łóżka i wybiegłaś do garderoby. Chciałaś się spakować i po prostu wyjechać z tego domu, od tego zdrajcy. Nagle jednak poczułaś na nadgarstkach silny uścisk. Chłopak szybko odwrócił cię w swoją stronę i przyparł do ściany. Pocałował cię w szyję, a później wziął na ręce, nie zważając na to, że rzucałaś się na wszystkie strony aby dał ci już spokój. Byłaś wściekła, bo podejrzewałaś, że nie był ci wierny. W końcu jednak straciłaś siłę i opadłaś całkowicie na jego ramiona. Złapał cię mocniej, abyś nie zsunęła się z jego objęcia. Zaniósł cię do auta. Nie miałaś siły spytać go dokąd chce pojechać. Ponieważ na dworze było zimno, otulił cię kocem i włączył ogrzewanie w samochodzie.  Po pół godziny drogi samochód się zatrzymał. [J.I] otworzył ci drzwi, a ty wyszłaś z samochodu otulona kocem oraz z wciąż złą na niego miną, nie patrząc na chłopaka. zasłonił ci oczy i zaprowadził do jakiegoś budynku. W środku było ciepło. Zdjęłaś z siebie koc. Chłopak dalej nie chciał zdjąć z twoich oczu opaski.
Nagle powiedział.
[J.I]: Ok, już możesz. Odsłoń oczy.
Widok, który zobaczyłaś zaparł ci dech w piersiach. Przed tobą stał stół z czerwonym obrusem. Na nim pięknie podana kolacja. Cały stół i droga do niego obsypane były płatkami białych róż. Na środku stołu leżał  bukiet białych róż. Wszędzie mnóstwo świeczek. Sala na której się znajdowaliście była dość mała, jednak bardzo urocza. Było tam duże okno, przez które widziałaś padający śnieg. Pomieszczenie rozświetlał wyłącznie blask świec. Tak wyobrażałaś sobie wymarzony wieczór na zaręczyny z wybrankiem swego serca. Doskonale o tym wiedział. Chłopak wyrwał cię z rozmarzenia.

[J.I]: Kochanie, wybacz mi, że nie odzywałem się przez te kilka dni. Robiłem to, bo..
[T.I]: Nie chcę tego słyszeć, wiesz jak ja się cholernie bałam?!
Chłopak kontynuował.
[J.I]: Proszę, daj mi skończyć. Musiałem zniknąć na 2 dni, bo chciałem zrobić ci niespodziankę. Nie myślałem, że tak bardzo się zdenerwujesz. Chciałem dobrze.
[T.I]: Powiedzmy, że ci wierzę. A jak wytłumaczysz tą tajemniczą rozmowę na Skype, którą momentalnie zakończyłeś, kiedy weszłam do pokoju?
[J.I]: Poprosiłem twoją przyjaciółkę, aby pomogła mi w pewnej sprawie. Ale to za chwilkę. Czy możesz mi wybaczyć, kotku? Wiedz, że nigdy bym cię nie zdradził. Za bardzo cię kocham.
[T.I]: [J.I], tak strasznie się bałam.. że coś ci się stało...
[J.I]: Już dobrze, kochanie, jestem przy tobie. Już nigdy nie zostawię cię od tak, bez słowa. (przytulił cię mocno, odwzajemniłaś uścisk ze zdwojoną siłą. Bardzo go kochałaś.
[T.I]: Nie rób tego więcej.
[J.I]: Obiecuję! Wpił się mocno w twoje usta.
A następnie po długim i gorącym pocałunku, odsunął ci krzesło, abyś usiadła. Wykonałaś prośbę. Nagle ukląkł przed tobą biorąc w dłonie bukiet i małe pudełeczko. Łzy napłynęły ci do oczu. Były to łzy szczęścia. Po uklęknięciu padły wyczekiwane przez ciebie słowa:
[J.I]: [Twoje Imię] [Twoje Nazwisko], czy zgodzisz się zostać moją żoną i zaszczycić mnie swoją obecnością u mojego boku w szczęściu i rozpaczy, w zdrowiu i w chorobie?
[T.I]: Tak!
[J.I]: Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, KOCHAM CIĘ, [T.I]. KOCHAM NAD ŻYCIE!
Po kilku miesiącach zorganizowaliście wesele. Wszyscy zaproszeni goście stwierdzili zgodnie, że nigdy jeszcze nie spotkali tak dobranej pary. 2 lata po ślubie urodziłaś śliczną córeczkę. Wszystko się ułożyło. Jest wręcz cudownie. Kochacie się nad życie. <3




niedziela, 23 września 2012

13.



Dzień jak co dzień w Londynie. Przechadzam się po ponurych uliczkach w smugach rzęsistego deszczu. Przystanęłam przy pobliskiej ławce w parku,aby porozmyślać o życiu. Jakie to ono jest niesprawiedliwe... Wiodę spokojne życie pełne radości, miłości, a tu nagle przychodzi taki jeden dzień najgorszy ze wszystkich i cała ta radość z życia pryska...Chodzi mi o to iż przed paroma miesiącami zmarł mój tata, miał raka, a wczoraj jeszcze do tego wszystkiego pokłóciłam się z przyjaciółmi. Zostałam sama z mamą i młodszym bratem [I.B], przeprowadziliśmy się do Londynu dokładnie 3-mce temu, po jego śmierci. Nie chcieliśmy, tzn. moja mama nie chciała już dłużej cierpieć z tego powodu, te wspomnienia bardzo ją bolały... z dnia na dzień było z nią coraz gorzej, więc sprzedała dom w Polsce i teraz mieszkamy tutaj. Rozpoczynamy nowy rozdział swego życia, co prawda bez naszego ojca, lecz wiem, że czuwa nad nami i chce abyśmy byli szczęśliwi. Wracając do kłótni z przyjaciółmi, poszło o to, że ciągle odmawiam im jakichkolwiek spotkań, czy to do kina czy to gdzieś na jakąś imprezę, ciągle słyszę od nich te same w kółko gadanie:"Masz już 19lat, powinnaś zaszaleć, poznać kogoś. Dziś idziemy na imprezę do nowego klubu, który otwarli niedaleko parku, chodź z nami. ALBO :Proszę Cię [T.I] oddalamy się od siebie, coraz mniej masz dla nas czasu, powinnaś poświęcić dla nas choć tą 1h, mogłybyśmy pójść razem na zakupy, poplotkować... My wiemy, że straciłaś tatę, wiemy że bardzo Ciebie to boli, ale życie toczy się dalej. Musisz iść na przód."- Ech... mają racje powinnam spędzić z nimi choć trochę czasu, przeprosić ich a nie siedzieć na tej ławce. Wyjęłam telefon i już chciałam wykręcić do nich numer gdy nagle przerwał mi tą czynność całkiem przystojny chłopak. Dość wysoki brunet z ciemnobrązowymi oczami, wyglądał na umięśnionego, lecz nie mogłam tego dokładnie określić, ponieważ miał kurtkę trochę za dużą i wisiała na nim.... Uśmiechnął się do mnie ukazując przy tym rząd białych zębów. Kogoś mi przypominał ale w tym momencie nie chciałam sobie zaprzątać tym głowy i szukać w pamięci kto to może być, miałam nadzieje, że sam mi to zaraz powie.
[Chłopak]-Cześć, mogę się do Ciebie przysiąść? - Spytał nadal się uśmiechając.
[Twoje Imię]-Cześć, tak jasne, możesz.-odpowiedziałam bez żadnego entuzjazmu.
[Chł]- Jestem [Jego Imię], a Ty?
[T.I]-Nazywam się [...]..... Wiesz.... nie chce być niemiła ale nie chce z Tobą rozmawiać. Dotknęła mnie bardzo smutna sprawa o której nie chce rozmawiać i chce być teraz sama, przepraszam.-powiedziałam se smutkiem w głosie.
[J.I]-OK, jeżeli nie chcesz zemną rozmawiać przeżyje. : )  Przykro mi z tej Twojej smutnej "sprawy" jaka Ciebie spotkała. Chciałbym Cię jakoś pocieszyć... Obserwuję Cię od dłuższego czasu i wiesz.. Jesteś ładna... -spiął się i przez to tak się zaczął jąkał.. hehe spodobało mi się to, lekko się też zaczerwienił ale mówił dalej- Chciałbym Cię jakoś pocieszyć nie lubię kiedy dziewczyny się smucą zwłaszcza takie śliczne jak Ty. -dokończył
[T.I]- Sądzę, że mnie nie pocieszysz... Musiałbyś przywrócić mi ojca.... -Spojrzałam na chwilę na niego, po czym łza spłynęła mi po policzku. On ją otarł i powiedział do mnie. Nastała niezręczna cisza,którą on przerwał.
[J.I]-Musi CI być ciężko.. Współczuje Ci, to bardzo przykre. Ale musisz być silna, iść na przód-Przytulił mnie na pocieszenie. Siedzieliśmy tak sobie w milczeniu przez dłuższy czas. Ale po chwili odsunęłam się od niego "Co ja robię? Przecież go w ogóle nie znam..."- czułam, że część mnie potrzebuje jego dotyku,męskiego dotyku, lecz nie byłam jeszcze na to gotowa, nie otrząsnęłam się jeszcze po moim byłym, który wykorzystał mnie i pod wpływem alkoholu mnie pobił. 
[J.I]- Oj.. Przepraszam nie powinienem.. -speszył się, a ja po raz pierwszy się do niego uśmiechnęłam.-Prześlicznie się uśmiechasz. -odwzajemnił mój uśmiech.- Czy śliczna panienka,której poprawiłem już trochę humor poszłaby ze mną do tej pobliskiej kawiarni na rogu? -spytał przy czym zaakcentował słowo śliczna. Zarumieniłam się.
[T.I]- Tak, chodźmy.-Zabrałam moją torbę i ruszyliśmy do kawiarni. " Czy to możliwe, że zakochałam się w nieznajomym chłopaku o którym nic praktycznie nie wiem? A może mi się wydaje, że nic, przecież go skądś kojarzę..." - myślałam cały czas o tym zdarzeniu. Doszliśmy do kawiarni, chłopak jak dżentelmen otworzył mi drzwi. Znaleźliśmy wolny stolik i zajęliśmy go, zaraz potem kelnerka przyniosła nam menu, razem wybraliśmy szarlotkę a do tego cappuccino. I właśnie wtedy mnie olśniło, "[J.I] z zespołu <nazwa>. O boże.. no nie wierzę... Jestem w kawiarni z takim ciachem." Rozpierała wewnątrz mnie ogromna radość, ale nie okazywałam jej, ponieważ wyszłabym na idiotkę, dlatego skromnie do niego powiedziałam;
[T.I]- Aa..Wiem już skąd Ciebie kojarzę, należysz do <nazwa> -zaśmiałaś się.
[J.I]- No i mnie rozgryzłaś. Spostrzegawcza jesteś bardzo- tym razem zaśmialiście się oboje.
[T.I]- Opowiedz mi coś o sobie.W gazetach jest pełno plotek i zapewne nieprawdziwych informacji, ja chcę Cię poznać jako prawdziwy Ty-poprosiłam
[J.I]- Dobrze. -Zaraz po prośbie jak na rozkaz zaczął opowiadać różne ciekawe informacje o sobie. Każde jego słowo dokładnie analizowałam, jego ton i barwa głosu były bardzo kojące dla moich uszu... Przez co zatraciłam się przez tą dłuższą chwilę w jego prześlicznych <kolor> oczach. Niestety ten cudowny moment przerwał nam telefon...Mój telefon, zadzwoniła mama, chce mnie natychmiast widzieć w domu, poznałam po głosie, iż jest bardzo roztrzęsiona. Nie wiedziałam, co się stało, nie chciała mi nic więcej powiedzieć. Zakończyła połączenie, więc ubrałam kurtkę i zabrałam torbę.
[T.I]-Przepraszam Cię, muszę wracać szybko do domu, mama jest zdenerwowana nie chciała mi nic powiedzieć.-skierowałaś się do wyjścia.
[J.I]-EJ, zaczekaj-dogonił mnie i przytrzymał delikatnie za rękę. - Chciałbym się jeszcze z Tobą spotkać, proszę o to mój numer, zadzwoń -wręczył mi karteczkę ze swoim numerem, którą po chwili włożyłaś do torebki.
[T.I]- Dobrze, zadzwonię, do zobaczenia- podeszłam do niego i nie wiem dlaczego coś podpowiedziało mi, żebym go przytuliła i pocałowała w policzek. Tak też zrobiłam, potem dodałam
[T.I]- Dziękuje Ci za ten mile spędzony dzień. Na prawdę poprawiłeś mi humor, czuję się już znacznie lepiej-to powiedziawszy udałam się szybko jak tylko mogłam do domu. Na mojej twarzy malował się uśmiech jeśli chodzi o dzisiejsze spotkanie lecz w głębi duszy czułam małą presje, bo też co mogło się takiego stać w domu, że mama dzwoni do mnie cała zdenerwowana...
******20 min później w domu******
[T.I]-Już jestem mamo! Co się stało? - Spytałam mamy,która siedziała w kuchni. Zdjęłam mokre od mokrej drogi na dworze buty i lekko mokrą kurtkę i udałam się do kuchni.
[T.I]-Mamo! Co się stało? Dlaczego płaczesz?-Powtórzyłam pytanie... Miałam przeczycie,że nie na darmo mama po mnie zadzwoniła...
]Mama]- ja nie wiem gdzie jest [Imię Brata], wyszłam na ogródek na chwilę,aby posadzić wczorajsze kupione rośliny, on siedział w domu w swoim pokoju, miał się uczyć. Tymczasem... wróciłam do domu zawołałam go na obiad... nie schodził... wiec poszłam po niego.. ale go tam nie zastałam.. nie wiem gdzie jest..-mama się rozkleiła.
[T.I]- Spokojnie, sprawdzałaś w łazience na górze? Może się tam zamknął jak ostatnio? -Spytałaś, ale nie doczekałaś się odpowiedzi, poszłaś więc to sprawdzić. Kiedy weszłaś do łazienki na pralce pozostawiona była mała karteczka, na której było napisane, że [I.B] poszedł nocować do swojego przyjaciela  Mark'a, i że zadzwoni jak tylko do niego dotrze. Natychmiast zbiegłam po schodach do kuchni i powiedziałam o tym mamie, pokazałam tez karteczkę, która przy okazji zabrałam.Nagle rozległ się telefon, poszłam go odebrać, pomyślałam więc, że na pewno był to mój brat. Nie myliłam się to był on. Powiedział mi, że już dotarł do swojego przyjaciela i wróci jutro po południu,bo mają jeszcze w planach naukę do klasówki. Odłożyłam słuchawkę przekazałam mamie informację i poszłam na górę do mojego pokoju. Zaraz potem zamknęłam drzwi na klucz i zadzwoniłam do [J.I]
[T.I]-Cześć, pamiętasz mnie? Cicho się zaśmiałaś
[J.I]- Oo.. Witam Cię śliczna. Jak dobrze,że dzwonisz. Dasz się zaprosić na randkę jutro o 18? Przyjadę po Ciebie tylko podaj mi adres. Najlepiej sms-em.
[T.I]- Zgoda. Zaraz wyślę adres. Pa
[J.I]- Do zobaczenia, śliczna- Ahhh... ten jego czarujący głos... Jaka jestem szczęśliwa.. Wysłałam Sms-a z adresem. Z wrażeia usnęłam na łóżku w niespełna 10 min. Rano obudziło Cię pukanie do drzwi. To była mama obudziła mnie na śniadanie,a raczej na obiad dochodziła 14. Wstałam ubrałam się i zeszłam na dół gdzie czuć było pieczonego kurczaka. Po zjedzonym posiłku poszłam wybrać strój na dzisiejszą randkę. Po długim grzebaniu w szafie zdecydowałam się na to. Poszłam wziąć prysznic, nałożyłam delikatny makijaż ubrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Akurat wtedy podjechał [J.I], powiedziałam mamie, że wychodzę i żeby nie dzwoniła do mnie. Wsiadłam do jego ekskluzywnego samochodu i pojechaliśmy na romantyczną kolację pod gołym niebem. Ahh.. widok ten był cudowny...
*****2 miesiące później****
Dziś jesteśmy razem już 2 miesiące, z tej okazji jedziemy, a raczej lecimy do Paryża na małą wycieczkę. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, ale dzięki [J.I] to się zmieniło. Kochamy się. Jesteśmy razem na prawdę szczęśliwy, nic i nikt nie rozdzieli nas. Owszem, czasem są jakieś sprzeczki, ale od razu je łagodzimy.

Myślę, że spodobał się wam ten imagin. ;) Proszę o dołączanie komentarzy i napiszcie też w nich z kim chcecie kolejny i czy taka forma w jakiej to napisałam wam odpowiada. Bardzo się nad nim napracowałam, przy czym mam jeszcze gorączkę, która mi nie chce zejść, czuje się fatalnie... ; (  Za wszelkie błędy przepraszam...

sobota, 22 września 2012

12.

Jesteście po prostu cudowne! Nie wierzę do tej pory, że to już 3ooo! Kochamy Was po prostu! Piszę pod wpływem emocji, więc jest to trochę niepozbierane, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Pozdrawiamy serdecznie i liczymy na kolejne takie posty ;*

Nasza reakcja na ilość wejść wyglądała mniej więcej tak:




11.

Jesteś z [J.I] od 2 lat. Jest, a właściwie... było cudownie. Od jakiegoś miesiąca wszystko się popsuło.
Chłopak cię zaniedbuje. Bardziej przejmują się tobą przyjaciele niż własny chłopak. Oni cały czas się o ciebie martwią. A [J.I]? Ehh. On jeździ sam na imprezy. Nie masz na to żadnego wpływu. Zachowuje się strasznie! Jesteś załamana. Nie wiesz już co masz robić. Wyprowadzić się?
Ale gdzie? Czy wrócić z Londynu do Polski? Do rodziców, którzy mają dość swoich problemów? Z tego głębokiego zamyślenia wyrwał cię twój chłopak. Siedziałaś na podłodze, pod wielkim oknem. Dosiadł się do ciebie. Chciał pocałować, ale odsunęłaś się.       
[J.I]: O co ci znowu chodzi, do cholery?
[T.I]: O to jak się zachowujesz.
Nie odpowiedział. Kontynuowałaś. 
[T.I]: Długo nad tym myślałam. Wyjeżdżam.
[J.I]: Taa?.. (powiedział to z taką obojętnością... to bardzo cię zabolało)
[T.I]: Widzę, że się bardzo tym przejąłeś... (zaczęłaś płakać) Nie zniosę tego jak mnie traktujesz. Wiem, że teraz w głębi serca cieszy cię to, że po każdej nocy spędzonej w klubie, czy Bóg wie, gdzie jeszcze.. nikt nie będzie na ciebie czekał z pretensjami i płakał, bo ty zachowujesz się tak, a nie inaczej. Nie wiem co się z tobą stało. Kiedyś byłeś inny. Martwiłeś się o mnie kiedy tylko na chwilę przestałam się uśmiechać. Takiego cię pokochałam. Nie mam już siły żyć, niby z tobą, ale tak na prawdę- bez ciebie. Tak, zamiast twojego wsparcia w trudnych chwilach, na których brak ostatnio nie narzekałam, mogłam liczyć nie na ciebie, lecz na resztę twojego zespołu, oni byli przy mnie prawie każdej nocy, którą spędzałeś poza domem. Dam ci już spokój. Pewnie znudził cię mój monolog i nic z niego nie wyniesiesz. Żegnaj.
Trzasnęłaś drzwiami od sypialni. Nawet nie próbował cię zatrzymać. Zeszłaś na dół. Miałaś już przygotowaną walizkę. Zmierzałaś ku drzwiom. Nagle silne, męskie ramię złapało cię za nadgarstek. Miałaś jeszcze jakąś nadzieję, że to On, ale nie. To był Mike. Wyglądał jakby chciało mu się płakać. 
[M]: Nie zostawiaj nas. Jedziemy z tobą.
[T.I]: Nie, dziękuję wam za wszystko. Muszę pobyć trochę sama. 
[M]: Ale pamiętaj, że jak już poczujesz się lepiej to zadzwoń do mnie. Razem z chłopakami w momencie znajdziemy się pod twoim domem i przytulimy cię wszyscy jeżeli tylko będziesz tego potrzebować. Nie zapomnij o nas.
[T.I]: Obiecuję, zadzownię i wiedz, że nie da się o was zapomnieć. Przytuliliście się. Nagle otoczyła cię reszta chłopców. Oprócz [J.I]. Nic nie mówili. Wiedzieli, że przy takiej postawie chłopaka tak się to skończy. Dołączyli do waszego uścisku. Usłyszałaś nagle znajomy głos dochodzący ze schodów. 
[J.I]: Dajcie spokój. Weźcie się ogarnijcie, chłopaki. (zaakcentował wyraźnie chłopaki, żebyś przypadkiem nie pomyślała, że wypowiedział cokolwiek w twoim kierunku... zachowywał się jak obrażone, małe dziecko)
Ty już nie wytrzymałaś. Zaczęłaś płakać tak intensywnie, że Mike, który nie mógł na to patrzeć przyciągnął cię do siebie mocno jak nigdy. Jego umięśnione ramiona otuliły cię. Zamoczyłaś jego koszulę. Nie przejął się tym. Był prawdziwym przyjacielem. Najwspanialszym i najbardziej oddanym przyjacielem. Spojrzał na [J.I] z nienawiścią. Nigdy go takiego nie widziałaś. Mike odwiózł cię na lotnisko. Tylko on wiedział, gdzie jedziesz. Przytulił cię na pożegnanie.
[M]: Trzymaj się mała. Pamiętaj, że cały czas jestem pod telefonem. 
[T.I]: Nie wiesz, jak jestem ci wdzięczna. 
[M]: Do zobaczenia. Szepnął ci do ucha: Zawsze możesz na nas liczyć.
Poszłaś w stronę bramek. Pomachałaś ostatni raz chłopakowi. Odleciałaś do Polski. Jednak nie masz nikogo oprócz rodziców, z kim mogłabyś teraz porozmawiać. 
~Oczami Mike'a~
14 czerwca
Minęły 2 miesiące odkąd zniknęła. Wyprowadziła się a my nawet nie wiemy dokąd. Powiedziała, że jak się otrząśnie to da nam znać. Ja strasznie za nią tęsknię. A [J.I]? To jest jakiś koszmar. On się kompletnie załamał. Przez pierwszy miesiąc jej nieobecności rzeczywiście korzystał z życia na całego. Imprezował, nie wracał do domu przez parę dni. Ale Kiedy zaczął się 2 miesiąc jej nieobecności on diametralnie się zmienił. Chyba dotarło do niego, że bez niej jego życie nie ma sensu. Nie chce jeść, pić. Nie wychodzi ze swojego pokoju. Zaniedbał wszystko. Koncerty, trasy a najbardziej siebie. Wygląda na wykończonego. Codziennie kiedy wchodzę do jego pokoju- widzę jeden obraz. Jego bladego, na parapecie. A w ręce butelka wódki. Chciałem mu pomóc. Jednak on nie chce niczego innego, tylko poczuć znów jej ciepło, zapach. Nie ma siły zebrać się w sobie i szukać z nią kontaktu. To wrak człowieka. 
19 czerwca
[J.I] trochę się pozbierał. To znaczy przestał pić. Bo jego serce dalej cierpi. Nie może darować sobie tego, co zrobił [T.I]. Wielokrotnie pytał mnie gdzie ona jest, jednak ukrywam wiadomość mówiąc, że jeśli chce do niej wrócić, musi dać jej czas na pozbieranie się w sobie.
20 czerwca
[T.I] przyjechała do Londynu!! Tyle czasu jej nie widziałem! Ale się cieszę.Muszę się z nią spotkać. Ale ona prosiła, żeby nie mówić chłopcom. Musiałem spełnić jej prośbę, ale trochę nie rozumiałem o co jej chodzi.  
Mieliśmy spotkać się jutro. Czekałem z niecierpliwością, żeby móc znów z nią porozmawiać. Ona jednak nie pojawiła się na umówionym miejscu. Martwiłem się, szczególnie, że nie odbierała ode mnie telefonu.
24 czerwca
[T.I] dalej się nie odzywa. Widocznie nie jest jeszcze gotowa na spotkanie. [J.I] dziś zdecydował się, że pójdzie na spacer. Ucieszyłem się, bo od ponad 2 miesięcy nie wyszedł ani razu poza mury naszego wspólnego domu. 
w tym samym czasie
Kiedy byłaś już na tyle silna aby spotkać się z przyjaciółmi zadzwoniłaś do Mike'a. Umówiliście się na spotkanie w kawiarni na rogu uroczej uliczki, którą często przechadzałaś się z [J.I]. Wtedy, jako para. Z początku myślałaś, że nie dasz rady spojrzeć na to miejsce bez potoku łez. Jednak teraz szłaś tędy dość pewnym krokiem mijając urocze kamienice. W każdym małym okienku stały kolorowe kwiaty, które ożywiały budynki. Z rozmarzenia wyrwały cię wołania o pomoc jakiegoś mężczyzny. W momencie znalazło się koło niego sporo innych ludzi. Pobiegłaś tam, aby zobaczyć co się stało i spróbować udzielić pomocy. Na miejscu widok niemal ściął cię z nóg. Na ulicy leżał chłopak. Burza loków, znajoma ci bluza- to był [J.I]! Uklęknęłaś przy nim. Mimowolnie zaczęłaś płakać. Chłopak miał zamknięte oczy. Mężczyzna, który prosił o pomoc wytłumaczył ci, że ktoś potrącił [J.I] i ten stracił przytomność. Powiedział też, że wezwał pogotowie. Chłopak był cały zakrwawiony. Spodziewałaś się najgorszego. Z bezradności zaczęłaś potrząsać ciałem chłopaka, z którym jeszcze 5 minut temu nie chciałaś mieć nic wspólnego. On nagle otworzył oczy. Widocznie był w pełni świadomy co dzieje się wokół niego, bo powiedział:
[J,I]: [T.I], nie zostawiaj mnie.
W tym momencie podjechała karetka. Zabrali go. Ty zgodnie z prośbą chłopaka wsiadłaś do karetki. Złapałaś go za rękę i powiedziałaś:  
[T.I]: Nie zotawię cię, obiecuję.
Dojechaliście do szpitala. Zabrali go na blok operacyjny. Usiadłaś na krześle tuż przy drzwiach. Zawiadomiłaś chłopaków o tym co się stało. Przyjechali na miejsce w niecałe 2 minuty. Nie wiedziałaś jak to zrobili, ale nie tym się wtedy przejmowałaś. Chłopak, do którego mimo bólu jaki ci zadał, chyba nadal coś czułaś walczył o życie. Wsparcie (jak zawsze) nieśli ci przyjaciele. Usiedli obok ciebie i najbliżej siedzący mocno objął twoje roztrzęsione ciało. W trakcie dłużącego się niemiłosiernie czasu, Mike opowiedział ci o tym, jak [J.I] zachowywał się po twoim odejściu. Byłaś trochę zdziwiona, że po takim zachowaniu okazał skruchę, żałował tego co zrobił. W tym momencie z sali wyszedł lekarz. Poprosił cię o przyjście. W pomieszczeniu leżał [J.I]. Z trudem podniósł się lekko na łóżku i poprosił zmęczonym głosem, aby lekarz wyszedł. Chłopak zaczął mówić:
[J.I]: [T.I], myślałem, że nigdy więcej cię nie zobaczę. 
[T.I]: Kochanie...
[J.I]: Daj mi skończyć. Myśl, że utraciłem sens życia była nie do zniesienia. Topiłem ból w alkoholu. To jednak nie pomagało. Teraz, kiedy mam cię przy sobie z powrotem i choć wiem, że nie dasz mi drugiej szansy, spróbuję wytłumaczyć Ci swoje szczeniackie zachowanie. Powiem to najprościej jak tylko potrafię. Chciałem zaznać na nowo wolności. Miałem wrażenie, że popadam w monotonię. Jednak teraz wiem, że była to najgłupsza rzecz, jaka mogła przyjść mi do głowy. Mogę zagwarantować ci, że nigdy cię nie zdradziłem. Mimo tych nocy spędzonych poza domem, pozostałem ci wierny. Nie umiem ci tego udowodnić,   jednak mam nadzieję, że uwierzysz w słowa, które płyną prosto z mojego serca. Serca, które biło, bije i na zawsze będzie bić dla jednej dziewczyny- [T.I] [T.N]. Kochanie, wybacz mi. Jego oczy stały się szkliste. Po raz pierwszy widziałaś jak uronił łzę. To co powiedział ci Mike, a później twój ukochany sprawiło, że nie miałaś wątpliwości jak powinnaś teraz postąpić. A mianowicie przytuliłaś się do ukochanego. Chłopak na początku nie dowierzał w to co zrobiłaś. Jednak kiedy to do niego dotarło odwzajemnił uścisk z taką siłą, jakby chciał na zawsze zatrzymać cię w swoich ramionach i nigdy z nich nie wypuszczać. 
[J.I]: Nie mogę uwierzyć, że znów uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. 
[T.I]: A pierwszy raz?
[J.I]: Chwila, w której cię poznałem ♥ Skarbie, przysięgam, że nie skrzywdzę cię tym razem. Nie dam nikomu tego zrobić. Tak cholernie tęskniłem, kiedy budząc się nie widziałem twojej promiennej twarzy. Zamiast niej leżała tylko poduszka, w którą przeze mnie płakałaś nocami. To nigdy więcej się nie powtórzy. Kocham Cię nad życie!
[T.I]: Mam nadzieję, że mówisz prawdę. Zaufałam ci po raz kolejny. Wierzę, że tego nie spieprzysz. Ja też Cię kocham!
Chłopak chciał cię pocałować, jednak każdy ruch sprawiał mu ból. Zauważyłaś to i sama przysunęłaś się do niego. Obdarował cię tak czułym buziakiem, jakiego nigdy jeszcze od niego nie dostałaś. Zauważyłaś, że po jego policzku spłynęła łza. 
[T.I]: Co się stało? 
[J.I]: Nic.. ty po prostu.. usiadłaś mi na operowanej nodze.
[T.I]: O Boże, przepraszam! Czemu nic nie powiedziałeś?!
[J.I]: Tak tęskniłem za smakiem twoich ust, że nie chciałem tego przerywać. ♥♥♥♥
W tym momencie oboje wybuchnęliście śmiechem!
[J.I]: A teraz, w nagrodę za to cierpienie przed chwilą chodź tu do mnie. Uśmiechnięta wykonałaś prośbę i wgramoliłaś się pod kołdrę na 1-osobowe łóżko. Przytuliłaś się do torsu ukochanego. Nawet nie przypuszczałaś, że tak bardzo za tym tęskniłaś. Znów wybuchnęłaś śmiechem, ledwo mieścił się tu sam [J.I], a we dwójkę, to już nie wspomnę. Do sali weszli chłopcy i widząc was zaczęli się śmiać. Wtedy łóżko chrupnęło i obniżyło się powoli, powodując, że znaleźliście się na ziemi. To wywołało głupawkę w grupie. W tym czasie Mike powiedział:
[M]: Wierzyłem, że wam się uda. Już dawno nie widziałem was tak roześmianych. [T.I], wróć do nas, do naszego domu.
[J.I]: Plooosee (dla tych, którzy tłumaczą sobie ten imagin- to znaczy bardzo słodziutkie proszę) ..
Pocałowałaś Hazzę w policzek i zgodziłaś się na propozycję. Od tej pory w waszym związku na nowo zaczęło się układać. Niedawno poprosił cię o rękę, ale to już inna historia... ♥
              
Podoba wam się? Mam nadzieję, że tak. Ja się troszkę wzruszyłam ;D Czekam na wasze opinie : )     
                                                                                                                                                 ~Marta